Zasadnicze elementy historii

Czas już dokonać rzutu myśli w dziedziny dalekie od zgiełku aktualności, od tego co stanowi barwność otaczającego nas życia. Dla ludzi, uważających, iż życie posiada swój sens, najwyższą aktualność i szczególną doniosłość powinien posiadać problem: gdzie znajduje się główny nurt historii, czy znajdujemy się w nim, a jeśli jesteśmy na peryferiach stawania się, jeśli nasze istnienia spalają się w ogniu nicości, co uczynić by własne życie ratować, jak włączyć je w rytm dziejów, poprzez trudy i śmierć, nieskończoność osiągając. Cała ta problematyka nie istnieje dla miernot fundujących świat duszy „na odwiecznych prawdach” małości; artykuł niniejszy, od początku do końca dla takich umysłowości będzie niepojęty.

Dwa nurty dziejów

W szeregu artykułów poruszaliśmy na łamach „Zadrugi” sprawę stosunku do bytu, jako czynnika decydującego o takiej lub innej linii rozwojowej ludzkości. Człowiek jest z jednej strony zwierzęciem o tych samych trwałych dyspozycjach co i ono, z drugiej zaś ujawnia cechy prawdziwie boskie. Stanowi to o zasadniczym podziale na postawę wegetacji, i postawę heroiczną. Każda z tych postaw służąc jako fundament dla koncepcji światopoglądowej, stwarza ciąg rozwojowy jej tylko właściwy. Z postawy wegetacji wyrasta to co nazywamy bezdziejami, z postawy heroicznej każda wielka epoka cywilizacyjna.

Odwieczne formy bezdziejów polegają na traktowaniu życia ludzkiego, jako przypadkowego lokatora w bardzo niegościnnym świecie żywiołów doczesnych. Życie ludzkie, jako przypadkowe nasienie z innego świata, będąc zmuszone do czasowego przebywania w doczesności, nie potrzebuje więc, poza koniecznością trwania, tą doczesnością się zajmować. Samo czyste trwanie jest wystarczające, gdyż wystarcza ono całkowicie do osiągnięcia właściwego celu – powtórnego połączenia się z światem z poza naszej planety. W gruncie rzeczy mamy tu przejawianie się postawy wegetacji, z ich niechęcią do ingerowania w świat żywiołów. Jest to proste, gdy się uwzględni, iż samo czyste trwanie, swobodny tok procesów biologicznych w organizmach poszczególnych osobników jest ten sam w sobie celem, i daje najwyższą sumę radości. Tak czułyby, myślały, wszystkie zwierzęta, gdyby posiadały intelekt. Prawdy do których by doszły, byłyby bliźniaczo podobne do tego, co posiadają dwunogie ssaki wyznające Buddyzm, stary judaizm i młody judaizm. Omawialiśmy te sprawy parokrotnie, nie możemy więc poświęcić im więcej miejsca. Ograniczymy się tylko do stwierdzenia, iż sycenie się procesami fizjologicznymi, zachodzącymi w izolowanych organizmach, coś co ujmujemy terminem „liryki trawienia” jest gruntem całej koncepcji światopoglądowej. Pojęcie absolutu, system wartości i norm, ideał człowieka, ideał społeczny, polityczny i ekonomiczny słowem personalizm, wszystko z tego gruntu da się wydedukować. Nasze nieszczęsne dzieje od XVI w. są wyjątkowo udaną tego ilustracją.

Postawa heroiczna, skierowana jest w świat żywiołów, „ja” otaczających. Wola twórczości, wola władztwa nad nimi, jest zasadniczym tonem. Wszystko tu jest inne. Sens życia polega na twórczości, na woli ku potędze. Wola ku potędze, realizowana poprzez wytężoną twórczość, jest szlakiem prowadzącym do absolutu. Dla człowieka ożywionego postawą heroiczną wobec bytu, wszechświat rysuje się jako suma cząstek olbrzymiego mechanizmu, rozkręconego aż do najprostszych elementów i rozsypanego w nieładzie, który to mechanizm ma być zrekonstruowany. Dopiero wówczas gdy cały ten mechanizm, zostanie uporządkowany, zadanie człowieka zostanie spełnione. Człowiek zbliży się do absolutu. W każdej chwili życie ma być wytężeniem, dążeniem potęgowania twórczości i mocy.

Nasze stanowisko

Ogólne rozróżnienie na bezdzieje i wielkie cywilizacje, ma kapitalne znaczenie. Jeśli nie mamy być biernymi obiektami historii, lecz utrwalać swoje przemijające istnienie w jej rytmie winniśmy określić na czym polega jej istota, dać wyjaśnienie sposobu jej funkcjonowania. Z drugiej strony nie może nas zadowalać tylko samo poznanie, a to się wiąże z koniecznością odpowiedzi na pytanie: w jaki sposób nasze życie mamy włączyć w ogólny rytm twórczości, wydobyć z bajora bezruchu.

Ażeby to się stało możliwe musimy dokonać uogólnień, tyczących się funkcjonowania mechanizmu każdej wielkiej epoki w historii. Prawie cały czas istnienia gatunku ludzkiego, jest niczym, jak tylko pogodnym, bezdziejowym trwaniem. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat, historia Europy notuje zjawienie się systemu światopoglądowego, pyszniącego się tym, że potrafił unieruchomić dzieje, poprzez wyprodukowanie ponad czasowych „odwiecznych prawd”. O ile więc ten system jest czymś skończonym, rozbudowanym do ostatnich szczegółów, dzięki czemu mamy pełną teorię bezdziejów, to zupełnie inaczej jest z teorią systemu ujmującego istotę rozwoju cywilizacyjnego.

W poniższych rozważaniach spróbujemy dokonać uogólnień, tyczących się rozwoju cywilizacyjnego, wyjaśniających prawidłowość każdego wielkiego systemu. W każdej wielkiej cywilizacji mamy ostro zarysowane jądro emocjonalno-ideowe, stanowiące źródło sił motorycznych, które nazwaliśmy mitem. Mit, jest jakby ogniskiem sił, które daną cywilizację stwarzają. Stąd też poznanie prawidłowości tam zachodzących, pozwoli nam stworzyć teorię mechanizmu wewnętrznego cywilizacji.

Pojęcie mitu

Teoria mitu jest więc próbą ujęcia schematu każdej wielkiej cywilizacji. Da to nam klucz do zrozumienia nie tylko wielkich epok ubiegłych, ale i tego co jest dziś, a co znamiona wielkości bezsprzecznie nosi. Więcej nawet: uzbroi to nas do skutecznego działania w zawrotnym wirze współczesnej fazy dziejowej. W udany sposób rozwiązane zadanie, wprowadza nas w centralne ogniska sił, stwarzających współczesny świat. Chcąc sięgnąć do istoty rzeczy, musimy z góry odrzucić cały balast gotowych pojęć, które z tym zagadnieniem są styczne. Nie są one żadną pomocą, a raczej przeszkodą. Musimy wyzwolić się z wszelkich sugestii, sprowadzając zagadnienie do elementów najprostszych.

A więc mówiliśmy już, że z postawy heroicznej, wynika zwrócenie się człowieka w świat żywiołów, wola ich ogarnięcia, podporządkowania się, i uczynienia narzędziem swej woli. W jaki sposób to wgryzanie się w świat żywiołów, na zewnątrz „ja” znajdujących się odbywa? Mamy z jednej strony głębokie popędy człowieka, z drugiej oporny świat rzeczy i ludzi. Coś musi te dwa elementy połączyć: tym jest działanie. Każde działanie, twórczość, zaistnieć może tylko wówczas, gdy mamy: podmiot, krąg przedmiotów na zewnątrz, siłę motoryczną i pewne zorganizowane wyobrażenia, ideał, rysujący nam stan jaki zaistnieć powinien. Przykładem może być choćby sypanie przez dziecko kopca piasku. Mamy tu dziecko (podmiot), pewien kierunek jego woli (siła motoryczna), piasek (część świata przedmiotowego) i zorganizowane wyobrażenie (wizja kopca). Gdy teraz wrócimy do postawy heroicznej, jako czynnika dziejotwórczego, to okaże się iż mamy: podmiot, siłę motoryczną i przedmiot w postaci otaczającego morza żywiołów.

Opierając się o przykład z dzieckiem sypiącym kopiec z piasku, musimy ogromnie poszerzyć skalę poszczególnych elementów. Podmiotem nie jest słabe izolowane dziecko, lecz rodzaj ludzki, składający się z niezliczonych milionów istnień w czasie i przestrzeni; woli działania u dziecka, odpowiada postawa heroiczna, jej kosmiczny rozmach twórczy; tym czym dla dziecka jest przestrzeń kilku metrów kwadratowych, na których znajduje się piasek, odpowiada ogrom wszechświata, w który wola twórczości jest skierowana; do wizji kopca piasku, przeciwstawia się mit dziejotwórczy, żłobiący przez wrogie żywioły myślowe łożysko potężnej akcji dziejotwórczej.

Zorganizowane wyobrażenie, wizja czegoś, co nastąpić powinno, w odniesieniu do wielkich grup, jest właśnie tym, co nazywamy mitem dziejotwórczym. Tam gdzie mamy do czynienie z milionami istnień, liczne pokolenia, treści tradycyjne, dane warunki historyczne i fizyczne, wypośrodkowanie mitu jest rzeczą niesłychanie utrudnioną. Mit, jako zorganizowane wyobrażenie zbiorowe, rysujące pewien stan, który ma być osiągnięty, jest wykrojoną cząstką świata wrogich żywiołów, która już jest przystosowana do tego by zostać strawioną, i być włączoną do potężnego arsenału uzbrojenia człowieka. Każda wielka epoka, to mit, będący znów wyrwaniem światu poza ludzkiemu kawałka jego dziedzictwa, i postawienie na nim twardej człowieczej stopy. Marsz odbywa się takimi etapami. I nie może być inaczej.

Społeczne podstawy mitu

Mit jest więc planem akcji dziejowej jakiejś wielkiej grupy społecznej. Jako taki musi organizować i wytyczać życie nie tylko grupy ale i jednostki. Może więc być rozpatrywany dwojako: jeżeli wyobrazimy społeczeństwo w postaci olbrzyma nadczłowieka, organizm którego składa się z milionów komórek – jednostek, to sam mit jest jakby indywidualną świadomością tej nadczłowieczej postaci. Z drugiej jednak strony wiemy, iż świadomość nie istnieje poza mózgami poszczególnych indywiduów. Jeśli jednak mają one spełniać swoją rolę tak, jakby były komórkami w organizmie tej wyższej istoty, to świadomość ich musi być odpowiednio ukształtowana. Uderzające jest, iż w rzeczywistości mamy jakby potwierdzenie tej hipotezy. Grupa społeczna realizująca swój mit, zachowuje się tak jakby była organizmem wyższego rzędu, a oprócz tego komórki składowe tego organizmu, indywidua ludzkie z zasady mają umysły zrobione w ten sposób, że do swych funkcji specjalnych są w pełni przygotowane. Mit zatem, jako przedmiot jest zarysem planu działania dziejowego grupy, a oprócz tego w podmiotowym umyśle jest powiązaniem spraw codziennych jednostki z tymi wielkimi rzutami, określeniem norm jej zwykłego zachowania się, tak by spełnianie najzwyklejszych czynności szarego życia, stało w ścisłym związku z najwyższymi celami grupowymi. W ten sposób „szarzyzna” życia, stając się elementem kosmicznych przeobrażeń, uzyskuje aureolę porywającego piękna.

Jednostka rodzi się tylko z dyspozycjami. Grupa społeczna ją dopiero czyni żołnierzem, zdolnym do twardej służby w ramach danego mitu. Staje się to dzięki całemu systemowi środków. Tym systemem jest ideologia grupy. Dany mit jest substancją ideologii grupy. Poprzez ideologię grupy mit ogarnia faliście nadążające pokolenia, urabia ich świat duchowy i kieruje na front walki o jego realizację. Urabiając świat duchowy nadążających pokoleń, tym samym oznacza się system norm etycznych, styl zachowania w życiu społecznym w danych warunkach stworzonych przez poprzedzający rozwój historyczny i jego dorobek. Otrzymujemy więc prawidłowy ciąg ogniw:

a) mit jako wizja, jako cel, który ma być zrealizowany,

b) społeczny ideał wychowawczy, (ideologia grupy) w tym micie zakotwiczona,

c) system norm etycznych, określających zachowanie się jednostki w życiu,

d) organizacja życia społecznego, dzięki któremu ono poprzez typ aktywności milionów jednostek skutecznie wgryza się w wycinek świata żywiołów, zakreślonego przez mit. Ciąg tych ogniw wskazuje nam, jak mit determinuje wszystkie dalsze ogniwa.

Jest rzeczą jasną, iż nie matu czystej dowolności. Mit uruchamia nie tylko nagiego człowieka, elementy jego istoty bio-fizycznej, ale i cały poprzedni dorobek, sumę zdobytej, zakumulowanej mocy. Na tym wszak polega cały sens rozwoju, i optymizm każący snuć najśmielsze przewidywania. Ale tym samym ogranicza to dowolność. Ażeby mit był narzędziem skutecznego powiększania władztwa, musi być dostosowany do niezliczonych uwarunkowań. Nie może to być łatwe.

Urzeczywistnianie się mitu.

Napór woli twórczości idący od wnętrza istoty ludzkiej, podobny jest do pragnienia ożywiającego alpinistę, zdobycia najwyższego szczytu górskiego. Wspinając się po stromych skałach, używa on sznura zakończonego hakiem stalowym, który rzuca wzwyż, celem zaczepienia o występ skalny. Gdy hak się zaczepi, alpinista wciąga się po sznurze wzwyż, osiągając coraz to wyższe poziomy. Mit jest właśnie takim narzędziem. Jądro mitu, jego zasadnicze pojęcie jest zaczepieniem o świat żywiołów. Dzięki temu zaczepieniu mamy wykreślony plan akcji dziejowej, ideał człowieka i jego sposób zachowania się do celu prowadzący (system etyczny), styl życia społecznego, gospodarczego, politycznego itd. Zauważymy jednak, iż mamy tu dopiero zarys akcji. Cel jej rysuje się jako ideał rozpłomieniający serca, jako cudowny świat stęsknionej wyobraźni. Wyzwala on z grupy społecznej siły motoryczne, będące substancją dążeń artystycznych, filozoficznych, politycznych i społecznych. Nastąpić musi sama akcja, wykonanie. Ponieważ mit jest planem akcji, więc też wszystkie elementy są tym samym zorganizowane. Miliony jednostek licznych pokoleń, pracują na swoich odcinkach, przebywają zakreślone etapy. Oznacza to opanowywanie zakreślonego przez mit wycinka żywiołów, twórczość, jej obiektywizacje, włączanie w arsenał mocy człowieka. Odległość pomiędzy celem, pomiędzy zasadniczym pojęciem mitu, a rzeczywistością się zmniejsza. W filozofii, w sztuce, w nauce, w typie etycznym człowieka, w organizacji, technice, rzeczywistość zbliża się do wizji mitu. W miarę jego osiągania, gaśnie napięcie wewnętrzne, gaśnie jasność i prostota wizji, oczywistość mitu. Dusza zbiorowa osiąga stan sytości, poczucia spełnionych dążeń.

Jak już mówiliśmy, przebywanie drogi dziejowej, zakreślonej przez mit, znaczy się twórczością i jej obiektywizacją w dorobku cywilizacyjnym. Im dalej od okresu początkowego, kiedy to mit był tylko płomienistą, upragnioną wizją tym bardziej narastała twórczość zobiektywizowana. Stwarza ona coraz większe możliwości. Z drugiej zaś strony, ideały wynikające z danego mitu, koncepcje społeczne, leżące na linii rozwojowej, wyznaczają typ człowieka, i typ jego społecznego zachowania się, które uniemożliwia w pełni wykorzystanie tych możliwości. Pomiędzy wizją mitu a możliwościami stwarzanymi w trakcie jej realizacji, zarysowuje się sprzeczność. Podobnie jak alpinista wspinający się po sznurze, im bliżej jest jego końca, tym wyraźniej widzi możliwość następnego zaczepienia się dla dalszego wspinania się, lecz dopóki jego hak, na którym wisi, jest zaczepiony w danym punkcie, nie może przystąpić do dalszego wspinania.

Rozkład mitu

Urzeczywistnienie się mitu, oznacza jego koniec. Spełniwszy swoje zadanie, ustępować musi nowej syntezie. Dotychczasowe dzieje ludzkości bynajmniej nie wykazują takiej prawidłowości. Wręcz przeciwnie. Po wielkiej cywilizacji helleńsko-rzymskiej, mamy okres tysiącletniego upadku, okres bezdziejów, którego teorię skreśliliśmy powyżej. Następnie mieliśmy epokę mitu indywidualistycznego, cywilizację porenesansową, której epilog rozgrywa się na naszych oczach.

Zrealizowanie założeń danego mitu może więc sprowadzić kilka możliwości. Najbardziej bezpośrednią jest skostnienie wszystkich elementów mitu i przezeń stworzonej cywilizacji. Druga możliwość polega na wyłonieniu się submitów. Mówiliśmy już o tym, iż w trakcie urzeczywistniania się mitu, zobiektywizowana twórczość daje nowe możliwości, które jednak nie mogą być w pełni wyzyskane, bez naruszenia podstaw mitu, a w szczególności jego zasadniczych pojęć, na których opiera się jego światopogląd. Ten zaś z kolei wyznacza typ kulturalny i profil człowieka, jego typ aktywności codziennej. Tworzenie pojęć stanowiących zrąb mitu, jego podstawy, jest rzeczą najtrudniejszą. Znacznie łatwiej rodzą się skojarzenia, obejmujące nowe możliwości człowieka na tle dorobku cywilizacyjnego, poczucie spotęgowanej sprawczości technicznej i umysłowej niż nowe pojęcia, syntezujące nowy mit dziejotwórczy. Mamy więc paradoks, polegający na tym, iż typ człowieka, jego ideały, etyka, należy do mitu już wygasającego, a jednocześnie poczucie spotęgowanej sprawczości, narzuca styl działania społecznego, sprzeczny z tymi ideałami. Takim submitem w kręgu mitu indywidualistycznego, a więc cywilizacji porenesansowej, w zasięgu której jeszcze żyjemy, jest submit proletariacki, submit technokratyczno-naukowy, i w wysokim stopniu submit faszystowsko-totalny. Istotą submitu jest połączenie sprzecznych elementów:

a) typu kulturalnego, ideału człowieka związanego z kończącą się epoką z

b) elementami dorobku cywilizacyjnego, które stanowić powinny podłoże do nowego mitu, nowej syntezy.

Submit współżyje z kończącą się epoką, z dogasającym mitem, jest jakby jego nieśmiałą, połowiczną korektą. Może być wstępem do nowej epoki lub też potomstwem ku nicości. Gdy bowiem potężna intuicja nowego mitu nie wyłoni, upadek, stoczenie się ku bezdziejom jest nieuniknione.

J. Stachniuk

Brak komentarzy: