‘Krak, syn Ludoli’ – wybrane fragmenty

Cztero-twarze, strony posągu ŚwiatOwida wyrażały cztery pory dnia, roku, Dziejów i rasy.

Pierwsza; zwrócona ku Wschodowi znaczyła Wiosnę, krwiznę, czyli rewolucję, zamiar Woli, żywotność rasy, przebudzenie.

Druga; od Południa, znaczyła Lato, rozkwit potęgi Państwolitycznej, budownictwo, bogactwo, pełnię cielesnego szczęścia, niezaspokojoną chęć posiadania.

Trzecia; ku Zachodowi, znaczyła Jesień, zachód dnia, Żniwa plonów ziemi i ducha, Twórczyn, czyli Kulturę, ciułanie Wiedzy i zasług, zanik zmysłu państwórczego, uległą pokojowość i przeoczenie potrzeby Ideałów.

Czwarta; ku Północy, to Zima, Noc, Niewola, zamarcie Woli i zamiarów, zamrożenie soków życiodajnych, zagrodzonych od dołów rasy przez Tradycję, Marzycielstwo, tęsknota za "świetną" Przeszłością i głód jasnej Przyszłości, prorocze przewidzenie ponownego nadejścia Wiosny-Wyzwolenia z lodów-kajdan.

Lud-Naród jest to olbrzymi kawał mięsa bez kształtu, ni twarzy, ni skóry, który cierpi, mając żyły na wierzchu, lecz mówić za siebie nie potrafi.

Czasami w trudziejach Ludu, ci co nazwę jego stanowią, odziedziczywszy władzę po odeszłym jakimś bohaterze lub wybranym władcy, zwyciężają nad Narodem i jego Młodzią. Wówczas starczość, bezwola, bezradność i obojętność powodują rozkład Państwa i Wolności. Wówczas dzieje jak cuchnąca krew w żyłach starca, zastygają i znowu klęski - jak potop - ziemie nasze zalewają. Choć bladaremnie pleśni im się o wiecznej władzy.

Wtedy znaleźć się musi wśród Młodzi Ludu jakiś przybłęda dziejowy, niewołany i niespodziewany. Bo wtedy zawiedziony i zdradzony Lud już nie uwierzy w zapowiedziane "sposoby" starców milących się niezdarnie do Młodzi. Lud wtedy nie nowym sposobom wierzy, lecz nowemu bohaterowi.

Wtedy znów Lud i Młódź jego muszą odbudować wielki gmach mrowiska swojego, co zawaliło się przez bezradność starczych zarządców. Co nazwa Ludu swą senniemocą zniszczyła, to sam Lud i Młódź jego twórciosać musi na nowo.

Trzeba wówczas piorunów, burzy i krwi starczej upustu. Trza chodzące trupy pospiesznie po grobach rozegnać, by Naród żył z powrotem i był panem swej ojczyzny. Trza śmiercią starogółu kupić Ludowi Wolność, tak jak śmiercią młodych zdobyć swej ziemi Pewnotę na wojnę. Dotąd, jedynie starcy głupoważnie szafowali życiem niezliczonych rzeszy Młodzieńców, zaś Młódź dotąd nigdy nie rozporządzała śmiercią starców, co śmierć Ludowi, jego Wolności i dziejom zadają. To my wprowadzić musim do Dziejów!!!

Trza wówczas władzę odebrać tym chodzącym, a upartym trupom, co nazwę Ludu stanowią i przez "Święte Oburzenie" Młodzi, Ludowi odrodzone dzieje ofiarować.

(tu Krak stanąwszy na brzegu bębna woła)

Rozpalić watry na cztery strony na znak Zmowy rozpoczęcia!

W bęben uderzyć, by serca wszystkim jednaką krwawolą zjednoczyć! Jednym zamiarem wypełnić!

Boga Jedności żeśmy sercałą miłością przy ogniskach gościli. Jego przykazań słuchali, co mówiły: "będziecie, zamiast mnie, mych Bogorłów czcili - moim Wysłańcom, zamiast mnie, wiernymi byli, mych Przemówców, co z Ludu, krwi matki i bólu się bolęgną, za Powierników moich brali, abym za to wasze serca mą gontyną, uczynił i za dom mój przyjął".

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

"Pierwej mych Bogorłów i waszych Bohaterów, miast mię, miłować i im wierzyć będziecie, zanim jako podróżny przy studni waszej mój język studził będę i stopy tułacza schodzone, w waszym korycie ze krwi odmywał!"

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Słuchaliśmy Boga ŚwiatOwida, kiedy dobrotliwie radził: "będziecie się podobieństwa dopatrywać mego lica w twarzach waszych Bohaterów i jeszcze za ich życia, zanim po śmierci staną się moimi Bogorłami!"

Myśmy se sochą prawo do Ziemi zdobyli, a radłem, sianiem, myśli rasy rolnej, ścieżki wskazywali. Myśmy orką, zboża sianiem, trudem i krwią dziedzictwa babki Atli bronili. Granice ziem naszych bolemieszem po widnokręgach kreślili.

(watry przygasają, a niebo rozzielenia się od dołu coraz to więcej. Krak zaś zatrzymuje się, dłoń przez czoło boleśnie przesuwa i dalej przemawia)

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Lecz... przyszli skrytoczyńcy... pojedyńczo i dwójkami k'nam od wrogów przysłani, co ziemie nasze z Ludem Sławii zagarnąć zachcieli... Pierwej... do serc Ludu, chyłkiem... na zwiędłych stopach i miodnemi słowy, łagodność zaczęli hardym ludziskom zaszczepiać. Wrzodawcze kwilisy, naukę wyjęczoną z duszy niewolników czarnego ludu, ludu o wiecznym skrzywieniu twarzy i podwisłym nosie, do nas przywlekli ze świata najdalszego końca.

Ograbiwszy nas ze wszystkiego, co naszem było dziedzictwem, to jest ze zdolności władania swym losem dziejowym, uczynili nas łatwym łupem i łagodną ofiarą, zdolną tylko do życia pod cudzą władzą. Staliśmy się ofiarami wręcz obcej nam łagodności, a przedzierzgli nas w trwogatunek sługorliwych wyznawców Hjeh Weha. Lud rycerski nam zamienili w ciuroidło i przed Hjeh Wehem lęklęknąć na kolana złamali.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Kiedy już Sławianami zawładnęli Biżymdzi, dali nam wówczas Niedolę, jako naszą część ich umowy. Niedolą nas trudarzyli, jako że niby potrzebną nam była do naszego Wiecznego zbawienia, sobie zaś bogactwa zgarniali, jako im przynależne za pośredniczenie między Ludem Sławiańskim, a łatwo przekupnym Hjeh Wehem.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

... niedługo, zaczęli się już między sobą o wyzyski kłócić i nazwę państwa Biżymdów między siebie na troje krwojną rozmieniać. Z trzech wrogich sobie gnieździsk jęli ziemie i ludy między sobą kłócić, a potem zagarniać, i całość jednej Sławii w ten sposób rozdarli.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

By łatwiej im było zawładnąć, zaczęli Sławię klinami przekornych obrządków rozdzielać, jednak czcząc tego samego Hjeh Weha. Następnie jęli ćwiartować ciało nasze przemyślnie zowiąc każdą krwawą wielkromę Ludu innym "narodem", dawszy mu odrębne nazwanie. Narzuciwszy nam nazwy Czechów, Chorwatów, Słoweńców, Rusów, Polaków i wielu innych, w rany poćwiartowań... w krwią cieknące rubieże, wszczęli nieuleczalną chorością nienawiści wzajemnej, wolą rozłąki i uporem wrogiej obcości zarażać, i siać nieugiętą urażałość między nami. Kleroza Sławię owładnęła!

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa! niebo coraz to jaśniej się rozświeca tuż przed wschodem słońca. Krak milczy chwilę)

Zbiegliśmy się tu, by przez nas, przez zjednaną Młódź Sławii, twórcichaczem Zmowę czynić, by Lud zwyciężył tych, co zdradostojnie nazwę naszych narodów stanowią. Rasa przez nas mówi, aby odrodzieje nasze ponownie budować. Musimy to czynić, co starczym władcom za złe się wydaje, zaś nie czynić tego, co nam doradzają.

Oni są w błędzie, bo gdyby słuszność mieli, to lepiej by było Ludowi. Ludowi jest źle, a będzie mu gorzej. Bo Ludowi będzie tylko tak - źle lub dobrze - jak teraz jest jego Młodym.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Człowiek winien tylko tak długo mieć prawo do radzenia państwu i rządzenia nim, jak długo do życia należy i do świata dzisiejszego, jak długo jest młodzieńczym obywatelem. On do życia jeszcze tylko wtedy należy, kiedy dzieci ma do wychowania, a nie dłużej. A kiedy dzieci jego mogą już krew dla Ojczyzny przelewać, to winne też mieć i prawo tą Ojczyzną rządzić, miast niego.

Jak są dorosłe by już umierać, to winny mieć prawo do rządzenia Ojcowizną. Ojce tracą prawo do życia i Państwa, kiedy dzieci ich mają prawo za nie - umierać. Jak długo człowiek ma młode dzieci do wychowania, tak długo winien mieć prawo i dostęp do Obywatelstwa. Prawo to zmusi ich do mienia więcej dzieci, by Lud swój pomnażać, a dla siebie, by dłużej mieć prawo do władzy i życia.

Życie należy tylko do Młodych, bo dziejów odrodzenie tylko od Młodych pochodzi. Toteż życie jest tylko Młodych sprawą, bo oni są jedynie gotowi umierać za Ojczyznę. Trzeba gnój wygnitarski iskraźnie zaorać, by wiosnę nowych dziejów wyzwolić spod starodgniłego pokolenia.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

W krajach naszych starogół nadal dzierży władzę, bo odziedziczone wpływy dają jemu uprzywilejowany chwyt za gardło młodego pokolenia, które w Starobyczaju ma prawo jedynie do umierania setkami tysięcy w obronie Ojczyzny, lecz do niej samej, zgoła nie ma żadnych.

Wszędzie dziedziczne przywileje martwej uczoności beztwórczych wałachów, dziedziczne przywileje tępej obliczalności, przywileje siwych włosów już bezpłodnych samców, doświadczonych niedojdów, przywileje miechów dusznego zaduchu, obłudnych kaznodziejów, przywileje obwisłych kałdunów i świecących blaszek, za byłe - a dziś już nieważne - bitwy. Trupy dziś zawładnęły żywulem naszego trudobytku.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Starczość nas dławi, starczość nam wzorcuje, starczość Młodym życie wskazuje, wypaczonymi względami dusze wysłanników Ludu radą swą wykształca. Starczość uczy wojować. Starczość miłować uczy! Starczość za nieposłuszeństwo kości - nam młodym - gnoi po turmnach.

Starczość nam serca bezcześci! Starczość tu! Starczość tam! Starczość przoduje nam! Starczość nam prawo do służby Ojczyźnie i pracy dla niej odbiera! Starczość posłuszne sobie potulnictwo wspiera! Wydziedzicza z praw do Ojczyzny, a zgnilizny swej zastrzyka nam jad!

Starczerń spóźnionych trupów rdzaprzysięgle się na Młódź Ludu starczai zza pajęczych knowań.

Zbiegliśmy się, rany poćwiartowań Jednoty Sławiańskiej zagoić. Przyszliśmy tu, by się z sobą jedyną krwiomyślą oswoić i wspólnie nasz bohaterogień rozniecić.

Iskrojnie przybyliśmy na Chełmową Górę, by tu zrzucić z siebie niewolne skorupy rdzaklętych nazw narodowych i jak wolne motyle skrzydła nasze, wobec słońca, gładko wypogodzić... by nabrzmiarę serc, dla wspólnoty naszej, wypełnić po brzegi.

Stanęliśmy tu Mstę gniewypełzą ze skrytek duszy młodzieńczej ustanowić przeciw tym, co Lud i Sławię z Dziejów okradają, co Wolność zdradzili, Młódź rasy wyrzutkiem podstępnie uczynili, a zamiast w kostnicach modłasić się u swojego Hjeh Weha o lekką śmierć, z Państwa sobie robią smętarz, a z życia naszego zaduszny grobowiec.

(Rege Rege uderza w bęben: raz-dwa!)

Jesteśmy tu, i Mstę ustanawiamy! Pójdziemy, ponurym krokiem i okiem krwią zabiegłym, spełnić wobec praojców, wobec Sławii i Boga Jedności nasze ślubowania, by Wiosna - Zimę zwyciężyła. Jasnota - Ciemnotę, a Młódź rasy Starszyznę cmentarną.

Mstę ustanawiamy, by Dzieje, nad bezdziejami wszemożnie panowały, by krew krasząca życie, bezpłodność serwatki starczej zniewoliła! By Wola nad grzecznością, a życie bohaterskie, pokojowość tchórzy zwyciężyło.

Najpodlejszym grzechem jest mieszanie śmiertelnie sobie wrogich ras, a nimi są rolnicza, a koczownicza.

Bajbajoc

Ja, jako świadek Przeszłości, zaświadczyć mogę, że przodkowie Jabezie raz kiedyś, mieli własną Ojczyznę, lecz wrogowie najechali ich kraj, a oni zamiast przeczekać, by kiedyś go potem oswobodzić, rozpierzchli się po całym świecie, a zdradziwszy swoją Ojczyznę teraz zdradzają dziedzicznie i nasze.

Krak

Bajbajoc wiernie świadczy, bo upadek państw dawnych, jak i dzisiejszych, jest skutkiem tej nieszczęsnej mieszaniny etiopów-koczowników z rasami rolniczymi. Ta mieszanina podnosi lud koczowniczy tych rozbiegłych Etiopów i wiecznych tułaczy, lecz za to niweczy człowieczą wartość rolniczych ras i upodabnia je do tych bezmarzeniowych włóczęgów. Jest to kara za spodlenie krwi swej rasy, którąśmy odziedziczyli i zobowiązali się chronić przed spaskudzeniem.

Tacy to właśnie "Leszkowie ze Wszędzina", tacy to Sławianie, jak on lub nasz karzeł Zdradar, po mianie Sławianie, Sławianie po licu, a koczownicy i niszczyciele w skrytości swej samym sobie nieznanej im duszy, spowodowali upadek naszych dziejów.

Tacy to Leszkowie i Zdradarzy zniweczyli naszą tężyznę i okradli Dzieje, bo swój swego popierając zajmowali wysokie urzędy, a działali jako koczownicy w służbie podświadomego, byłej rasy szkodniczego usposobienia. Wiarę powszechną danego Ludu przyjęli, a krew swą beztwórczą i szkodniczą żyłami jak wróg zdradnymi podkopami pod chronionym obwarowiskiem do władzy wynosili, by Twórczyn dziejowy niweczyć.

Nikt ich po mianie, ni twarzy, ni wierze nie pozna. Lecz jako Sławianie z twarzy, miana i wiary niszczą wszystko i wszystkich ze swych, podstępem zdobytych kazalnic ślą nauczania i rozkazy z wysokich urzędów tak nastrojone, że te działają już jako wtajeni wrogowie.

Jeżeli kiedykolwiek dawniej, jak i dziś, wszelcy twórcy, obrońcy praw Ludu, dobroczyńcy wszelacy i najdoskonalsi obywatele byli i są w krajach naszych unicestwiani przez tę górę urzędów i wpływów, to przez tych, co właśnie odziedziczyli to niszczycielskie usposobienie rasy koczowniczej, lecz ukryci są za twarzą, mianem i wiarą Sławianina.

Upadek dziejów i Twórczynu jest skutkiem tego, że oni niszczą i unicestwiają wszystkich tych, co twórczyn i Dzieje zrodzili się rozbudowywać. Wszystkie klęski były i są powodowane przez tych naszych mieszańców.

Jak długo cudze bogi chwalimy, tak długo Wszyscy Wybłędami razem z Nim trwać będziemy. Cudzym bogom służymy, więc i cudzym bogom żyjemy i od cudzych bogów mrzemy.

ŚwiatOwid, tylko w wolnym sercu królował będzie, a myśmy sprzedali nasze serca cudzym bałwanom. Z sercami naszymi sprzedalim cudzym bogom i nasz Los. Za opuszczenie własnego Boga Jedności, krew nasza będzie nawozem dla cudzych żniw, Niewola nasza Wolnością naszych wrogów.

Komu krzywda się dzieje! Komu krzywda! Synu, Kraku, na wzgórze bież Bawole! Tam śmierć już Ofiarnikom gotują! Masz tutaj narzędzie Odrodzenia wykute biciem serca niemego Ludoli, ogniem skrytego gniewu mojego rozpalone do białości, a zimnem wrogiej rzeczywistości dzisiejszej, jest zahartowane.

(niebo się rozjaśnia i słońce znów wychodzi.)

Oddaję wam Młodzi Sławiańska, na ręce syna mego Kraka ten oto znak Woli i narzędzie Czynu! A ty, synu Ludoli i Gniewatry, idź przed się z Toporłem w nieustępliwej dłoni, by Wolę w Czyn zamienić, Słowo w Chleb, a Marzenie w Wielkość Sławii. Uczyń z niego nabrzmiano Odrodzenia Dziejów i zmartwychwstania Bogobrzędu! Budujcie Nim świątynię dla Boga Jedności Sławiańskiej, wspólnym zamiarem!

A teraz biegnijcie tam, gdzie się krzywda dzieje, tam gdzie starzy z Młodych krwawe ofiary sobie dla korzyści czynią!

(Krak odebrawszy Toporła od Gniewatry stoi z nim wysoko podniesionym na środku bębna. Gniewatra znika powolnie pod ziemię, Krak opuszcza Toporła do piersi.)

Źródło: http://toporzel.republika.pl/

Książka do nabycia w wydawnictwie Toporzeł – serdecznie polecamy!

Obchody Dziadów na Ślęży - listopad 2007

Zapadł zmrok, w blasku płonących na ślężańskich kurchanach zniczy ukazały się sylwetki zebranych w kręgu nacjonalistow. Blask Ognia podkreślał ostre rysy ich twarzy, a jasne oczy rozpromienione blaskiem płonących pochodni kierowały się w odległy mrok z którego wyłaniał się szkarłat znaczonych słoneczym znakiem sztandarów, po których spływały krople jesiennego deszczu.

Zebrali się aby wspomnieć tych, którzy odeszli, uczcić pamięć swoich bliskich, bohaterów ruchu narodowego i oddać cześć Przodkom, których już nie ma wśród żywych, ale wciąż żyją w ich pamięci i we Krwi potomnych.

Jako pierwszy zabrał głos Mateusz - przedstawiciel Lubuskiej Zadrugi...


Jesteśmy Słowianami- ukształtowaną przez bezdroża dziejów wspólnotą Krwi. Nasza Słowiańska Krew jest nasza tożsamością i Wiarą. Najczystsze dziedzictwo Ariów- nieskalana sławska Krew za którą życie oddawali nasi Przodkowie.

Jestesmy słowianami- Krew jest naszym sacrum. Pomostem łączacym nas z Ojcami oraz pokoleniami, które dopiero nadejdą. Oddanie hołdu naszemu Dziedzictwu podczas święta Krwi Słowiańskiej, walka o Kulturę, pamięć o pochodzeniu są szczególnie ważne w czasach multi-kulturalizmu oraz zalewu obcych plemion i ras na nasza Polską Ziemię.

Zdrowy rozwój ludów słowiańskich jest dziś zdradziecko niszczony. Masy ludzi

otumanione kłamstwami o równosci sprzedają Sławską Ziemię i mieszają swoje geny.

Dziś przynależność etniczna stała się mundurem wojennym a my wydaliśmy walkę wrogom naszej Krwi.

Misterium Lechickiej Krwi- obrzęd Dziadów pokazuje, ze święte Zwyciestwo będzie należeć do nas, bo Prawda jest od tysięcy lat tylko jedna.

Sława nieskalanej Krwi Słowiańskiej!!!


...zapadła cisza, tylko gdzieś w oddali słychać było pohukiwanie puszczyka.

Wiatr zawiał mocniej, porywając jakby do lotu czerwień sztandarów trzymanych w dłoniach nacjonalistow. Głos zabrał Darek:

...w noc ową straszną siedziałem samotny na szczycie skały,

czekając wieści od naszych, lub jakiegoś od Bogów znaku o końcu i losie boju...

...Na próżno. Północ mijała, znikąd ni znaku ni gońca...

...czekałem jednak uparcie...

Daleko w ciemności nocne, zmęczone wyteżając oczy,

jak gdybym przebić mogł nimi spowite bory w mroku,

wtem poczułem na mym czole dotyk jakis cudowny...

Szmer dziwny, tajemniczych głosów,

niby zasłona błyszcząca z mgły mlecznej drogi srebrzystej

podciąga się kryjąc wszystko i poczułem jak powieki

niewidzialna mimo woli, do snu zamyka mi siła...

Sen mnie ogarnął, sen wieczny - i we śnie usłyszałem gromowy głos Peruna do mnie mówiący...

Słuchaj co mówię do Ciebie - rzekł głos - i czyń co rozkaże

Wodzowie Wasi i woje w obronie wiary polegli, za sprawą chrześcijańskiej zdrady, której się nie ustrzegli...

Za chwilę oni tu przyjdą, wyciąć święte gaje, obalą moje ołtarze, wytępią moich czcicieli,

Ty jeden żywy zostaniesz...

Wtem zbudził mnie szczęk oręża zgiełk, jęki, śmiechy okrutne,

tłumy zaległy tą Ziemię, trzaskały Bogów ołtarze, cięły poświęcone drzewa i na stos je wlekły...

Na stosie w pęta okuci leżeli wieszcze, kapłani i tysiąc braci pojmanych, z nieszczęsnej słowiańskiej klęski,

na śmierć w płomieniach skazani, przez swych oprawców nękani...


Oni pluli im w twarze, jasne, ku gwiazdom zwrócone, nie żądali litości chociaż żywcem ich palono...

Niech Duchy Ojców błądzące, w mgłach tumanów Nawii,

cieszą się widząc potomnych, którzy się ich nie wyparli...

Niech się cieszą wraz z nami, nie zginęła ich święta wiara,

starych zwyczajów bronimy...

Rodzima Wiara przetrwała...


Wiatr jesienny zawodzi na dworze, czarne chmury na niebie rozpędza,

gdzie Ty matko, odnajdziesz dziś syna,

tam, gdzie leży samotna mogiła...

W dole jakim zapadłym on leży,

pośród innych słowiańskich żołnierzy,

nikt mu ogni nie wznieci na grobie,

choć on myślał do końca o Tobie...

Łza serdeczna na ziemię nie spadnie,

jak na imię miał wtedy, kto zgadnie?

Jakich bronił do końca rubieży,

jak głęboko w swą Polskę on wierzył,

ilu padło podobnych mu, braci

aby bronić tej Ziemi, swej Matki,

aby walczyć, o wolność do końca,

z dumą wznosząc ku górze Znak Słońca...

Nie zasiądzie za twoim już stołem,

i nie spojrzysz mu w oczy radosne,

nie wymówi do Ciebie choć słowa,

chociaż chciał Ci powiedzieć tak wiele,

dzisiaj cisza, pare zdjęć i wspomnienie,

jego ślad, który jest tylko cieniem...

Zadmij w róg, nad pokrytą prochami Ziemią,

usłysz głos, który będzie nadzieją...

Twoja pieśń dziś obudzi mogiły,

Wojny zew, który doda ci siły !!!

WSTAŃCIE, WSTAŃCIE - Słowiańszczyzny rycerze,

Wasze wokół niech pojawią się cienie,

przyjdźcie z Nawii, my Was tutaj czekamy,

przyjdźcie do nas, stańcie w kręgu wraz z nami...

Zew się niesie nad całą, naszą Ziemią,

wszędzie tam gdzie Krwi naszej jest plemię...

Zewsząd więc, przyjdą dzisiaj Przodkowie

po należną Im żertwę i strawę,

Przyjdźcie z Nawii, my Was tutaj czekamy,

przyjdźcie do nas, stancie w kręgu wraz z nami...

Już tu idą, zwartym cieni legionem,

idą setki, tysiące, miliony,

duma bije z ich zamyślonych twarzy...

Idą Dziady, idą Dziady tu nasze,

by się ogrzać, tchnieniem żaru z ogniska,

święty Ogień znów napełnił ich serca,

by móc znowu, dzisiaj spojrzeć nam w twarze...

Idą Dziady, idą Dziady tu nasze...

Płomień, wskaże Im tu drogę do kręgu...

Wiatr już niesie, głos stłumionych szeptów,

odrzuć Matko ze swych oczu zasłonę

oto twoje pragnienie spełnione,

choć przez chwilę, znowu będą tu z nami,

Przodki nasze, wraz ze swymi Przodkami,

tych, których nam tak bardzo brakuje,

są dziś z nami, Matka Ich chlebem częstuje.

Kolejny wiersz ku czci wyzwoliciela Słowiańszczyzny odczytał Mateusz...

Pokonanych świat nie zna, nie sławi,

Wraża potwarz z imienia okrada

Wolnej Sławii Włodyko- Masławie,

Katolictwo Cię zmogło i zdrada...

Powalone sołby Świętowita,

Popy piekłem, diabłami lud straszą,

Gdzie wyroczne wesoło stąpały kopyta

Wróg cmetarne swe krzyże obnasza...

Idzie koniec waszego Tedeum

Słowiańszczyzny przysięgli grabarze,

Z innej nuty wam Polska zaśpiewa

W takt walonych, jak ongiś ołtarzy...

Jak ongiś, tym razem na zawsze

Sczeźnie zmora co dusze nieprawi...

Na Mazowsze, Twe wierne Mazowsze

W naszej pieśni powrócisz Masławie...

Darek i Mateusz podeszli do kurchanow głośno wołając...

Dziadowie nasi przyjmijcie naszą żertwę, przybądźcie z odległej Nawii, na Wasze święto przybądźcie - bo Was tutaj czekamy. Przybądźcie, bo Was tutaj wzywamy, przyjmijcie nasze dary, stańcie w kręgu wraz z nami !!!


Kładąc pszenny chleb na starodawnym kurhanie Mateusz wyrzekł ku Przodkom...

Słowiańscy Przodkowie, dziś stajemy na świetej górze by oddać Wam hołd podczas obrzędu Dziadów. Stajemy przed Wami jako wspólnota rodowa - Zadruga - połączeni więzami najczystszej Krwi Słowiańskiej. Złączeni zarówno ze sobą jak i z Wami - Ojcami, którzy odeszli do Nawii. Dziś oddając Wam cześć pokazujemy, że w naszych sercach płonie ogień Słowiańszczyzny.

Jestesmy Waszymi dziedzicami.

Ojcowie, przyjmijcie tę żertwę...

Sława Przodkom!!!

...wiatr poniósł echo wezwania...

Ślężanie, Dziadoszanie, Goplanie, Opolanie, Luboszanie, Rederowie, Ranowie, Stodoranie, Słupianie, Wieleci, całej Słowianszczyzny dzieci,

Wy z tej Matki, Polskiej Ziemi,

dziś usiądźcie między swemi,

którzy tutaj was wzywają...

Serbowie, Lędzianie, Obodrzyci, Wiślanie, Polanie,

Przyjdźcie ku nam, niechaj sie stanie...

Dziadowie i Ojcowie nasi przybądźcie do nas, wszyscy,

z mgieł odległych z mroku, cieni Nawii...

Drzewianie, Wolinianie, Trzebowianie,

Bohaterowie Słowiańszczyzny,

Lechu, Kraku, Ziemomyśle, Ziemowicie,

Wy kochaliście ten Kraj nad życie...

Niklocie, Masławie, Stojgniewie, Czciboże, Radbodzie, Gedyminie, Mantasie

wzywamy was na żertwę, przyjmijcie nasze dary,

do końca wierni byliście Słowiańszczyznie,

w obronie prawdy o tej Ziemi walcząc i ginąc...

Zebrani tu przed tym kurchanem przynieśliśmy Wam na ofiarę miód, mleko, kaszę, ziarno, dla duchów Przodków święte jadło. Złożenie żertwy, pamięć przeszłości skarbu strzeże, niech przyjdą Przodki na tę wieczerze, by się dopełnić mogła żertwa...

Wzniesiemy toast za Przodków i ujrzym znów dawne postacie,

te w lśniacych zbrojach, Ojczystej szacie,

usłyszym broni szczęk, szepty Dziadów,

które przynosi nam, szum wiatru,

ujrzym, gdzie ziemia Krwią Ojców zlana,

życiem okupiona, kośćmi zasiana,

słoneczne hufce zapamięta,

a każda garść jej, jest nam święta

Usłyszczcie głosy Przodków,

wśród pieśni dawnej wielkości Sławy,

niech się przy waszym ogniu ogrzeją, przybyli z Nawii,

którzy stanęli tu między nami

W kręgu nacjonalistów zapanowała cisza po czym wszyscy churem wykrzyknęli PAMIĘĆ DZIADOM, PAMIĘĆ OJCOM PAMIĘĆ CHWAŁA WIECZNA PRZODKOM!!! Nasz głos niech płynie ku bramom Nawii, duchy przybyły, by stanąć z nami, przyjęły żertwe, teraz odchodzą, czas im, już czas...PAMIĘĆ DZIADOM, PAMIĘC OJCOM, PAMIEC CHWAŁA WIECZNA PRZODKOM!!!

Bohaterowie - wróciliście do nas, jak orzeł król przestworzy, co do gniazda swego wraca, Chwałą okryliście kraj Ojczysty, mocne wrogi zwycierzając.. Dziś spoczynek wam należny, w ziemi Ojców, pośród swoich.. Niech bije do nieba Święty Ogień, ogrzejcie się jego żarem na drogę i powróćcie tu za rok znów do nas, bo oto żertwa spełniona. My żywi wciąż Was pamiętamy, a gdy przyjdzie nasz czas przysięgamy, że przybędziemy na tę żertwę wraz z wami !!!

Chwała Przodkom, Chwała tej Ziemi, z niej żeśmy zrodzeni, do niej powrócimy... Pamięć i cześć zmarłym na wieki!!

Do kurhanów podszedł Kamil, członek lubuskiego oddziału NS Zadruga wygłaszając krótką przemowę.

Do tych pól, krwią i ogniem, oblanych

Wrócą dziś duchy tam pochowanych

Do tych rzek, do tych wzgórz, naszych lasow

wrócą dziś, cienie, wszystkich Dziadów

Do tych zielenią , porosłych kurchanów

Wróci dziś stara pieśn, ziemi Piastow

Do tych, mogił żołnierskich, wsród kwiatów

wróci znów, biel i czerwien sztandarów

By pokłonić się grobom poległych, i tej ziemi, co Krwią ich obmyta

By pokłonić sie sercom zastygłym, w których płonie wolności wciąż iskra

By Słowiańskim obyczajem, gości z Nawii - znów przywitać

By częstować Dziady miodem by napełnić iskrą życia

Wznieśmy toast za obecnych w Nawii - przyjdzie czas ze znów się spotkamy

uścisniemy, bratnie ręce, znów spojrzymy w bliskich twarze

Znów, powiemy, matko, ojcze - Caly ród nas tam dziś czeka

By wsród, mgieł, krainy cieni, znaleść kres swojego życia.

Krople jesiennego deszczu spływały po twarzach zgromadzonych w kręgu ludzi a słodki miód słowiański, rozlał się pośród przybyłych na Dziady narodowców, którzy jeden po drugim wznosili toasty za tych, których juz nie ma wsród nas, za tych, którzy żyją w naszych wspomnieniach, za naszych bliskich, za Krew Aryjską, która płynąc w naszych żyłach napełnia nas wciąż iskrą życia i uświadamia nam więź z pokoleniami naszych Przodków. Echem odbijało się po lesie gromkie SŁAWA!!! SŁAWA!!! SŁAWA!!! SŁAWA!!! Sława Wam Przodkowie nasi SŁAWA!!!

Matko Polsko - sny zapamiętaj swych synów

złożonych w grobowej czeluści

choć bezimienni, tam leżą, nie brak w ich sercach miłości

Matko Polsko - do snu, ukołysz swe dzieci,

nie dla nich laury i sława - słońce juz im nie zaświeci,

oni tak idą - do Nawii- cieni siedliska,

wiatr - nuci im pieśń ostatnią, tęsknota - łzy im wyciska,

oni Cię szczerze kochali - życie dla Ciebie swe dali,

Matko Polsko, Matko Polsko,

więc z ich Krwi wstanie czas Twojej chwały,

A wtedy znow tu powrócą - całymi pułkami,

z mgieł sie wyłonią - niosąc Ci kwiaty,

znów będą młodzi tak jak przed laty,

przyjdzie ten dzień najwspanialszy ze wszystkich,

dzień Twego triumfu - w blasku Świaszczycy,

Po spełnionym toascie, nastał czas porzegnania z duchami Przodków.

O mężowie serc wiernych,

Mężowie niezłomnej woli,

Wiek trudnych czynów spełniony,

Spocząć nadeszła juz pora!

Czas nam pożegnać sie z sobą,

Czas się ze sobą rozłączyć,

Na czas wieków dalekich,

lecz nie na wieczne rozstanie,

Wam spocząć - nam odejść pora,

tam, na niebiosach wysokich,

kęndy wieczne Ojców duchy wiecą niezmierną jesienią,

Ze spełnionych wspólnych czynów

oddać przed radą Ich sprawę,

dzieł waszych wielkich powieścią

rozradować Ojców serca...



Ale kiedy od tej chwili pełne tysiąc lat wybieży,

Czas wtedy przyjdzie straszliwy ,..

Zło świat ten cały owładnie,

Za jasnym dobra bogiem,

Ni jeden nie zbędzie,

czciciel, ni jeden wojownik pod ich słonecznym znakiem...

Z górnego Ojców siedliska znów do Was zstąpimy,

jeśli znajomym odgłosem ze snu wiekowego Was zbudzim...

i wstaniecie z mogił Waszych,

młodością nową promienni,

z odmłodzonymi u boków jako wy sami, mieczami...

I w imie jasnych Bogów,

Pod ich słonecznym znakiem,

Pójdziemy znów na Ziemi,

Cześć ich świetą podnosić,

obalać chrystusa ołtarze,,

wytępić czcicieli...

Na nowe pójdziemy boje,

nowe zwycięstwa i chwałę,

a teraz podajcie dłonie do ostatniego uścisku,

ostatni raz złotym miodem róg pożegnania nalejcie,

ostatnim oto uściskiem,

ostatnią sie czarą,

ostatnią w chwili rozstania pieśnią się z wami żegnamy...

W tej chwili Darek i Mateusz zainicjowali Pieśń Bojana i wszyscy gromkim chórem wykrzyknęli za nimi:


Głod, powietrze, ogień, woda

I wszelaka zła przygoda

Będą temu, kto by starą

Ojców swoich wzgardził wiarą!

Zwierz drapieżny do obory,

Między stada czarne mory

Wejdą temu, kto by starą

Ojców swoich wzgardził wiarą!

Chorobą się rozniemoże

I boleści twarde łoże

Zwiąże tego, kto by starą

Ojców swoich wzgardził wiarą!

A gdy skona, garści ziemi,

Gdzie by spoczął kośćmi swemi,

Nie dostanie, kto by starą

Ojców swoich wzgardził wiarą!

Marnie zginie!... Wiatr rozmiecie

Prochy jego po wszym świecie

Marnie zginie, kto by starą

Ojców swoich wzgardził wiarą!

W tegorocznych obchodach święta Przodków na Ślęży wzięło udział kilkudziesięciu nacjonalistów z Zielonej Góry, Poznania, Strzegomia, Koszalina i Wrocławia.

Obrzęd zakończył się wieczornym przemarszem ku czci poległych bohaterów ruchu narodowo panslawistycznego i zadrugi. Przy blasku płonących pochodni, z łopotem sztandarów, ruszyliśmy ku bramie bendkowickiego ostrokołu - jutro wstanie nowy dzień, dzień naszego Zwycięstwa i Słowiańskiej Polski !!!


Pamięć Dziadom, pamięć Ojcom, pamięć i chwała wieczna Przodkom!!

Krwią pisze list do ciebie, w godzine tę ostatnią

Krwią pisze list do ciebie, krwią moją własną

Dziś wielką radość niosę ci, nadchodzi czas zwycięstwa

Słoneczny sztandar wzniesie się, choć tego nie doczekam

W oddali słychać chałbic grzmot i krzyk z milionów gardeł

Po wojnie wstanie nowy świt, mierzony nowym czasem

W dalekim polu brat mój śpi, okryli go sztandarem

I szepcze do mnie że już czas, abyśmy byli razem

Ja spojrze jeszcze w słońce i wiatru szum usłyszę

Po tylu wiekach hańby kres, Słowiańska Polska żyje

Werble wybiją raźny rytm, kolumny maszerują,

A ja odchodzę w ciemność już, niczego nie żałując

Dziś Matko Polsko przyjmij krew milionów Twoich dzieci

Z tej krwi powstanie nowy dzień na wiele tysiącleci.

Krwią pisze list do ciebie, krwią pisze się historie.

Ma krew przyniesie życie ci, to które zgasło w Tobie!