Źródła impasu sprawy żydowskiej


Źródła impasu sprawy żydowskiej


Polako – katolicy przyszłości


Sprawa żydowska w Polsce należy do tych o których wszyscy mówią i prasa wszystkich odcieni pisze. Wbrew usiłowaniom pewnych ugrupowań politycznych pragnących monopolizować ja w swym ręku. Znak że jest to sprawa żywa. Jest ona i wielce osobliwa. wszyscy chcą jej rozwiązania i niema żadnego rozwiązania. Podobnie ma się tu rzecz, jak z etatyzmem: Wszyscy życzą mu nagłej i niespodziewanej śmierci a etatyzm rozwija się. Od r. 1918 sprawa żydowska nie posunęła się ani o krok naprzód, tzn., że nacisk żydostwa w dziedzinie kulturalnej i gospodarczej trwa niezmiennie w tych samych rozmiarach, jeżeli nie w większych, Zważyć bowiem musimy, że w pierwszym dziesięcioleciu niepodległości przyjęliśmy przede wszystkim z sowietów, znaczne zastępy żydostwa. Tego nienaturalnego przybytku nie zrównoważył ani pod względem liczbowym, ani jakościowym ubytek spowodowany emigracją do Palestyny. Sprawa żydowska w Polsce to cały splot zagadnień. W uwagach poniższych rozważmy jedno z nich.


POCHÓD ŻYDÓW

Aż do wieku XVI trudno mówić o poważniejszej infiltracji Żydów do Polski. Opinia o rzekomo masowym napływie semitów za Kazimierza Wielkiego jest grubą przesadą. W rzeczywistości liczba Żydów pod koniec panowania tego króla nie przekraczała 20 - 30 tysięcy. Gwałtowny przyrost tych ”wybrańców bożych” w Polsce rozpoczyna się - rzecz tylko pozornie dziwna - ze wzrostem wpływów katolicyzmu i wraz z procesem skatoliczenia narodowej duszy polskiej, tzn. z końcem XVI wieku. Przy tym zachodzi zjawisko znamienne: żywioł polski pod koniec XVI w przestaje wzrastać, zachowując przez następne dwa wieki ten sam stan liczbowy (około11 milionów), gdy natomiast liczba żydostwa skacze w tym samym czasie ze 100. 000 na około jeden milion.
Trudno tu nie zauważyć pewnej paraleli. W tym samym bowiem czasie liczba klasztorów wzrasta z 80 w XVI wieku do 900 w czasie rozbiorów. Wychodzi na to, jak gdyby między katolicyzmem, a żydostwem istniały tajemne wewnętrzne związki, z powodu których judaizm, acz prześladowany, rozwija się pomyślnie. Do tej sprawy jeszcze powrócimy. Tu zwrócimy uwagę na fakt podnoszony przez niektórych historyków. Wbrew temu co się mówi o tolerancji polskiej, żywioł protestancki w miastach po zwycięstwie katolicyzmu za Zygmunta III był prześladowany za inicjatywą nie tyle królów i rządów, co zakrystii i konsystorzów kościelnych. Nie chcąc wiary narzucanej, ten żywioł opuszczał Polskę, przenosząc się do krajów sąsiednich w szczególności do Prus Wschodnich i Brandenburgii. Wyludniające się miasta okupowali żydzi, nie napotykając na żadną niemal konkurencję ze strony ludności wiejskiej, której szlachta odebrała w tym czasie resztki wolności.
Powstała politycznie do niepodległego życia Polska musiała podpisać traktat o mniejszościach. Traktat ten na odcinku dotyczącym żydów był, najlojalniej wykonywany nawet przez zawodowych i nieubłaganych antysemitów, za jakich chcieli uchodzić, członkowie, tzw. stronnictwa narodowego. Zresztą nie było go potrzeba. Konstytucja tak pierwsza jak druga stanęły w stosunku do żydów na stanowisku liberalizmu dziewiętnastowiecznego, który wszystkich urodzonych na terytorium danego państwa osobników traktował jako pełnoprawnych jego obywateli. W praktyce Polska poszła dalej, niż to było konieczne ze względu na traktaty i konstytucję. W latach 1918 - 23 napłynęła w granice Rzeczypospolitej masa Żydów, obliczona na 600. 000 dusz, których rewolucja rosyjska wypchnęła z kraju ku zachodowi, tak że znaleźli się oni na terytorium Polski. W 1923 ówczesny rząd jednym pociągnięciem pióra nadał tej masie obywatelstwo polskie.
. W ten sposób Polska już i bez tego dostatecznie przeżydzona, zajęła pod względem liczby Żydów pierwsze miejsce w świecie. Dzięki mentalności gospodarzy, o której niżej ”wybranemu narodowi” powodziło się u nas nie najgorzej. Można powiedzieć, że na ogół lepiej niż tubylcom. W ich ręku znajdował się prawie cały handel i większość zakładów przemysłowych. Dziesięć procent mieszkańców Polski. Żydów rozporządzało większym majątkiem niż pozostałe dziewięćdziesiąt procent. O jakichkolwiek numerus claususach nie było mowy. Żydowie majoryzowali wolne zawody, jak wiadomo, najintratniejsze, wdzierając się jednocześnie w dziedzinę najczulszą, w dziedzinę kultury, przede wszystkim przez okupację słowa drukowanego.
Wpływy ich w Polsce stały się tak wielkie że na pewnym odcinku wytworzyły się stosunki, będące unicum w świecie: polski konsument mięsa utrzymywał gminy żydowskie. W biały dzień - że tak powiemy – arcysprytny naród Jehowy nakładał podatek na gospodarzy u których zamieszkał. Co więcej, że sztuczki tej, szalbierczej co do sposobu w jaki została przeprowadzona, a nieobywatelskiej, antykonstytucyjnej i antyhumanitarnej co do istoty, zrobili ci mistrze krętactwa ”sprawę religijną”. gdy na stole obrad Sejmu znalazł się ubój rytualny, zniesiony prawie lub faktycznie we wszystkich państwach poza Polską, wszystkie organy prasy izraelskiej w kraju i za granicą rozpisywały się o ”prześladowaniach religijnych” w Polsce. W tych warunkach można było mówić o okupacji Polski przez potomków Abrahama, o Judeo - Polonii.

ZAŻYDZENIE BIOLOGICZNE

Atoli dopóki krew i duch narodu tubylczego nie zostaną tknięte przez żydów, dopóty nie zachodzi niebezpieczeństwo jego zagłady, względnie degradacji do stanu kasty pariasów. Gdyby żydostwo pozostało w odosobnieniu getta, wspomniane niebezpieczeństwo byłoby grubo mniejsze. Kiedy jednak masa żydowska urasta do poważniejszych rozmiarów, następuje siłą rzeczy infiltracja semitów w krew i w ducha narodu tubylczego. W Polsce infiltracja ta dzięki warunkom szczególnie dla siebie pomyślnym przybrała rozmiary tak wielkie, że jej dalsze tolerowanie zaiste grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Stoimy wobec nader bliskiej możliwości wykreślenia szczepu polskiego z liczby żyjących: na jego miejscu zagnieździła by się wówczas mieszanka rasowa o przewadze pierwiastków pasożytniczo – nomadzkich. Właściwie w tej dziedzinie zaszły juz fakty nie do odrobienia, a których dalsze skutki mogą być usunięte tylko za cenę bardzo radykalnych operacji.
Co się stało? zapyta czytelnik - mamy mniejszość żydowską, których możemy się pozbyć i większość Polaków, którzy powinni się obronić. Otóż w tym rzecz że żadna z cyfr oficjalno - metrykalnych nie jest prawdziwa i że zmieniają się one stale na korzyść żydów. Zaszły bowiem już daleko idące procesy, komplikujące sprawę niepomiernie i rozwijające się w dodatku w dalszym ciągu. W nich tkwi klucz do odpowiedzi na pytanie, dlaczego sprawa żydowska w Polsce nie posuwa się istotnie naprzód ku rozwiązaniu jedynie możliwemu do przyjęcia dla gospodarzy tego kraju.
Pierwszym z tych procesów jest biologiczna infiltracja trwająca od trzech wieków z górą przy czym tempo jej rośnie w stosunku geometrycznym. Okolicznością szczególnie sprzyjającą temu procesowi była polityka Kościoła Katolickiego stosowana wobec Żydów z dawien dawna do czasów dzisiejszych. Opierała się ona na zasadzie, której punktem wyjścia nie były względy rasowe ani kulturalne, ale rytuał, więc element czysto zewnętrzny nic nie zmieniający w danym osobniku. Zasada ta sprecyzowana przez Tomasza z Akwinu stanowiła że żydowin nie-chrzczony z powodu ”zbrodni bogobójstwa” popełnionej przez jego przodków nie ma prawa być pełnym członkiem chrześcijańskiej społeczności, że mogą być stosowane wobec niego ograniczenia aż do odebrania wolności osobistej. Jeżeli natomiast żydowin przyjął chrzest, to bez względu na to, czy to uczynił świadomie czy nieświadomie (chrzty dzieci), dobrowolnie czy z musu (groźba, motyw korzyści), wówczas wchodzi automatycznie we wszystkie prawa członka społeczeństwa chrześcijańskiego i przez długi czas zwyczajnie także nabywał pełne prawo obywatelskie. Tę zasadę posunięto tak daleko, że gdy żyd skazany za pospolite zbrodnie przyjmował chrzest, w wielu gminach na podstawie ustaw i zwyczajów darowaniu mu karę całkowicie.
Takie wypadki zachodziły w Polsce dość często. Wspomina o nich Prof. M Mieses w swej dwutomowej publikacji pt. ”Polscy chrześcijanie pochodzenia żydowskiego na str. XVI. A Jeske Choiński mówi, że ułaskawianie zbrodniarzy żydów w nagrodę za przyjęcie chrztu zdarzało się jeszcze w II połowie XVIII wieku w Kamieniu Podolskim.
Neofitów żydowskich nie obarczonych zbrodnia dosięgała zwyczajnie w Polsce nagroda w postaci nobilitacji. W rozdziale XIX artykółu7 statutu 3 litewskiego z r. 1588 (zważcie, jak się to wszystko zbiega ze zwycięstwem katolicyzmu!) czytamy: ”Jeżeliby żyd który, albo żydówka do wiary chrześcijańskiej przystąpili, tedy każda osoba i potomstwo ich za szlachcica poczytywani być mają”. Za Litwą utarł się i w Koronie zwyczaj, stosowania coraz częściej w miarę staczania się kraju w otchłań, że żydowin porzucający Talmud i rabina otrzymywał ze chrztem herb i nazwisko szlacheckie. Był to interes - bardziej namacalny niż zbawienie wiekuiste, które mu przy tej okazji przyrzekano. Rzecz jasna nobilitacja nie była darem jednostronnym. Żydowin ochrzczony i dopuszczony do herbu płacił grubym posagiem córki, wychodzącej za szlachcica, lub ciężką ”pożyczką” bezzwrotną. Stąd dziś spotykamy rodziny o nazwiskach tak bardzo polskich jak Matuszewscy, Grabowscy Zbąscy, Łabędzcy, Dębowscy, Brzezińscy, Adamowscy, Majewscy itd. a jednak pochodzące z wychrzczonych i nobilitowanych żydów...
Józefowicz np. toż to poczciwy Białorusin z pod Mołodeczna, rzekłbyś. A to jest potomek Abrahama Ezofowicza, żydowina z XVI wieku wielce sprytnego, który wypędzony z kraju wrócił do Polski innymi drzwiami wziął chrzest, zmienił nazwisko na Józefowicza, przybrał herb Leliwa i zanim doczekał się szczęśliwości wiekuistej, został ministrem skarbu króla Aleksandra i wielkie nadanie we włościach otrzymał. Ten to żyd sam jeden - jak twierdzi Forst - Battaglia cyt. u M Miesesa ibidem - zażydził przez związki małżeńskie swej licznej progenitury całą arystokrację polską tak, że niema ani jednego arystokraty w Polsce, w którego żyłach nie płynęłaby krew żydowska.
Dodajmy, że Forst - Battaglia jest specem od tego, co gdzie, jak i kiedy działo się w arystokracji polskiej. Jak pisze Jeske Choiński (”żydzi oświeceni” str. 42) ojcami chrzestnymi neofitów żydowskich były zwyczajnie znakomite rody, które później pomagały im w karierze.
Nader pomyślne okoliczności sprawiały, że nawrócenia były coraz częstsze. Nie rozporządzamy wszystkimi danymi z wieku XVII i XVIII. Ale i te które posiadamy, mówią, że masa żydowska w ciągu tych dwóch wieków odrzucała stale pewien procent neofitów wsiąkających automatycznie w społeczeństwo polskie, w szczególności w warstwie szlachecką. Prof. M. Mieses we wspomnianym dziele podaje szereg wykazów, z których wynika ze w Warszawie w wieku18 ”nawróciło się” 179 żydów, w Nieszawie 2, w Kłodawie 5, w Łęczycy 17, we Włocławku 11, w Radomiu 21, w Kamieńcu podolskim 6 prócz frankistów. Przeciętnie podane tu cyfry należy pomnożyć przez liczbę parafii, wynoszącą do 2. 000, a otrzymamy wówczas za jeden tylko wiek poważną sumę kilkudziesięciu tysięcy nawróconych żydów.
Na Litwie pracowały nad nawróceniem żydów zakonnice zwane Mariawitkami przeprowadzając do chrześcijaństwa 2 000 Izraelitek. Tamże jeden tylko ksiądz Turczynowicz przeciągnął do kościoła 500 osób pochodzenia żydowskiego. O zebraniu wszystkich danych szczegółowych niema mowy, gdyż jak zaznacza M. Mieses, z którego te szczegóły wzięliśmy, wiele metryk zostało zniszczonych, by zatrzeć ślady żydowskiego pochodzenia osób, którym na tym zależało. Dotyczy to również osławionych frankistów, zwolenników Franka, jednego z niezliczonych mesjaszów tego narodu, lubującego się w wydawaniu na świat utalentowanych uszczęśliwiaczy Izraela i jego sympatyków. Frank którego właściwe nazwisko opiewa Jankiew Lejbowicz, jak większość izraelskich mesjaszów był dziwną mieszaniną szczerości i kuglarstwa. Przybywszy do Polski z Bałkanów, stanął na czele dość licznej sekty Sabationów, odrzucających Talmud i czczących miasto jednego Jehowy Trójcę, nic jednak nie mającą wspólnego z Trójcą chrześcijańską. prawowierni żydzi zarzucali im powszechnie nie tylko bałwochwalstwo ale i życie wielce rozwiązłe. Ówczesny biskup kamieniecki, Dębowski, w którego diecezji było główne gniazdo frankistów, miał niemałą ochotę zapalić dla nich stos pod pretekstem, że szerzą błędne nauki o Trójcy. Zanim jednak to uskutecznić zdołał, umarł. Frankiści znajdując między młotem a kowadłem naciskani przez nienawistnych rabinów żydowskich z jednej, a konsystorze chrześcijańskie z drugiej strony, za poradą swego przywódcy poczęli przyjmować chrzest gromadnie. Frank ”Pan święty” jak się nazywać kazał, wysiadłszy z poszóstnej karety otoczonej gwardzistami, asystował przy ceremonii we wspaniałym stroju tureckim. Działo się to we Lwowie. Chrzest Franka odbył się w stolicy z jeszcze większym przepychem, przy czym funkcję ojca chrzestnego pełnił król August III jegomość we własnej osobie.

Ostatnio jesteśmy świadkami neofityzmu masowego. przybiera on takie rozmiary, że tu i ówdzie proboszczowie przystąpili do organizowania kursów neofickich. Nauki udziela jeden z księży, opłata wynosi kilkadziesiąt złotych za kurs. Tak oto żydowin ochrzczony ucieka przed przykrościami nadchodzącej burzy narodowej, kościół zyskuje wiernych, niebo kandydatów do zbawienia, proboszcze nowe źródła dochodów. A Polska, naród polski? Co się dzieje z narodem polskim w tym procesie, odbywającym się pod błogosławieństwem nienasyconych Łapiduchów?. Naród polski przeradza się nieznacznie ale stale w dziwoląg niesłychany, do którego z pewnością nie przyznaliby się nasi przodkowie z czasów Chrobrego!

Na szczęście, jak dotychczas, tylko jego wierzchnia warstwa. Bo na to trzeba zwrócić uwagę, że zarówno kilkaset tysięcy żydów ochrzczonych przed rozbiorami, jak i obecne masy neofitów przelały swą posokę w te samą warstwę ludności: przed rozbiorami w szlachecką, po rozbiorach w inteligencką przeważnie powstała z pierwszej..
Otrzymawszy tak silny zastrzyk krwi żydowskiej warstwa ta, zawsze nieliczna, staje się powoli grupa odrębną od substancji narodu, o cechach bardziej żydowskich niż słowiańskich. Tym się tłumaczy jej nieudolność a może niechęć, u wielu może nieuświadomioną, do rozwiązania sprawy żydowskiej w myśl najszerzej pojętych interesów narodu polskiego. Chrystus powiedział: ”Diabła nie wypędzą się za pomocą belzebuba”. Co na polskie znaczy, że kruk krukowi oka nie wykolę.
Tu tkwi też klucz do wyjaśnienia szeregu zjawisk, zachodzących między tą warstwą, a resztą narodu, a raczej właściwym narodem polskim, którym - na skutek zażydzenia góry społecznej - są dziś właściwie chłopi i robotnicy się z nich wywodzący. Uderza w tym stosunku obcość: przeciętny inteligent nie rozumie chłopa i na odwrót. To co inteligent narzuca lub niesie chłopu, jest mu niezrozumiale. Mimo wysiłków często obustronnych dwa te światy nie mogą znaleźć wspólnego języka. Mamy na myśli oczywiście ogół. Bywają jednak jednostki wśród inteligencji, zwłaszcza bezpośrednio z chłopstwa pochodzące, które umieją znaleźć drogę do umysłu i serca wsi.
Ale to tylko potwierdza nasze wywody. Po wtóre stosunek ten nabiera cech pewnej wrogości która niewątpliwie tkwi swymi korzeniami w biologii, jakkolwiek nie jest uświadamiana sobie.


ZAŻYDZENIE DUCHOWE

Powyższe nasze rozważania stają w silniejszym oświetleniu, gdy uwzględnimy drugą przyczynę impasu w sprawie żydowskiej, którą jest zażydzenie duchowe. Zwróćmy tu naprzód uwagę na zjawisko powszechne i stałe, które uchodzi oku badaczy wzajemnych stosunków chrześcijańsko żydowskich: oto żydostwo w swej infiltracji, w świat jakby cień idzie krok w krok za chrześcijaństwem. Gdzie chrześcijaństwo upora się z dawnymi kultami i zwyczajami i stanie mocna nogą, tam zjawia się żydostwo. Gdy jeszcze zważymy, że poza chrześcijaństwem żydostwo mimo usiłowań nigdzie nie zdołało zapuścić trwałych korzeni z wyjątkiem świata muzułmańsko - arabskiego który rasowo i kulturalnie jest mu bliski, to wnioski ogólniejsze same się nasuwają: niedostępność wzajemna chrześcijaństwa i żydostwa świadczy o wewnętrznych związkach między tymi dwoma światami. Ściśle mówiąc, jest to raczej jeden i ten sam świat.. W tym świetle zatargi między żydostwem a chrześcijaństwem są raczej natury konkurencyjnej.
Ale do wewnętrznych związków między żydostwem a chrześcijaństwem nie potrzebujemy dochodzić aż tak daleką drogą. Mamy bowiem fakty., których nie zatłamsi żadna kazuistyka wychowanków międzynarodowego Gregorianum. Mamy Stary Testament t. j szereg ksiąg będących narodową liturgią żydowską i autorstwa niewątpliwie semickiego. Ten oto Stary Testament wszedł wraz z Nowym do zbioru kanonicznego kościoła, czyli uważany jest przez kościół oficjalnie za natchniony, za dyktowany bezpośrednio przez boga i powołany jako podstawa wierzeniowa. Jednocześnie ten sam Stary Testament za wyjątkiem ‘Pieśni nad Pieśniami’, którą synagoga uznała za zwyczajny jurny romans ludzki tę samą literalnie rolę odgrywa w judaizmie. Stąd jesteśmy w prawie mówić o duchowym pokrewieństwie chrześcijaństwa z judaizmem. Tym bardziej że i reszta ksiąg kanonicznych kościoła Nowy Testament jest pochodzenia żydowskiegoi na stary się powołuje. Tym bardziej wreszcie, że twórcy, propagatorzy i pierwsi ideologowie chrześcijaństwa byli Żydami i w tym charakterze wycisnąć musieli na chrześcijaństwie własne rasowe piętno. Ale zostańmy tylko przy Starym Testamencie. Księgi jego zaliczone zostały do świętych ksiąg katolicyzmu nie tylko w teorii. Miało to olbrzymie, decydujące znaczenie praktyczne. Z tym aktem bowiem księgi te wsiąkały w krew, nerwy, w duszę kościoła. Ich teksty weszły jako cześć istotna w tzw. pacierze kapłańskie, we wszystkie nabożeństwa, nie wyłączając najważniejszego, mszy, we wszystkie bez wyjątku pisma oficjalne aprobowanych ojców i doktorów kościoła, słowem w liturgię, w etykę, w teologię w pastoralie, a stąd wsiąkały dzień w dzień w dusze wiernych, urabiając ich wierzenia i co najistotniejsze, ich światopogląd. Nowy Testament bez ksiąg Starego Testamentu straciłby grunt pod nogami. Nie ma żadnej przesady w twierdzeniu, że gdyby pewnego dnia usunąć Stary Testament z katolicyzmu nic by właściwie nie zostało. P. E. Skiwski i p J Braun którzy w swoim ”antysemityzmie” powołują się na Tomasza z Akwinu,
nie wiedzą zapewne o tym, że wszystkie dzieła tego pisarza są naszpikowane cytatami z narodowej literatury żydowskiej, ze w wielu wypadkach główną jego podstawę duchową stanowi Stary Testament. Jest bardzo niebezpiecznie powoływać się na Tomasza, gdy się chce być antysemitą (znane perypetie na tle erotycznym) ma cechy wybitnie semickie, zupełnie obce światu aryjskiemu. I z tego ”duchowego semity” robi się taran aryjskości, patrona antysemityzmu.
Wobec prób zatuszowania związków wewnętrznych między chrześcijaństwem a żydostwem podejmowanych na naszym gruncie w celu zatrzymania przy kościele mas skłonnych do narodowego odczuwania, musimy ciągle te notoryczne fakty przypominać. Ale tu są one nam potrzebne do tego, by wykazać że chrystianizacja danego narodu pociągała za sobą nieubłaganie jego duchową judaizację. W mniejszym lub większym stopniu zależnie od natężenia procesów chrystianizacyjnych. Znaczy to, że rzeczy święte dla chrześcijan ideały chrześcijan utożsamiają się z żydowskimi.
W Polsce dzięki szczególnie sprzyjającym warunkom w II połowie XVI - tego i na początku XVIII wieku ta chrystianizacjo - judaizacja osiągnęła niebywale wielkie rezultaty. Tęgi kardynał Hozjusz, niezwykle sprytny dyplomata papieski Commendoni, prokościelna polityka Stefana Batorego i Zygmunta III (który nadto był członkiem świeckiego zakonu Jezuitów), Jezuici, mrowie Jezuitów, umizgi szlachty do kościoła dla pozyskania go sobie w walce z tronem o władze, takież umizgi tronu ku zakrystiom, by je zwrócić przeciwko szlachcie - wszystko to były okoliczności dla katolicyzmu tak pomyślne że podobnych nie miał on w żadnym innym mocarstwie.
Okoliczności te zostały znakomicie wykorzystane, czego wyrazem najdobitniejszym jest całkowita okupacja szkolnictwa przez jezuitów, zmonopolizowanie wychowania narodu przez zakon najbardziej ze wszystkich międzynarodowy i rzecz znamienna - najbardziej zażydzony. Wojny kozacko - szwedzkie spowodowały znaczny upust krwi narodu i uczyniły go jeszcze mniej odpornym na ofensywę prowadzoną przez uczniów Ignacego Loyoli, który żałował że nie jest Żydem...
Chrystianizacjo - judaizacja polskiego społeczeństwa szła krokiem zdumiewająco szybkim. Posłuchajmy, co mówił w II połowie XVIII wieku o nobilitacji żydów przechrztów imć Rzewuski, jak usprawiedliwiał to na wielką skalę podjęte przelewanie posoki żydowskiej w naczynia słowiańskie: była przez jakiś czas konstytucja, ubezpieczająca szlachectwo każdemu Żydowi przyjmującemu wiarę katolicką. Prawo pobożne przeciwko któremu nie godziło się sarkać, gdyż zasadne było z gorliwością narodu chcącego wszelkimi środkami rozprzestrzeniać królestwo boże (Pamiętniki)
Tak wytresowali Rzewuskich Jezuici. Tak zabili w nich narodową godność i instynkt. Nauczyli ich, że prawo ma być pobożne tj. kościołowi się wysługujące, nie narodowi. Że naród winien wszelkimi środkami rozprzestrzeniać nie swoje, lecz ‘królestwo boże’ o którym wiemy, czym jest w praktyce. Odtąd juz nas ta epidemia nie opuści. Mickiewicz strwoni siły i czas na wskrzeszanie (me)sjanizmu, idei genetycznie i organicznie żydowskiej, a tego opętania jedynym wynikiem będzie pogłębienie bierności w narodzie i zakłamanie generalne.
Krasiński, który mówił o Mickiewiczu ”ten Żydek”, niesłusznie poniżając siebie, będzie arcychrześcijańskim poetą plus catholique le Pape, natomiast nic a nic narodowym, choć nie denary watykańskie ale ziemia słowiańska i pot piastowskich kmiotków umożliwiały mu romanse i ciągłą peregrynację po świecie. Cieszkowski nie znajdzie innego tematu do swych prac, jak ”Ojcze nasz”(nasz Ojcze???) w czasie gdy tego ”Ojcze nasz” opiekun rzucał potępienia na powstańców polskich. A za nimi będzie kwasiła się i kwękała po chrześcijańsku cała plejada mniejszych orędowników interesów i ideałów nie polskich w każdym razie. Aż do Szczuckiej, naciągającej historię dla zrobienia miejsca swej tezie o konieczności poddania się prawosławnym w Polsce dekretom i mieszkom watykańskim. i aż do tych ”nocy betlejemskich” i ”pokojów dobrej woli” i tych miłości i sprawiedliwości, opiewanych nudnie i ckliwie na każde ”boże narodzenie” przez prasę tzw. narodową, której to narodowość nie przeszkadza, ze jest przez Żydów kierowana.
Jakże nie miało nastąpić duchowe zażydzenie. Chyba za cenę nie chodzenia do szkół i kościołów nie czytania ”narodowych wieszczów”!. Ale jak można w Polsce nie chodzić do kościołów i nie czytać ”narodowych wieszczów”
W tych warunkach względnie obronna ręką wychodzili analfabeci, chłopkowie, u których poza tym działały stare nie wytępione doszczętnie wierzenia. Szlachcic a później inteligent przepadł w duchowym żydostwie. W szkole preparowano nam dzieje i literaturę, w domu czytało się wieszczów shebraizowanych . Inteligencja była atakowana ze wszystkich stron i jeżeli uciekała od deszczu, wpadała pod rynnę. Gdy więc inteligent zabawił się w laicyzm, mając dość wścibskiej nudnej, chciwej zakrystii to brali go w opiekę masoni, których ideały są kubek w kubek te same, co katolickie z tą tylko różnicą, że nie uznaje się tam kasty kapłańskiej, jako zawodowego rozdawcy łask bożych.
Jeżeli zaś inteligent ominął szczęśliwie czyhających nań ”braci” z kielnią i młotkiem, to wpadał w objęcia radykałów z lewicy, budujących na Marksie, który jest również, jednym z niezliczonych mesjaszów żydowskich, tym razem nie powołujących się na dyktando Jehowy. I tu ideały są te same i z tego samego źródła i ”sprawiedliwość” i ”pokój”„wolność i ”miłość” … itd. itp.

ZAKOŃCZENIE

W ten sposób nasza wierzchnia warstwa zżydziała biologicznie i duchowo. Ze słowiaństwa pozostał język i bodajże nic więcej. I tej to warstwie przypadła rola odżycia Polski. Co za złośliwa ironia losu. To też nic dziwnego, że jakkolwiek się dużo, krzyczy Polska coraz więcej żydzieje - biologicznie i duchowo. Może wydamy się zbyt wielkimi pesymistami. Nie sądzimy jednak patrząc na rzeczywistość. Prosimy zebrać kilkunastu inteligentów polskich, po jednym przedstawicielu z różnych zawodów i przedstawić im sprawę. Odpowiedź będzie zdumiewająco jednolita jakby wygłoszona pod jednym dyktandem któremu oprzeć się nie sposób; -”Ma pan rację. Wkrótce zostanie nam tylko język polski. I do niego zresztą juz dobrali się żydzi. Lecz nasze porachunki z nimi musimy załatwić kulturalnie. Nasza cywilizacja, nasz charakter nie pozwala nam na barbarzyństwo.
wszyscy tak odpowiedzą bo wszyscy tkwią w tradycjach, w tradycjach które z potomków rycerzy Chrobrego i Grunwaldu zrobiły duchowych eunuchów. A największą tragedią jest to, że owo eunuchostwo duchowe z minimalizmu propagowanego na ambonach, z ”gorzkich żalów” i ”godzinek” z mdłego abstrakcyjnego humanizmu ”braci” z kultu człowieka (żyd jest także człowiekiem) ze wzniosłości ”nieśmiertelnych wieszczów”, owo - mówię - eunuchostwo duchowe uważa się za to, czym ono jest w istocie, nie za bierność, wegetację małość ale za szczyt człowieczeństwa.
Ale przyjaciele, mimo to kwestia żydowska będzie rozwiązana. Wiemy, gdzie są i jakie przeszkody istotne. Wiemy jaki mamy cel przed sobą :
naród polski musi odnaleźć sam siebie -
Garby strupy i wrzody wyhodowane na jego ciele przez mesjanistów muszą zostać zoperowane! ----->
Żydzi i ich adlatusy muszą opuścić Polskę albo zginąć.



L Ziemicki - Zadruga Nr2 1939


* * *

NICZYJA

Królewski ptak na sztandarach,
do lotu skrzydła rozwija...
Prawdaż to, ziemio polska,
żeś Ty od dzisiaj niczyja?

Sami my tu gospodarze
i sami my tu robotnicy
stu ziaren się doczekamy
z jednego ziarna pszenicy.

Staniemy sami za pługiem,
pójdziemy sami za broną,
roboczym potem zrosimy
jak krwią żołnierską - twe łono.

Nie ugną się pod ciężarem
w czas siewby albo w czas żniwa
ręce, na których skuwano
żelaznych kajdan ogniwa.

Królewski ptak na sztandarach
do nieba dumnie się wzbija...
Słowiańska nasza Zadruga
na bój o Polskę cię wzywa.

I miecz udźwigniem najcięższy,
i topór porwiem do Sławy.
Polsko Ty, nasza najświętsza!
TWOJEJ TO CHWAŁY CZEKAMY!!!

Brak komentarzy: