46 rocznica śmierci Jana Stachniuka - Pamiętamy!!

Nacjonaliści dziś mija 46 rocznica śmierci Jana Stachniuka.
Ognia naszej idei nie zdołały ugasić ani represję faszyzmu ani lata komunizmu ani fałsz pseudo-demokracji .
Trwa pamięć o Stachniuku i jego dziele.
Trwa miłość do Słowiańszczyzny i wiara w to, że może się zjednoczyć w jedno wielkie państwo wszystkich Słowian - Nacjonalistyczne Państwo Pracy



Grają syreny - sygnał frontu pracy
W halach fabrycznych, wśród szeregów maszyn
W mrocznych kopalniach, na placach budowy
Powstaje dzieło - obraz naszej woli

Koło zębate, szkarłat błyskawicy
Wznoszą ku słońcu - Sławscy robotnicy
Jesteśmy żywym, ogniem - stal rozgrzana płonie
Kształtują Toporła - spracowane dłonie

Naród pracujący, tworzy swe imperium
Droga do wolności, ku spełnieniu dziejów
Naprzód przodowniku Uświęconej pracy
Postęp - technologia, oręż twoje walki

Z siła przekonań, z mieczem swego męstwa
Krocz Nacjonalisto - drogą do zwycięstwa
Zerwij łańcuch kłamstwa - zniszcz ciemnoty pęta
Powstań bohaterze - rozpal wiarę w sercach

Mocą swoich ramion, głosem z głębi duszy
Unieś bryłę świata, skrusz cień wspakultury
Tam gdzie trwa mistycyzm, tchnij oświaty światło
Broń go przed zawiścią - aby nie wygasło




Zabrał głos Gniewosław

Zbudujemy nową Polskę, której obcy będzie głód
Gdzie słonecznym idąc wojskiem, wyniesiemy wielki dom
Zbudujemy nową Polskę, której pozazdrości świat
Pełną szkół, zakładów pracy, kształtujących nowy ład

Zbudujemy nowa Polskę. W której rządzi Sławski ród
Tam gdzie prawo, będzie prawem, pełnym heroicznych cnót
Zbudujemy nową Polskę. Obalimy krzyża znak
Nad granicą stanie żołnierz, jemu obcy będzie strach

Zbudujemy nowa Polskę. Wielką przez swój wielki duch
Gdzie ojczyzna będzie Bogiem. praca święcić będzie triumf
Święta będzie twoja twórczość, Święty bohaterski czyn
Nacjonalizm naszą drogą - powstań więc i w przyszłość idź

Zbudujemy nową Polskę, by słowiańskim czynić świat
Gdzie kultura Nadnarodu, krzewić będzie się wśród gwiazd
Naszym celem wielkie dzieło. Moc i siła drzemie w nas
Myśl zamieni się w imperium i przez wieczność będzie trwać




Polska okresu dwudziestolecia międzywojennego obfitowała w wiele formacji o charakterze ideowym i politycznym. Niektóre z nich po ciężkiej walce doszły do władzy, innym się to nigdy nie udało, a jeszcze inne, trzeźwo oceniając sytuację, świadomie odsunęły się od praktycznej walki o władzę po to by skupić się na pracy teoretycznej, która miała stanowić podwaliny pod jej działalność w dalekiej przyszłości.

Do grona tych ostatnich należała Zadruga, której założycielem, ideologiem i przywódcą był Jan Stachniuk.

Grupa ta była czymś pośrednim pomiędzy skrajną prawicą i skrajną lewicą. Dodatkowo uważana jest także za grupę neopogańską, nawiązywała bowiem do mitycznych wartości kultury przedchrześcijańskiej pomijając dorobek katolicyzmu.

Jan Stachniuk urodził się 13 stycznia 1905 roku w wołyńskim Kowlu w rodzinie kolejarskiej. Pochodzenie proletariackie nie pozostało bez wpływu na kształtowanie się jego ideologii. W 1927 roku ukończył w Kowlu gimnazjum i przeniósł do Poznania, gdzie podjął studia ekonomiczne w Wyższej Szkole Handlowej. W latach trzydziestych poszerzył dodatkowo swoją wiedzę o studia z zakresu historii, filozofii, psychologii i socjologii.

Jeszcze w trakcie studiów wstępuje do Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej, gdzie osiągnął nawet pewne szczeble kariery organizacyjnej. W 1929 roku był drugim wiceprezesem zarządu poznańskiego, a od grudnia 1931 do maja 1933 pełnił funkcję redaktora odpowiedzialnego "Życia Uniwersyteckiego ".


W roku 1933 publikuje Stachniuk swoją pierwszą książkę "Kolektywizm a naród", w której wystąpił jako zwolennik i propagator idei kolektywizmu gospodarczo - społecznego, powiązanego jednak ściśle z niektórymi psychologicznymi aspektami nacjonalizmu, uznając je za wartościowe, bo dynamizujące dokonania jednostki. Jak więc widać podjął się w niej trudu pogodzenia pierwiastków skrajnej lewicy z pierwiastkami prawicowymi.

Kolejnym etapem tworzenia się stachniukowej ideologii była wydana w 1935 roku książka "Heroiczna wspólnota narodu - kapitalizm epoki imperializmu a Polska", w której to po raz pierwszy użył terminu Zadruga. W pracy tej starał się zaprezentować wizję uprzemysłowienia kraju, społeczeństwa bezklasowego i nowego ustroju gospodarczego dla Polski opartego właśnie na zadrudze. Zadruga była natomiast zarówno wiejską wspólnotą rodową funkcjonującą jeszcze w południowej Słowiańszczyźnie, jak i staropolskim systemem wspólnego gospodarowania i współżycia wykształconym już w epoce przedchrześcijańskiej.

Niedługo po wydaniu "Heroicznej wspólnoty narodu" przenosi się Stachniuk do Warszawy, gdzie nawiązuje kontakty ze Stanisławem Bukowieckim znanym ze swych syndykalistycznych poglądów. Poprzez niego poznaje braci Stanisława i Józefa Grzanków, swoich przyszłych najbliższych współpracowników. To właśnie w ich gronie powstaje idea powołania do życia miesięcznika "Zadruga" o podtytule "pismo nacjonalistów polskich". Obok Stachniuka i braci Grzanków w skład redakcji weszli także: Ludwik Zasada, Antoni Wacyk, Janina Kłopocka, Bogusław Stępiński, Ludwik Ziemicki, Piotr Zimnicki, Tadeusz Nowacki i inni.

Pierwszy numer miesięcznika ukazał się w listopadzie 1937 roku. Prezentowane na łamach pisma poglądy spowodowały raczej niechętne nastawienie do niego przedstawicieli tzw. sceny politycznej. Lewica zarzucała Zadrudze propagowanie faszyzmu i antysemityzmu, prawica natomiast widziała w niej organizację o charakterze socjalistycznym z wyraźnymi sowieckimi sympatiami. Dodatkowo krytykowana była, szczególnie przez działaczy katolickich, ze względu na swój charakter neopogański.

W Zadrudze przyjęto praktykowany do końca zwyczaj obierania sobie pseudonimów w postaci rodzimych imion przedchrześcijańskich. Stachniuk przybrał imię Stoigniew. Była to jedna z form protestu przeciw wpływom tzw. cywilizacji łacińskiej preferowanej przez narodowych katolików. Grupa zadrużna zaczęła także obchodzić święta solarne związane z rodzimymi wierzeniami Słowian, co jeszcze bardziej podkreśliło jej neopogański charakter.

Rok 1939 jest dla Stachniuka bardzo pracowity. W maju, na zamówienie przedsiębiorstwa "Lasy Państwowe", wydaje swoją trzecią książkę "Państwo a gospodarstwo - geneza etatyzmu w Polsce", w której zajmuje się zagadnieniem etatyzmu w Drugiej Rzeczypospolitej. Natomiast już w sierpniu wydaje swoją kolejną publikację pt. "Dzieje bez dziejów - teoria wewnętrznego rozwoju Polski". Dzieło to jest zwieńczeniem dyskusji trwającej już od jakiegoś czasu na łamach miesięcznika "Zadruga" i dotyczy negatywnego wpływu katolicyzmu na przebieg życia społecznego i gospodarczego w Polsce od schyłku XVI wieku po czasy autorowi współczesne.


Wybuch wojny i rozpad II Rzeczypospolitej powoduje rozproszenie grupy zadrużnej. Część działaczy udała się na emigrację by walczyć w Wojsku Polskim na Zachodzie, inni - w tym Stachniuk - pozostali w kraju. W roku 1942 zadrużanie wraz ze zwerbowanymi przez siebie ludźmi powołują do życia organizację Zryw Narodowy.

Program Zrywu pokrywał się praktycznie z programem Zadrugi, jedyną różnicą był stosunek do katolicyzmu, który w Zrywie nie był poddawany tak ostrej krytyce. Na czele nowej organizacji stanął Feliks Widy - Wirski, międzywojenny działacz Narodowej Partii Robotniczej. W maju 1943 roku Zryw dokonał połączenia z Kadrą Polski Niepodległej, a następnie oddziały wojskowe obydwu organizacji zostały włączone do Armii Krajowej.

Kolejną (jeśli nie liczyć "Mitu słowiańskiego", który pozostał w maszynopisie) książką Stachniuka było "Zagadnienie totalitaryzmu" wydane nakładem Delegatury Rządu. Pozycja ta była omówieniem systemów totalitarnych we współczesnym świecie. Pewnym novum było postawienie przez Stachniuka na jednej płaszczyźnie hitleryzmu i stalinizmu, co było w jawnej sprzeczności z poglądami głoszonymi przez ówczesną skrajną lewicę.

W czasie powstania warszawskiego Stachniuk walczył wzdłuż ulicy Mazowieckiej i Kredytowej, gdzie wykazał się wielką odwagą i brawurą, został trzy razy ranny i odznaczony Krzyżem Walecznych. Po upadku powstania znalazł się w obozie w Pruszkowie pod Warszawą. Potem, po udanej ucieczce z transportu do Niemiec, udał się do Częstochowy, a stamtąd z powrotem do Warszawy, gdzie nawiązał kontakty z dawnymi znajomymi skupionymi wokół Stronnictwa Pracy: dr Feliksem Widy - Wirskim i Zygmuntem Felczakiem. Pierwszy z nich został z czasem wojewodą poznańskim, a drugi wice - wojewodą bydgoskim. Znajomości te zapewniły z jednej strony wpływowych protektorów, dzięki którym mógł swobodnie publikować swoje książki, z drugiej jednak naraziły Stachniuka na zarzut "kolaboracji z komunistycznym reżimem" stawiany przez kręgi emigracyjne.

Dzięki swojemu ekonomicznemu wykształceniu zostaje Stachniuk zatrudniony w Wydziale Operacyjnym Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, gdzie pracował jeden z jego ideowych przyjaciół dr Damazy Tilgner. Wraz z grupą operacyjną do spraw gospodarki na Pomorzu zostaje Stachniuk skierowany do Bydgoszczy, gdzie od tej pory zamieszkuje na stałe.

Okres powojenny nie pozostał bynajmniej bezpłodny jeśli chodzi o pisarską działalność Stachniuka. Od końca wojny do 1949 roku, to jest do chwili swojego aresztowania przez UB, napisał bowiem aż 5 książek, z czego trzy zostały oficjalnie wydane, a kolejne dwie pozostały w maszynopisie. Do najważniejszych z nich należy bez wątpienia wydana w 1946 roku książka "Człowieczeństwo a kultura" stanowiąca prezentację stworzonego przez Stachniuka systemu ideowego, określanego "kulturalizmem". W książce tej autor wyszedł poza obręb problemów wyłącznie polskich starając się swoje dotychczasowe obserwacje i twierdzenia osadzić na tle szerszych stosunków cywilizacyjnych na świecie.

Poprzez swoją działalność publicystyczną, liczył Stachniuk, że uda mu się wesprzeć wartościami Zadrugi mający nastąpić proces przemian społeczno - gospodarczych. Jak jednak łatwo się domyśleć koncepcje te nie znalazły uznania wśród PRL - owskich prominentów i w konsekwencji doprowadziły do bezpośredniej konfrontacji. Stachniuk został aresztowany 3 września 1949 roku i osadzony w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Jak podaje jeden z zadrużan, bezpośrednim powodem aresztowania był napisany przez Stachniuka memoriał pt. "Tragifarsa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej", który był ostrą krytyką ówczesnej Polski. Stachniuk domagał się w nim reaktywacji Zadrugi, która miała doprowadzić do odbudowy świadomości narodowej wśród Polaków.



Proces okazał się wielką farsą. Oskarżonego obarczono m. in. odpowiedzialnością za klęskę wrześniową, wmawiano propagowanie faszyzmu, antysemityzmu etc. Początkowo prokurator Beniamin Weisblech zażądał dla Stachniuka kary śmierci, jednakże wyrokiem z 9 lipca 1952 roku skazano go na 15 lat więzienia. Karę tą Sąd Najwyższy wyrokiem z 24 grudnia 1953 roku zmniejszył do lat ośmiu, a po zastosowaniu amnestii do lat siedmiu.

Na odsiadywanie wyroku został Stachniuk odesłany do jednego z najcięższych więzień mieszczącego się w Barczewie na Mazurach. Panowały tam nieludzkie warunki. Na porządku dziennym było osadzanie więźniów politycznych w jednych celach z pospolitymi kryminalistami i bicie ich przez strażników.

Nadzieje na lepszą przyszłość pojawiły się wraz ze śmiercią Stalina i nadchodzącą po niej "odwilżą". W lipcu 1954 roku obrońca Stachniuka złożył wniosek o przedterminowe zwolnienie, który nie został jednak uwzględniony. Zwolniono go dopiero po drugim wniosku 10 lutego 1955 roku. Po prawie sześcioletniej "odsiadce" wychodzi Stachniuk na wolność kaleką niezdolnym nie tylko do pracy twórczej, ale i do życia bez ciągłej opieki. Ostatecznie choroba zaprowadziła go do zakładu leczniczego w Radości koło Warszawy, gdzie 15

sierpnia 1963 roku zmarł.
(c) 1998 Lech Słoncewicz


Wykaz książek napisanych przez Stachniuka:

1. Stachniuk Jan, Kolektywizm a naród
2. Stachniuk Jan, Heroiczna wspólnota narodu - kapitalizm epoki imperializmu a Polska
3. Stachniuk Jan, Państwo a Gospodarstwo. Geneza etatyzmu w Polsce
4. Stachniuk Jan, Dzieje bez dziejów
5. Stachniuk Jan, Mit Słowiański
6. Stachniuk Jan, Zagadnienie totalizmu, Warszawa 1942
7. Stachniuk Jan, Człowieczeństwo a kultura, Warszawa 1946
8. Stachniuk Jan, Walka o zasady. Drugi front Trzeciej Rzeczypospolitej
9. Stachniuk Jan, Droga rewolucji kulturowej w Polsce
10. Stachniuk Jan, Wspakultura
11. Stachniuk Jan, Chrześcijaństwo o ludzkość



Niech żyje Polska - ostatnie słowa
Zanim swój wyrok ogłosił kat
Nie drżał przed śmiercią, poszedł spokojnie
tam gdzie nie jeden, odszedł już z nas

Wiedział - idea żyć będzie wiecznie
choć od tej chwili tyle już lat
My pamiętamy, kto to był Stoigniew
Spij towarzyszu - walka wciąż trwa

Nad naród Sławi - woła twym głosem
Ku nowym dziejom, wiedzie twój znak
Dałeś nam przykład - wskazałeś drogę
Nie zawrócimy, walka wciąż trwa

W pionierskim trudzie, budować wielkość
Tworzyć, choć w okół rozkład wciąż trwa
Niesiemy prawdę tak jak pochodnię
Goreją wici - walka wciąż trwa




Zabrał głos Wojsław:

Stańmy w szeregi, wznieśmy do góry
Sztandar idei - Stoigniewa
Niech jego słowa, zabrzmią dziś dumnie
W kręgu gdzie myśl ta dojrzewa

Praca i walka, łączy nas wszystkich
krusząc bezdziejów kajdany
Mit Bohaterski dla Słowiańszczyzny
naszego życia - zadanie

Stańmy w szeregi, wznieśmy do góry
Sztandar idei - Stoigniewa
On przebijając przesądów chmury
Powiedzie nas do zwycięstwa

Więc na pohybel krzyża ciemnocie
Lękom przed gniewem zaświatów
Skorupa pęka - to nowy człowiek
Obudzi wolę polaków

Stańmy w szeregi, wznieśmy do góry
Sztandar idei - Stoigniewa
Niech z nowym dniem i z każdą chwilą
Myśl ta do czynów zagrzewa !




Po nim - ku pamięci Stoigniewa - wyrecytowała wiersz Małgosia:

Wzmaga się szum milionów maszyn
Naród przepełnia jedna myśl
Bohater tworzy - państwo pracy
Spójrz nowe miasta, pną się wzwyż

Koło zębate naszych dziejów
Przodownik pracy, wprawi w ruch
Dziełem milionów, siła Sławi
Zadruga spaja Słowian ród

Aryjska matka tuli dziecię
Wskazując mu ogromny kraj
Spójrz jasnym wzrokiem na tą ziemię
Postęp połączył krew i stal

Tu nową przyszłość zbudujemy
Zobaczysz wstanie lepszy dzień
Nie zaznasz synku, nigdy biedy
Nikt nigdy nie poniży cię

Odejdą w przeszłość, dawne zmory
Kapitalizmu przyjdzie kres
Przepadną banki i kościoły
Religia łgarstwa skończy się

Kiedy dorośniesz - spojrzysz dalej
Imperium Słowian sięgnie gwiazd
Buduj i twórz na wieczną chwałę
Pamiętaj w krwi twej, będę trwać

Nacjonalistą, zostań synku
Niech twoja wola zmienia świat
Pracuj rzetelnie - zdobywaj wiedzę
Wprowadzaj nasz Słowiański ład




Niech zabrzmią w tym kręgu słowa Stoigniewa

Stan, w jakim znajduje się Naród, kres ku któremu ewoluuje jest już dziś dosyć wyrazisty.
Wykład teorii rozwoju zewnętrznego Polski na łamach „Zadrugi” był niczym innym, jak tylko uporządkowaniem myślowym tego rozwoju, ubraniem go w szatę terminów i pojęć.
Zrozumianą i przyjętą może ona być tylko przez niektórych.
Odrzucenie sugestii kokociej umysłowości, a wraz z nią i mgły taniego, murzyńskiego optymizmu, jest udziałem tylko tych, którzy wyrastają z gleby etnicznej polskiej.
Falę dławiącej recydywy saskiej, dostrzegają tylko ci, którym obcy jest panoszący się typ duchowy, systematycznie wyniszczający substancję polskości.
I tylko w ich szeregach zrodzić się może wizja polski prawdziwej, najbardziej obcej temu wszystkiemu, co dziś, panująca międzynarodówka, wrzaskliwie nam jako „najbardziej polskie” zaleca.
Im bardziej natężenie recydywy saskiej rośnie, im radośniejsze są okrzyki skastrowanych duchowo mas, tym wyraziściej widzimy ogromny dystans, który nas od panoszącego się typu duchowego dzieli.
Każdy system światopoglądowy, opiera się na apriorycznym założeniu, określającym sens istnienia człowieka i stosunku do tak, lub inaczej pojmowanego absolutu. Z tej zasady dedukuje się wszystkie twierdzenia, stanowiące szkielet danego typu kultury.
Ta fundamentalna zasada, na której wznosi się typ personalistycznej kultury, z gruntu jest nam obca; nie dość na tym; obcość jej uświadamiamy sobie z przejmującą wyrazistością, dlatego, iż posiadamy własną, rodzimą zasadę fundamentalną, którą określamy jako zadrużną postawę wobec bytu. Z niej dedukujemy światopogląd zadrużny, biegunowo sprzeczny z tym wszystkim, co nazwę światopoglądu katolickiego nosi.
Zadrużna postawa wobec bytu, z niej wykwitający polski, zadrużny nacjonalizm, jest tym najwyższym dobrem, które ocalało z wiekowego tępienia polskości. Wielowiekowa praca niszczycielska, dokonywana w żywym ciele Narodu w tym jednym punkcie zawiodła.
Posiadamy mocny grunt, na którym oprzemy gmach nacjonalizmu polskiego. Stoi przed nami olbrzymie zadanie przekształcenia zadrużnej postawy wobec bytu w zwarty system światopoglądowy. W dziele tym, nie możemy oprzeć się na żadnym prawie dorobku przeszłości. To, co dały ubiegłe pokolenia jest tak mizerne, tak zdegenerowane przez zasięgi aktualnego typu kulturalnego, iż jedynie racjonalnym podejściem będzie liczenie na własne siły. Tak jak i przy tworzeniu „teorii rozwoju wewnętrznego Polski”, skazani jesteśmy na to tylko, co potrafimy wytężeniem własnym intelektów dokonać. Konsekwencją tego będzie odrzucenie wszelkich autorytetów. Prawdziwe może być tylko to, co z naszym pojmowaniem sensu istnienia, naszym patrzeniem na świat jest zgodne. Nasz nacjonalizm musi być wolny od naleciałości zewnętrznych, a w szczególności od tradycji kilku ostatnich wieków naszej historii.


Mniej zorientowanym, może nasunąć się wątpliwość, czy aby zerwanie z kilkuwiekową tradycją narodu, da się pogodzić z istotą nowoczesnego nacjonalizmu, skoro się zważy, iż właśnie w historii, w potoku życia płynącym przez cały czas, tkwią jego zasadnicze przesłanki. Wątpliwość ta byłaby uzasadnioną, gdyby historia kilku ostatnich naszych wieków była naprawdę polską. Polskimi były tylko wąsy, karabele, język, folklor i masa biologiczna. To co jest istotne w polskości, było zepchnięte w głąb, i dziś dopiero w zadrużnej postawie wobec bytu, szuka dróg do wydobycia się na zewnątrz, do stania się zasadą polskiej, nie z imienia tylko, kultury. Z tradycji epoki saskiej, i tej nowszej, recydywy saskiej, przejąć musimy linię degradacji, upiory, którymi jest ona naszpikowana, kładące wszystkiemu ostateczny kres. Jest to brzemię, od którego uchylić się nie możemy. Wolno nam natomiast rzucić przekleństwo spodlonym masom naszych przodków, którzy takie dziedzictwo nam przekazują. Nie dotyczy to oczywiście tych niezliczonych milionów, których życie było straszliwą męką konania, dławieniem się najczęściej nieuświadomionym w trującej atmosferze małości. Nasz światopogląd, wysnuty z zadrużnej postawy wobec bytu, nie może mieć punktów stycznych z tym, co zwiemy polską ideologią grupy.
Nowy typ kultury musi się rozpocząć z całkiem nowego wątku. Postawa zadrużna wobec bytu polega na tym, iż sens życia indywidualnego upatruje w wytężonym, heroicznym życiu, w którym cel zasadniczy znajduje się poza człowiekiem. Życie jednostki posiada uzasadnienie tylko o tyle, o ile przyczynia się ono do przyrostu władztwa życia nad nieżyciem. Człowiek jako osoba nie może być celem, lecz może nim być wielkość narodu, jego rosnąca twórczość i potęga. Jest to coś, co nie prędko trafi do przekonania umysłów, skastrowanych przez personalistyczny typ kultury.
Wierzymy mocno, iż nasze życie nie może polegać na rejestrowaniu wrażeń przyjemnych i przykrych, na wzruszeniach jakie daje konsumpcja dorobku kultury, na zabiegach wokół zbawienia „duszy” itp. Gdyby nasze „ja”, pojmowane docześnie, lub „wieczyście” miało być celem, nie warto byłoby żyć, powtarzać czynności, które dokonywały w równie bezmyślny i przeraźliwie nudny sposób, szeregi naszych przodków. Jesteśmy najdalsi od rezygnacji. W rytmie naszych przeżyć słyszymy wyraźną nutę, która rozpędza upiorne mgły obezwładniającej nędzy personalizmu. Wyraźnie czujemy, iż przez nasze osobowości płynie potężny strumień radosnego życia, iż jesteśmy tylko etapem ku czemuś, co jest nieskończenie ważniejsze. Jeśli wszechświat jest wielką myślą, to heroiczne życie jest drogą do odczytywania tej myśli, drogą wytężenia, mocy i ekstazy. Świadomość, iż własnym istnieniem, napiętym wysiłkiem woli, myśli i mięśni można uczestniczyć w wielkim dziele stwarzania mocy, posunąć ten proces o milimetr na skali wszechświata, jest najwyższym szczęściem i jedyną zapłatą dla jednostki.
Impulsy te żyją w nas, dążą do wyładowania, są nakazem postępowania, uzasadniającym indywidualne istnienie.
Gdzie indziej ten z głębi naszego istnienia wyrastający popęd nazwaliśmy „impulsem twórczości”. Uważamy go za istotny oznacznik człowieczeństwa. Człowiek w którego osobowości ten popęd nie istnieje, nie jest właściwie człowiekiem, należy do chybionych tworów. To samo tyczy całych grup i kultur przez nie wytworzonych.
Uważamy, iż impuls twórczości jest jedynym czynnikiem dziejotwórczym. Wszystko, co dzieje rodu ludzkiego mają w sobie wielkiego, to wszystko wyrosło z ponad personalistycznego, heroicznego ustosunkowania się człowieka do bytu. Tam, gdzie ta postawa nie doszła do głosu, tam mamy bezdzieje i pogodę nędzy, wegetacji.
Impuls twórczości jest siłą motoryczną, ciążeniem natury ludzkiej w pewnym kierunku. Twórczość zaś powstać może tylko wówczas, gdy różnorodne elementy składające się na istotę ludzką i jego środowisko zostaną złączone w określonej syntezie. Sam przez się impuls twórczości jest podobny do siły gazów, spalającej się benzyny, lub energii wodospadu, które bez wprzęgnięcia w odpowiednią aparaturę, je wyzyskującą i przetwarzającą w pewien sposób, ulec muszą wyniszczeniu. Rolę silnika w spożytkowaniu siły zapalającej się benzyny, w odniesieniu do impulsu twórczości, odgrywa mit grupowy.
Czymże więc jest mit grupowy? Jest on taką organizacją świata wyobrażeń i pojęć „przeciętnej społecznej”, dzięki której szary członek grupy, w każdej chwili wie, gdzie znajduje się jego miejsce, wie w jaki sposób ma dokonywać swoje czynności codzienne, by pomiędzy najwyższymi celami i ideałami, wyrosłymi z jego heroicznego ustosunkowania się do bytu, a tymi najbardziej szarymi czynnościami codziennymi, istniała najściślejsze powiązanie.
W tak pojętym micie, impuls twórczości, wywierający nacisk od wewnątrz na psychikę człowieka, organizuje miliony jednostek licznych pokoleń, nastawia ich życie duchowe i materialne pod kątem, dzięki czemu powstaje potężny rytm twórczości zbiorowej, ów fundament każdej wielkiej epoki cywilizacji.
Stąd też zagadnienie mitu stać się musi centralnym problemem zainteresowań teoretycznym, jeśli chodzi o nacjonalizm zadrużny.


Impuls twórczości, żyjący w podświadomości milionów Polaków, musi być wyzwolony, by stać się następnie fundamentem mitu zadrużnego, polskiego nacjonalizmu.
Trzeba pamiętać o tym, iż w dziejach rodu ludzkiego wielki mit grupowy, któryby dał w wyniku wielką twórczość, jest wyjątkowym zdarzeniem. Nic dziwnego: człowiek obdarzony impulsem twórczości, jest elementem zasadniczym mitu, lecz do tego, by zaistniała całkowita, zdolna do życia synteza, muszą być włączone i inne jeszcze elementy. A więc najpierw, jest nie do pomyślenia istnienie jakiejś izolowanej jednostki. Widzimy ją zawsze jako produkt grupy. Grupa stwarza typ przeciętnej społecznej poprzez mechanizm ideologii grupy, którymi są: religia, system wychowawczy i jego ideały, idee ogólne, treść świadomości grupy o swej istocie, język, filozofia, sztuka, nauka, urządzenia państwowe, system gospodarczy. Z drugiej zaś strony sama grupa od jej strony fizycznej jest produktem rozwoju historycznego, a oprócz tego warunków geofizycznych i geopolitycznych, które odbijają swoje piętno na ustroju państwowym i gospodarczym. Innymi słowy żywy mit zaistnieć może tylko w wypadku spełnienia bardzo licznych warunków. Istnieją tu zasadnicze prawidłowości, które muszą być poznane. Twórczość człowieka jest zawsze zespoleniem podstawowej siły motorycznej, jaką jest impuls twórczości i środowiska bio - fizycznego, w którym ten impuls przebiega.
Przed tę fazą prac stoimy dzisiaj. Wnikliwa analiza życia polskiego, pozwoli nam na wydzielenie tych elementów, które wejdą do konstrukcji mitu polskiego. Dzięki „teorii rozwoju wewnętrznego Polski”, możemy już dziś określić co w tym micie znaleźć się nie może. Poprzez eliminację balastu, przybliżyliśmy się do dzieła od strony pozytywnej.
W kierunku stworzenia syntezy mitu polskiego, zadrużnego, winny być odtąd nastawione nasza myśl i wola. Mamy do dokonania zadanie, przewyższające ogromem wszystko to, co dotychczas naród polski w swej historii
stworzył.
R. Sercewicz (Jan Stachniuk)



Ruszyła armia pracy - Stalową wznosząc pieść
Przed nami wielkie dzieło -Gmach Matce Sławii wznieść
Niech sięga aż nad chmury, niech sięga aż do gwiazd
Ze szczytu orzeł biały, pobłogosławi nas

To tutaj zbudujemy, największy świata gmach
Niech głosi całej ziemi o sile naszych praw
Niech głosi wszystkim ludom, jak mężny słowian ród
Nie straszne nam ciemności, gdy świętym jest nasz trud

Już wznoszą serca maszyn, ramiona dźwigów wzwyż
Kolejne wstają piętra, być może jeszcze dziś
Ujrzymy jak ku słońcu, wystrzeli wielki gmach
Dla ciebie Słowiańszczyzno-My naród-twoja straż

Rozpala wszystkie myśli, ten upragniony cel
Ku niebu, wzwyż my wszyscy-jak zaciśnięta pięść
Jak jeden człowiek – NARÓD - Bohater, wznosi gmach
To wielkość woła ku nam - to krew co spaja stal

Spójrz z góry na tę ziemię - dosięgnie ich nasz czyn
Dla chwały Słowiańszczyzny - oddamy wszystkie dni
Tak-dla niej, tylko dla niej, będziemy - tworzyć, żyć
Jak ogień tli pochodnię - ta z dusz płonących, myśl.