Naród w świetle zasad katolicyzmu i innych systemów uniwersalistycznych

Możesz oszukiwać cały naród przez pewien czas. Możesz część narodu przez cały czas. Lecz nie możesz oszukiwać całego narodu przez cały czas

(Shakespeare)

W poprzednim numerze „Zadrugi” w art. p.t. „List otwarty do Papieża”, napisaliśmy:

„W Polsce, mimo szumnych pozorów, nacjonalizm wyraża się na razie w pewnych nieuświadomionych odruchach, które zapowiadają dopiero jego nadejście. „Zadruga” wychodzi naprzeciw, by mu torować drogę, dotychczas przeraźliwie zachwaszczoną”.

W istocie można żywić obawy, czy pędy, jakie puszcza polski nacjonalizm, znajdą w glebie, z której wyrastają, dość sił witalnych, by przebić się do słońca przez tę potwornie grubą powłokę najrozmaitszego zielska, które oszuści podają, a głupcy biorą za szlachetną roślinę.

Podaż słowa Naród wzrasta ostatnio w Polsce coraz więcej. Uderzające jest, że słowami: „Naród”, „W imię Narodu”, „Dla dobra Narodu” manifestuje się obficie w wypowiedziach i deklaracjach rozmaitych ugrupowań ideowo – politycznych, które nie wiele więcej mają wspólnego z Narodem, aniżeli pozwala na to treść pojęcia: przynależność narodowa polska. Charakter jakościowy tych „narodowych” uniesień jakże daleko jest od pojęcia Narodu, jako pewnej istności doskonałej w sobie i absolutnej. Trzeba więc wreszcie ustalić, ile jest prawdy i szczerości w tych „narodowych” manifestacjach; nacjonalizm polski, formując swoje szyki do walki, poznać musi dokładnie właściwe oblicze, szczególnie tych wszystkich sił ideowych, które teraz, ubrane po wierzchu w szaty narodowe, znajdą się w decydującej chwili w szeregach jawnych i zdeklarowanych nieprzyjaciół.

Komunizm, czy socjalizm pod wszelkimi postaciami oraz wolnomularstwo reprezentują ideologie uniwersalistyczne, zasadniczo sprzeczne z nacjonalizmem. Co do tego, nie ma żadnych wątpliwości. Natomiast istnieje dotąd, szczególnie w Polsce, wielki bałagan pojęciowy i faktyczny co do stosunku w jakim do siebie pozostają katolicyzm i nacjonalizm. „Zadruga” stawiając sobie, jako wstępne zadanie, stworzenie nacjonalistycznego ruchu umysłowego, szczególnie dużo uwagi i pracy poświęcić musi dla zaprowadzenia ładu myślowego w tym podstawowym niemal zagadnieniu, jakim jest kwestia Narodu i Nacjonalizmu w świetle zasad katolicyzmu. Tezy socjologiczne w powyższej materii wyłuszczone zostały w artykule: „Zasadnicza antynomia dziejów Polski” (patrz numer 1 „Zadrugi”).

Nadmienić tu jedynie musimy, że nie małego zamieszania dokonuje modna obecnie tzw. „katolicka nauka społeczna”, usiłująca wszelkimi sposobami ubrać się w szaty „narodowe”. Podstawy tej nauki stworzył św. Augustyn, który zresztą, co jest zrozumiałe, traktuje jedynie o państwie i społeczeństwie. Gdybyśmy chcieli stanąć na stanowisku późniejszych jego interpretatorów, że św. Augustyn w swojej nauce społecznej utożsamia społeczeństwo z narodem, to oczywiście sama ta nauka stanowiłaby dowód, że nacjonalizm nowocześnie pojęty, stoi w jaskrawej sprzeczności z podstawowymi zasadami katolickiej nauki społecznej. To samo należy powiedzieć o tomizmie i późniejszych encyklikach papieskich.

Nauka zgodna jest co do tego, że podstawowym elementem wszelkiego życia zbiorowego, a więc i narodu, jest naturalna skłonność człowieka do życia w grupie. Otóż, powołując się na wywody św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, a również na encykliki papieskie, w szczególności „Qudragesimo Anno” stwierdzamy, że katolicka nauka społeczna, zgodnie zresztą z ogólnym wegetatywnym charakterem koncepcji filozoficznej katolicyzmu, treść pojęcia „homo est animal socjale”, wypełnia miłością. Św. Augustyn wyraźnie stwierdza, że miłość jest fundamentem życia zbiorowego i w miłości leży właściwie punkt ciężkości życia człowieka; stąd postulaty chrześcijańskiej sprawiedliwości społecznej. Miłość i sprawiedliwość to zasadnicze regulatory życia społecznego w świecie katolickiej nauki społecznej. W takiej konstrukcji światopoglądowej widzimy znowu wielkie możliwości dla oddziaływania, popędów jedynie wegetatywnych, bo miłość jest w tym wypadku instynktem solidarności gatunku, instynktem solidarności biologicznej i ma swoje źródło w samej zasadzie życia, w czystej wegetacji. Życie zbiorowe narodu oparte na takiej konstrukcji światopoglądowej nie może wykazać dynamizmu ani wielkiego rozwoju, postępu. – Odmienną koncepcję stanowi nacjonalizm.

Z natury swej idea dynamiczna uczynić ma z człowieka twórcę; ma w nim rozpalić wolę twórczości; ma wyzwolić i uorganizować jego instynkty dynamiczne. Instynkty woli sprawczej, walki i samopoczucia (osobowości) – to są te zasadnicze elementy, na których wspiera się duchowa postawa nacjonalisty. Czy te popędy mogą być wplecione w rytm życia zbiorowego narodu miłością i sprawiedliwością, jak to zakłada katolicyzm, przyjmując, że miłość i sprawiedliwość, wrodzone człowiekowi popędy, skłaniają się na jego naturalną do życia zbiorowego skłonność? Nonsens! Sprawić to może jedynie, wyzwolony w postawie duchowej nacjonalisty instynkt podporządkowania, który zauważany jest u człowieka w poczuciu zadowolenia z podporządkowania się jakiemuś wyższemu celowi. „Homo est animal socjale”, to nie miłość i popędy wegetatywne i sprawiedliwość, jak chce katolicka nauka społeczna, ale popędy dynamiczne, a przede wszystkim instynkt podporządkowania.

* * *

Te przeciwstawności katolicyzmu i nacjonalizmu, na które zwróciliśmy wyżej uwagę, należą do dziedziny doktrynalnej zagadnienia, światopoglądowej. Odrębną grupę tych przeciwstawności obejmuje zagadnienie klerykalizmu, który wynika z faktu, że Kościół Katolicki reprezentuje również ponadnarodową, czy międzynarodową organizację polityczną. Nader ważna to, ale mniej istotna kwestia zostanie omówiona w dalszych numerach „Zadrugi”

* * *

Nasuwa się dręczące pytanie dlaczego w Polsce, mimo tak zasadniczych sprzeczności ideowych, usiłuje się w rozmaity sposób połączyć katolicyzm z ruchami narodowymi (z oczywistą dla tych ostatnich szkodą), powołując się czasem szczerze – kiedyindziej obłudnie na rzekomą zgodność nacjonalizmu z katolicyzmem. Skąd wziął się ten, nie pojęty dla trzeźwiejszego umysłu, dziwoląg pojęciowy w postaci takiego np. bardzo popularnego hasła: „nacjonalizm polski wsparty o odwieczne prawdy katolickie”, albo inne: „Chcemy Polski katolickiej i narodowej”. Albo prostacka naiwność, albo głęboko skryta i celowa perfidia. Różne znaki na niebie wskazują, że jedno i drugie!

Sama popularność podobnych haseł świadczyć musi o analogicznym braku prawdziwego nacjonalizmu.

Przyczyna tego pomieszania jest dość prosta, ale dla tego właśnie ogólnie niepostrzegalna. Rzecz mianowicie tkwi w tym, że skoro poddamy analizie postawy duchowe składające się na trzon duszy polskiej, polskiej ideologii grupy, to okaże się, że ta „polskość”, że ogół tych „narodowych” treści duchowych doskonale pasuje do światopoglądu katolickiego, jako że, – jak to już ustalono na innym miejscu – polska ideologia grupy jest właśnie najpełniejszym wcieleniem zasad katolicyzmu. Dzięki temu więc, istotnie nie ma sprzeczności w haśle: „Polska katolicka i narodowa”, skoro słowo: „narodowa” wypełniono gruntownie treścią katolicką. Można powiedzieć: treści duchowe katolickie, korzystając z tego, że znalazły siedlisko w ciałach polskich nazwano narodowymi. Ale to już jest dziejowe oszustwo. Słusznie Stachniuk stale twierdzi: „Polska jest w istocie jedynie wielką parafią katolicką”. O narodach tak do głębi katolickich jak polski można powiedzieć: nie ma Polaków są tylko katolicy narodowości polskiej, nie ma Hiszpanów – są tylko katolicy hiszpańscy itd.

* * *

Katolicyzm jest koncepcją anarodową, to znaczy, że w istocie swej zachowuje wobec narodu stosunek obojętny, o ile nie negatywny. Ponieważ jednak naród, jako spontaniczny produkt historii stanowi siłę realną, z potężnym ładunkiem energii, stąd konieczność politycznej natury – przystosowanie się do tych nowych okoliczności. Katolicyzm rozwiązał to w ten sposób, że tolerując, a nawet często pielęgnując różnice regionalnego, powiedzmy, charakteru, jak język, styl zewnętrzny, zwyczaje, pewne tradycje narodowe itd., przybrał dla siebie postać jak gdyby narodową. Stoi jednak przy tym twardo na straży czystości wnętrza duchowego narodu, które poprzez wiekowe oddziaływanie wypełnił swoją treścią katolicką, oderwaną w istocie od podłoża biologicznego, bo kosmopolityczną.

Naród w/g prawdy katolickiej, jak mówi encyklika Piusa XI z marca br. „zajmuje godne miejsce w naturalnym porządku, ale znaczenia jego nie wolno podnosić „do najwyższej normy wszystkich”, czytamy dalej, bo Królem i Prawodawcą wszystkich narodów jest Bóg, „przed którego wielkością narody są nikłe jak kropla w wiadrze wody”.

Pozytywne stanowisko Katolicyzmu do Narodu ogranicza się jedynie od uznania pewnych zewnętrznych odrębności, które razem wzięte oczywiście nie wyczerpują właściwego pojęcia narodu.

Sposób w jaki encyklika papieska określa rolę i pozycję narodu w hierarchii wszelkich wartości wydaje się nam bardzo, ale to bardzo podobny do stanowiska komunizmu w tej materii. – Oto bowiem co napisał Stalin, wykładając pogląd Lenina na naród .

1. Narody i różnice narodowe będą jeszcze bardzo, bardzo długo istniały, także i po zwycięstwie dyktatury proletariatu w zasięgu wszechświatowym.

2. Zniesienie odrębności języka, obyczajów i kultury narodowej byłoby czynem rewolucyjnym.

3. Walcząc z burżuazyjną treścią kultury narodowej, w szczególności ze zjawiskiem usypiania ambicji mas społecznych jadem nacjonalizmu, nie należy atakować samej postaci narodowej, w jakiej się kultura przejawia.

Czytelnik może to sobie uplastycznić wstawiając na miejsce nomenklatury marksistowskiej odpowiednio szacowne pojęcia; idea powszechności, państwo miłości bliźniego, zasady Ligi narodów, braterstwa ludów, Kościoła Katolickiego itp.

Widzimy więc, że zgodność w traktowaniu narodu ze strony tych dwóch ponad narodowych ideologii jest uderzająca, i dla wielu niewątpliwe rewelacyjna.

* * *

W świetle zasad wszystkich światopoglądów o charakterze uniwersalistycznym, a więc anarodowym (katolicyzm, komunizm, wolnomularstwo), naród nie reprezentuje żadnego samoistnego bytu duchowego, wspartego o sobie tylko właściwe fundamenty metafizyczne; naród jest jedynie zespołem ludzkim mniej lub więcej przypadkowym, mającym stanowić siedlisko naturalne dla reprezentowanych przez te światopoglądy „wyższych” wartości, ponad narodowych.

Piniński (Stanisław Grzanka)

Brak komentarzy: