rozdział VII
Rewizja świadomości narodowej

1. Treść polskiej świadomości narodowej

Jak już mówiliśmy, człowiek składa się z dwóch istot: jedną z nich jest to wszystko co stanowi jego egzystencję biologiczną, a więc ciało, procesy rozwojowe ciała, fizjologia, młodość, starość i w końcu śmierć, drugą zaś - ciągłość historyczno-społeczna, którą jednostka przeżywa jako tradycją, ideały, dążenia, zadania, itd. Zależność przemijającego życia od tej ciągłości, ubazowanej na dorobku kustorii, stwarza poczucie więzi, którą nazwaliśmy "prapatriotyzmem". Podstawą prapatriotyzmu jest poczucie wynikliwości "ja" z ciągłości historycznej grupy najrodowej. Naród jest bytem powstałym w trakcie rozwoju historycznego kultury. Podobny jest do drzewa, które co rok pokrywa się liśćmi i dzięki tym liściom drzewo może się rozwijać; te liście w narodzie to jednostki pokoleń. Jednostka wie, że naród będzie trwał nawet wówczas, gdy ona, podobnie jak liść, po spełnieniu swych funkcji spadnie w nicość. Tu ma swe źródło przywiązanie do swego trwałego, nieprzemijającego "ja", pragnienie jego rozwoju, potęgi. W ten sposób wyraża się powiązanie człowieka z ciągłością procesu kulturowego. Wyrazem takiej postawy jest wola jednostki do współdziałania i potęgowania procesów rozwojowych danej grupy historycznej. Ażeby jednak móc działać, trzeba mieć świadomość zadań, środków i metod. Jednostka włącza się w tok pracy historycznej, zdążającej do rozbudowy danej grupy poprzez uświadomienie sobie treści dążeń grupy, jej celów, itd. Razem jest to postulat świadomości grupowej, narodowej. Ogólna akcja odbywać się może tylko wówczas, gdy w umysłach członków danej grupy istnieje uporządkowana świadomość swej istoty. Świadomość narodowa jest więc narzędziem akcji dziejowej; ona oznacza cele dążeń, dobiera środki realizacyjne, zestawia je w organy społeczne. Całokształt takich środków działania społecznego stanowi istotę państwa. Podkreślamy więc rolę świadomości narodowej, która, rzutując swoje cele, określa tym samym i strukturę państwa. Ono znów z kolei utrwala daną świadomość zbiorową.
Jakaż jest treść polskiej świadomości zbiorowej? O treści jej zadecydował kościół katolicki. On właściwie oznaczył jej zawartość. Chrześcijaństwo wkraczając na ziemie polskie, z góry już przesądzało, czym mamy być, co mamy uważać za dobre a co za złe, do czego będziemy dążyć. Pozytywny stosunek do życia naszych przodków pogańskich, ich podziw dla wspaniałości świata, pragnienie energii, bujności, sprawczej mocy - w myśl zasad ewangelicznych musiało zostać potraktowane jako szkaradne diabelstwo. Zastąpiły je zasady wręcz przeciwne. Od początku też rozpoczęto z całą świadomością kształtować pogląd na nasze dzieje. Była to rewolucja w ogromnej skali, ale rewolucja wsteczna, wtrącająca nas w otchłań kosmicznej choroby.
"Według tych, co spreparowali nasze dzieje, wynikało by, że historia Polski zaczyna się w piątek, dnia 7 marca, Anno Domini 966. Przedtem była pustka i nic. Rozległe, zagospodarowane państwo, liczna i dobrze uzbrojona armia, dziedziczna władza książęca - wszystko to spłynęło na Mieszka I za jedny, zamachem kropidła, wraz z chrztem... W ten sposób każe nam pojmować naszą przeszłość historiozofia, której źródło i natchnienie stanowią autorytety takie jak:
Gall - ksiądz katolicki - XII w.
Cholewa - biskup katolicki - XIII w.
Kadłubek - biskup katolicki - XIII w.
Boguchwał - biskup katolicki - XIII w.
Długosz - arcybiskup katolicki - XV w.
Kromer - biskup katolicki - XVI w.
Naruszewicz - biskup katolicki - XVIII w.
i legion innych, zasłużonych w wiekowym dziele wynaradawiania słowiańskiej duszy polskiej... Nie dziw tedy, że to co dziś w szkole polskiej podaje się dziecku polskiemu jako historię ojczystą, jest jednym pasmem fałszów, legend i przemilczeń! Bajeczne dzieje Polski nie kończą się - ale zaczynają datą 966." (Antoni Wacyk, "Kultura Bezdziejów", Szkocja 1945, s. 53).
Zgodnie z tym treść duchowa "polskości" od początku musiała być identyczną z nauką Zbawiciela. Znamy te bajeczki o łagodnych, dobrotliwych, pokojowych Słowianach co to broni nawet nie znali, a na słowo Pańskie z tęsknotą od dawna oczekiwali. Nasi przodkowie więc byli to ubodzy duchem, cisi, pokorni, prawdziwi niewolnicy, już chrześcijańscy, zanim zostali ochrzczeni. Szopki te są powtarzane aż do ostatnicz czasów. W wyniku konsekwentnej akcji Swiadomość narodowa polska stała się świadomością katolika, żyjącego w wielkiej gminie katolickiej nad Wisłą, czyli w Polsce. Świadomość swojej istoty społecznej, z niej wykwitających zadań historycznych była więc identyczna z tym, co myśli stępiały katolik o swej parafii. Idee i cele w tej materii zostały już wypracowane dawno przez natchnionych mężów i doktorów kościoła. Stąd też wypływa zadowolenie z siebie istoty człowieczej zdegenerowanej i upadłej, pozbawionej poczucia odpowiedzialności i samodzielności.
"Nie wymyśliliścy nowego ideału, nie wskazaliśmy nowego celu, boć to jest nowem słowem odziana myśl św. Augustyna de civitate Dei—, od którego czasów, jak już stwiedziliśmy, nie trzeba celu wskazywać, lecz środki doń wiodące." (Feliks Koneczny, op. cit., t. II, s. 289).
Przez długie wieki stale rozlegać się będzie w Polsce ta czkawka. I nie to jest ważne, że tak było, lecz to, że tak jeszcze jest ciągle. "...u nas każde pokolenie inteligencji rozpoczyna pracę od początku i zawsze w ten sam sposób. Zawsze ta samo frazeologia ratowania zachodnio-europejskiej kultury polskiej; zawsze ta sama Polska - przedmurze chrześcijaństwa. Zawsze to samo nieróbstwo myślowe uświęcona jakimś wyświechtanym, górnolotnym frazesem." (Józef Chałasiński, op. cit., s. 9).
Z tego stanu nie wyciąga się wniosków najbardziej elementarnych. I tak: "Zarzuca się nieraz szerokim masom dawnej szlachty polskiej kwietyzm... Ale idea szlachcica - żołnierza, obrońcy chrześcijaństwa, ojczyzny i cywilizacji żyła i trwała przez cały ciąg dziejów rzeczypospolitej..." (Stanisław Łempicki, op. cit., s. 223).
I to ma być usprawiedliwieniem.
Nie o symbolikę krzyża nam chodzi, lecz o to co stanowi jego treść, czyli o wspakulturę. Chrystianizacji Polski była zaszczepieniem w jej otganizm raka wspakultury. On też stał się kęgosłupem polskiej świadomości narodowej. To dopiero pozwala nam na sięgnięcie do podstaw. Tą podstawą jest idea civitatis dei św. Augustyna, co sam autor interpretował następująco: państwo boże - to lidzie żyjący w zgodzie. Wyziębieni wewnętrznie, zmęczeni, pełni wzgardy dla świata i siebie, nieszczęśliwi wspakulturowcy pragną spokoju i ciszy, aby móc uzacniać swoje pokrzywione dusze. Warunki społeczno-polityczne, w których dekadenci, wolni od wszelkich trosk, obowiącków, zadań mogą wegetować - oto wyśniony ideał. Taki ideał, jako cel istnienia narodu, stanowi osnowę polskiej świadomości grupowej. Nacisk konieczności historycznych ciągle oddala indywidualistę wegetacyjnego od tego ideału. Gdyby udało się uwolnić od tych nacisków, słowo stałoby się ciałem. Dlatego też pragnienie —wolności", oczywiście od wszystkiego - jest nieodłączne od tego ideału. Wolność oznacza tu czyste wegetowanie, pustkę, nieodpowiedzialność. W cywilizacji zachodniej wolność oznacza brak oporów na drodze spełniania pozytywnego obowiązku wytężonej pracy.
Polska świadomość narodowa nie od razu przybrała treść wspakulturową aż w tym stopniu. W okresie renesansu nabierała ona czasem rumieńców zdrowia. Wystarczy przypomnieć idee Ostroroga, walkę Kazimierza Jagiellończyka z kościołem, opartą na zgoła nieprawowiercym pojmowaniu celów państwa i narodu. Kres temu połażyła reacja katolicka. Dokończono dzieła zniszczenia. Wynikiem tego było wyznaczenie misji dziejowej zgodnej z dogmatami, utwierdzenie o obrona katolickiego państwa narodu polskiego. Świadomość narodowa o takim trzonie była rozprzestrzeniona w różnych warstwach różnie. To co poprzednio mówiliśmy, tyczyło warstw aktywnych politycznie, a więc szlachty. Ona to, dążąc do wolności od wszystkitgo, uwolniła się od trosk ekonomicznych, zrzucając ciężar ich na barki chłopów. Zrobiono to z taką konsekwencją, że klasa chłopów została wprost przygnieciona. Niewielu dostrzego współzależność pomiędzy dążeniem do "wolności" od wysiłku, pracy, zapobiegliwości, a tym bezwzględniejszym i tępszym przerzucaniem tych konieczności na kogoś innego; w parze idący wzrost potrzeb luksusu człowieka próżnującego wyrodził się w niegospodarczą, pozagospodarczą eksploatację warstw niższych. Nazwałem to gdzie indziej "postawą nadkonsumpcji". Ona wyniszczyła biologicznie chłopów w epoce saskiej, co spowodowało załamanie ludnościowe Polski; w ciągu dwustu lat (1580-1780) mieliśmy zastój demograficzny. Nie oznacza to wcale, że świadomość ogólna warstwy chłopskiej jest jakościowo inna. Często jest to tylko świadomość przynależności do "polskiej wiary", czasem wydaje się, że jej w ogóle nie ma. Ale wszędzie tam gdzie rodzą się próby sformułowania tej świadomości, wynik jest zawsze ten sam: w werbaliźmie chrześcijańskim wyraża się tęsknoty do bezdziejowej formy trwania społecznego. Sformułowania laickie, "postępowe" mają tę samą treść wspakulturową bez ornamentacji krzyża. Istotnych różnic ta odmiana świadomości narodowej nie posiada.

2. Bezdroża polskiego patriotyzmu

Człowiek, rzutując wizję swego posłannictwa kulturowego, może to czynić tylko na tle historii. Wizja ta tkwi swymi korzeniami w świadomości grupowej. Bodziec prapatriotyzmu napiera w kierunku realizacji tej wizji. Niepodległość państwa jest wstępem to tego. Własne państwo, to system środków realizacyjnych do spełnienia misji dziejowej danego narodu. Troska o nie wyraża się w uczuciu narodowym, w patriotyzmie. Wiemy już na podstawie poprzednich analiz, jaka jest treść polskiego patriotyzmu. Spróbujmy teraz prześledzić jego konsekwencje historyczne.
Zadania ogólne, które narzuca polska świadomość narodowa, są zdecydowanie wspakulturowe. Celem jest osiągnięcie "godziwego" stanu społecznego, w którym "człowiek" będzie wolny od wszystkiego, a więc od pracy kulturowej, od wymogów historii, dzięki czemu w cichości będzie wegetował solidarnie z wszystkimi innymi braćmi, obejmując ich uczuciem wzajemnej sympatii, wzacniał swą niespokojną, dążącą do czegoś nieznanego duszą, konsumował wytworne dobra, czekając na nieznany kres istnienia. Istota godziwości jest zawsze ta sama: uwolnienie się człowieka od naporu ewolucji tworzycielskiej świata poprzez zejście do zacisznego azylu, gdzie prawem jest odprężenie, statyka, niezmącone szczęście fizjologiczne. Zbliżenie się do tego ideału oznacza więc wyrugowanie z życia zbiorowego tego, co jest jego przeciwieństwem: dynamiki, wytężonej pracy, podążania naprzeciw nowości, przysparzających mocy i dzielności. Będzie to państwo mniej lub bardziej pogrążone w harmonijnym zastoju i martwocie, pozbawione organów społecznego działania, tak jak to było z Polską w okresie złotej wolności epoki saskiej. Ciągle tu musimy podkreślać, że stan ten, oceniany od strony polskiej świadomości narodowej, nie był niczym brzydkim, - wręcz przeciwnie, był spełnieniem głęboko odczuwanego ideału "godziwości" i "dobra".
Bezrząd, zanik administracji publicznej, brak armii, zamarcie funkcji społecznych, ogólny zastój, to są fragmenty osiągniętego ideału; jednostka wegetuje tu najspokojniej, zajmniejszym zmąceniem wewnętrznym; spokój, odprężenie w duszach wybiedzonych obywateli daje im tyle harminijnego szczęścia, że materialne braki odczuwa się jako coś mało ważnego. Jedna warstwa obywateli może poza tym zdobyć środki na utrzymanie, spokojnie odbierając część mizernej produkcji reszczie społeczeństwa. Nikt się tym nie przejmie zbytnio, bardziej sobie ceniąc luby spokój nędznego, lecz szczęśliwego przemijania kilka tysięcy dni niezmąconego istnienia. "Godziwość" i urok takiego stylu życia najbardziej przemawia do natur zmęczonych, zrezygnowanych i przede wszystkim starczych.
Stwierdzamy więc prawidłową linię rozwojową: pierwszym ogniwem jest polska świadomość narodowa, spreparowana przez wspakulturę krzyża, dalej - wizja "godziwego" życia, następnie dostosowanie doń struktury państwa i w końcu efekt ostateczny, najpełniej osiągnięty w epoce saskiej. Jest ona najbliższa ideału, który w zarodkowej postaci tkwi w jądrze "polskości". Tylko raz udało się wyhodować pełny kwiat, którym była - chociaż od tego się dziś wszyscy odżegnują - złota wolność. Z tego kwiatuszka zrodził się owoc bardzo prawidłowy, który nazywamy niżem cywilizacyjnym Polski. Upadek Polski - to tylko druga strona tego samego medalu.
I tu się rozpoczyna mętlik, z którego umysłowość polska nie może w żaden sposób wybrnąć. Wyżej opistliścy linię rozwojową, która ze stanowiska kultury jest jednocześnie linią degracacji. Mamy więc dwie oceny tego samego faktu, oceny zdecydowanie przeciwstawiające się sobie. Idąc torem sprawdzianów, na których opiera cię polska świadomość narodowa, musimy przytaknąć wszystkim ogniwom linii rozwojowej: niż cywilizacyjny Polski nie wydaje się w ich świetle wcale czymś ujemnym, wręcz przeciwnie - wyrazem przewagi ducha nad materią, "człowieka" nad mechanizmem, zwycięstwem pierwiastów moralnych humanizmu nad bezduszną materią i brutalną siłą, itp. Upadek państwa będzie więc dowodem wyższości moralnej Polski, jej doskonałości, skąd otwierają się perspektywy na koncepcję "Chrystusa narodów".
Konsekwencje takiego stanowiska są jednak bardzo uciążliwe. W pewnej chwili poczucie przewagi moralnej nad "brutalną siłą", prowadzi do oczywistej zguby. Gdy "brutalna siła", korzystając z władania nad narodem polskim rozpoczyna wyniszczać go od podstaw, poczucie przewagi musi się zachwiać. Trzeba bronić się, gdyż inaczej zginie naród w ogóle, a więc i ci, którzy wyznają "prawdę".
"U nas upadek cywilizacji łacińskiej byłby jednak równoznacznym z upadkiem narodowości. Sami na największe wystawieni niebezpieczeństwo w razie upadku cywilizacji łacińskiej, a nawet tylko osłabienie jej winniśmy we własnym interesie czuwać nad nią najbardziej i dawać inicjatywę do obmyślenia środków zaradczych by rozwój jej nie poniósł szwanku." (Feliks Koneczny, op. cit., t. II, s. 291).
Środki zaradcze, to to, co stanowi siłę, potęgę i sprawność państwa, gdyż tylko te jego atrybuty potrafią osłonić rezerwat "cywilizacji łacińskiej" przed zaborcami. W lini rozwojowej nastąpią zmiany, prawidłowość układu ogniw świadomości narodowej zostanie zakłócona: nagle zechce się, by państwo stało się mocną tarczą, zdolną do obrony ideału. Rozpoczyna się tu antynomia, którą już omawialiśmy w normatyce światopoglądowej i w instytucji wychowania. Państwo, jako zespół środków realizacyjnych celów dziejowych, w kręgu "cywilazacji łacińskiej" zbliża się do swego ideału, gdy zamiera, gdy realizcja polega na usunięciu wszystkiego, co przeszkadza spokojowi i wegetacji. Antynomia natomiast polega na tym, że dążąc do państwa, w którym będzie panowała błogość całkowitej martwoty i statyki, chce się, by oprócz tego obok niej istniała tężyzna i siła, zdolna tę statykę osłonić. Nonsens tkwi u podstaw. Stworzyła go historia. Gdyby sąsiedzi Polskii innych spreparowanych przez wspakulturę narodów mieli takież sąsiedztwo, słowem, gdyby wspakultura była jedyną podstawą ludzkości, nie byłoby tego nonsensu. Ale są narody oddane dziełu kultury. Budują one potęgę, powiększają zakres swych wpływów, i im tylko coś podobnego można przeciwstawić. Cóż jednak może przeciwstawić środowisko zżerane przez wspakulturę? Próbuje więc tworzyć co się do, i w tym celu wykorzystuje te elementy, które są zdrowe i dynamiczne. Im się stawia zadanie obrony rezerwatów "cywilizacji łacińskiej". Powstaje zjawisko paradoksalne: dynamika, poryw, entuzjazm, bohaterstwo i siła - w imię uchowania rezerwatów choroby. Można więc walczyć o reorganizację państwa, o sprawcy rząd, o nowy ustrój ekonomiczny, rozbudowę szkolnictwa, o niepodległość, gdy ją się już straciło, - ale po to, by w oparciu o te narzędzia można było sięgnąć "godziwy" rezerwat, w którym panować będzie wolność od wszystkiego, jako stan upajającego odprężenia.
Antynomia powyższa stanowi podstawę polskiego patriotyzmu. Pozytywne siły, tkwiące w odruchu, który nazwałem parapatriotyzmem, dostały się w niewolę polskiej świadomości najrodowej, która kieruje je na cele równoznaczne z wyniszczeniem żywotności narodu. Żywe siły, idąc za upiorem wspakultury, kopią sobie grób, zdzierając się ofiarnie w realizowaniu "godziwych" zadań, wynikiem których będzie uwiąd i niż cywilizacyjny. Wszelka dynamika czynu jest tu środkiem utrwalającym chorobliwą szczepionkę na wycieńczonym przez nią ciele narodu. Treść polskiego patriotyzmu sprowadza każdą aktywność na bezdroża. Apeluje się w nim bowiem do sił osobowości bohaterskiej po to, aby uchować i rozwinąć wynaturzenie. W intencji polskiego patriotyzmu tak sprepatowanego naród polski istnieje po to, aby wypielęgnować i rozwinąć na sobie chorobę wspakultury, która została weń wszepiona przed wiekami jako "cywilizacja łacińska". Coraz trudniej jest utrzymać organizm zbiorowy narodu w takim stanie, by olbrzymia narośl rakowa mogła spokojnie się rozwijać; nakazem patriotyzmu jest przeciwstawić się tym zakłóceniom, tak, by przywrócić stan, przy którym wspakultura ma najlepsze warunki prosperowania.

3. Wpływ świadomości narodowej na tok historii

Zwycięstwo reakcji katoliskiej na przełomie XVII w. miało rewolucyjne konsekwencji. Spreparowanie świadomości narodowej walnie przeczyniło się do krystalizacji upadkowego samotoku polakatolickiego. "W tradycji mogło więc polskie rycerstwo średniowieczne przekazać swoim dziedzicom tylko dwa najogólniej ujęte wskazania wychowawcze: 1. wychowanie w duchu prawowierności katolicko-kościelnej, i 2. wychowanie w duchu rycersko-chrześcijańskim, dla obrony katolicyzmu i ojczyzny - Polski". (Stanisław Łempicki, "Polskie tradycje wychowawcze", Warszawa 1936, s. 10).
Rozwijając tę akcję dalej, wprawni jezuici podfryzowali fakty historyczne. Dzięki temu "Polska uważała się od Lognicy i Warny a po konfederację barską, za wybraną córę Kościoła, znała swoją wyjątkowś misję w obronie chrześcijaństwa i ideałów kultury rzymsko-łacińskiej, miała całą, prawie mistycznę teorię o "promurale christianitatis", swój ideał żołnierza czy rycerza chrześcijańskiego, przeznaczonego do walki o "wiarę" z pogaństwem, schizmą, itd. Polskość, narodowość wydawała się ogółowi szlacheckiemu (i nie tylko szlachcie!) sprzężoną jaknojsilniej i na zawsze z chrystianizmem katolickim; duch religijny był w urabianiu się historycznej psychiki polskiej jednym z elementów najbardziej konstytutywnych." (Stanisław Łempicki, tamże, ss. 11, 12).
W dalszej ewolucji treść uległa pewnej zmianie. Ideał rycerski wywietrzał na "wsi spokojnej", pozostała już tylko "złota wolność". Utrwalając się w umysłach szlachtym idea ta rozbrajała i usypiała wszelką energię narodu. Zgodnie z jej wymogami nastąpoć musiała pełna atrofia dążeń i rychów politycznych, gdyż "złota wolność" znaczyła ich zaprzeczenie.
Po nieuniknionej katastrofie politycznej pozostała tęsknota do utraconego ideału. Państwo nastawione na cel, jakim jest wolność od wszystkiego, bierne wegetowanie wraz z milionami indywidualistów o podobnym nastawieniu, słowem miłość i nieprzeszkadzanie sobie - pozostało mirażem otoczonym aureolą doskonałości. Tak też patrzyły na to pokolenia w zaborach. Polska, w ich rozumieniu, "Ona zawsze służyła ideałowi wolności i tolerancji. (...) Brodziński w mowie swej O narodowości Polaków— wysnuwa myśl, że miłość jest zasadniczą cechą naszego stosunku względem obcych ludów. Czy weźmiemy bardziej oddalone dzieje, czy późniejsze zmagania się o wolność wśród obcych narodów, Polacy zawsze występują pod hasłem miłości. (...) Mickiewicz, Krasiński, Cieszkowski rozwijają ideę posłannictwa narodów, a wśród nich polskiego. (...) po upadku listopadowego powstania, w pielgrzymstwie i mesjanizmie polskim, najwyraźniej zaznaczył się pogląd na Polskę, jako krzewicielkę miłości Chrystusowej między narodami. Najwyższego wyrazu już na podłożu czysto mistyczny, nabiera ów ideał miłości u największego z naszych geniuszów - Mickiewicza." (Władysław Borowski, "Wychowanie narodowe" Warszawa 1922, ss. 21, 22).
W takiej interpretacji Polska istnieje po to, aby wyhodować społeczeństwo, w którym w pełni zostaną urzeczywistnione ideały wspakultury: personalizm, wszechmiłość, moralizm, nihilizm, hedonizm i "prymat ducha nad materią". Na takim gruncie pojmowania idei narodowej mógł Mickiewicz głosić Polakom otychą napawające nauki: "Zaprawdę powiadam Wam, iż całaćuropa musi nauczyć się od Was, kogo nazywać mądrym. Bo teraz urzędy wćuropie hańbą są, a naukaćuropy głupstwem jest. (...) Zaprawdę powiadam Wam: nie wy macie uczyć się cywilizacji od cudzoziemców, ale nacie uczyć ich prawdziwaj cywilizacji chrześcijańskiej." (Adam Mickiewicz, "Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego", rozdz. IV i VI).
Klasycznie została tu sformułowana zasada kompensacji ujemnej. Skoro Polska została politycznie zlikwidowana, przyczyna tego nie może tkwić w zasadach "polskości". Musi ona być na zewnątrz. Stąd wielni wysiłek, uzasadniający prawo do życia narodu, najpierw w romantyzmie a następnie w mesjanizmie polskim. Podstawą musi być wiara w wartości samotoku polakotolickiego.
"Polska ma być! Lecz czymże jest Polska? To co ma być, musi być święte, musi mieć samo w sobie nieskończone prawo do bytu w czystości swojej... Naród musi odrodzić się w Słowie. Dla Polski tak została postawiona kwestia, jak dla pojedyńczych jednostek stawiana była. By ocaleć, musisz uwierzyć w siebie. Uwierzyć w siebie znaczy: w Bogu doskonałości Najwyższej się ugruntować..." (Stanisław Brzozowski, "Filozofia romantyzmu polskiego", Lwów 1924, ss. 24, 25).
Drugą stroną tej akcji musi być ocena tego wszystkiego, co wyrosło z ewolucji tworzycielskiej świata, co jest przeciwieństwem wspakultury.
"Księgi narodu i pielgrzymstwa, które zaraz po ukazaniu się rozeszły się w licznych przekładach po Europie, odsłaniały jaskrawy kontrast świetności kultury materialnej Zachodu z ubóstwem moralnym dusz, z niemoralnością tak polityki państw, na interesie i kłamstwie opartej, jak życia jednostek, goniących za bogactwe, i używaniem. Na polskie pielgrzymstwo— (emigrację) wkładał wieszcz zadanie zaszczepienia przykładem własnego życia w duszach ludzkich prawdziwej cywilizacji, opartej na miłości, ofiarnym trudzie, prawdzie i prostocie życia." "O ile rozszerzycie i polepszycie dusze, o tyle polepszycie prawa wasze... w duszach waszych znajdują się granice waszej ojczyzny."
Sprawa polska, wsparta na danym z Niebios posłannictwie, zespolona z odrodzeniem moralnem ludzkości, osiągnęła ogólnoludzką doniosłość i religijne uświęcenie." (Bronisław Chlebowski, op. cit., s. 105).
Nawrócić świat zachodniejćuropy do zasad wspakultury, oto wzniosłe zadanie, które rzucił romantyzm i mesjanizm polski. Awangardową rolę w tym zadaniu od dawna już spełniała Polska. Należało tę rolę w pełni uświadomić sobie. W ten sposób rodzi się postulat teorii narodu, jego zadań i misji w dziejach. Będzie to próba określenia "polskiej idei narodowej". Idea narodu w tym ujęciu pokrywa się z tym co mówiliśmy o rezerwanie "cywilizacji łacińskiej". Rozpracują ją: August Cieszkowski, Karol Libelt, Bronisław Trentowski, dalej - trójka wieszczów i towiańczycy. Mesjanizm więc jest to odruch obronny trwającej na swoim stanowisku "polskości", usiłującej przeforsować swoje widzenie świata i swoje wspakulturowe wartości. Posiada on szerokie chociaż zamaskowana oparcie w polskiej umysłowości. "Mesjanizm polski tkwił głęboko w ideologicznej strukturze inteligencji polskiej. Często leży on u podłoża zjawisk, na pozór nie mających z nim nic wspólnego. Z nim wiąże się pokutujące po dziś dzień złudzenie inteligencji polskiej, że Polska jest sumieniem całejćuropy, że losy Polski są kryterium wartości duchowej świata cywilizowanego i że na Polskę cały świat kulturalny - chce czy nie chce, świadomie czy nieświadomie - pracuje i że wobec tego nie ma się co samemu wysilać zbytnio w realnej pracy dla dobra kraju. W poczuciu inteligencji polskiej losy Polski decydują się w płaszczyźnie duchowej, nie materialnej rzeczywistości." (Józef Chałasiński, op. cit., ss. 72, 73).
Twórczość wieszczów, a szczególnie Mickiewicza przebiegała przez tak uformowany system odczuwań narodu. Na tym też polega jego wielki autorytet. Wyrażał on bowiem i formułował to, co w podświadomości zbiorowej występowało w mglistych tylko przeczuciach.
"Mit Polski nowej przewija się we wszystkich niemal wyrazach zewnętrznych kultu Mickiewicza. (...) Bo ani Słowacki, ani Wyspiański, którzy mieli niewątpliwy wpływ na rozpowszechnienie się myśli niepodległościowej w czasie tuż przed wojnę światową, nie był takim przeżyciem w duszy jednostki i narodu, jak właśnie Mickiewicza." (Stefan Kawyn, "Ideologia stronnict politycznych w Polsce wobec Mickiewicza", Lwów 1937, s. 226).
Inaczej działały te same siły w okresie niepodległości politycznej. W czasie niewoli samotok polakatolicki samorzutnie przeistaczał się w siły trwania i oporu. Poczucie własnej głębokiej odrębności i wysokiej wartości pozwalało na odizolowanie się od panoszącego się obcego stylu życia. Jednocześnie hartowała się wola zdobycia niepodległości, dajęca upust dla tych sił, które nie były skażone przez "uduchowiającą" tresurę. Otwierały się perspektywy dla męstwa, bohaterstwa, dla tych, którzy pragnęli wywalczyć podstawowy warunek bytu narodowego - własne państwo. Co w tym państwie będzie fundowane, to mniej zajmowało bojowników i powstańców. Napewno - wierzyli - będzie to bardzo piękne i wzniosłe. I dopiero w państwie niepodległym, po 1918 r. zobaczyliśmy, co za "skarby" zawiera w sobie "polskość", - co zostało zrealizowane.

4. O rewolucyjną przebudowę świadomości narodowej

Instytucja polskiej świadomości narodowej z jej współczedną treścią działa więc równie wyniszczająco, jak i inne organy ideomatrycy. Zniweczyć kierunek jej działania można tylko drogą radykalnej zmiany trzonu polskiej świadomości narodowej. Trzeba uderzyć w podstawę "polskiego" pojmowania iwtoty narodu i jego zadań. Zmieniając radykalnie treść pojącia narodu i jego historycznych celów, odwracamy kierunek zbiorowego dążenia, a tym samym i tor ewolucji państwa. Jak już pistliśmy, sama negacja niewiele tu zmieni. Zwalczenie współczesnej treści świadomości narodowej polskiej może być owocne tylko w tym wypadku, gdy na miejsce jej wprowadzamy inną. Bezskuteczna byłaby walka tylko z katolicką treścią polskiści; odrzucanie ornamentacji katolickiej pozostawia właściwie treść wspakulturową, która daje się malować we wszelkie desenie. Zlikwidować zaś wspakulturowe podłoże świadomości narodowej, to znaczy oprzeć ją o kręgosłup wartości tworzycielskich. Z jednej strony będzie to zaprzeczenie tradycji sięgającej czasów reakcji katolickiej XVII wieku, którą żyjemy wyłącznie niemal, z drugiej zaś - widzenie w narodzie wspólnoty historycznej, powołanej do budowania kultury i forsowania człowieczego posłannictwa tworzycielskiego. Odpaść więc muszą wszystkie "wzniosłości" celów "moralnych" Polski, wszelkie powinowactwa z "łacińską cywilizacją" starej choroby. Również do muzeum chorobliwych dziwadeł historii przejdą powołanie mesjanistyczne Polski, "sumienie ludzkości", przedmurze od zachodu czy też wschodu, donkiszoterstwo bojowania o wolność, miłość, sprawiedliwość naszą i waszą, itd.
Zadaniem w obecnej fazie stać się musi wyzwolenie energii twórczej, dotychczas wyniszczanej, wysupłanie z organizmu narodowego zakorzenionych wątków dziejowej choroby, dociągnięcie się do poziomu cywilizacyjnego przodujących narodów. Poziom ten rysuje się jako pewien stan techniki, organizacji, oświaty powszechnej, tendencji kierunkowych w instytucjach ideomatrycy. Podciąganie się do tego poziomu otwiera dalsze perspektywy kultury. To co powstało w trakcie naszej historii, tylko poprzez sięgnięcie do punktu wyjścia uda się rozsupłać i przeistoczyć. Stąd powstaje wytyczna rewizji polskiej świadomości narodowej: w oparciu o tworzycielską ideę narodu dokonać rewolucyjnej, nowej interpretacji polskiej historii. Trzeba sięgnąć do punktu wyjścia naszych dziejów i prześledziń tok wypadków historycznych, które doprowadziły do tego co jest dzisiejszym dniem. W ten sposób oczyścimy grunt do radykalnego i skutecznego działania. A więc tworzycielski ogląd polskiej historuu, konstruktywna nauka dziejów narodu. Trzeba sobie uprzytomnić, że interpretacja naszej historii ze stanowiska wspakultury edycji krzyża przeinaczyła treść i wagę wszystkich niemal zdarzeń w przeszłości tak dalece, że słuszna jest uwaga, iż dzieje bajkowe Polski nie skończyły się, lecz rozpoczęły się z rokiem 966. Fakty pozostają właściwie te same, ale ich znaczenie i wartość są zupełnie inne. A to decyduje o kierunku dążeń narodu dziś, a więc i jutro.
Dzięki nowemu wyjaśnieniu historii narodu polskiego usuniemy grunt spod nóg wszystkim kierunkom myślenia i dążenia, zbudowanym na zasadach wspakultury. Przede wszystkim jednak zadajemy cios samobójczym dyspozycjom polskiego patriotyzmu. Walka o byt państwowy i narodowy w imię zachowania "cywilizacji chrześcijańskiej" a więc wspakultury, walka, która stanowiła imperatyw polskiego patriotyzmu, straci swoją dzisiejszą motywacją. Walka o byt narodu, państwa - tak, ale w imię czegoś zupełnie innego. Odcinamy w ten sposób dopływ świeżej krwi do organów zżeracych przez kosmicznego raka. Nakazem patriotyzmu stanie się bezwzględna walka z samą chorobą, właśnie w imię dobra narodu, gdyż dobro narodu nie polega na pielęgnacji wyniszczającej choroby, lecz na dążeniu do zdrowia, do potęgi twórczej. Motyw prapatriotyzmu, dziś dzięki opanowaniu świadomości narodu sprawdzony do narzędzia utrwalającego chorobę, stanie się tym, czym być powinien:wolą sprawności twórczej, dzielności, wielkości. Załamie się w tem sposób perwersyjny instrumentalizm wspakultury, a przed uczuciem patriotycznym otworzą się nowe, humanistyczne perspektywy. Będzie to główna siła zmieniająca sklerotyczną budowę samotoku polakatolickiego.

Brak komentarzy: