Rozdział I
Brzask budzącego się życia



1. Wyzwalanie się z letargu dziejowego
W rytmie naszego życia duchowego dźwięczy nowy ton: wola spotęgowania życia,podwyższenia napięcia emocjonalnego, sprzęgnięcia całości zabiegów życiowych wharmonijną, na wyższe cele zorientowaną jednię, nadającą sens i wartość każdejsekundzie naszego istnienia. Stąd wynika postawa psychiczna zasadniczej negacjiwobec tego, co nas otacza, wobec rzeczywistości polskiej takiej jaką ona jest wsferze duchowej, społecznej i materialnej. Wszystko, co stanowi polskąrzeczywistość jest zaprzeczeniem tonu moralnego rozbrzmiewającego w naszychsercach. Obcy nam jest martwy zastój harmonijnie osowiałych dusz polskich, ichniezmącony, pogodzony ze światem normalizm, starcze poczucie stałościbytowania. Nie możemy bez kosmicznej odrazy patrzeć na spokojną i sytąrobaczywość przechodzenia obok tragicznej problematyki istnienia z optymizmempodchmielonych kokot, i na senną rozlazłość oklapłego organizmu społecznego, godzeniesię z nędzą materialną, która niepostrzeżenie podcina korzenie biologicznenarodu, pogrążając wszystko razem w błędnym kręgu bezwyjściowego upadkudziejowego.
Musiało zajść coś bardzo doniosłego,chociaż na razie niespostrzegalnego, skorotaka postawa uczuciowa mogła się zrodzić w naszych sercach. Na razieuświadamiamy sobie taki skutek: zaistnienie woli ku wielkości i świadomośćtego, w postaci negacji zastanej rzeczywistości - buntu przeciw niej. Razemoznacza to rozerwanie błędnego koła upadku dziejowego narodu. Jest to początekprocesu o niezmierzonych konsekwencjach. Zrodził się bowiem w ten sposóbembrion nowego typu życia duchowego, który przekształcić się może wrozrastający organizm kulturotwórczy. W ciepłym bagnie bezdziejowego upadku zjawiłosię naraz coś zupełnie nowego - jakieś ziarno bujnego życia. Jest ono na razieco do swej masy, ilości tak nikłe, iż prawie nie istniejące, a pomimo toczujemy, iż ogromne obszary zdegradowanego, upadłego życia polskiego staną sięjego zdobyczą, surowcem tylko dla jego tytanicznego rozwoju.
Postępując krok dalej możemy określić istotę tej nowej postawy moralnej wobecświata: jest nią pojmowanie życia ludzkiego jako czegoś co sens swój znajduje wwytężonej twórczości kulturowej. Przez człowieka płynie prąd woli kosmicznejwyrażający się w budownictwie nowej sfery życia, jaką jest świat kultury.Człowieczeństwo jest niczym innym jak tylko zdolnością stwarzania kultury, tymsię ono wyróżnia ze świata zwierzęcego. Życie usiłuje pchnąć rozwój wyżej idalej niż w świecie biologicznym. W sferze biologicznej dostrzega się jakbyzastój. Trudno sobie wyobrazić by jakaś nowa kombinacja elementów biologicznych- nowe gatunki zwierzęce o innej budowie organiczno-morfologicznej mogły sięstać czymś co potęgę życia wzmoże, podniesie na wyższy szczebel. Gdybyśmywyobrazili sobie konia na dwóch nogach lub sześciu, psy o powonieniudziewięciokrotnie czulszym, nowe twory powstałe ze skrzyżowania cechorganicznych żyrafy i pinczerka lub gołębia ze świnią - wszystko to razem niezmieni podstawy gatunków zwierzęcych. Oddychanie, zdobywanie pożywienia,trawienie, czynności rozrodcze, zdolność poruczania się w środowisku są tusferą zamkniętą. I tylko człowiek, przynależąc swoją istotą biologiczną do tejsfery, według jej praw kontynuując swój gatunek, wyodrębnia się zdolnościąkulturotwórczą, stwarzając zakres zjawisk już nie mieszczący się w kondygnacjibiologicznej. Dwa zakresy, dwie sfery stykają się w człowieku, wzajemnie sięzazębiając: biologia i kultura. Poprzez człowieka, poprzez jego najgłębszepopędy i instynkty tworzycielskie płynie strumień rozwijającego się,doskonalącego i stającego się życia. Na tym podstawowym impulsietworzycielskim, wyznaczającym istotę człowieczeństwa budujemy system sądów oświecie - światopogląd tworzycielski.
Nie jest on czymś skrystalizowanym, a tym mniej skończonym, pomimo iż posiadajuż swoją historię. Dokonajmy krótkiego przegląu: zorientuje on nas w istociezagadnienia. W zaraniu kultury europejskiej, gdy stawiano pierwsze kroki wdziedzinie twórczości, za podstawowy jej czynnik przyjęto intelekt. Dziś jestdla nas jasne, iż umysł, intelekt jest tylko narzędziem praktycznym, którymposługuje się wola tworzycielska, fundując gmach kultury. Starożytny Grekdoznał olśnienia, odkrywszy i uświadomiwszy w sobie zdolność kulturotwórczą;sądził wtedy, że intelekt jest jej zadadniczym czynnikiem. Świat i życiepojmowano poprzez pryzmat świadomości logicznej. Istotę człowieczeństwaokreślono według tej rzekomo zasadniczej właściwości. Tak powstaje pojęcie"homo sapiens" oznaczające treść pierwiastka humanistycznego.Człowiek był sobą, wynosił się nad resztę gatunków ssaków, gdyż wyróżniał sięzdolnością rozumowania. Pogląd na świat z tej zasadniczej przesłanki wysnutynosił charakter racjonalistyczny, spekulatywny.
Rozum, "ratio" stał się narzędziem spełniania najwyższych celów.Celem tym było poznanie: niezmąconym spokojnym rozumem poznać świat, jegoistotę, było najszczytniejszym zadaniem. Poprzez rozumowanie, spekulacjędochodziło się do odkrycia duszy świata, Idei, Ducha. Rozum stał sięproducentem wszelkich prawd o "duszy", bóstwie, przyczyniewszechrzeczy, początku istnienia, itp. Ponieważ pierwiastek rozumu byłnajwartościowszą absolutną cechą człowieczeństwa, dochodziło się do uogólnień,z których wyłaniał się system filozofii ducha. Aż do XVIII w. filozofięeuropejską ogólnie można było sklasyfikować jako "filozofię ducha".Często przeradzała się ona w skrajny racjonalizm. W wieku XIX dokonuje się tuzasadniczy przełom. Zakwestionowano w zdecydowany sposób identyfikowanie istotyczłowieczeństwa z intelektem. Narzucała się uwaga, iż intelekt jest raczejelementem pochodnym innych władz natury człowieka; te władze, to głębokiepopędy, namiętności i żądze, stanowiące o istocie humanizmu, intelekt zaś byłtylko narzędziem wykonawczym tych namiętności, a cały "świat ducha"to nic innego, jak tylko już gotowy produkt wytężenia twórczego. Odrzucono więcuroszczenia "ducha", rozumu, a tym samym i formę określającąpierwiastek humanistyczny: homo sapiens. Ten pierwiastek upatrywano w napięciuinstynktów życiowych, w namiętnościach, które są siłą poruszającą mechanizmrozwijającej się kultury; nowe ujęcie zamknięto w formule "homofaber". Wyczuwano pod płaszczem rozumu i logiki kłębiące się siły życiowewłaściwe dla gatunku ludzkiego, napięcie życia szukające ujścia, dzięki czemu wzależności od poszczególnych twórców nowych systemów filozoficznych różnie tezasadnicze namiętności klasyfikowano i oceniano. Ogólnie określamy te systemyfilozoficzne jako stające na platformie "filozofii życia".
Od połowy XIX w. zanotować możemy trzy kierunki nowej filozofii życia, stojącejna stanowisku "homo faber". Każdy z nich usiłuje określić podstawowąnamiętność rządzącą człowiekiem, by następnie wysnuć w oparciu o nią zwartysystem światopoglądowy, skąd z kolei płyną daleko idące konsekwencje dla teoriikultury, historiozofii, systemu wartości etycznych, społecznych, itd.
W ogólnym zestawieniu będą to:
1. instynkt utrzymania się biologicznego przez zdobywanie i stwarzanie środkówżywności - instynkt zaspakajania głodu,
2. instynkt rozrostu biologicznego poprzez zaspakajanie popędu płciowego.Twórcą tego systemu jest Freud,
3. instynkt woli mocy, zdobywania potęgi. Należą doń Nietzsche, Croce, Bergson,Adler.
Przy wnikliwym badaniu dostrzeżemy, iż wszystkie te popędy nie są czymśodrębnym od siebie, lecz raczej stanowią tę samą namiętność widzianą tylko zróżnych stron. Nie da się pomyśleć woli mocy i potęgi bez spełnieniaminimalnego warunku - utrzymania się biologicznego poprzez zaspakajanie głodu,chroniąc się w ten sposób od śmierci. Badanie psychoanalityczne odkrywa namprawdę, iż pierwotna energia życiowa jest wprawdzie natury seksualnej, lecz wdalszych swych fazach w tajemniczy sposób przemienia się w energię tworzycielskąz której wynikają wszystkie impulsy, stwarzające rozwój kultury. Wszystkie więcte impulsy da się scałkować w jednej zasadniczej namiętności: wolitworzycielskiej.
Tu zarysowuje się nasze stanowisko własne. Jest ono rozwinięciem i konsekwencjątreści pojęcia "homo faber" tak, iż wyłania się nowe ujęciepierwiastka humanistycznego, będącego podstawą pod nasz system światopoglądowy.Będzie nim formuła: "homo creans".
Homo creans nie jest zaprzeczeniem homo faber, lecz raczej uogólnieniem stanowiski poglądów, które zeń wynikają, przy jenoczesnym jego uzupełnieniu iwybiegnięciu naprzód. Uzyskujemy w pojęciu "homo creans" nowy oglądistoty człowieczeństwa, pogłębiający ogromnie wiedzę o niej, otwierającywspaniałe perspektywy na niedostrzegane dotychczas, całkiem dziewicze obszaryżycia. Na tym fundamencie budować możemy świat nowych twórczych dokonań.Stajemy olśnieni nowym widzeniem kultury, w której człowiek buduje iunieśmiertelnia swoje wyższe, tworzycielskie "ja". W innym całkiem świetlewystępuje historia, dzieje ludzkie. Rozumiemy nagle, iż napięcie wolitworzycielskiej w nas jest przejawem woli dziejotwórczej, która w imięspełnienia naszego indywidualnego, człowieczego posłannictwa w życiu domaga sięzastosowania, zaczepienia o potok historycznego stawania się. Uświadomieniesobie tych stanów psychicznych, tak niezwykłych na tle tysiącletniego bezruchuduchowego jest czymś w najwyższej mierze niezwykłym, wprost upajającym. Otonagle czujemy powiew żywej historii, jej przejmujące do głębi wołanie! Letargdziejowy Narodu Polskiego w nas, w naszych duszach już się kończy! Zbudziła sięwola włączenia się w rytm pulsującego życia twórczej ludzkości, by formowaćdzieje poprzez budownictwo wielkości narodu, tego naturalnego podmiotu stawaniasię.
Kończy się nadmiernie długa noc dziejowa. Przez niekończący się szereg stuleciwypełnionych pustką bezdziejowości przebija się brzask nowej, radosnej,pulsującej życiem epoki Sławii. Świtanie tego radosnego dnia widzimyjednocześnie jako nadążający symptom odradzającej się masy życiowejSłowiańszczyzny i narodu polskiego. Zdajemy bowiem sobie sprawę z tego, żeżebraczy udział w tworzeniu dziejów Europy w równym stopniu jest nasz, jak iinnych narodów sławskich. Tu tkwi dodatkowa więź naszej wspólnoty. Na pozórbowiem od zarania wyłonienia się państwowości polskiej, aż do dni naszychproblematyka Słowian i Polski nie wiązała się w żaden określony sposób ze sobę.Jedno zagadnienie nie potrącało o drugie. Pramacierz słowiańska jakozagadnienie interesowała archeologów, lingwistów i wszelkiego autoramentunieszkodliwych dłubaczy. Zagadnienie Polski było jasne, wprost oczywiste: jakonaród budujący swój byt na zasadach katolicyzmu mieliśmy wytyczony kierunek ażdo dnia sądu ostatecznego, a wszelkie doraźne sprawy znajdowały swojewyjaśnienie w ramach łacińskiej lub zachodniej kultury i jej problematyki.
I dziś dopiero, wobec przełomu, który nas ogarnia widzimy, iż mają identyczną,wstrząsającą problematykę zarówno Polska, jak i cała Słowiańszczyzna. Odtysiąca bowiem lat jedna i druga nie żyje własnym życiem; z chwilą zaś gdyuświadomiliśmy sobie cmentarną pustkę, do której zostaliśmy zepchnięci i wnaszych jeszcze sercach odżyły tęsknoty do pełnego, twórczego życia,odczuliśmy, iż te tęsknoty i najżywsze pragnienia są wspólne nie tylko Polakom,ale i całej rzeszy sławskiej.
Stoimy olśnieni odkryciem, iż Polska, polskość to nie jest to, co od tysiącalat za nią było uważane: nie ideały chrześcijańskie, zbawienie duszy, błogośćgnijącej w zaciszu otoki persony, nie kultura wyrosła na fundamencie lirykitrawienia, lecz to, co jest tego wszystkiego zaprzeczeniem. Jednocześniezdajemy sobie sprawę z tego, iż rewolucja w dziedzinie najwyższych wartościżycia ogarnia całą Słowiańszczyznę, gdyż od tysiąca lat śpi ona w koszmarnymśnie pogrążona i odurzona w ten sam sposób jak i my, a więc ci, którzy donarodu polskiego są przynależni.
Los wszystkich narodów słowiańskich jest ten sam: w momencie zetknięcia się znarodami zachodniej Europy ulegają tak gruntownej chrystianizacji, iż ichrdzenne wartości duchowe ulegają całkowitemu zniszczeniu. Zniszczenie ciągutradycji jest tak dogłębne, iż narody sławskie stają się podobne do zjawiskaatomów ludzkich, pozbawionych rdzenia pacierzowego: to kalectwo zostaje zpozoru naprawione w ten sposób, iż zamiast wartości zniszczonych wstawia się naich miejsce treści pochodzenia palestyńskiego, judo-chrześcijańskiego.
To sprawia, że Sławia pozbawiona przemyślnie własnej duszy, przez tysiące latżyje zahipnotyzowana, bezwolna, pogrążona w półśnie, w półświadomym wytężeniuprzeżywania obcych wartości, siły Sławii całkiem dezorganizujących. Stąd topłynie osowiałość, senność stylu życia sławskiego, pełnego przedziwnej,rozstrajającej melancholii, z uwiądu wewnętrznego wynikającej.
I oto dziś pęta duchowe, w które została zakuta dusza plemion sławskichrozpadają się, dając nam poczucie wolności wewnętrznej. Jako Polacy czujemy, iżto wszystko co stanowi istotę polskości, na czym wznosi się dzisiejszy typkulturalny polski, to razem nie jest dla nas wartością. Ogarnęliśmy oczymaduszy to co na polskość się składa i odrzuciliśmy to wszystko, jako nam obce.Obcy nam jest ideał personalizmu, obcy jest system wartości zeń wynikający, ite dziedziny kultury narodowej, które na tym systemie wartości wyrosły:zorganizowane emocje religijne, sztuka, ideały narodowe, ideał etyczno-moralny,społeczny, ekonomiczny. Tak my czujemy. Gdy spojrzymy na inne, nam bliskienarody Sławów, widzimy, iż stoją one wobec tych samych problemów, tylkoodczucie obcości narzuconych wartości jest być może mniejsze. Gdy zdobędą sięna tę samą postawę dogłębnego rewizjonizmu, z pewnością znajdą się w tej samejsytuacji co i my. Nie może być inaczej, skoro uświadomimy sobie, iż żadem naródsławski dotychczas nie potrafił stworzyć odrębnego, na rodzimych wartościachopartego typu kultury i zeń wynikającego stylu życia. Jedynym wyjątkiem możebyć ruch husycki, protestantyzm XV w., który rzucił podstawy nowegoświatopoglądu, został jednak załamany przez napór wrogich sił zewnętrznych.
Tak więc wola narodu polskiego do odrodzenia, do stworzenia rodzimego stylużycia, jest podstawą duchową całej Słowiańszczyzny. To, co jest postulatemnarodowym, wyrazem rodzącego się nacjonalizmu polskiego, jest identyczne zruchem odrodzeniowym Sławii. Światopogląd wykuwany przez nacjonalizm polskijest światopoglądem zmartwychwstającej duszy sławskiej. Wyraziście zarysowujesię przedziwna zbieżność pomiędzy dążeniami nacjonalizmu polskiego isławskiego. Możemy więc oba te kierunki myśli uważać za synonimy. Nie jest tołatwe do pojęcia dla umysłów, które podstawowej problematyki wyżej wyłuszczonejnie ogarniają. Naród polski w dążeniu do odnalezienia swej zagubionej treści,sięgając do podstaw swego istnienia, wychodzi daleko poza narzucone mu wartości.W tym poszukiwaniu staje się Prometeuszem sponiewieranej Sławii. To coznajdzie, morderczym wysiłkiem z swej gleby etnicznej wydobędzie, staje sięwartością bezcenną dla wszystkich narodów sławskich. Prawem tworzenia jest, iżto co zostaje stworzone jest normą dla tych, którzy na samodzielną twórczośćsię nie zdobyli. Nacjonalizm polski rusza po zdobycie nowych wartości; ponieważwysnute będą one z gleby etnicznej Sławów, naturalnym polem dla ichrozprzestrzeniania się, jako norm obowiązujących, będą tereny całej Sławii.

2. O rodzimy mit dziejotwórczy
Pragnienie stworzenia stylu życia, w którym Wielkość stanowiłaby atmosferęotaczającą każdą chwilę istnienia ludzkiego, jest właściwą naszą postawąmetafizyczną. Coś, co stanowi najgłębszą istotę człowieczeństwa, coś, co byłoprzez długie stulecia stłumione w polskich piersiach, to nagle wyłoniło sięjako niedająca się już ugasić tęsknota. Jest faktem. Ale nie dość na tym;tęsknota ta nie może i nie chce zostać faktem tylko psychicznym. Jej naturalnątendencją jest włączenie się w rzeczywistość życia ludzkiego, w świat kultury,przepojenia go sobą tak dalece, by podniosłość, upojenie stały się czymśnajbardziej codziennym, by każda chwila trwania była gorejącym płomieniem. Staćsię to może tylko w ramach wielkiej twórczej kultury. Tylko poprzez wyłonieniewielkiego systemu kultury utrzymać się potrafi jeśli nie chce przeminąć jakopowiewny i znikomy stan psychiczny w duszy jednostki, tj. gdy nie chceupodobnić się do lotnego natchnienia poetyckiego, musi stworzyć takąrzeczywistość na zewnątrz, by ta w każdej chwili ją pobudzała, dawała stałeoparcie, czyniąc ją czymś naturalnym i codziennym. Dopiero wówczas życie ludzkieuległoby trwałemu wzbogaceniu o rzecz niesłychanej doniosłości w dziejachkultury: o stworzenie typu życia, typu kultury, któryby pozwolił nam prekroczyćpróg oddzielający nas od sfrey tworzycielskiej, w której widzimy perspektywywyższego życia.
Twórczość dotychczas była raczej zjawiskiem sporadycznym, występującym wpewnych momentach u poetów, wynalazców, wodzów; reszta społeczeństwa byłakonsumentami ich dorobku. A przecież czujemy, iż każdy człowiek ma ten sam głódmetafizyczny, to samo pragnienie podniosłego, heroicznego poziomu życia.Stanęliśmy dziś przed problemem przebicia zapory: uczynienia twórczościzjawiskiem społecznym i świadomym. Wówczas życie uzyska aureolę wielkości ipiękna. Oznacza to wydzielanie się woli tworzycielskiej i jej aparatu wykonawczegow autonomiczną kategorię. W bio-psychicznej istocie człowieka muszą nastąpićgłębokie procesy, w wyniku których ujrzy on na ekranie swej świadomości to, cow nim jest tworzycielskie, to co do sfery tworzycielskiej należy, i zrozumiemechanikę tego doniosłego zjawiska.
W sumie więc biorąc dążymy do wzbogacenia naszej wiedzy o sobie, o istocietworzycielskiej człowieczeństwa, dzięki czemu uzyskamy zdolność potęgowaniapierwiastka humanistycznego. Za wszelką cenę nie chcemy dopuścić do tego, bywola wielkości, która się w nas zrodziła zgasła jak niepodsycany płomyk,pragniemy natomiast rozpalić ją w znicz stale gorejący. Wierzymy, iż to jestwłaściwa linia ewolucji rodu ludzkiego i przeznaczenie całego świata.Organizacja wnętrza człowieczego, tworzycielskiego pierwiastka, wydobycie go zgleby biologicznej i wyodrębnienie w nową kategorię narzuca z kolei pytanie: zjakiego człowieka? Odpowiedź już padła: z podłoża sławskiego. Ale tym samymstajemy w łożysku historii w konkretnym momencie dziejowym i określonym tereniegeograficznym. Z strumienia woli tworzycielskiej, który dotychczas wysychał imarniał w bezdziejach sławskich w milionach wegetujących ciał, w uwiędłychduszach niezliczonych pokoleń na ziemiach Sławii, chcemy stworzyć żywy organizmoryginalnej kultury. Musimy w tym konkretnym, do pustkowia podobnym świeciedokonać takich przeobrażeń, by siły dotychczas gnijące w bezwładzie zakwitłynaraz kwieciem bujnego życia.
Jest to zagadnienie sławskiego mitu dziejotwórczego.
Przypomnijmy sobie pokrótce czym jest mit dziejotwórczy. Wola tworzycielska wswym dążeniu rozbudowy wyższej kondygnacji bytu, jaką jest świat kultury,uruchamia najpierw świat odczuć w podmiocie ludzkim: mamy tu pragnienie pełniżyciowej, wolę wielkości. Z kolei działać rozpoczyna intuicja, dzięki którejogarniamy daną rzeczywistość, jej wymiary. Działanie intuicji jest podobne doinstynktu przestrzeni u pająka, który w ten sposób uzyskuje zdolność zaczepieiaswej sieci pajęczej o konkretny układ przedmiotów. Materiałem na sieć jestdotychczasowy dorobek kulturalny. Trzeba go zdjąć z dotychczasowych zaczepień,rozłożyć na elementy proste, gdyż tylko wówczas będzie go można użyć do nowegosystemu sieci. Jest to proces dysocjacji. Następuje rzutowanie w przód,zarysowanie antycypacji, będącej ogarnięciem intuicyjnym nowych obszarówopornych żywiołów i włączenie w wizję nowego organizmu. Dalej już mamyformowanie się mitu dziejotwórczego: włączenie się ładunku wolitworzycielskiej, jakim jest indywidualny osobnik ludzki, w system nowejantycypacji i struktury wewnętrznej nowej koncepcji religinnej: określenieobszaru i struktury wewnętrznej nowej antycypacji, jej organów dzięki którymjest organizmem wyższego bytu, słowem: system wartości decydujących o jejżywotności jest koncepcją atrystyczną mitu. Zlogizowanie tak odczuwanegozjawiska daje nam system światopoglądowy. Określenie metody porządkowaniadoznań w danym zakresie antycypacji, która daje przyrost mocy i potęgi stanowio koncepcji naukowej. Stąd krok do koncepcji etycznej, społeczno-organizacyjneji ekonomicznej. W tym ujęciu antycypacja staje się czymś jasnym, zrozumiałym, ajednocześnie stwarzającym perspektywy na nowy, mający się dopiero ziścić, pełenczaru świat. Jest to razem mit dziejotwórczy. Postawa metafizyczna, którazrodziła się w nas, staje się zrozumiałą gdy stwierdzimy, iż jest ona wstępemdo rodzimego mitu dziejotwórczego Sławii. Głód wielkości, który czujemy, możebyć zaspokojony tylko poprzez nasz rodzimy mit, czyli poprzez sławską koncepcjękulturową.
W konkretnej rzeczywistości, która jest naszym codziennym środowiskiem, muszązajść dogłębne przeobrażenia w kierunku uformowania mitu dziejotwórczego.Początek tego procesu dostrzegliśmy w nowym stosunku do świata, wyrażonym przezopisaną wyżej postawę moralną. Narzuca ona nam z jednej strony zdecydowanąnegację tego co jest, z drugiej zaś postulat innego, bardziej odpowiadającegomęskiemu pojmowaniu życia systemu najwyższych wartości. Stajemy wobec przewrotuw dotycczasowych dziejach narod polskiego, a pośrednio całej Sławii. Zbliża siębrzemienny moment dziejowy, który skruszy naszą nędzę i otworzy bramy dobujnego życia. Nie chcemy jednak czekać nań biernie, wręcz przeciwnie - dążymywszelkimi siłami do jego przyśpieszenia. Opanowanie myślowe tych procesów, wolaprzyśpieszenia nurtu historii da nowe, potężne narzędzie oddziaływania. I tojest uzasadnieniem trudu tej pracy.

3. Jakim może być mit sławski?
Stajemy wobec zasadniczego problemu: jakim ma być mit dziejotwórczy Sławii,ideał kultury, w której spełnienie swe znajdą nasze pragnienia? W tym pytaniu iodpowiedzi streszcza się właściwie wszystko. Ożywiająca nas postawa woliwielkości, wola wydźwigniącia z upadku Polski i reszty Sławii sprowadza się dozagadnienia: co chcemy stworzyć na pustyni dzisiejszego życia, jaka wizja masię poprzez wysiłek i trud przyoblekać w ciało nowej rzeczywistości?
W ciągu ostatnich pokoleń coraz częściej problematyka powyższa wprawiła w gorączkęposzukiwań najlepsze umysły i serca polskie. Większość tych wysiłków zeszła namanowce, wessana przez trzęsawiska ciągu harmonicznego. Pozostały tylko ułomne,wykoślawione szkielety dobrej woli, które widzimy dziś w nurcie dziejowym ciągureformistycznego.
Uprzytomnijmy sobie prawa rodzenia się mitu dziejotwórczego. Wiemy, iż wolatworzcielska, jako najgłębszy podmiot stającego się świata poprzez człowieka,jego odczucia i zdolności, wydłuża swoje ramię w chaos żywiołów pod postaciąobiektywizacji kulturalnych. Wszystko to, co stanowi system religijny, sztukę,światopogląd, etykę, państwo, ekonomikę - to jej dźwignie, którymi posługujesię za pośrednictwem człowieka. Dźwignie te powstają z żywiołów, z ichsubstancji, obojętne, czy one mieszczą się wewnątrz istoty ludzkiej, czy też nazewnątrz, jako żwiat roślinny, zwierzący, mineralny, energetyczny. Im silniejrozbudowane te dźwignie, tym szerszy krąg żywiołów możemy brać pod uprawę. Wtym tkwi historyczny i organiczny charakter twórczości; każdy nowy mitwykorzystuje dokonany uprzednio dorobek, na obiektywnych dokonaniach wznosi sięwyższe, kolejne piętra kultury.
Po tej uwadze przejdźmy do naszej spuścizny dziejowej, gdyż jakąkolwiek onajest, na niej musimy budować przyszłość. Od jej charakteru i jakości zależy wwysokim stopniu profil syntezy, który chcemy stworzyć. Cóż więc stanowi znamięosobliwe dzisiejszej polskiej i ogólnosławskiej kultury, na czym mamy budowaćmit naszego jutra? Osobliwość ta polega na tym, iż zostalśmy utrąceni od aktywnegoudziału w twórczości mitu induwidualistycznego, a jednocześnie tenże mitoddziaływał następnie na nas bardzo silnie, traktując naszą substancję życiowąjako bierne tworzywo, szczególnie w swej końcowej fazie. Byliśmy więc a)pogrążeni w bezdziejach i b) biernym obiektem rozprężającego się, bujnegożycia, którego ogniskiem był mit indywidualistyczny, dzięki czemu zrodziło sięwiele pozorów współuczestniczenia w tym życiu. Tysiąc lat temu zadano namstraszliwy gwałt duchowy. Zniszczono z niedoścignioną zaciekłością gmachpierwotnej kultury sławskiej, przerwano nić tradycji, słowem uzyskałojudo-chrześcijaństwo to, o co daremnie kusiło się wobec ludów germańskich iceltyckich: pełną chrystianizację młodych narodów, ich duszy, uczuć,najtajniejszych drgnień serca. To, co nie uległo zniszczeniu, zostało włączonedo systemu judochrześcijaństwa, pod podstawę chrześcijańskich obrzędów:choinki, kolend, dyngusa, szopki, itp. Tak powstał personalistyczny typ kulturypolskiej, podobnie jak i u innych narodów sławskich. Znane są dalsze koleje:montowanie ciągu harmonicznego i potworne w swych skutkach ciążenie doziszczenia ideału - katolickiej harmonii socjalnej. W ten sposób zostaliśmywyłączeni z udziału w drugiej fazie mitu indywidualistycznego, aczkolwiek wpewnej chwili mieliśmy bardzo wiele szans uchronienia się przed szlakami upadkui hańby.
Pomimo wszystko nasz związek z ogniskiem wielkiej kultury drugiej fazy mituindywidualistycznego pozostał dość bliski. Przestał on być stosunkowo aktywnym,natomiast pozostał swoiście biernym. Tak czy inaczej ulegaliścy silnym jegooddziaływaniom. W ciągu XIX wieku zasięgi jego w nasze życie wzrosły ogromnie.Prądy umysłowe ogarniały szerokie kręgi, tak, iż inteligencja jako grupaspołeczna była poniekąd synonimem przyswajania sobie dorobku myślizachodnioeuropejskiej. To samo działo się w dziedzinie stosunkówspołeczno-organizacyjnych i ekonomicznych. Razem określilibyśmy to jako"pole deformacji" na płaszczyźnie ciągu harmonicnego. Pomiędzy"polem deformacji" a ciągiem harmonicznym toczyła się uparta walka,raz wzrastało "pole deformacji" kosztem ciągu harmonicznego, wdrugiej Rzeczypospolitej "pole deformacji" cofało się, odpływało(recydywa saska). W tej cichej, zawziętej walce dwóch kategorii zaszło wielkiezdarzenie, będące pobocznym wynikiem ich ścierania się: wyzwolenie się wolitworzycielskiej z oków sklerotycznych ciągu harmonicznego. Jakiś zbawczyprzypadek sprawił, iż naczynia sklerotyczne w których zamurowana była wolatworzycielska zostały pogruchotane i w pojedyńczych umysłach zrodziła się nowa,tworzycielska postawa duchowa wobec świata. Była to chwila oromnej doniosłościdziejowej. Krok dakej, a już mieliśmy nową świadomość. W najwyższym zdumieniupotoczył się jej wzrok po cmentarzysku sił twórczych Polski i Sławii. Co sięstanie, gdy ta zrodzona świadomość tworzycielska zechce zastaną rzeczywistośćkulturalną narodu rozłożyć na elementy proste, wyzwolić resztę uwięzionej wmilionach sparaliżowanych dusz woli tworzycielskiej i uformować oryginalny mitnowej kultury?
Najpierw musi zniszczyć sklerozę personalistyczną, ciąg harmoniczny. Od tegozależy wyzwolenie woli tworzycielskiej, świata uczuć, intuicji, a więczasadniczej mocy na której się wszystko buduje. W tym celu należy: wypluć iwyrzygać to wszystko, co o sklerozie personalistycnej stonowi. A więc precz zsystemem emocji religijnych judo-chrześcijańswa, precz z wartościami które ononarzuca, precz z systemem światopoglądowym, którym omotało nasz umysł!Natomiast pozostać może to wszystko, co zostało skradzione ze starej kulturysławskiej i włączone w jego aparaturę: dokonać należy rewindykacji tego co jestnasze. Wypluciu muszą ulec i pozostałe człony ciągu harmonicznego: jego ideeetycze, socjalne, ekonomiczne, cały styl życia. Jednocześnie to wszystko co stanowidorobek drugiej fazy mitu inywidualistycznego, a więc nauka, organizacjaspołeczna, ekonomiczna, to wszystko co stanowi całe "pole deformacji"włączamy jako cegiełki do nowej sytezy. Zauważymy tu, że nasz bierny udział wkulturze indywidualistycnej sprowadzał brak i stąd wynikającą obcość tego, costanowi jej zasadniczą podstawę: dźwignię, organizujące pierwiastekhumanistyczny, a więc system emocji religijnych z pnia protestantyzmu, sztukę iświatopogląd indywiduum sprawczego. Narzucono nam, i tą drogą przyswoiliśmysobie wiele pojęć organizacyjno-społecznych - demokratycznych, liberalnych,ekonomicznych; przyswoiliśmy szereg instytucji właściwych kulturzeindywidualistycznej, lecz nie mogliśmy przeżywać podłoża emocji z których onawyrosła. Grunt wolowo-emocjonalny mitu indywidualistycznego był nam znanynajwyżej jako świat mglistych, dalekich pojęć. To było najdotkliwszeskaleczenie, najgłębsza rana organiczna naszego rozwoju kulturalnego.
Tym samym w dziedzinie kultury duchowej, decydującej o tym, na czym i z czegomamy budować kształt duszy sławskiej otrzymaliśmy uderzającą pustkę. Popierwsze, nie mamy nic z tego co stanowiło duchowe fundanenty mituindywidualistycznego, gdyż tych emocji nie przeżywaliśmy wcale, dzięki kalectwusklerozy personolistycznej. A po drugie: wypluwamy bez reszty więzy duchowepersonalizmu, wszystkie jego wartości i symbole tych wartości. Gdy chcemy terazsnuć przewidywania o stylu duchowości sławskiej w nowym micie - nie mamy prawienic z obiektywizacji, która mogłaby nam to ułatwić. Pustka - a tym samymdowolność, jeślibyśmy nie liczyli resztek przedmitu naturalistycznegosławskiego; gdy wszystko to zrewindykujemy, otrzymamy pewne oparcie a tym samymlinie orientacyjne. O tym jednak później.
Wynikiem działania świadomości tworzycielskiej dążącej do uformowania rodzimegomitu będzie więc w pierwszej fazie powstanie układu następującego:
1. wyzwolenie się woli tworzycielskiej z wiekowego zamknięcia i skrępowania,
2. puste pole w sferze kultury duchowej z powodu a)wyplucia sklerozypersonalistycznej tj. systemu religijnego, systemu wartości i światopoglądupersonalistycznego, b) obcości postaw duchowych mitu indywidualistycznego, jegowartości i światopoglądu,
3. ramy zewnętrzne wysoko zaawansowanej kultury induwidualistycznej wdziedzinie organizacyjno-społecznej, naukowo-technicznej i ekonomice (submity:proletariacki, faszystowski, naukowo-techniczny) do której muszą dostosować sięwszelkie możliwe syntezy kulturowe.
Musimy w dygresji poruszyć pewien paradoks: kultura drugiej fazy mituindywidualistycznego z takim mozołem trzyma się przy starych zasadach"indywiduum sprawczego" - jak to widzimy w marksizmie,technokratyzmie i faszyzmie, z tego powou, iż nie ma odwagi rewizji fundamentówświatopoglądowych, tkwiących korzeniami w starożytnej Helladzie. Są one dlaniej nieomal "tabu". Dlatego przejście do mitu nadnarodu odbywa siępoprzez mosty "submitów". My natomiast stoimy w tym samym punciewobec pustki. Czujemy w sobie napiętą wolę tworzycielską, rwącą się do bujnegorozmachu życiowego, lecz jednocześnie nie mamy żadnych prawie linii ani form,które nam pozwoliłyby na ujęcie rozkiełznanego żywiołu humanistycznego, w nassię przelewającego. Wola tworzycielska, jeśli ma ma być włączona w mit, musibyć ujęta w system religjny, artystyczny, światopoglądowy, gdyż to warunkujejej wprzągnięcie do dzieła kulturotwórczego. Gdy się to nie stanie,wypromieniuje w przestrzeń, jak nie dająca się nigdy ziścić tęsknota. Ajednocześnie wiedza o tym żywiole wewnętrznym jest prawie żadna; ubiegłepokolenia nie użyczają nam pomocniczych linii dla jego kształtowania; cudzychnie jesteśmy zdolni przeżyć, a tym samym spożytkować. Uformowanie się rodzimegomitu napotyka na zaporę "pustego ogniwa" w sferze obiektywizacjikultury duchowej. Musi więc być zapełnione "puste ogniwo", gdyż tojest warunkiem wyłonienia się antycypacji kultlury sławskiej.
Ująć pierwiastek humanistyczny a więc wolę tworzycielską i jej aparaturę wsystem obiektywnej organizacji - koncepcji religijnej, artystycznej i światopoglądowej,tak by był zespolony w syntezie z antycypacjami już dokonywującymi się wdrugiej fazie kultury indywidualistycznej - oto cel.
Oznacza to - wypełnić "puste ogniwo". Dzięki niemu my właśnieuświadamiamy sobie olbrzymiość problematyki. Uświadamiamy sobie, gdzie siękoncentruje ośrodek najżywotniejszych zagadnień nowoczesnej kultury, jej byćalbo nie być!
Wyznacza to kierunek naszych poszukiwań i wysiłków, tereny ducha, któreniezmordowanie mamy przemierzać i zdobywać. Ale tym samym określamy oryginalnośćrodzimego mitu dziejotwórczego, wynikającą z całej problematyki i drogi, którądoń dochodzimy. Drogą to bowiem jest zrewolucjonizowanie istoty humanistycznej,uformowanie nowego oblicza duchowości ludzkiej, w oderwaniu od tegowszystkiego, co dotychczas pierwiastek tworzycielsko-humanistyczny i samopojęcia humanistyczne stanowiło.
Swoistość problematyki mitu sławskiego zilustrujemy na następującymprzykładzie. Załóżmy, iż w kimś zrodziła się wola zbudowania dla siebie całkiemnowego, wspaniałego domu. Jeśli chodzi o architekturę zewnętrzną, o stylbudowli, budowniczy będzie się starał wykorzystać w pewnym stopniu zdobyczesąsiadów, usiłując je dalej konsekwentnie rozwinąć. Jednocześnie jednak, skorozakładamy, iż impulsem do budowy był zdecydowany wstręt przede wszystkim dourządzenia wnętrz w starym domu, rodzi się zagadnienie, jak ma być urządzonydom wewnątrz, skoro stare meble i urządzenia - cały styl w ogóle zostałwyrzucony na śmietnisko.
Stajemy wobec zadania stworzenia nowego stylu urządzenia. Jest się skazanym nawłasną tęsknotę i napięcie woli. Musi się tworzyć bez żadnego wzorca, żadnychwskazówek. Albo się stworzy, albo nie. Gdy uda się, będzie to dzieło oryginalnei swoiste. Sycąc nim swoją wyobraźnię, ujrzy budowniczy nowe możliwości wprzetworzeniu i udoskonaleniu architektonicznym również na zewnątrz. Pragnieniestworzenia nowego stylu, po wypełnieniu pustego ogniwa - wnętrza domu -przerzuci się kolejno niejako w drugiej już fazie na architekturę zewnętrznę.Droga rozwoju jest tu całkiem inna niż u sąsiadów, którzy kurczowo trzymają siętradycyjnych urządzeń wewnętrznych (tak jak to jest w drugiej fazie mituindywidualistycznego z jego submitami).
Stwierdzamy więc, iż rzut dziejotwórczy Sławii, jeśli ma się zrodzić zprocesów, które już się rozpoczęły, będzie przebiegał innymi drogami i innezagadnienia rozwiązywał. Kulminować on będzie w problematyce duchowejrewolucji, rewolucji pierwiastka humanizmu. Siłą motoryczną zaś będzierozpętany żywioł wyzwolonej ze sławskich piersi woli tworzycielskiej, dążącejdo wyłonienia organizmu wyższego rzędu, mitu dziejotwórczego.

4. Znaczenie antycypacji mitu sławskiego
W oparciu o postawę tworzycielską zadrużną udaje się nam dokonać rzutumyślowego, określającego z grubsza zarysy antycypacji mitu dziejotwórczegoSławów. Jesteśmy dalecy od tego by mniemać, iż istota naszego mitu da sięoznaczyć z całą dokładnością. Będzie to dopiero wynikiem wielkiej dziejowejpracy. Tak jak sprawy stoją dziś, możemy najwyżej wyczuwać intuicyjniekierunek, którym postępując, uzyskać się da najlepsze wyniki, najdalejposuwając zwycięski sztandary rozprzestrzeniającego się Życia.
Na kierunkowej tego szlaku wyczuwamy pierwszy doniosły etap rozwojowy, którymjest przezwyciężenie "pustego ogniwa", czyli stworzenie nowej formytwórczego humanizmu, samego człowieczeństwa. Przezwyciężeniu ma ulec nie tylkoniż wegetacji i jego wykładnik personalistyczny, ale i sam mit "indywiduumsprawczego", będący najwyższą i jedyną skończoną hipostazą twórczegopierwiastka człowieczego. O tym dalszym kształcie ducha ludzkiego sądzić możemytylko na podstawie naszej postawy zadrużnej, na zasadzie czystej intuicji.Wiemy tylko, iż znamionować go musi bardziej podniesiony, pełniejszy nastrój,upojenie, dostjeństwo wytężonego życia. Wszystko tu jest do zrobienia.Najważniejsze dla nas na dziś jest przeświadczenie, iż to jest możliwe dorealizacji. Zrewolucjonizowanie humanizmu, zestrzelenie tego podniesionegopoziomu życia dusz w obiektywnych systemach emocji religijnych i artystycznych,oparcie o rusztowanie światopoglądu, który go uczyni czymś normalnym, otwieramożliwości przerzucania równie wytężonego rytmu na dziedziny kultury, które wzałożeniu były ramamu zewnętrznymi służącymi do rozwiązywania problematyki"pustego ogniwa" - a więc organizacja, nauka, ekonomikapoindywiualistyczna.
Dopiero w tej perspektywie wyczuwamy zarysy pełnego mitu sławskiego. Ku niemuciążą zahamowane dziś moce.
Znaczenie antycypacji kultury sławskiej, którą w oparciu o nasze dzisiejszemożliwości i wiedzę usiłujemy zarysować w najgrubszych konturach polega na tym,iż dla woli działania otwiera ona drogi. Żaden wysiłek umysłu, intuicji nie dadziś wyniku, o ile przed tym nie stworzy się warunków, w których by ten wysiłekbył zdolen oddziaływać na konkretną rzeczywistość. Musimy dziś wyzwalać siły,zestrajać ich zespoły, sprowadzać na właściwe płaszczyzny, by one mogłynarastać w lawinę mocy twórczych, których decydującym warunkiem będziedojrzałość do szturmu na "puste ogniwo".
W obecnej chwili od tego jesteśmy bardzo daleko. Praca historii jednak zdobyłasię na rzecz niezmiernej wagi: wytworzyła postawę tworzycielską i jejodpowiadającą świadomość. Jest to bardzo wiele. Od tej chwili staje się możliweświadome forsowanie procesów dziejowych. Ileż zadań i ogromu pracy kryje się wnajbliższym choćby etapie, którym jest zwalczanie oków sklerozypersonalistycznej, wyrzyganie z duszy polskiej jej trujących wartości -sugestii! A przecież to dopiero początek początku! Poza nim kryje sięniekończący się szereg zadań coraz większych, w coraz mglistszym świetle, któretrzeba rozjaśniać, dokonywać pracy tytanów. Antycypacja mitu sławskiego ma tusłużyć za nić Ariadny dla niezawodnego, potęgującego się działania. Jak onoprzebiegać będzie, w jakich warunkach, i do czego powinno doprowadzić,rozpatrzymy w następnych rozdzałach niniejszej pracy.

Brak komentarzy: