Podstawowym prawem istnienia twórczego bytu każdego narodu jest jego wola życia, póki ona istnieje - rozwijamy się. Z chwilą zaniku tej woli, a co za tym idzie - wszelkich form walki o życie, których widocznymi objawami są stagnacja, cynizm i dekadencja, następuje powolne obumarcie i śmierć danego ludu, zostaje on na zawsze wymazany z dziejów i kart historii, by w chwilę później zostać zapomnianym wśród ludów, dla których walka o byt nadal jest priorytetem ich aktywności. W wojnie dziejów nie ma miejsca na sentymenty;
najwyższą i najważniejszą nagrodą dla każdego narodu jest możliwość realizowania siebie poprzez twórczość, potęgowanie mocy, zarówno na płaszczyźnie kultury duchowo materialnej jak i w sferze biologicznej (kondycja i jakość przedstawicieli wspólnoty narodowej) – święte prawa eugeniki, są zapisem naturalnej ewolucji świata, ciążącej ku przetrwaniu coraz to doskonalszych odmian rodzaju ludzkiego, do których to aspirują wspólnoty narodowe świadome swej misji kroczenia ku wielkości, przetrwają najsilniejsi. Ten fakt w społeczeństwach dążących do rozkładu i upadku, świadomie lub nie - jest zakłamywany, przez rządzące nimi elity skorumpowanej władzy. Jako nacjonaliści stanęliśmy do walki o prawo do życia, do spełnienia się w wielkości naszego narodu. Potęgę naszej kultury, jej coraz większy potencjał mocy sprawczych oprzemy na nowej świadomości narodowej, wyrosłej z gleby naszej etnicznej wiary, wyrosłej z dziedzictwa wspólnego pochodzenia budzącej się do wytężonej pracy heroicznej wspólnoty słowiańskiej zadrugi.
Zdajemy sobie w pełni sprawę, że nasz naród od wieków karmiony ziarnami śmierci obcych wierzeń i rozkładu - zmierza ku zagładzie, że sztandar naszych wartości obcy jest współczesnemu światu, że filozofia, jaką niesiemy ku przetrwaniu naszej ojczyzny, zrozumiana będzie tylko przez tych, w których sercach drzemię choć iskra szlachetności i bohaterstwa; w realiach współczesnego świata musimy przeciwstawić się zmorze XXI wieku jaką jest, wymierzony w istnienie naszego narodu demo liberalny globalizm, alternatywę stanowi zjednoczony i rozwijający się nad-naród słowiański, Narodowa Wspólnota Tworząca. Ku niej idziemy, jak ku światłu jutrzenki nowego słowiańskiego jutra. Europa stała się ostatnią geograficzną wyspą zamieszkałą w większości jeszcze przez białą populację, i tutaj rozegra się ostatnia bitwa o przetrwanie naszego narodu i przyszłość naszej rasy. W rasie aryjskiej, jej woli życia wciąż drzemie potencjał zdolny zmienić oblicze zastanej rzeczywistości. Z każdym nowym pokoleniem, ta nie wykorzystana szansa przepada, ponieważ nasza wewnętrzna energia, dążenie do mocy i potęgi zostało sprytnie przez naszych wrogów ukierunkowane przeciwko nam, uderzając w wolę życia, w fundament kolejnych pokoleń.
Koniem trojańskim, zaszczepiającym w naszym krwiobiegu obcą truciznę, stało się judeo-chrześcijaństwo i wszelkie jego pochodne (komunizm, liberalizm), odwracając uwagę od spraw związanych z budową siły naszego narodu. Zatruło w nas nawet rodząca się myśl nacjonalistyczną; dziś chrześcijańscy nacjonaliści zdominowani są przez obcą nam treść duchową, bliskowschodnią stęchliznę światopoglądową. Jednak proces rozkładu można i trzeba odwrócić, kierując potencjał narodu w odpowiednim kierunku, docierając do świadomości jak największej ilości naszych rodaków. Nasz Naród znów stanie się wielki, za sprawą odrodzenia słowiańskiego w duchu, woli mocy i prawdziwego, nie skażonego judeochrześcijańską zarazą nacjonalizmu, uodparniającego nas na podobne zagrożenia bytu narodowego w przyszłości. Musimy wejść na drogę ku wielkości, odnaleźć w sobie siłę, aby dążyć ku niej, podnieść się z kolan i walczyć o nowa lepszą przyszłość dla naszej ojczyzny, zanim zatruta chorobą umrze, rozpływając się w zapomnieniu mijających wieków. Antidotum tkwi w nas samych - jest nim heroiczny etos budowniczego i wojownika, przepełnionego wolą życia i mocy. Nie chrystus narodów lecz bohater musi stać się wzorem naszej młodzieży. Świat jest zbyt mały aby pomieścić mogły się na nim coraz to większe żywioły demograficzne, Matka Natura bezlitośnie eliminuje słabsze wspólnoty, pozwalając przetrwać jedynie najsilniejszym. .
Są to narody lepiej zorganizowane, bardziej twórcze, pracowite, waleczne, o silnym instynkcie przetrwania i niezłomnym charakterze; chrześcijaństwo neguje konieczność walki o byt, kłamliwie twierdząc, w myśl nie uzasadnionych niczym swych wybujałych wizji, że jest ona nieistotna, niejeden lud zaufawszy tej zakłamanej tezie dawno już zszedł z areny zmagań dziejowych. Chrześcijańska choroba zagłusza w nas wciąż naturalne instynkty, nakazując kochać nieprzyjaciół, podczas gdy nieprzyjaciele, doskonale zdając sobie sprawę z toczącej się między narodami odwiecznej walki o byt, bez skrupułów wykorzystują tych, którzy dali zwieść się syreniemu śpiewowi z ołtarzy, który pcha nasz naród na rafy zagłady.
W imię wyimaginowanego królestwa niebieskiego odeszliśmy od woli mocy, od naszych dążeń, rozumu i logiki, od tego wszystkiego co dawało nam siłę do walki z przeciwnościami, do walki o wielkość naszego narodu, nazywając to grzechem, staliśmy się sami sobie obcy, sami sobie wrogiem, własnej woli życia, w imię pseudożywota, wyśnionego przez grupę operatywnych szarlatanów. Czas zerwać te łańcuchy, wybić się na życie wbrew powszechnie wyznawanym poglądom i wartościom moralnym, oprzeć się wegetacji i rozkładowym ideałom. Naszym celem jest nad naród, zespolony etosem bohaterskim, nie męczennik ani kastrat omamiony farsa celibatu, lecz twórca, triumf woli, człowieka szlachetnego, darzącego ku doskonałości. Stara idea człowieka jako sługi bożego, skazanego na cierpiętnictwo i wyroki pańskie - musi zostać pokonana! Zastąpi ją aryjski Prometeusz, niosący światu ogień prawdy i mądrości, ogień postępu cywilizacyjnego, rzeczywistość wzmożonego czynu i spełnienia się w bohaterstwie i twórczości. Naszym czynem, dziś budujemy fundament przetrwania dla jutra przyszłych pokoleń, które uwolnione już z obciążeń przeszłości będą rozwijać przyszłość nowej słowiańskiej ery.
Jesteśmy spadkobiercami dziedzictwa starożytnych Ariów i na nas leży zaszczyt jego obrony. Jako Zakon Swargi - Prawo Swaroga, odnosimy się bezpośrednio do słowiańskiego odłamu Ariów, obierając sobie za symbol naszego posłannictwa swastykę - swargę, co w staroaryjskim języku naszych przodków oznaczało najwyższe niebo, będące miejscem panowania najwyższego z bogów w panteonie słowiańskim - Swaroga, pana Świata, ognia niebiańskiego, patrona kowalstwa i zaślubin, który wykonał ze złota pług i obrączkę, a jego syn Swarożyc w postaci świętego ognia do dziś czczony jest w czasie rodzimych świąt, i obrzędów, zwłaszcza z okazji zaślubin i oczyszczenia.
Kult Swaroga sięga w historii starożytnych Ariów epoki brązu i żelaza. Przodkowie nasi pozostawili wiele śladów tego kultu, nawet w nazewnictwie, gdzie bardzo często pojawiają się wyrazy z rdzeniem swar, jak np nazwy miejscowości, Swarka, Swarciw, Swarome w Rosji, Swarcha, Swarowic w państwach nadbałtyckich, Swarochowa Góra na Bałkanach, Swarów, Swarząć, Swaryżewo i Swarzędz w Polsce. Kult Boga Ognia znany był też i wśród innych ludów aryjskich: w starożytnej Grecji utożsamiano go z zodiakiem, który skupiał w sobie moc dwunastu tytanów, dwunastu miesięcy, rok słoneczny, a greckim jego odpowiednikiem był Bóg ognia, podobnie jak u Słowian - patron kowalstwa, wykuwający, boski oręż – Hefajstos. Boski kowal uderza swym młotem, niszcząc to co stare i zepsute, pozwala się odrodzić z popiołów temu co młode i silne; idziemy za głosem gromu ku światłu odrodzenia, nowego słowiańskiego imperium, świadomi, że przeznaczenie wzywa nas na plac budowy wielkiej Słowiańszczyzny.
Ario-Słowianie, odkąd pojawili się na arenie dziejów, wnoszą swój bezcenny wkład w rozwój cywilizacji. Daliśmy światu wielu uczonych, pisarzy, poetów, budowniczych, myślicieli, odkrywców, wodzów, artystów, strategów, przywódców, cała rzeszę, wielkich czynem i myślą ludzi, jak dalece więcej otrzymałby od nas świat, gdyby nie paraliż wywołany judeo-chrześcijaństwem? Jak dalece, rozwinęłaby się Słowiańszczyzna, nie skrępowana klęską podziałów i zatracenia, w obcym jej zbiorowej duszy, wrogim jej rozwojowi i woli życia światopoglądzie? Tego już nie sposób w żaden sposób oszacować. Jesteśmy ogromnym żywiołem etnicznym, zasiedlającym w zasadzie największy obszar Eurazji, powierzchniowo dwie trzecie. Liczymy 325 milionów słowiańskich istnień zamkniętych w mozaice naszych narodów. Jesteśmy potęgą, w której drzemie niewyobrażalna siła, zdolna zmienić oblicze całego globu.
Fakt wspólnoty etniczno kulturowej, jak i w ogóle znaczenie etosu słowiańskiego, w porównaniu do jego możliwości rozwojowych jest skutecznie wyciszany, przez sztuczne podziały religijne; no bo cóż w istocie najbardziej nas dzieli? Jeśli nie odłamy wiary, która czerpie juz od wieków swe korzyści z żerowania na nas. Która widzi w naszej sile zagrożenie dla swego bytu, dlatego też najzwyczajniej w świecie pomniejsza, czy wręcz wyszydza w świadomości naszych narodów możliwość samodzielnego myślenia, narzucając nam cugle skrępowania duchowego, więzi nas w odwiecznym cyklu wydarzeń, które służą nie naszym interesom, lecz interesom naszych duchowych ciemiężycieli.
Dlaczego od dwóch tysięcy lat Europa nie chce znać swej prawdziwej aryjskiej tożsamości? Ponieważ zastąpiła ją tożsamość judeo-chrześcijańska, a i coraz silniejsze stają się wpływy Islamu, tak samo obcego naszej rodzimej duchowości, jak wróg, który gnieździ się tu od wieków. Czy taka ma być przyszłość Europy? Europy judeo-chrześcijaństwa i Islamu. Czy staniemy do walki o prawdziwą tożsamość Europy? Tożsamość której korzenie nie leżą w Palestynie, lecz w dziedzictwie naszej własnej ziemi i krwi!
Czyż nie w etosie wojownika i zdobywcy leży źródło naszej potęgi? Ten etos przyświecał starożytnej Grecji Herkulesa i Leonidasa u szczytu jej potęgi, ten etos prowadził legiony starożytnego Rzymu ku zwycięstwu imperium wilczycy znad Tybru. Jednak Watykan zręcznie operuje mechanizmami propagandy. Skazując miliony Europejczyków na wizje zakłamanej historiografii, fałszywie twierdzi, że to w judeo-chrześcijaństwie nasza tożsamość. Nasz Słowiański żywioł już od samego początku swego zaistnienia na arenie europejskich wydarzeń był bacznie obserwowany i oczerniany, oczywiście ogromny wpływ na to miały nasze, ekspansjonistyczne zapędy militarne, które wynikały z przyrostu demograficznego rozrastających się społeczności słowiańskich, jak i z ich wciąż aryjskiego ducha, który poprowadził nas tutaj daleko jeszcze z pra-aryjskiej ojczyzny w centralnej Azji.
Oczywiście fundamentalną rolę odgrywał fakt, że Słowianie w tym okresie byli wyznawcami własnej religii etnicznej, a więc stanowili siłę ideologicznie wrogą krystalizującej się potędze judeo-chrześcijaństwa.
Był to okres budowania wpływów przez kościół katolicki, mający absolutny monopol na słowo pisane. Nic więc dziwnego, że sukcesy Słowian były starannie zamazywane, a sami słowiańscy przywódcy oraz kultura duchowa Słowian - jadowicie oczerniana lub zakłamywana. O naszej rdzennej religii czy kulturze tak jak i dzisiaj krążyły rozmaite kłamstwa i idiotyczne mity, które miały pokazać, światu wyższość kultury krzyża ponad kulturą Słowian, a ich samych przedstawić jako zacofanych barbarzyńców. Każde ich większe zwycięstwo militarne było celowo przemilczane lub wręcz przerabiane na zwycięstwo chrześcijan - Słowianie jako ostatni, wolni myślą, synowie aryjskiej praojczyzny byli znienawidzeni przez krzewicieli nowego porządku europejskiego, i jako przeszkoda na drodze tego porządku musieli zostać unicestwieni lub zdominowani, aby w Europie bez przeszkód mógł rozwijać się nowotwór judeo-chrześcijaństwa. Obrano odpowiednią ku temu taktykę, wykorzystując wszelkie słabości naszych przodków, którzy militarnie odpierali kolejne zakusy agresora, postanowiono prowadzić ekspansje stopniowo, przenikając w głąb organizmu słowiańskiego, zniszczyć jego silę i spójność od wewnątrz. Wraz z przyjęciem judeo-chrześcijaństwa rozpoczął się rozkład naszej kultury i rozprawa z rodzimą wiarą. Przyjęto do krwiobiegu organizmu słowiańskiego toksyczną truciznę, która powoli zmieniła oblicze naszego aryjskiego etosu. Proces ten nie obył się bez oporów ze strony ludu słowiańskiego, wybuchały powstania i bunty, krwawo tłumione przez okupantów i jeszcze przez wiele lat, mimo duchowego obrzezania, nasze dusze pozostały aryjskie.
Chrześcijańscy władarze doskonale zdawali sobie sprawę, że proces upokorzenia słowiańszczyzny potrwa wieki, że minie wiele pokoleń, zanim zmieni się charakter naszej wspólnoty. Tymczasem jako nowy nabytek kościoła w uznaniu zagrożenia, którego wciąż byli świadomi kolejno następujący papieże, staliśmy się chrześcijanami drugiej kategorii. W takich warunkach szykany i prześladowania nad ujarzmionym wrogiem chrześcijańskiego porządku były na porządku dziennym, o karierze religijnej Słowianina nie mogło być mowy. Dla Kościoła katolickiego słowiańskie państwa, a zwłaszcza silne organizmy państwowe stanowiły ciągłe zagrożenie, słowiańszczyzna była pod kontrolą, starannie pilnowano aby jej rozwój nie postępował za szybko, a jedynie na miarę potrzeb watykańskiej międzynarodówki.
Wszelkimi sposobami starano się uniemożliwić Słowianom wejście w skład stanu duchownego, czy też zorganizowania dobrze prosperujących państw. Najbardziej jednak bano się wykształcenia słowiańskiej elity intelektualnej, wiązało się to wszakże z odrodzeniem się języka pisanego, co uniemożliwiałoby zniesienie monopolu dotychczasowych katolickich elit. Sprawa nie była błaha, ponieważ w VII i VIII wieku Słowianie stanowili etniczną większość w Europie. Ówczesna elita kościelna zdawała sobie sprawę z tego, że dopuszczenie do równouprawnienia Słowian w krótkim czasie narazi ich na konfrontację, która szybko pozbawi ich władzy i znaczenia z uwagi na dynamizm etosu słowiańskiego. Walka o umożliwienie stworzenia narodowych języków pisanych oraz wejście do elit kościelnych choć pojedynczych Słowian trwała jeszcze wiele stuleci, i zakończyła się częściowym sukcesem starego episkopatu, ponieważ nigdy nie powstał słowiański episkopat. Największym jednak sukcesem chrześcijaństwa w walce z żywiołem słowiańskim było to, że w oficjalnej historii Europy bardzo mało zachowało się wiadomości o Słowianach.
Zachodnia Europa zna historię Słowian wyjątkowo słabo, a historii ich bohaterskich czynów nie zna wcale. Tymczasem bez Słowian zamieszkujących już wtedy większą cześć Europy, bez ich wysiłku, poświęcenia i daniny krwi - cywilizacji zachodnio-europejskiej nie byłoby wcale. Tym bardziej nie obroniłaby jej miłość bliźniego, ani nadstawianie drugiego policzka i modlitwy za wrogów. Europa już od starożytności była nękana przez inwazję azjatyckich koczowników. Bez słowiańskiego przedmurza i słowiańskiego, sięgającego jeszcze czasów pogaństwa, etosu obrony ojczystej ziemi, już w IX i X wieku rolnicza cywilizacja zachodnio-europejska padłaby łupem skośnookich hord, których napór Słowiańszczyzna wzięła na siebie.
Pomimo zewnętrznych zagrożeń i wewnętrznego rozkładu spowodowanego patologią myśli chrześcijańskiej Słowianom udało się zachować specyfikę dotyczącą wszelkich aspektów życia społecznego, kulturę materialną, wojskowość, barwność języków, folklor. Chrześcijaństwu jednak udało się zniszczyć słowiańską jedność na płaszczyźnie religijnej, wytwarzając nawzajem się zwalczające nowotwory w postaci kościoła katolickiego i kościoła prawosławnego, i całej masy podobnych sekt, czerpiących swe siły z wykorzystania mocy życiowych Słowiańszczyzny. Czy naprawdę musi nas dzielić forma interpretacji żydowskiej mitologii? Przez kasty nawiedzonych duchem judaizmu oszołomów? Bez tego podziału już w XII i XIII wieku Słowiańszczyzna dzięki przewadze kulturowo-demograficznej zdominowałaby całkowicie Europę. Ten oczywisty fakt nie mógł ujść uwadze watykańskich elit i ich germańskich zauszników, wywodzących się ze środowisk anty-słowiańskich. Zwycięstwo chrześcijaństwa w postaci religijnego podziału Słowiańszczyzny i osłabiania państwowości krajów słowiańskich (czym silniejszy kościół słabsze państwo) spowodowało, że Słowianom zaczął grozić kulturow, a nawet etniczny zanik, czego najchętniej życzyliby sobie nasi starsi bracia w wierze, dla których rozwiązanie tzw. problemu słowiańskiego stanowiło już od wczesnego średniowiecza jedno z najważniejszych zadań w dziejach. To, jakie stanowisko zajęło się w sprawie prapoczątków Słowiańszczyzny, jej istoty i dalszych dziejów, często oznaczało opowiedzenie się zbrojnie po jednej ze stron. Za głoszenie poglądów niezgodnych z watykańską wersją w tym zakresie do XIX wieku można było trafić na szafot lub skończyć w lochach więziennych, lub też w przypadku jurysdykcji kościelnej - na stosie jako heretyk. Zakłamanie historii w tej kwestii było niezwykle ważne dla rządzących elit, jak i dla chrześcijaństwa, jako takiego z jego własną optyką dziejów. Słowiańskie narody szczególnie należące do obszaru wpływów kościoła rzymsko-katolickiego w większości znajdowały się pod władzą obcych im etnicznie dynastii panujących. Nawet największe prawosławne Imperium Rosyjskie rządzone było przy współudziale germańskich Normanów.
XX wiek przyniósł Słowiańszczyźnie jeszcze niespotykaną na tak szeroką skalę eksterminację, która pochłonęła ogromne rzesze zdrowych i wybitnych synów i córek naszej ziemi. Podczas pierwszej wojny światowej, na rozkaz obcych nam monarchów, zakrapiani wodą święconą szliśmy i walczyliśmy przeciwko sobie wykrwawiając się nawzajem. Druga wojna światowa i pobłogosławiony przez Watykan hitlerowski plan nowego ładu europejskiego zakładał całkowite wymazanie słowiańszczyzny z map Europy i dziejów jako takich, czego efektem stał się holocaust znacznie większy niż ten, który dotknął żydów. W odróżnieniu jednak od tamtego, o słowiańskim holocauście do dzisiaj Zachodnia Europa niewiele mówi, a raczej dyskretnie go przemilcza. Krew Słowian nigdy nie znaczyła dla niej wiele. Pogarda dla Słowiańszczyzny, jej osiągnięć i ofiar jak widać jest wieczna, jak wieczne wydaje się być władztwo Watykanu nad milionami słowiańskich dusz.
Watykan ostatnimi czasy chętniej przyznaje się do swoich zbrodni popełnionych przez wieki, wynika to z chwilowego osłabienia znaczenia tej instytucji i laicyzacji Europy. Jednak nawet teraz żaden papież, nawet ten słowiański papież, nie wysilił się na rachunek sumienia wobec zbrodni przeprowadzonych na Słowianach przez wieki inspirowanych przez kościół. Czyżby zapomniał? Czy lojalność wobec watykańskiej międzynarodówki okazała się silniejsza od słowiańskiego pochodzenia? Wnikając w historię Słowiańszczyzny zawsze napotyka się na tendencyjność źródeł, brak rzetelnej i uczciwej informacji kronikarskiej ludzi kościoła, posiadających wówczas monopol na słowo pisane. Dlatego prawdy historycznej powinniśmy dociekać my sami, powinniśmy walczyć o nią, nie pozwalając, aby wciąż była narzędziem w rekach żonglujących nią, nieprzychylnych nam elit. Dokumentując historię naszych czasów i wydarzenia ważne z naszego punktu widzenia tworzymy obraz historii naszego narodu dla przyszłych pokoleń ludzi, którzy będą chcieli znać prawdę o swojej ziemi i przodkach, a nie dostawać z fałszywej reki zakłamane świadectwa zmyślonych mitów o Słowiańszczyźnie. Zadbajmy o to, aby nasze dzieci nie były skazane na zakłamane relacje z wydarzeń, widziane oczyma naszych zatwardziałych wrogów. Słowiańszczyzna pomimo zawieruchy dziejowej nadal dysponuje jeszcze wielkim potencjałem demograficznym, żyjemy, choć już nieraz mieliśmy zniknąć z kart historii - odpowiednio kierowana moc sprawcza naszego żywiołu może doprowadzić do tego, że tym razem to my, Słowianie zaczniemy pisać historię dziejów Europy. Nadal zdolni jesteśmy oprzeć się niejednej inwazji. Tereny, które zajmujemy stanowią świetne zaplecze dla bujnego rozwoju gospodarki, jak i naszej własnej, nie zaśmieconej niczym kultury. Jednakże, aby to osiągnąć i stworzyć Imperium Słowiańskie, chociażby w formie konfederacji suwerennych narodów, rozpościerających swe władztwo od Laby aż po Ural, należałoby przekuć obecną rzeczywistość wreszcie na naszą korzyść, udowodnić zachodniej Europie, że czas ich dominacji nad naszą kulturą i wtrącania się w nasze sprawy bez powrotnie minął. Ten proces musi być poprzedzony rozbudową świadomości słowiańskiej wszystkich stanów, najlepiej w oparciu o nową, silną, naszą własną religię etniczną, wyrosłą z głębi duszy naszych narodów, a sięgającą swymi korzeniami etosu naszych aryjskich przodków.
Musimy wyrwać nasze kraje ich odwiecznym ciemiężycielom, zerwać kajdany duchowo - kulturowej niewoli, Europa środkowo wschodnia musi być słowiańska wraz z jej wszelkimi zasobami, zanim tę szansę odbierze nam kto inny. XXI wiek stawia przed nami nowe wyzwania. Schorowany twór Unii Europejskiej, reprezentujący interesy państw zachodnich, a w nas widzący tylko rezerwuar taniej siły roboczej i rynek zbytu dla swoich bubli - jesteśmy zapleczem które pozwala im się rozwijać naszym kosztem. Miliony uzdolnionych i młodych Słowian wyrusza na Zachód aby utrzymywać przy życiu wymierające i przekoloryzowane imigrantami Niemcy, Francję czy Anglię. Czy Unia Europejska jest europejska istotnie, czy tylko z nazwy? Upodabniając się coraz bardziej do USA. Tak naprawdę Europa zaczyna się po naszej stronie Odry, Słowiańszczyzna jest ostatnim aryjskim bastionem Europy, u podstaw którego leży jeszcze szansa na przetrwanie prawdziwie europejskiej, a nie zislamizowanej kultury naszej rasy. Europa zachodnia coraz szybciej się starzeje, potrzebuje wciąż świeżej krwi aby żyć, jej rdzenni mieszkańcy coraz bardziej wypierani są przez kolorowe masy, którym nie zależy na rozwoju naszej kultury, a jedynie na doraźnych korzyściach socjalnych. Pogłębiająca się apatia jest efektem ponad tysiącletniego urabiania przekonań Europejczyków przez truciznę poronionej i antyhumanistycznej w swej istocie tzw. ‘dobrej nowiny’. Wspaniałomyślnie, za podszeptem szaleńców wspieramy naszych wrogów pomocą humanitarną, aby mogli coraz liczniej zasiedlać naszą ziemię, wspieramy ich kosztem coraz większej biedy i głodu naszych najbliższych. Ludy germańskie, niegdyś tak dynamiczne i silne, teraz w większości masy zniedołężniałych starców, w których już nie ma młodzieńczego zapału walki, lecz tylko marzenie o spokojnej starości i śmierci. Młodzi mieszkańcy Europy pogrążają się w dekadencji, szukają drogi oderwania się od rzeczywistości, która coraz bardziej ich przygniata, niewielu próbuje ją zmienić, łatwiej im przed nią uciekać, a pokojowy podbój Europy przez kolorowe masy trwa - dominuje chore przekonanie, że jest to proces naturalny i nie można go odwrócić. Jest to kłamstwo tchórzliwych i nieporadnych polityków, nie potrafiących poradzić sobie ze współczesnymi problemami swoich krajów. Europa ma jeszcze w sobie iskrę potęgi, którą rozpalić może zmiana przekonań młodego pokolenia Europejczyków: zamiast pogrążania się w dekadencji - zwrot ku idei wielkości, przywrócenie woli życia to podstawa, która może odwrócić postępująca degenerację. Droga rewolucji kulturowej, która z czasem unicestwi ostatecznie klątwę judeo-chrześcijaństwa, jest jedyną szansą Europy na odrodzenie i pewniejszą przyszłość.
Proces ten zapoczątkować musimy my sami, niech przemówi do nas wreszcie dziedzictwo naszej krwi, które wskaże nam drogę ku utraconej przed wiekami potędze - odrodzimy się w chwale walki i pracy na rzecz nowej Europy. Idea NADNARODU słowiańskiego, silnego, trwałego, suwerennego imperium, przyszłej słowiańszczyzny opartego na etosie bohaterskim, jest szczególnie bliska naszym sercom. Globalizm nie wypełni się, ponieważ rozsadzą go od środka sprzeczne interesy walczących o dominację żywiołów etniczno kulturowych. Naszym życiowym celem, jako nacjonalistów, jest walka o siłę i potęgę naszej słowiańskiej macierzy, abyśmy mogli mieć szanse na wygranie dziejowego boju o miejsce do życia dla Słowian na tej ziemi. Każdy z nas, zwłaszcza w dobie dzisiejszych czasów, musi stawiać dobro i przyszłość słowiańskiego żywiołu ponad swój indywidualny interes. Ponieważ przyszłość naszych dzieci i przyszłość Słowiańszczyzny jako takiej od tego zależy. Jesteśmy dumni z naszej tożsamości kulturowej, poza misją budowania na naszych ziemiach odrodzonej Słowiańszczyzny musimy zadbać ze swej strony też o solidarność europejskich narodów, w której realizować się będzie misja naszego przeznaczenia. Czy kraje Europy zachodniej przyjmą postulat solidarności i współpracy dla wspólnego dobra, to pokaże czas, czy pozwolą na budowę silnej słowiańszczyzny? Jako nacjonaliści tworzymy nowy rodzaj słowiańskiej tożsamości, opartej na wspólnym nam wszystkim rodzimym, przedchrześcijańskim etosie krwi i ziemi. Dziś nie wolno nam skapitulować, mimo tak wielu przeciwności musimy otworzyć wszelkie drogi dla zrealizowania się nowego mitu słowiańskiej ery w Europie. Na naszych sztandarach jest wszystko to, co tak naprawdę można jeszcze nazwać prawdziwie szlachetnym, dobrym i sprawiedliwym, wolą mocy. Nacjonalizm nie jest tylko światopoglądem politycznym ani określoną filozofią. Nacjonalizm jest prawdziwą współczesną religią świadomego siebie Słowianina, kwintesencją boskich praw natury. Życiem zgodnie z nimi i gotowością na śmierć w ich imieniu, ponieważ nasze życia jedynie poprzez twórczość i walkę mogą się w pełni zrealizować i zapisać w historii dziejów naszego narodu. Tchórze i zdrajcy zawsze cenili swe życie bardziej od życia swego narodu, przez co wielokrotnie już przyczyniali się do klęsk naszej wspólnoty. Nasz Naród żyje właśnie dlatego, że obradza wciąż jeszcze w bohaterów zdolnych poświęcić się dla niego i jego wielkości. Szlachetni Ariowie sprzed wieków posiadali własny kodeks moralny oparty na honorze i woli życia. Nacjonalizm uświadamia nam ten drzemiący w naszej podświadomości kod, przywraca i uaktywnia go. Pozostańmy mu wierni w poczuciu obowiązku wobec własnego ludu i siebie samych, w poczuciu zachowania czystości krwi dla przyszłych pokoleń, obrony jej przed zbezczeszczeniem, ponieważ to ona napełnia nasz życiem. Kroczymy ku lepszej przyszłości – tą, która proponuje nam współczesny zepsuty świat musimy pokonać. Przyszłość naszych ziem musi należeć do nas - Słowian, niezłomnych, twórczych i walecznych, żyjących dla wyższych celów, osiągających je, i umiejących wykorzystać dorobek naszych przodków, spełniając swe życie w życiu Słowiańszczyzny.
Na naszym sztandarze Toporzeł wskaże nam drogę ku świętemu ZWYCIĘSTWU
Darek
1 komentarz:
Wskaże przez "ż", synu Swaroga.
Prześlij komentarz