Z chwilą, gdy w epoce saskiej zasady katolicyzmu (wskazujące jednostce jako cel najwyższy zbawienie własnej duszy) ogarnęły cały Naród, cechujące go pierwotnie pierwiastki twórcze zostały zepchnięte w zakamarki podświadomości. Te dynamiczne instynkty nagromadziły się w podziemiach jaźni i wywierały stamtąd na powierzchnię życia narodowego stały nacisk. Nacisk ten, stwarzający stan niepokojącego napięcia woli mocy, wyładował się z pewną prawidłowością mniej więcej co pokolenie, w postaci ślepych, często przypadkowych eksplozji. Zjawisko to nazwaliśmy prawem buntu pokoleń. Za błysk samowiedny o prawie buntu pokoleń w Polsce należy uważać powstanie myśli nacjonalistycznej, której celem było skierowanie ślepych odruchów buntu w łożysko idei dla Narodu pozytywnej. W interesie bowiem istnienia i trwania Narodu, w interesie jego pozytywnego rozwoju jest, by te odruchy buntu nie były ślepe. Odległe są narodziny myśli nacjonalistycznej polskiej, odległe początki nici, która tak rychło zerwała się i zatraciła w „polskiej ideologii grupy”. Zapoczątkował ją Jan Popławski po rozstaniu się z pozytywizmem, z „Prawdą” Aleksandra Świętochowskiego, gdy ten „ przez materialne i utylitarystyczne hasło pracy od podstaw zagubił zupełnie ideę narodową”. Niebawem Popławski zasłynął jako publicysta ruchu nacjonalistycznego, a wszystkie organy prasowe powstają z jego inicjatywy począwszy już od 1886r . Popławski dzieli się pracą z Balickim, tak, iż jeden z nich pracuje w zaborze austriackim, drugi w rosyjskim. Gdy Dmowski jako student poznaje się w 1888r z Popławskim, a w 1891 z Balickim, obaj oni są już dojrzałymi mężami i mają za sobą bogaty dorobek na niwie ruchu narodowego. Gdy o Popławskim należy powiedzieć że cała agitacja w duchu narodowym, która poprzedziła jawną robotę i powstanie Demokracji Narodowej, prowadzona była z jego natchnienia i inicjatywy, to Balicki zasługuje w pełni na miano pierwszego teoretyka polskiego nacjonalizmu. Nazwisko Balickiego zasłynęło w Polsce dzięki pracy „Egoizm narodowy wobec etyki”, napisanej z wielkim talentem i zacięciem. Balicki wychodzi z założenia etyki. Z zasad etycznych wyprowadza dwa typy charakterów: zmysłowy i samowiedzy (odpowiada to zadrużnemu rozróżnieniu postawy personalistycznej i heroicznej). Oto wywody Balickiego w streszczeniu:
Znamy dwa typy charakterów, ale tylko na jednym z nich oprzeć możemy nakazy naszego postępowania. Wybór zależeć będzie od tego, której etyce dajemy pierwszeństwo: indywidualnej, stawiającej sobie za cel osiągniecie najwyższego typu jednostki ludzkiej, czy społecznej, dążącej do najwyższego typu społeczności. Typowi charakteru zmysłowego indywidualistycznego (personaliście) odpowiadać będzie etyka dogmatyczna biorąca, czyn sam w sobie, bez względu na czas i miejsce, okoliczności i skutki ,gdyż tylko w ten sposób może utrwalić idealny typ jednostki, oraz jednakowe dla wszystkich indywiduów bezwzględne normy prawa moralnego. Typowi drugiemu odpowiadać będzie etyka autonomiczna, biorąca pod uwagę konkretne warunki bytu i stosunków ludzkich i dopiero na ich zasadzie wskazująca jednostce w sposób bezwzględny jej obowiązki indywidualne i społeczne.
- Musimy więc wybierać między etyką ideału osobistego, indywidualistyczną, zmysłową i dogmatyczną, a etyką samodzielną i autonomiczną, etyką idei zbiorowej.
- Stosowanie przez jednostkę żyjącą w społeczeństwie etyki dogmatycznej jest niemożliwe i w praktyce prowadzi do stosowania tylko pewnych jej zasad (atletyka moralna świętych) lub do obłudy (katolicka podwójna buchalteria etyczna). Dogmatyczna etyka ideałów jako indywidualistyczna przeznaczona jest dla pojedynczych indywiduów, które stosują ja o tyle o ile pragną być zbawione. Taka etyka nigdy nie będzie mogła wytworzyć poczucia obowiązku społecznego:
w rezultacie rozbija społeczeństwo pod względem duchowym, wprowadza dualizm światopoglądowy, którego wynikiem jest chaos i anarchia oraz typy bez charakteru i wyraźnego oblicza ideowego. W pogoni za ideałem „nadczłowieczeństwa” przestają być po prostu ludźmi, zwykłymi, dobrymi członkami społeczeństwa. Ci którzy chcą społeczne zasady w życiu stosować, muszą, odchodzić od społeczeństwa, chroniąc się do specjalnych zakładów (klasztory) - jeśli tego nie czynią, robi to z nimi społeczeństwo (inne zakłady). Wartość „odwiecznych prawd” ostatecznie osądza Balicki w zdaniu: „Nie są to zaiste podstawy na których dało by się oprzeć odrodzenie moralne Narodu”.
Wypowiedzi późniejsze Dmowskiego (Myśli nowoczesnego Polaka) pokrywają się z tezami Balickiego: „Najgłówniejszym zadaniem polityki narodowej jest: wzmocnienie i utrwalenie zasad narodowej etyki, zwalczanie dążności do regulowania spraw narodowych z wyłącznego punktu widzenia etyki indywidualistycznej.” Zdaniem Dmowskiego etyka chrześcijańska reguluje tylko stosunki między jednostkami:
„Stosunek jednostki do narodu i narodu do narodu leży właściwie poza sfera chrześcijańskiej etyki. Chrystianizm jest religią jednostki i ludzkości jako zbioru jednostek.. Nauka chrześcijańska powstała i kształtowała się w środowisku, które NIE BYŁO NARODEM!
„Obok etyki chrześcijańskiej istnieje etyka narodowa”. Balicki (personalizmowi) etyce ideałów przeciwstawia etykę idei, czyli realnego dobra konkretnego społeczeństwa, do którego dana jednostka należy. Etyka idei (narodowa) nie ma z góry uprawnionej hierarchii doskonałości, to też nie świętych ale bohaterów wydaje. Jedyną uprawnioną do istnienia indywidualnością jest indywidualność zbiorowa, którą jest Naród mający za podstawę samowiedny egoizm narodowy, wobec którego ustąpić musi wszelki egoizm indywidualny czy zbiorowy. Altruizm wobec Narodu i przejecie się jego egoizmem składają się na uczucie patriotyzmu. Sam altruizm składał by się na filantropie wobec Narodu. Patriotyczny filantrop starał by się cos zrobić dla nieszczęśliwego Narodu, który stoi na zewnątrz jego indywidualności. (Filantropia hasła podciągnąć Polskę wzwyż)
O ile Balicki pozostał do końca życia wierny hasłom nacjonalistycznym, o tyle Dmowski rychło od nich odstąpił. Dmowski jest klasycznym przykładem jak potężny jest wpływ otoczenia na jednostkę. Dmowski początkowo oparł się na masach ludowych. Pamiętać należy, że lud polski tej epoki legitymował się „Zaraniem” którego wszyscy czytelnicy zostali wykleci. Lud ten odstąpił od Demokracji Narodowej, bo nie miała i mieć nie chciała jakiegokolwiek programu społeczno-gospodarczego poza antysemityzmem. To też masy ludowe opuściły ją straciwszy do niej zaufanie.
Dmowski bardzo potrzebujący mas, aby wejść jako poseł do Dumy rosyjskiej, swoje „Myśli nowoczesnego Polaka „miał w myśli głosił hasła narodowo -katolickie, jeszcze przed 1910 r ukoronowane sojuszem zawartym z katolicyzmem w roku 1912 a ratyfikowanym dziełem „Kościół, Naród i Państwo” w r 1927. w miejsce mas ludowych. Dmowski otrzymał bowiem poparcie mieszczaństwa, któremu hasła antysemickie Demokracji Narodowej, były bardzo na rękę. Mieszczaństwo było jednak dalekie od radykalizmu mas ludowych, było katolickie. Dmowski z czasem musiał dostosować podaż ideową do popytu klienteli katolickiej. Myśl niespaczonego nacjonalizmu, która odtąd dla taktyki, miała w obozie narodowym przemieszkiwać kątem i oczekiwać ostatecznej eksmisji w roku 1927, przeniosła się do innego obozu, obozu, który ongiś opuściła wraz z Popławskim. Mowa tu o pedecji czyli Związku Postępowo-Demokratycznym i jej organie „Prawdzie” Aleksandra Świętochowskiego i Wincentego Rzymowskiego. Eksploatacją prac i myśli pedeckiej było Towarzystwo Kultury Polskiej, w którym rozegrała się decydująca walka miedzy hasłami asymilatorskimi, a ideą nacjonalistyczną i antysemicką, która zakiełkowała w obozie postępowo - demokratycznym dzięki wpływowi „Myśli Niepodległej” Andrzeja Niemojewskiego. Niemojewski na łamach swego pisma wypowiedział nieubłaganą walkę kołtuństwu polskiemu, smagając biczem nielitościwej nieraz satyry za personalizm i wypływające zeń cechy charakteru „polskiego”. Oto co pisał Niemojewski w swym organie Nr 233 r 1913 w art. pt. Uczucie heroizmu.
„Naród nasz przechodzi przez bardzo twardą szkołę życia, zagrożony ze wszystkich stron zmaga się nie tylko z przeciwnościami, ale także ze swoją słabością. Ze szkoły tak surowej wychodzi się albo unicestwionym, albo bardzo twardym, opornym i hartownym. Zobojętnieliśmy na płacze. Miękkość i słabość budzą w nas wstręt i pogardę. Lgniemy do człowieka mocnego, na którym można polegać. Nie ma dziś po prostu dziedziny życia naszego, którego nie poddalibyśmy surowej bezwzględnej krytyce. Przejrzeliśmy nasze świątynie. Sprawdziliśmy wartość naszych świętości. Odmykaliśmy wieka trumien naszych ojców. Nie zawahaliśmy się poddać sądom druzgocącym naszych dziadów. Niechaj kto powie, że na to wszystko nie trzeba było uczucia heroicznego. Dawniej herosem bywał tylko rycerz, dziś może nim być człowiek szary. Rozproszeni jak tyralierka szeregujemy się tylko ideowo a komendę musimy mieć w sobie samych”.
Gdy już w r 1910 Dmowski wypowiedział się wyraźnie, że:
„Religia zawsze była i dziś pomimo wszystko jest pierwszorzędnym czynnikiem twórczym życia narodowego. Ona w ogromnej mierze urabiała duszę narodu, ona równolegle z państwem dawała mu organizację i wzmacniała wewnętrzne jego więzy moralne, ona dziś jeszcze dla milionów pozostaje najbardziej widomym znakiem narodowej odrębności. Polska jest krajem katolickim.”
Myśl Niepodległa zareplikowała na to (nr134 r 1910) wychodząc ze stanowiska niespaczonego nacjonalizmu:
trudno zrozumieć tę upartą żądzę związania Narodu, cierpiącego na zanik własnych organów i własnych funkcji-z odrębną machiną państwową Watykanu. Na katolicyzm religijnie składają się przeróżne narody i rasy, ale narodowo ani politycznie żaden z nim nie łączy się, dla tej prostej przyczyny, że religia i Naród są to zjawiska niewspółmierne i leżące na różnych płaszczyznach. Krytyczny rzut oka na naszą przeszłość stwierdza niezbicie, że doba największego rozkwitu Rzeczypospolitej przypada na krótki okres emancypacji polityki polskiej z pod formuły wyznaniowej, a natomiast upadek naszej państwowości i kultury wiąże się ściśle z odwetem reakcji katolickiej. Poczucie narodowe zepchnięte na dalszy plan sponiewierane przez wytrwałych włoskich aranżerów, opuszczone przez tłumy fanatycznej szlachty stało się kopciuszkiem popychadłem książęcych gospodyń, środkiem kasowego władztwa nad przyćmioną i oszukaną duszą Polską. Odtąd po dziś PATRYJOTYZM RZYMSKI góruje nad polskim patriotyzmem, po niezliczonych zaściankach i zakątkach, gdzie legnie się przemożne, potężne i niestety nadające ton całej naszej polityce KOLTUŃSTWO. Nacjonalizm „Myśli Niepodległej” szedł w parze z głęboko ujętym i naukowo przepracowanym antysemityzmem. W ten to sposób chorążym niespaczonego nacjonalizmu stał się na pewien czas pewien Andrzej Niemojewski. Pod jego wpływem dokonała się zasadnicza zmiana kierunku w „Prawdzie”, mimo że już przed tym na jej łamach naukową krytykę judeo - katolicyzmu prowadzi znakomity. Ignacy Radliński.
Gdy w Demokracji Narodowej ,wskutek rusofilskich zapędów Dmowskiego nastąpił rozłam „Fronda Narodowa” z Makowieckim i Kucharzewskim na czele złączyła się z pedecją, tworząc Polskie zjednoczenie Postępowe, którego organem nadal była „Prawda”. w kwestii żydowskiej zdecydowanie w roku 1912 pisała: Jakkolwiek żydów nazwiemy. są oni odrębną gromadą ludzką, która przez tysiące lat i w łonie nawet najbardziej kulturalnych narodów odrębności swej nie utraciła. Odrębność ta więc z głębszego gruntu wyrasta, niż wyznanie, język, kultura. Jest to grunt typu fizycznego duchowego i umysłowego, grunt krwi, która się wszelkiej innej krwi samorzutnie przeciwstawia nawet pomimo i wbrew woli poszczególnych jednostek.
Prawda w artykule „Las Birnam” A. Pieńkowskiego zdecydowanie przeciwstawia się asymililacji, uważając żydów asymilatorów, za przednią straż nacierającego żydostwa. Żydów-asymilatorów porównuje Pieńkowski z przednimi szeregami nieprzyjacielskiej armii, nacierającymi w „Makbecie” pod osłoną gałęzi. Rolę osłony dla całego narodu żydowskiego odgrywają wobec nas żydzi - asymilatorzy, oliwnymi potrząsający gałązkami, owi żydo - Polacy czułe pieśni współżycia narodów wyśpiewujący. Lecz strzeżmy się, to idzie Las Birnam.
Dalej znajdujemy piękną definicję kultury narodowej:
Kultura narodowa każdego narodu poszczególnego, polega w pierwszym rzędzie na nie dających się powtórzyć ani podrobić psychofizycznych właściwościach danej gromady ludzkiej a następnie na długotrwałej wspólnej tradycji współżycia krwią i duchem, na rzeczywistej przeszłości, która tkwi w nas przez przodków przekazana. Te, a nie inne właściwości psychobiologiczne, ta a nie inna przeszłość rzeczywista w teraźniejszości tkwiąca, sprawia to, że każdy naród tworzy swoje odrębne melodie, barwy i odrębne ich harmonie, swój język odrębny, swój styl w zdobnictwie i budownictwie, swoją odrębną tonację uczuć, poezję, swój odrębny typ fizyczny, duchowy i nawet umysłowy. Cały zespół tych odrębności tworzy kulturę narodową, a jej niezbędnym podłożem jest długotrwała odrębność i swoistość danego narodu.
Przodkami żydów-asymilatorów są żydzi a nie Polacy i to jedno tłumaczy, dlaczego nie mogą oni stać się Polakami.
Oto jak pisała „Prawda” pod red. Wincentego Rzymowskiego, jednego z asów lewego personalizmu działającego pod nazwą Stronnictwo demokratyczne (Rzymowski w artykule „Być albo nie być”, Prawda Nr48 r 1912):
Przez lat kilkadziesiąt żyliśmy wiarą że miasta zapełnione w ¾ ludnością żydowską uda się nam wcielić do narodowego stanu posiadania na drodze asymilacji żywiołu semickiego. Dziś dłużej łudzić się wiarą w asymilację żydów - niepodobna. Ta droga nie doprowadzi nas do spolszczenia miast. Musimy tedy szukać dróg innych. Wieś musi wyruszyć na podbój handlu i przemysłu. Te wszystkie gałęzie które dziś kontrolują żydzi przejść muszą w ręce polskie: oto hasło nasze na wiek XX.
Kto dziś nam staje w poprzek drogi, usiłując tę falę wielką zawrócić i cofnąć wstecz:
kto staje przeciwko nam z morałami na temat miłości chrześcijańskiej, ten lepiej od razu niechaj narodowi polskiemu każe się położyć do trumny, bo nie masz innej drogi życia, jeno ta, która wiedzie ku miastu polskiemu.
Rzymowski w świetle słów własnych nie tylko ideę narodową, ale przyczynił się osobiście do wpakowania jej do trumny. A przecież pisał:
„Cała nienawiść nasza i całe ukochanie zawarte jest w kręgu naszego narodu, w kręgu pracy dla naszej narodowej przyszłości. W Polsce nienawidzimy jej słabości i przeklinamy jej upośledzenie, nienawidzimy jej ciemnoty, jej zaniedbania, jej odłogów, jej nędzy, jej ran nie zagojonych. Idee niespaczonego nacjonalizmu, tkwiące w „Myśli Niepodległej” i „Prawdzie” rychło zatraciły się. Szlachecko - inteligenccy personaliści wszystkich tych ruchów nie posiadali jednak prawdziwych cech bohaterskich, toteż utonęli w kołtunerii polskiej, lewego i prawego personalizmu, rozpłynęli się w ciągu harmonicznym i reformistycznym.
Dopiero „Zadruga” nawiązała ideę niespaczonego nacjonalizmu polskiego do jej zerwanego wątku, snującego się w dawniejszych pismach i pracach Popławskich, Balickich, Dmowskich, Niemojewskich, Świętochowskich, Pieńkowskich, Radlińskich i Rzymowskich.
Uwaga nasza skupić się musiała na zastanawiającym fakcie załamania się wszystkich niemal poprzedników idei nacjonalistycznej w ubiegłym pokoleniu. Wynikiem tych przemyśleń, była decyzja stworzenia teorii wyjaśniającej fenomen polskiego życia społecznego. Trzeba było uporządkować myślowo to, co nas otacza, a do czego czulimy zdecydowany wstręt. Tak powstała „teoria rozwoju wewnętrznego Polski”. Na podstawie tej teorii rozumiemy głębie upadku nas otaczającą i jego sprężyny.
Nie grozi nam odtąd wchłonięcie przez bagno moralne, do ideałów „polskości” wiekowym zasiedzeniem pretensje roszczące. Oczyściliśmy teren pod budowę gmachu myśli nacjonalistycznej polskiej, zapewniliśmy moc jej fundamentów. Piękny start ubiegłej generacji twórców idei nacjonalistycznej i jej załamanie się nie poszło na marne. Jej doświadczenia, wzloty i upadek ufundowały dla nas właściwy drogowskaz.
B Łużyca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz