Jałowośc ciągu reformistycznego a zagadnienie mitu

JAŁOWOŚĆ CIĄGU REFORMISTYCZNEGO,

A ZAGADNIENIE MITU



Jeżeli dowolnie wybrany wycinek dziejów ma posiadać znaczenie kulturalno - twórcze - musi wiązać się z zagadnieniem mitu, który w ten lub w inny sposób został postawiony przez daną grupę społeczną. Aby mit był skutecznym instrumentem działania historycznego powinien być zupełny, tzn. winien w sposób nie ulegający jakimkolwiek wahaniom wyznaczać tak jednostce, jak i całej grupie cele i środki działania we wszystkich sytuacjach, jakie bieg życia codziennego przynieść może. Mit winien być zatem planem akcji dziejowej tak skonstruowanym, by każde pokolenia oraz każda jednostka spełniała rolę, z góry planem przewidzianą, przy czym spełnienie tych funkcji powinno wynikać z postawy duchowej jednostki i grupy.

Pobieżna analiza zjawisk, towarzyszących przemianom w ramach ciągu reformistycznego wskazuje wyraźnie, że nie posiada on żadnego mitu. Czyż bowiem można nazwać mitem program ”obrony Państwa” i ”podciągnięcia Polski wzwyż”? Przecież program ”obrony” w ogóle posiada w sobie cechy pasywne, wegetacyjne, atwórcze. Obrona jest istotną cechą świata roślinno - zwierzęcego. Naród, grupa społeczna czy jednostka zaspakajają swe przyrodzone prawa i popędy w ciągłej walce z otaczającym światem, i to walce zdobywczej. Gdy nie ma walki, lub gdy nie jest zdobywcza, następuje cofanie, jest zastój, istnieje wegetacja, powodująca upadek. Czyż więc naród, który rezygnuje z walki zdobywczej, organizując się jedynie do obrony swego wegetacyjnego trwania, może być wielki? Historia aż nadto daje wyczerpującą odpowiedź na to pytanie.

Nasi przodkowie Słowianie dlatego byli potężnym czynnikiem dziejowo - twórczym, że walka zdobyczna była celem ich egzystencji. Dlatego też granice ich rozciągały się od Uralu do Łaby. Nacjonalizm zadrużny, podobnie jak nasi przodkowie Słowianie, w których chytrze spreparowana nauka historii Polski nie pozwala nam widzieć bohaterów narodowych, nie będzie wypisywał haseł obrony. Nacjonalizm ten bazuje na micie, którego treścią jest walka zdobywcza, twórcza, cywilizacyjna. Nacjonalizm zadrużny nie zasklepi się w polityce przetrwania, ciągłego ‘dojutrkowania’, lecz kierując się wewnętrzną potęgą własnego mitu wyrąbywał będzie jasno wytyczoną drogę do realizacji wielkości, usuwając bezwzględnie wszystkie napotkane przeszkody.

Druga cześć programowego hasła ciągu reformistycznego – to ”podciąganie Polski wzwyż”. Pojęcie to jest klasycznym przykładem skutków, jakie powoduje stwierdzenie istnienia tzw., nożyc potencjałów zewnętrznych, istniejących między nami a państwami ościennymi. czyżby potrzebne było podciąganie Polski wzwyż, gdyby naród cały, pogrążony w drzemce kontemplacyjnej wegetacji, nie był niepokojony wymową porównywanych cyfr?. Hasło to w ogóle nie posiadałoby sensu, gdy by nie fakt, że Polska prawie we wszystkich zestawieniach, zawierających wskaźniki gospodarczego życia narodu znajduje się na szarym końcu Europy.
W krajach rozwiniętych Hasło takie jest w ogóle nie do pomyślenia. Jest to bowiem hasło ludzi zbudzonych z wegetacyjnego trwania, którym grozi zakłócenie spokojnej drzemki. Hasło podciągania Polski wzwyż nie zawiera cienia postawy heroicznej jednostki, która to postawa, obiektywizując swoją moc wewnętrzną tworzy dla samej potrzeby tworzenia i kształtowania świata zewnętrznego na modłę własnych wyobrażeń.

Na wstępie zaznaczyliśmy, że mit jako plan akcji dziejowej, winien wytyczać drogę działania każdej jednostce, wchodzącej w skład grupy, w czasie i przestrzeni w każdym nawet najdrobniejszym przejawie życia. Tak więc hasło podciągania Polski wzwyż zupełnie nie daje polakowi kryteriów moralnych, które by mu w sposób jednoznaczny nakazywały zajęcie stanowiska np. w sprawie żydowskiej. Jednostki z tego samego obozu na kwestię tę zapatrują się w sposób różny, zależy często od tego, w jaki sposób jej interesy materialne lb moralne są powiązane z żydowszczyzną (powinowactwo itp.). A przecież nie można powiedzieć, by zagadnienie żydowskie w Polsce nie było zagadnieniem czołowym.

Grzech pierworodny ciągu reformistycznego tj. szukanie błędów, jako przyczyny degradacji. Ciąg reformistyczny usuwa kolejno różne ”błędy” w których dopatrywano się przyczyny degradacji Polski, a celu zamierzonego nie osiągnięto. I tu dopiero najdobitniej uwypukla się fakt braku jakiegokolwiek mitu, któryby dał konsekwentny plan działania historycznego. Dopóki jeszcze usuwa się błąd, jest pół biedy: uwaga koncentruje się na wysiłkach celem usunięcia przeszkody, ale już dla pozytywnego działania pozostaje pustka, bezdroża. ile person tyle projektów. Stąd nieporozumienia, różnice poglądów i rozłamy.

Myliłby się ten, kto sądził, że ta różnorodność diametralnie sprzecznych zdań występuje tylko w sprawie żydowskiej, czy metod polityczno - gospodarczego działania. Brak idei przewodniej powoduje różnorodność sądów we wszystkich sprawach, które mogą posiadać charakter dla przyszłych pokoleń narodu. Jedna chyba jest nic przewodnia przebijająca się pośród wszystkich kłębiących się mgławic i nie ustępująca z życia polskiego jak gruźlica z chorego organizmu człowieka. Jest to mianowicie wiara, znajdująca miejsce tak wśród lewych jak i prawych personalistów od dawna zresztą prawomocnie kultywowana, że Polska ma już swoją wielką misję dziejową do spełnienia. Tym posłannictwem ma być obrona cywilizacji chrześcijańskiej przed barbarzyństwem bliskiego wschodu oraz takimże pogaństwem i rasizmem. Co za straszna beznadziejność idei wywodzącej swój rodowód od wieszcza Mickiewicza mesjanisty. Kiedyż wreszcie Polacy – Słowianie ostrząsną się z haseł mesjanizmu żydowskiego i na zawsze odrzucą precz myśl o tym, aby ktoś przeznaczał nas do tej i innej roli. –

Rzeczywistość historyczna Polski będzie taką, jaką ją stworzy twórcza wola narodu. - składającego się z jednostek o heroicznym pojmowaniu życia, dla których władztwo nad światem materii i nad wegetacją jest sensem życia. Ta postawa jednostek wyzwoli mit zadrużny, który określi prosty marsz do upragnionego celu jakim jest wielki, twórczy i zdobywczy naród polski!



Już ją widzieli idącą…

Już ją widzieli idącą

żołnierze nasi w okopach;

koronę miała na głowie

i krew zakrzepłą na stopach…

Widzieli ją i mówili:

w przedśmiertnychswoich tęsknotach

ci, którzy z ran umierali

w ziemi tej borach i błotach

Widzieli ją i mówili,

że tędy droga jej bieży,

kędy rząd mogił żołnierskich

krwią świętych naszych rycerzy

Widzieli ją i mówili,

że z łun wyrosła czerwonych,

z żołnierskich głodów i chłodów,

i zasług nie zapłaconych!

Widzieli ją i mówili…

Wieść coraz dalej się szerzy

- Czyżby naprawdę wyrosła

z serc tych poległych żołnierzy?


Brak komentarzy: