1. Laboratoryjna faza rewolucji kulturowej
Wszystkie poprzedzające rozdziały nieniejszej pracy służyły jednemu celowi: analizie możliwości stworzenia nowego, bujniejszego typu emocjonalno-kulturowego człowieka. Doszliśmy do stwierdzenia, że istnieją już dane do spełnienia tego zamierzenia. Pedstawą jego jest nowa ideomatryca, oparta na zasadach humanizmu. Dzięki niej przezwyciężyć możemy wiekową zaporę, zmontowaną przez władztwo zasad indywidualizmu wegetacyjnego. Poczucie całkowitej bezbronności wobec samotoku polakatolickiego, wobez fatalizmu uwiądu emocjonalnego i zeń wynikającego niżu cywilizacyjnego zostaje wreszcie przezwyciężone. Mamy oznaczony punkt archimedesowy, który pozwoli nam powstrzymać lawinę polskiego upadku, a wreszcie pchnąć potok życia w innym kierunku.
Uprzytomnijmy sobie raz jeszcze, co by się dalej działo z nami, gdyby nie wyzwalające perspektywy humanistycznej ideomatrycy. Wspakulturowy charakter tradycyjnej ideomatrycy nie da się zmienić ani też obalić w żaden inny sposób. Największe klęski mogą godzić w naród, zawisnąć może nad nim widmo całkowitej zagłady w rodzaju ustokrotnionego Oświęcimia, każda jednostka z osobna może w młynie dziejów doznać straszliwych męczarni - nie może to jednak mieć wpływu na treści wspakultury, wrośnięte w model obiektywny i psychologiczny ideomatrycy. Cierpienia i nieszczęścia utrwalają je tylko. Przebudowa społeczno-polityczna, ekonomiczna, może wywołać tylko odruch oporu, chyba, że sięgnie ona do struktury ideomatrycy, czyli dokona tego, co uczyniliśmy w niniejszej pracy. Nie mając humanistycznej ideomatrycy, jesteśmy skazani na powielenie wspakultury w takich lub innych deseniach, w ślad za tym - na typ człowieka, znaczony uwiądem emocjonalnym: zadowolony z siebie kikut, dający w masie społecznej znane nam dobrze historyczne widowisko.
Wyrwać się z tego błędnego koła można tylko dzięki humanistycznej ideomatrycy. Ona tylko sięga do samego rdzenia upadku, chwyta za jej pierwsze, zasadnicze ogniwo, unicestwiając tym samym możliwość wszystkich dalszych, a więc całego łańcucha niedoli. Tym pierwszym ogniwem jest kaleki profil emocjonalny człowieka, ukształtowany przez wspakulturową ideomatrycę w trakcie dojrzewania jednostki. Srodowisko osobników dojrzałych wiekiem, a więc zespoły produkcyjne, zawodowe, rozmieszczone w układzie stosunków materialnych, nakładają tylko ostateczny szlif. Humanistyczna ideomatryca natomiast wyzwala i nadaje kierunek dyspozycjom woli tworzycielskiej, fundując dynamiczny typ przeciętnej społecznej. Humanistyczną ideomatrycę nazwać by można emocjotechniką, gdyż ona tylko preparuje taki układ elementóe psychicznych, którego wyrazem staje się żywotność i bujność kulturowa człowieka. Innymi słowy, postępowa emocjotechnika stwarza dynamizm duchowy człowieka. Jaka emocjotechnika, taki człowwiek i jego żywotność psychiczna. Postęp i rozwój emocjotechniki znaczy jednocześnie coraz sprawniejszy i dynamiczniejszy wzór psychiki ludzkiej. Można by zaryzykować twierdzenie, ze ogólny rozwój kultury ognisko swoje poskiada w postępie emocjotechniki. Oczywiście jest to uproszczenie, gdyż kultura jest jedna, pomimo, że rozróżniamy jej wielkie działy: kulturę duchową (emocjotechnika), kulturę społeczną i kulturę materialną. Wprowadzając termin emocjotechniki, uwypuklamy treść pojęcia wspakultury. Wspakultura w tym świecie rysuje się jako systemat dążeń, wycelowany na maksymalne znieruchomienie emocjonalne człowieka.
Emocjotechnika rysuje się nam jako postęp narzędzi i środków, służących wyzwalaniu dysmozycji woli tworzycielskiej i przekształcaniu ich w prawidłowe bodźce aktywności kulturowej. Humanistyczna ideomatryca, dojście do której opisaliśmy w szeregu rozdziałów, jest pierwszą, świadomą konstrukcją emocjotechniki. Jest ona pierwszym krokiem zrodzonym z poczucia przewagi wobec demona wspakultury. Narzuca się analogia z odkryciem energii atomowej. Zarówno energia emocjonalna w osobowości człowieka, jak i energia zamknięta w atomach materii istniała i istnieje, jako pewien stan, od początku. Gospodarowaliżmy jednak tak, jakby ani jedna, ani druga nie istniała. Dopiero postęp w dziedzinie narzędzi techniki pozwolił w pewnij chwili je wyzwolić. W ręku naszym znalazł się klucz do skarbnicy, o zawartości której mieliśmy tylko bardzo nikłe pojęcie.
Klucz do utajonych zasobów energii emocjonalnych człowieka, w postaci humanistycznej ideomatrycy, stanowi punkt zwrotny w ewolucji historycznej Polski. Pęta sklerozy, powodujące zutomatycznie proces schyłkowy narodu, są wreszcie do odrzucenia. Znaczenie ogólne tego faktu wykracza jednak daleko poza problematykę wyłącznie polskią. Skleroza emocjonalna pokoleń, sprawiana przez te same moce, za pomocą identycznej techniki, jest udziałem przeważającej masy ludzkości.
Na globie ziemskim grasowały w odległych czasach historycznych cztery wielkie epidemie wspakulturowe. Od tych też czasów przeważająca masa ludzkości jest przykładnie sparaliżowana aż do dnia dzisiejszego, dzięki tajemniczej intuicji demonicznej choroby, która z przedziwną umiejętnością wszędzie ukształtowała ideonatryce na swoje kopyto. Rozważania o humanistycznej ideomatrycy tyczą więc w równym stopniu wszystkich narodów i krajów, tkniętych epidemiami wspakultury. Zmieniając nazwy, daty, imiona, koloryt historyczny, praca niniejsza z równym powodzeniem mogłaby wyjść w Bombaju, Nankinie, Lizbonie, Rzymie, Kairze, Madrycie, Rio de Janeiro, itd. Ponieważ odwieczne prawdy wspakultury, w kodyfikacji buddyjskiej, chrześcijańskiej, islamskiej, są zawsze i wszędzie te same, podonie też musiały być spreparowane ideomatryce różnych narodów. Mechanika podrzucenia kukułczego jaja wspakultury różni się w całym świecie tylko w drugorzędnych szczegółach. Podobnie jest z pozbyciem się choroby i rekonstrukcją modeli ideomatrycy. Środowisko, które pierwsze zdobędzie się na dokonanie operacji uzdrawiającej, z natury rzeczy stanie się awangardowym, jako dawca wzorów i metod. Twórczość jest czynieniem wynalazków, uprodyktywniających i wzbogazających życie. Wynalazki zaś czyni się tam, gdzie istnieje odwaga marszu w nieznane, i wola ponoszenia ryzyka. Humanistyczna ideomatryca jest na razie celem i planem akcji. Punktem wyjścia jest awangardowa wola, uzbrojona w przodowniczą teorię. Może to być kwantum społeczne bardzo nikłe w swoich zaczątkach. O jego awangardowości rozstrzygnie moment pragmatyczny.
Widzimy więc, że decydująca faza rewolucji kulturowej w swym charakterze różni się zasadniczo od tego wszystkiego, co dotychczas kojarzy się nam z pojęciem rewolucji w ogóle. Tradycyjne pojęcie rewolucji wywołuje w naszym umyśle obrazy tajemnych narad, propagandy, pewnych ideałów, skupiających zwolenników pod ich sztandarzmi, organizacji mas, itd. W naszym ujęciu jest to już drugi, zewnętrzny etap rewolucji, której pierwszy etap, polegający na wytworzeniu i sformułowaniu ideałów i zadań przebiegał żywiołowo, samorodnie, poza wszelką kontrolą. Otóż w pracy niniejszej zajęliścy się właśnie tym pierwszym, niedostrzegalnym, nieznanym etapem każdej wielkiej rewolucji. W naszym rozumieniu on jest decydujący dla dalszych faz rozwojowych; można by go nazwać utajonym, laboratoryjnym, lecz najważniejszym etapem. To, co było dotychczas przypadkowe i utajone, uczyniliśmy jasny, i obliczlny. Zwiększyło to znacznie zakres naszej kontroli nad przemianami w świecie ludzkim.
2. Styl aktywności i pracy
Skupiając uwagę na cichej, laboratoryjnej fazie wielkiej przemiany, tym samym musimy zająć się typem aktywności, który w tej fazie powinien dominować. Nie będzie to typ aktywności rewolucyjnej, który znamy z tradycji wszystkich wielkich przewrotów. Pochód chrześcijaństwa w świecie antycznym, wielki wstrząs rewolucji francuskiej, zmagania się bojowników rewolucji październikowej w Rosji, mają wspólną cechę, polegającą na tym, że prawdy i hasła, które stanowią ich sztandary, są już mniej lub bardziej sformułowane, a masy są przygotowane do przyjącia tych haseł. Idee głoszone przez awangardowe zespoły rewolucyjne są już dane i trafiają na przygotowaną już glebę. Zadaniem rewolucji jest apostolat ideowo-propagandowy, organizacja pozyskanych zwolenników i walka ze starymi formami społecznymi. Na tej podstawie łatwo sobie wyobrazić typ aktywności rewolucyjnej, typ rewolucjonisty i technikę jego działania.
Zupełnie co innego będzie charakteryzować styl aktywności laboratoryjnej fazy rewolucji kulturowej. Zadania, które są do osiągnięcia w tej fazie, omówiliśmy w toku poprzedniego wykładu. Inny też musi być typ rewolucjonisty. Obraca się on nie wśród ludzi, lecz wśród obiektywnych wiązalników energii emocjonalnej, mających ulec celowemu przeistoczeniu. Na tym podłożu wykształcić się powinien styl aktywności, podobny do pracy konstruktora-technika z jednej strony, a reżysera-artysty z drugiej. Byłby on najbliższy syntezie inżyniera i reżysera teatralnego w jednej odobie. Zimna rzeczowość, operująca wielkościami wymiernymi, kub też dążąca do uczynienia takimi całej aparatury kultury duchowej - a jednocześnie operowanie nimi dla osiągania efektów natury psychologiczno-artystycznej. Taki styl aktywności nie posiada oparcia w żadnych wzorach tradycji. Stając wobec nowych zadań, które dotychczas nie były formułowane, wypracować musimy metodyką pracy do tego najbardziej odpowiednią. Bardziej niż kiedykolwiek ważką pomoc okaże teoria, orientująca w nowym, dotąd tak mglistym świecie techniki emocjonalnej. Nie obejdzie się też bez centralnego kiegownictawa całością zamierzeń, które skupi w sobie jakiś nadrzędny organ; nazwaliśmy go gdzie indziej "instytutem rekonstrukcji kultury". Wielkie perspektywy, rozwierające się przed myślą forsującą rewolucję kulturową, świadczą o wkraczaniu w nową fazę rozwoju ogólnego.
3. Narzędzie przewagi
Załóżmy, że humanistyczna ideomatryca jako instytucja zastępcza jest gotowa i mogłaby objąć miejsce starej; są już pewną całością organy normatyki światopoglądowej, wychowania, świadomości narodowej, itd. Następnym zagadnieniem jest przeforsowanie nowych treści w milionach umysłów. Wiemy jednak, że stawiać one będą rozpaczliwy opór "nowinkom". Tak było zawsze. Przenikanie nowych treści w miliomach umysłów może się rozciągnąć na bardzo długie okresy czasu. A poza tym, oporne środowisko społeczne może rozpocząć świadomą akcję obronną, która może wykoleić poczynania. W każdym bądź racie szanse szybkiego przeistoczenia psychiki zbiorowej w kierunku tak radykalnie innym mogą wydawać się stosunkowo niewielkie. Tak by było w czasach odleglejszych. Na szczęście istnieje dziś czynnik szczególniejszy, któy może znakomicie wzmóc szanse przewagi humanistycznej ideomatrycy. Tym czynnikiem jest wspaniały rozwój środków techniki działania społecznego, czyli socjotechniki.
Wiek XIX i XX charakteryzują się zadziwiającym postępem w dziedzinie socjotechniki. Pisałem gdzie indziej, że socjotechnika jest zespołem środków, dzięki któremu człowiek pokonuje opory środowiska organizacyjno-społecznego, torując ujście dla przepływu energii emocjonalnej. Innymi słowy, socjotechnika oznacza postęp narzędzi władztwa wobec nas samych na tle społecznym. Ażeby wniknąć w treść pojęcia socjotechniki, omówimy pokrótce opory społeczne, pokonywaniu których ona służy. Każdy nowy pomysł, wynalazek, idea, wyobrażenie, ma zmaczenie tylko jako zjawisko społeczne. Gdyby nowy pomysł nie mógł upowszechnić się w umysłach szerszego środowiska, wywołujśc w następstwie konieczne współdziałanie zbiorowe, nie istniałby postęp. Ale takie upowszechnianie się napotyka na opór bezwładności wewnętrzno-psychicznej poszczególnych jednostek. To byłaby pierwsza strefa oporów. Rozpoczyna się druga strefa oporów, polegająca na zmianie stylu pracy i zachowania się każdej jednostki, która przyjęła jakieś nowe wartości i poglądy.
Posłużmy się przykładami. Ktoś głosi zbawienność spółdzielczości spożywców. Musi on więc najpierw przekonać pewien krąg ludzi do ideałów spółdzielczości, licząc się z bezwładnym oporem przyzwyczajenia kupowania w prywatnych sklepikach. Gdy jednak opór świadomości został pokonany, rodzi się trudność, związana ze zmianą trybu nabywania towarów, z organizacją zrzeszeń spółdzielczych, konsekwencjami zaniku prywatnego rynku, itp. Przypuśćmy, że trudności te zostały pokonane i uzyskano doskonałe wyniki. Dalszy rozwój spółdzielczości doprowadzi do postualtu pokierowania tymi procesami, a więc będzie musiał pokonywać opory struktury społecznej, prawnej, itd. Są to opory trzeciej strefy.
Każda nowa wartość, każdy nowy zestrój emocji, dający nowe widzenie świata, nową postawę i nowy kierunek działalności, będzie napotykaż na te opory. Nowość skazana jest na zgubę, gdy nie potrafi wywalczyć miejsca w indywidualnej i zbiorowej psychice, gdy nie potrafi swej przewagi w emocjach grupy społecznej przekuć na obiektywny czyn, gdy nie potrafi następnie tego czynu uorganizować społęcznie i w końcu wydobyć mocy, zdolnej do pokonania wrogości innych kierunków i sił społecznych. Każda z tych stref oporu musi być pokonywana odpowiadającym jej środkami. Rozwój tych środków stanowi istotę postępu socjotechniki. Środki te zestalają się w zespołach, które nazwiemy aparatami socjotechniki. Zróbmy krótki przegląd tych aparatów.
Opór wewnętrzno-psychiczny pokonywany jest środkami aparatu powielania wzorców. Bezwładny opór jednostkowej i zbiorowej psychiki jest żywiołowy dotąd, dopóki dany wzorzec emocjonalno-wolowy, a więc pewne pojęcie lub wyobrażenie normatywne nie zostanie przyswojone. Jeśli więc aparot powielania wzorców potrafi dotrzeć do poszczególnych umysłów i odpowiednio je ukształtować, tym samym zasadnicza trudność zostaje usunięta. Współcześnie aparat powielania wzorców osiągnął zadziwiającą sprawność. Użycie tego aparatu jest łatwe i owocne. Na aparat składają się środki takie jak prasa, książka, radio, film, plakat, propaganda, opinia publiczna, szkolnictwo, itd. Środki te, o ile tylko operują jakimś wyrazistym wzorcem, potrafią go przeforsować w psychice zbiorowej, upowszechnić, wydobyć związaną z nim dyspozycję uczuciową, nastawić w określonym kierunku. Władanie tym aparatem, przy założeniu, że dany system poglądów i norm stamowi pweną zwartą całość, zharmonizowaną z treściami ideomatrycy, decyduje o rządzie dusz. Aparat powielania wzorców pozwala na dotarcie do najgłębszych pokładów emocjonalnych duszy zbiorowej, i szybkie nadawanie mglistej i nieokreślonej postawie zdecydowanych kształtów społecznych. Dzięki rozwojowi aparatu powielania wzorców pazahistoryczne masy z poprzednich epok historycznych wystżpiłły na widownię. O natężeniu pracy upowszechniania pewnych pojęć i wyobrażeń świadczyć może wzrost zużycia papieru drukowego. W roku 1800 globalne zużycie papieru w świecie nie przekroczyło 10 tys. ton. W roku 1850 zwiększyło się ono dziesięciokrotnie i wynosiło ok. 100 tys. ton. Do roku 1900 zaszły rewolucyjne zmiany, gdyż zużyto już 8 milionów tom. Już w roku 1930 zużycie papieru podniosło się do 16 milionów. W ciągu 150 lat zużycie papieru zwiększyło się 1600 razy.
Na tej podstawie możemy sobie wyobrazić, jak przenikliwe musiały się stać ściany odgradzające poszczególne swrca i umysły. Tendencja powyższa ciągle się wzmaga. Oznacza to wyrównywanie się stanów emocjonalnych i świadomościowych. Coraz mniej prywatności, odosobnienia, niezależności od modelów stanowiących rdzeń panującej ideomatrycy.
Inna jest kwestia z aparatem organizacji. O ile aparat powielania wzorców organizuje świat wielkości emocjonalnych i świadomościowych człowieka, to aparat organizacji okreśca postać czyny na zewnątrz. Główną jego cechą jest giętkość w operowaniu środkami na rzecz dowolnego celu, uniejętność przetasowywania i ustawiania zasobów, w ten sposób, by każdy cel był możliwy do realizacji. Mamy tu do czynienia z nowością, polegającą na przezwyciężeniu atawistycznego odruchu traktowania danej techniki działania jako celu samego w sobie. Złamana została sztywność schematu postępowania. Szewc średniowieczny uważał, że tradycyjny sposób wytwarzania butów jest równie ważnym celem, jak i same buty. Zarzucanie tradycjonalizmu w metodach, przejścia na zasadę celowości, wymagającą w każdej chwili nowych pomysłów i wynalazków, oto podstawa aparatu organizacji. Wystarczy sobie uprzytomnić sprawność przerzutu woli zbiorowej współczesnego społeczeństwa na państwo: nastroje mas, poprzez opinie, stronnictwa polityczne, parlament, przerzuca się na dźwignie wykonawcze państwa.
Metodyka aparatu organizacji pozwoliła stworzyć narzędzia, za pomocą których pragnienia, rodzące się w duszy jednostki, mogą dotrzeć do szczytów państwowości i uruchomić złożony aparat wykonawczo-administracyjny.
Parę słów o aparacie władztwa. Każde środowisko stawia opór nowemu stylowi działania, skierowanemu na jakieś nowe cele. Wynika to stąd, że społeczeństwo jest zawsze produktem przeszłości, nagromadzeniem dzieł i akcji dnia wczorajszego. Ażeby przebić się przez ten gąszcz, trzeba pokonać specjalne trudności. Konieczne tu jest naczelne kierownictwo całością akcji, kontrola jej przebiegu i stosowanie przymusu wobec odruchów oporu.
Scalenie wszystkich aparatów socjotechniki w jednym ośrodku dyspozycyjnym stanowi o istocie współczesnego państwa. Reprezentuje ono dzięki temu wielką, nieznaną przedtem potęgę. Problematem się stało - czemu, jakim wartościom takie państwo ma służyć. Rychło okazało się, że aparaty spocjotechniki, scalone w ognisku dyspozycji państwowych, mogą być narzędziem każdego systemu wartości. Nawet indywidualizm wegetacyjny może sobie zaaplikować aparaturę socjotechniki, chcąć bogatymi środkami powetować swoje ubóstwo i słabiznę.
Pełne wykorzystanie możliwości socjotechniki jest jednak możliwe tylko wobec humanistycznej ideomatrycy. Upowszechniając bujność i żywotność nowego typu emocjonalnego w masach, a następnie torując przepływ pobudzonej energii, socjotechnika spełnia swoje istotne zadanie kulturowe.
Dzięki rozkładowemu oddziaływaniu tradycyjnej ideomatrycy polskiej, podobie jak i gdzie indziej w świecie, napięcia woli tworzycielskiej w miliardach indywidualnych psychik są obezwładniane w bardzo dokładny sposób. Szare, bezimienne jednostki są podobne do podziemnych pokładów ropy naftowej, wywierających ślepy nacisk na wszystkie strony, bez nadziei wydobycia się na powierzchnię. Są to utajone rezerwy przyszłego postępu kultury. Na razie jednak marnują się bezpowrotnie co pokolenie. Napięcia woli tworzycielskiej są to bodźce rozwojowe historii, które albo są wyniszczane przez zatamowanie, albo też wprzągnięte w perwersyjny instrumentalizm wspakultury, jako siła napędowa choroby. Mechanikę wykorzystania bodźców rozwojowych historii do podtrzynywania ognisk schorzenia opisywaliścy poprzednio. Wiemy jednak, że siły te pierwiastkowo są całkiem konstruktywne, i użyte we właściwy sposłb, stać się powinny motorem rozwoju.
Istnieją dość rozpowszechnione złudy, że samo zastosowanie socjotechniki może sać pozytywne wyniki w postaci wyzwolenia nowych energii społecznych. Na tym polega omamienie szeregu krajów, chorych na uwiąd wspakuturowy. Wymienić tu można takie państwa, jak Hiszpania, Portugalia, do niedawna faszystowskie Włochy. Kraje te odczuwają w przykry sposób dalekie skutki zaniku własnej żywotności. Ażeby zwalczyć te niemiłe objawy, chwytają się bogatego arsenału środkó socjotechniki. Ażeby poskromić dzielniejsze elementy własnego społeczeństwa, bunturące się przeciw beznadziejności nędzy i marazmu, stosuje się środki aparatu powielania wzorców, który poprzez propagandę, politykę oświatową, szkołę, wychowanie, usiłuje je włączyć w tradycyjny ład. Osiąga się to istotnie; ale osiągnięcie to polega na pogłębieniu marazmu, na rozbrojeniu emocjonalnym tych, którzy mogliby utorować nowe drogi. Aparat władztwa i organizacji sprowadza się właściwie do dyktatury policyjnej. Są to ustroje faszystowskie. Tak też był u nas system rządów sanacyjnych w latach 1926-1939. Socjotechnika została tu użyta do podparcia chwiejących się systemów wartości tradycyjnych, z trudem utrzymujących się we współczesnym burzliwym świecie. Nie mogło to dać dobrych wyników. Cóż stąd, że współczesne metody powielania wzorców w umysłach mas w pełni zostały wykorzystane, gdy wynikiem tego musiało być tylko zwiększenie obszarów emocjonalnego zastoju. Wystarczy prześledzić myślowo, jakie będą skutki, gdy naładowany treściami wspakulturowymi model polskiego wychowania, normatyki, literatury, itd., upowszechnimy bez reszty w masach polskich. Pogłębimy tylko indywidualizm wegetacyjny, upowszechnimy kwietyzm; w najlepszym wypadku nauczymy wieszczów, wzbudzimy powszechną już troskę patriotyczną o uchowanie prawdziwej kultury, polegającej wszak na "prymacie ducha nad materią".
Humanistyczna ideomatryca jako oparcie dla socjotechmiki otwiera wręcz przeciwne perspektywy. Zdławione bodźce rozwojowe historii odprężać się będą w każdej indywidualnej duszy. Aparat powielania wzorców, operując humanistyczną ideomatrycą, dokonywać będzie rewolucji światopoglądowej i moralnej wszędzie tam, gdzie sięgają jego oddziaływania. Trudno wprost sobie wyobrazić ogrom przeobrażeń, które będą zachodziły w niewymiernym świecie emocjonalnym, gdy energie, od wieków precyzyjnie wyniszczane, nagle zostaną wyzwolone w postaci nowego człowieka polskiego, ożywionego wolą twórczych dokonań. Od czasów renesansu w XVI wieku Polak, pozytywnie zwrócony do kultury, ożywiony duchem powinności dzieła, jest czymś zupełnie nieznany, jako zjawisko społeczne, a więc rodzące się w toku normalnej pracy ideomatrycy. Gdy jednak ten proces raz uruchomi się, nawet na małym odcinku, nic go już nie powstrzyma. Wyzwalające się rezerwy rewolucji będą progresywnie wzmagały dynamikę swego rozrostu. Każdy obszar emocjonalny, wyrwany z pęt kosmicznej sklerozy, nie tylko że uszczupla jej masę i zdolność oporu, ale też w gwałtowny sposób zwiększa rozmach życiowy ogniska wzbierającej rewolucji kulturowej. Dalszy rozwój postępuje na zasadzie lawinowości. Martwa pozycja, jaką jest "dobry Polak", o ile zostaje obudzony do swej powinności człowieczej, progresywnie zasila płomień odradzającego się życia.
I to nas usposabia do optymizmu. Embrion nowej, twórczej polskości, nawet najskromniejszy ilościowo, gdy wreszczie stanie się bytem, potrafi, dzięki swej wyższej jakości, przeistoczyć rumowisko i pustynię, na której żyjemy, w pole swego rozrostu, a z rozkładających się śmietnisk czerpać wspaniałe soki życiowe, warunkujące bujny rozwój.
4. Zbieżność dwóch frontów
Całokształt rewolucji kulturowej w Polsce da się z grubsza podzielić na dwa etapy. Pierwszy moglibyśmy nazwać etapem wewnętrznym, laboratoryjnym. W skupieniu i ciszy musi być wykonana praca, którą opisywaliśmy w szeregu poprzedzających rozdzałów. W ciągu trzystu ostatnich lat naród, uwiedziony przez demona wspakultury w kodyfikacji katolickiej, spętał siebie więzami, z których wydawało się, nigdy już nie potrafi się wyzwolić. Trzy wieki pętania siebie można odrobić tylko w skupionej pracy rozplątywania męczeńskich węzłów. Wizja ich rozplątywania to idea humanistycznej ideomatrycy. Wiemy już teraz, jak mamy rozwikłać węzeł naszej niedoli. Idąc krok za krokiem, dojdziemy wreszcie do konstrukcji humanistycznej ideomatrycy. Odtąd rozpoczyna się drugi etap. Główne zagadnienia przenoszą się na zewnątrz. Są nimi: walka o intronizację nowej ideomatrycy, wprzągnięcie aparatu socjotechniki do wyzwolenia rezerw rewolucji, a z kolei torowanie łożyska społecznego dla obudzonej energii.
Kultura jest jedna, chociaż występuje w różnych formach: raz jest duchowa, to znów społeczna i materialna. Dotychczas zajmowaliśmy się kwestiami kultury duchowej, a to z powodu schorzenia tej właśnie dziedziny. Uzdrawiając ją, wyrównujemy linię startu i musimy zetknąć się z kulturą materialną i społeczną. Profil duchowy Polaka, formowany przez humanistyczną ideomatrycę, stwarza taką możliwość; tylko dla wspakultury materia, to marność i przykra konieczność bytowania. Dla nowej umysłowości polskiej, zwróconej do kultury, zagadnienia ekonomiczne ztają się zasadniczą częścią składową pełnego, twórczego życia. W danych warunkach historycznych krystalizuje się koncepcja ustrojowo-gospodarcza wspólnoty tworzącej, która jest gospodarką planową, socjalistycną. Od strony kultury duchowej wspólnota tworząca jest ideomatrycą humanistyczną, od strony kultury materialnej - ustrojem gospodarki uspołecznionej, planistycznej. Są to dwa różne aspekty tej samej wspólnoty tworzącej.
W ten sposób stykają się ze sobą dwa fronty walk i dążeń. Jeden front - to rewolucja kulturowa, wspierająca się o hunanistycznę ideomatrycę; drugi zaś - to już zwycięsko zakończona walka o uspołecznienie środków produkcji i gospodarkę planistyczną. Oba fronty zrodziły się w zupełnie różnych okolicznościach, wyrosły na zupełnie odmiennych zasadach i celach dążeń, jednak w ostatecznym wyniku wzajemnie się uzupełniają. Rewolucja kulturowa w Polsce znajduje styk z rewolucją społeczną.
Styk z rewolucją społeczną ma miejsce na odcinku walki o wydajność ekonomiczną ustroju planistycznego. Ustrój planistyczny potrafi wykazać swoją wyższość produkcyjną nad kapitalizmem dopiero wówczas, gdy umysłowość mas pracujących będzie dopasowana do jego wymogów. Jakież to są wymogi: Planizm jest metodą osiągania wielkich celów. Takim wielkim celem jest nadrobienie wiekowych zaległości Polski, wyrównanie linii startu w stosunku do innych przedujących narodów, zapewnienie dobrobytu masom pracyjącym, jako warunku ogólnego postępu. Ażeby masy pracujące były zdolne zdobyć się na tak wielkie dzieło, muszą one posiadać odpowiednie dyspozycje psychiczne. Pierwszą taką dyspozycją psychiczną musi być wola dokonania wielkiego dzieła. Z niej wynika druga: wyraźna świadomość treści zadania, wizja celu, która na podobieństwo latarni ma oświetlać drogi społecznego działania. Wyraża tę wizję plan akcji dziejowej, wytyczający przebiegi życia narodu. Tylko odczucie wielkiego, jasnego i wyraźnego celu zdolne jest zorganizować wewnętrznie szarego człwieka i uzdolnić go do wielkiego wytężenia. O tym, czy dana wizja jest tworem żywym, decyduje jej siła urzekania wyobraźni mas, ich radosne przytaknięcie zadaniom, które stawia do spełnienia. I to jest trzeci warunek planizmu: nastrój entuzjazmu, spontaniczności, gotowości do trudu na rzecz celu który jest upragniony sam w sobie. Ów specyficzny nastrój mazwać można "entuzjazmem społecznym". W gospodarce planistycznej zastępuje on motor indywidualnego dążenia do zysku, poruszający mechanizm ekonomiki kapitalistycznej. Ekonomika planistyczna posiada scentralizowany ośrodej dyspozycji. Planizm jest to koncentracja bodźców w jednym ognisku. Dlatego ważny jest dalszy wymóg, polegający na spontanicznej gotowości poddawania temu ośrodkowi wszystkich elementów gospodarzenia, rzeczowych, organizacyjnych i ludzkich. Zdolność do podlegania dyspozycjom idącym z góry, oto jeden z ważnych warunków planizmu. W ślad za tym idzie radosne witanie zmian w metodach gospodarzenia, stosowanie nowej techniki, inicjatywne ustosunkowanie się do zagadnień organizacyjnych.
Gdy teraz spojrzymy na wyliczone warunki gospodarki planowej od strony starych dyspozycji indywidualizmu wegetacyjnego, uderzy nas stwierdzenie, że wszystkie one razem i każdy z osobna jest jego pełnym przeciwieństwem. Postawa wobec aktu produkcji, wyrastająca z podglebia indywidualizmu wegetacyjnego, w żaden sposób nie pasuje do wyliczonych wymogów. Indywidualista wegetacyjny, wpadając w tryby gospodarki planowej, będzie odczuwał tylko skrępowanie jego osobowości, albo wprost gwałt wobec podstawowych skłonności. Wprawdzie można środkami organizacni trzymać go w ryzach produkcji, nie stworzy to jednak wysokiej wydajności pracy w całym organizmie ekonomicznym, nie wyzwoli lawiny produkcyjności, od której wszystko zależy.
Styl pracy społeczeństwa, jego zachowanie się w produkcji, którego planizm wymaga, pociąga za sobą postulat likwidacji indywidualizmu wegetacyjnego. Musi być przezwyciężona polska psychologia gospodarcza, mająca swoje korzenie w indywidualizmie wegetacyjnym, a wiec ostatecznie - w tradycyjnej ideomatrycy. Gdyby ten postulat nie został sformułowany i zrealizowany, losy planizmu w Polsce nie rysowałyby się w zbyt różowych kolorach. I tu mamy zbieżność obu frontów. Wymogi, które planizm stawia człowiekowi w Polsce, są do rozwiązania na drugim froncie - na froncie rewolucji kulturowej.
Oba prądy zespalają się w jednym łożysku. Niedobory jednego są uzupełniane przez kierunek akcji drugiego. I to jest wielkim dobrodziejstwem historii. Zważywszy jednak, że rewolucja społeczna jest już faktem dokonanym, spodziewać się należy odciągnięcia części jej sił ze zwycięskiego frontu, dla wsparcia akcji na drugim. Łączna praca na jednym i drugim pozwoli na radykalne przyspieszenie dzieła. W ten sposób zostałoby powetowane macosze potraktowanie nas przez los w ubiegłych stuleciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz