1. Co to jest wspakultura?
Rozpatrywaliśmy w poprzednim rozdziale mechanikę procesu kultury, jego ciągłość na pniu przemijających pokoleń.Ogarnęliśmy myślowo technikę przerzutu energii kosmicznej, idącej od korzeni biologii ludzkiej, poprzez bodźce woli tworzycielskiej w psychice jednostki, na organy ciągłości tredycji historycznej. Ten sam rozmach ewolucji tworzycielskiej świata widzieliśmy w coraz innych formach energii człowieczej, przeistaczającej naturalny ład. Na, tym właśnie polega awangardowość kosmiczna istoty człowieka i humanizmu.
Człowiek dla nas jest zawsze a) istotą biologiczno-somatyczną, b) wolą tworzycielską, i c) wolą instrumentalną. Ale może się zdarzyć, że przerzut energii, idący przez te trzy zasadnicze ogniwa, ustaje, z tych lub lub innych powodów. Energie biologiczne przeistaczają się w napięcie woli tworzycielskiej, w humanistyczne bodźce kultury, nie mogą jednak przekształcić się w sprawczy czyn. Wówczas to rodzi się jedno z najbardziej podstawowych zjawisk życia ludzkiego: następuje rozszczepienie człowieka i rozpad humanizmu. Jest to fakt olbrzymiego znaczenia dla człowieka i jego posłannictwa. To, co dla nas jest człowieczeństwem w opisanym wyżej, twórczym znaczeniu, rozpada się na człony składowe. Jest to początek niezmiernie doniosłego procesu kosmicznej dewastacji humanizmu.Nastepuje autonomizacja każdego z trzech wyżej podanych ogniw całościowej istoty ludzkiej. W gruzy musi paść tworzycielskie doznawanie bytu i takież widzenie człowieka. Wyłoni się autonomiczny, dla siebie istniejący świat biologii ludzkiej, a dobre samopoczucie ciała stanie się celem istnienia. Napięcia i bodźce woli tworzycielskiej staną się czymś niepojętym, tak samo jak i uzdolnienia, stanowiące o woli instrumentalnej. Świat i ład naturalny ukaże się jako coś zewnętrznego, przeciwstawnego, sztywnego i wieczyście niezmiennego. Będzie to wręcz inne widzenie bytu, niż to, które rozkwita w psychice ożywionej bohaterską postawą wobec życia. Linie kierunkowe tego doznawania i widzenia świata we wszystkim przeciwstawiać się będą kulturowemu posłannictwu człowieka. Stąd też użyjemy dla tego nowego fenomenu odpowiedniej nazwy: nazwiemy go wspakulturą.
Wspakultura jest pojęciem obejmującym to wszystko, co wynika z odwrócenia się człowieka od jego kulturowego posłannictwa, odejścia od linii przeistaczania ładu naturalnego świata w związaną postać mocy cywilizacyjnej. Jest to olbrzymi problemat. Dopuki nie wyświetlimy w pełni wszystkich zagadnień, związanych ze wspakulturą, nie potrafimy opanować podstaw człowieczego istnienia. Wstępnym wyjaśnieniom kwestii wspakultury poświęciłem specjalne studium, dokąd też odsyłam czytelnika (Jan Stachniuk, "Wspakultura", Trzaska Evert i Michalski, Warszawa 1948). Tutaj ograniczyć się muszę do zarysowania istoty wspakultury w najdalej idących skrutach myślowych. Wspakultura jest strukturalnym następstwem oderwania się człowieka od ewolucji tworzycielskiej świata. Z tych lub innych przyczym człowiek w jakimś momencie przestaje doznawać swego posłannictwa kulturowego, nie rozbrzmiewa już w jego duszy nakaz uczestniczenia w procesach rekonstrukcji ładu naturalnego, obcą mu jest radość kosmicznej powinności wobec dzieła kultury. Brak tych odczuć jest dopiero jedną stroną osobowości wspakulturowej. Posiada ona swoiste atrybuty, ale jakże odmienne! Osobowość wspakulturowa widzi świat w zupełnie innych kategoriach niż człowiek wtopiony w rytm kultury.
Zamiast radości wytężenia i rozkoszy twórczej, odczuje pustkę i bezsens każdego wysiłku, o ile on przekracza krąg konieczności związanych z urzymaniem nagiego istnienia. Nieczynienie stanie się zbawczą ucieczką od straczliwości niepojętego bytu. Odejście od kultury i narzędzi jej rozwoju, a więc woli instrumentalnej, będzie znalezieniem czegoś bardzo wartościowego. Zanik sprawczego czynu unicestwia nie tylko narzędzia jemu służące, a więc postęp nauki, organizacji, wychowania, techniki, ale i to wszystko, co stanowi trzon historii. Na takim podłożu rozkwita bezdziejowy, antypragmatyczny, wrogi wszelkiej pozytywnej działalności stosunek do bytu. Świat nieruchomieje i kostnieje w stanie chaosu; to samo dzieje się z duszą ludzką. Sprawczy czyn, narzędzia wzmagania kultury, instytucje służące ciągłości historycznego dzieła, są zupełnie nie potrzebne. Są to już tylkodokuczliwe rekwizyty czegoś, co przestało być ważne.
Zanegowanie woli instrumentalnej zmienia do gruntu pozycję woli tworzycielskiej. Napór emocji, kierujący nas do człowieczego posłannictwa, staje się zupełnie bezprzedmiotowy. Skoro odrzuciliśmy to posłannictwo i zanegowaliśmy instrumenty do tego potrzebne, motor emocjonalny w naszej psychice musi ulec zupełnemu rozstrojowi. Nie ma już aparatury, którą on porusza, nie ma dzieła, któremu służy. Jako coś zdeterminowanego musimy przyjąć demontaż woli tworzycielskiej w naszej psychice. Zamiast zorganizowanego zestroju bodźców i instynktów, otrzymamy chaos emocjonalny, rozdzierający naszą psychikę, pogrążający ją w niepojętym cierpieniu i niepokoju.
Pozostaje jeszcze trzecie ogniwo tworzycielskiej istoty człowieka, ogniwo fundamentalne - biologia ludzka. To jej pierwiastkowa energia, siły naszego ciała, przeistaczają się w trakcie dojrzewania organizmu człowieka w to, co nazwaliśmy wolą tworzycielską; ta z kolei uruchamia aparaturę instrumentalną naszego humanizmu. Gdy rozkład ogarnie owe ogniwa, biologia ludzka z konieczności ujrzy siebie jako coś, co nie ma żadnego innego celu, jak tylko trwać i wegetować. Odżyją prastare dyspozycje do szczęścia czysto fizjologiczneho, takiego, jakiego doznaje świat zwierzęcy i roślinny. Bioligia ludzka zechce się sycić szczęściem kwiatów i motyli, zechce wrócić do złotego wieku beztroskiego sycenia się czystym tokiem przebiegów fizjologii. Jako wtórne zadanie narzuci się klajstrowanie dokuczliwego chaosu na pognaniczu biologii i psychiki w naszej osobowości, chaosu, zakłócającego ciągory do cichego szczęścia statyki i odprężenia.
Ustanie procesu kultury wyraża się więc w rozkładzie istoty człowieka na trzy resztkowe, izolowane kikuty. Owe kikuty są bramami, wprowadzającymi w labirynt kosmicznego schorzenia. Labirynt choroby posiada trzy zasadnicze korytarze, trzy kierunki oddalania się człowieka od swego tworzycielskiego posłannictwa. Są to kikuty rozpadającego się humanizmu.
Pierwszym z nich jest powrót w stare łożysko wieczystego wrotu biowegetacji, czyli marsz ku pokusom szczęścia fizjologicznego, jakie daje czyste trwanie.
Drugim - dążenie do pozbycia się rozstrajającego i bolesnego chosu emocjonalnego w psychice, a zrodzonego z dekompoozycji woli tworzycielskiej. Będzie to absorbujące zajęcie w nieuchwytnej sferze "duchowości", skąd krok już tylko do fikcji odrębności i zasadniczej inności świata "ducha".
Trzecim - ucieczka od woli instrumentalnej, a więc negacja kulturowych zadań, negacja historii, narzędzi i środków zwalczanie pokus tworzenia i władania. To są trwałe znamiona wspakulturowego doznania świata. Wszędzie tam, gdzie człowiek wypadł z ewolucji tworzycielskiejś świata, znamiona te organicznnie występują w postawie wobec bytu. dzięki nim profil osobowości wspakultyrowej jest tak bardzo wyrazisty. osobowość wspakulturowa jest faktem istniejącym wbrew historii, wbrew postępowi, wbrew kulturze. Wyraża się lepiej jako istota bezdziejowa, wspakulturowa, antyrozwojowa. Nie da się więc ona wyobrazić na podstawie roswoju społecznego, postępu historii, nauki, techniki, produkcji, walki klas, itd. System światopoglądowy osobowości wspakulturowej nie ma zaczepienia o historyczny rozwój stosunków podłoża społecznego, gdyż rozwojowi temu zdecydowanie przeciwstawia się. Stąd też materializm dziejowy jest najzupełniej bezradny wobec niej; nigdy nie potrafi dociec, skąd się rodzi, na czym polega jej istota, jak trwa.
Wyżej zarysowaliśmy trzy drogi przezwyciężenia posłannictwa kulturowego i humanizmu: a) wyzwolenie biowegetacji, b) zwrócenie się ku światu bezkierunkowych napięć emocjonalnych bezdziejowej psychiki, i c) negacja aparatury tworzycielskiej i jej tworzywa jako ucieczka od pokus "straszliwego świata". Są to trzy korytarze odwiecznego labiryntu wspakultury, w którym ludzkość błądzi od tysiącleci. W każdej chwili, gdy tylko ustaje w nas celowy rytm pracy na rzecz kultury, zwracamy się do bram labiryntu wspakultury.
Wydaje się nam wskazane w paru zdaniech omówić jeszcze wewnętrzną strukturę tego labiryntu. Otóż każdy korytarz labiryntu, o którym mowa rozdwaja się na zasadnicze "pierwiastki wspakultury", będące wielkościami elementarnymi. I tak kikut wyzwolonej biologii ludzkiej występuje ostatecznie w postaci dwóch pierwiadtków: a) personalizmu, b)wszeczmiłości. Pierwszy wyraża postawę kalekiego, wyizolowanego ze świata osobnika. Taki sierocy osobnik, widząc siebie w zamarłym świecie, doznaje go w swoisty sposób: jest on dlań obcy i wrogi. Personalizm jest odruchem jednostki "wolnej" od posłannictwa człowieczego, dążącej do czystego trwania, mającej za ideał idylliczny zastój od wewnątrz i zewnątrz. Wszechmiłość natomiact wyraża mistykę wspólnoty biologicznego trwania, posiadającą swoje oparcie w konkrecie "wielkiego ciała żywej natury".
Kikut woli tworzycielskiej, występujący teraz jako chaoryczny napór żywiołu emocjonalnego, wyrazi się w dwóch dalszych pierwiastkach wspakultury. Są nimi c) moralizm i d) spirytualizm. Podstawą moralizmu jest cierpienie psychiki, rozdzieranej przez bodźce emocjonalne, nie mające pozytywnego ujścia. Próby zaplasterkowania niepojętego rozstroju psychiki prowadzą do swoistej metodyki kojenia bólu, którą jest kontemplatywny moralizm. Spirytualizm oznacza odkrycie, że poza "tu" istnieje jeszcze "tam"; stąd rodzi się magia jako droga dotarcia do lepszego i wspanialszego "tam". Rozpad woli instrumentalnej, jako negacja aparatury i tworzywa przeistaczanego w procesie kultury, doprowadzi do pierwiastka: a) nihilizmu, i, gdzieś na marginesie f) hedonizmu.
Są to ostateczme produkty rozpadu humanizmu. Każdy z nich jest podstawą swoistego oglądu świata. Nany więc sześć światopoglądów wspakulturowych, sześć systemów ocen, chociaż wszystkie narodziły się z tego samego wątku rozpadowego.
2. Epidemie wspakultury
Wspakultura wytwarza bezdziejowy typ odobowości. Jest ona wyrazem ucieczki człowieka od siebie, od swego posłannictwa. Dążąc do pogrążenia się w labiryncie schorzenia wspakulturowego, musi ona żywić szczególniejszy lęk i wzgardę dla celów kultury, a zwracać się ku wartościom "duchowym", które zawierają się w poszczególnych pierwiadtkach pandekadentyzmu. Jako coś prawidłowego więc należy przyjąć pragnienie "uwolnić się od historyzmu i pragmatyzmu a zatem i od sukcesu mierzonego powodzeniem gospodarczym lub polityvznym, sięgnąć znowu ku prymatowi wartości duchowych, obiektywnych, trwałych i zobowiązujących człowieka ku określonemu życiu, mimo trudności, a nawet mimo klęsk. (podkreślenie nasze J. S.)(R. Jadźwing, "Skąd i dokąd idziemy", Wilno 1939, s. 41).
Nawet mimo klęsk. Dla osobowości wspakulturowej klęski nie są wcale argumentem przeciw jej zasadom. Klęski i dierpienia raczej potwierdzają "prawdę". Zgodnie z rym twierdzi św. Augustyn: "przez cierpienie ukazuje się nam nie gniew Boży, ale raczej jego miłosierdzie." to tylko młodość, bujność może czuć inaczej. Stąd też lepszą podstawą dla plenienia się osobowości wspakulturowej jest upadek sił i starość: "starość radosną jest, jak ten, który wyzwoliwszy się od długo dźwiganego łańcucha, nareszczie poczuł swą wolność."
Marsz w głąb labiryntu wspakultury doprowadza do sześciu kapliczek pierwiastkowych, o których wyżej mówiliśmy. Rodzi się wówczas pewien kłopot, gdyż konsekwencje, które narzuca każdy z pierwiastków wspakultury są w pewnym stopniu rozbieżne. Personalizm i wszechmiłość wycelowane są na szczęście fizjologiczne czystego trwania, jakie jest udziałem "kwiatów i motyli". Natomiast nihilizm, a w części i moralizm, chcąc uwolnić się od wewnętrznego "zła" woli tworzynielskiej, popychającej człowieka ku wielkiej przygodzie tworzycielskiego życia, muszą podcinać jej korzenie, którymi są pełnia zdrowia i bujność ciała. W ten sposób godzi się w podstawę fizyczną człowieka, jego fizjologię. Takich sprzeczności jest więcej.
Ponieważ jednak wszystkie pierwiastki wspakultury rodzą się z tego samego procesu rozpadu człowieczeństwa i kultury, istnieje wspólna tendencja do wywalczenia przewagi i ukoronowania dzieła dewastacji. Tendencja ta polega na utrwaleniu wspakultury w życiu ludzkim, uczynieniu jej kategorią panującą. Mamy tu do czynienia z jakąś dziwną perwersją kosmiczną, koszmarnym wynaturzeniem ogólnej ewolucji świata. Wtrazem tak odwróconego rozwoju jest zespolenie się wszystkich pierwiastków wspakultury w nadrzędną syntezę, neutralizującą wewnętrzne sprzeczności. Powstaje koncentracja sił rozpadu humanizmu o wysokiej potędze. Nazwaliśmy ją "wspakulturą totalną".
Około trzech tysięcy lat temu ludzkość stała się pastwą szeregu epidemii wspakultury totalnej. Takimi epidemiami były: buddyzm, braminizm, chrześcijaństwo i islam. Każda z tych wspakultur totalnych była specyficznym zestrojem tych samych sześciu pierwiastków kosmicznej choroby humanizmu. Gdy wnikniemy w rdzeń każdej z nich, znajdziemy zawsze te same elementy składowe, złączone według innych tylko schematów hierarchizujących. Zewmętrznym wykładnikiem syntez wspakultury totalnej były instytucje, które dążyły do zaszczepienia swych naczelnych prawd na żywym pniu idących pokoleń ludzkości. Podstawą tych instytucji są: a) jedność światopoglądu wspakultury, powstająca z syntezy sześciu pierwiastków, b) kasta kapłańska, c) system środków kaleczenia emocjonalnego mas, i d) środki nacisku na biologię ludzką i stosunki społeczne, tak, by kaleczenie emocjonalne było możliwe do wykonania. Razem stanowi to istotę kościoła. Takimi kościołami były i są buddyzm, braminizm, katolicyzm, islam. W ciągu tysiącleci rozwijała sie ekspansja wspakultury, ogarniając prawie całą ludzkość.Pod jej naporem zgasło pierwsze ognisko kultury, stworzone w antycznej Grecji. Nie wygasło jednak ono na zawsze. Po upływie dwu tysięcy lat rozpaliło się ono na nowo w postaci nowoczesnej cywilizacji zachodniej. Groza zgaszenia człowieczeństwa została usunięta.
Choroby wspakultury, rozprzestrzeniając się w danym społeczeństwie, niszczyły nie tylko wierzenia obce sobie, ale i podrywały fundamenty życia społecznego. wystarczy sobie przypomnieć dzieje utwierdzania się chrześcijaństwa w świecie antycznym: "Idea religii Chrystusowej zawierała pierwiastki sprzeczne z całym duchem kultury antycznej, grecko-rzymskiej. Odwracała ona człowieka od doczesności, od świata ziemskiego, jego dóbr i ideałów, państwa i militaryzmu, kultury materialnej i artystycznej... W pierwszych wiekach chrześcijaństwa kultura i szkoła rzymska były przedmiotem bezwzględnego potępienia i gwałtownych ataków." (Stanisław Kot, "Zarys dziejów wychowania jako funkcji społecznej", Warszawa 1936, s. 35).
Ale idąc tą drogą dochodziło sie do zupełnego upadku. "Wówczas to w roztropniejszych umysłach, ulegających wpływowi pism Ojców Kościoła, poczęła się budzić obawa o przyszłość. Obserwując coraz to głębszy upadek oświaty kleru, przewidywali, że niedługo nawet Pismo Św. nie będzie dlań zrozumiałe, że ciemnota pociągnie także za sobą upadek wiary. Ten gwałtowny postęp ciemnoty zapragnął powetrzymać sędziwy Cassiodorius (ur. ok. 490 r.)... Postanowił on dla podniesienia oświaty duchowieństwa opracować w jednym dziele podręcznik całej niezbędnej wiedzy... Cassiodor był na wskroś chrześcijaninem, nauki świeckie, które wykładał, nie interesowały go sami przez się, wykształcenie w nich nie stanowiło samo w sobie celu, jak to było za czasów pogaństwa; miało ono być jedynie środkiem do studium Pisma Św. ...A jednak i ta próba nie od razu została przez Kościół przyjęta - przez pewien okres jeszcze trwał on na nieprzejednanym stanowisku. Jeszcze papież Grzegorz Wielki (zm. 604), znany nie tylko jako dzielny organizator Kościoła, ale także reformator i nauczyciel śpiewu kościelnego - stąd później uznawany za patrona szkół - żywił głęboka podejrzliwość ku naukom szkolnym. Kiedy doszła doń wieść, że biskup Dezydery z Vienne udziela pewnym osobom nauk gramatyki, skarcił go ostrym listem, wyrażając nadzieję, że może ta wieść jest fałszywa i że biskup wytłumaczy się ze studiowania głupstw i nauk świeckich." (Stanisław Kot, "Historia wychowania", wyd. drugie, tom I, Lwów 1934, ss. 123-124).
Po pewnym czasie zrobione zostało odkrycie, które nazywamy "perwersyjnym instrumentalizmem wspakultury". Polega on na spożytkowaniu osiągnięć kultury do realizacji zamierzeń i celów wspakultury. Dobry wspakulturowiec żywi wzgardę dla świata i nie ma ochoty do twórczej pracy i wysiłku. Ale może być ktoś, kto jest zdrowy, pełen sił i zapału, dysponuje środkami techniki, organizacji. Może on stać się niebezpieczny dla "wiary" poprzez swe pokusy dla marności świata. Takiemu to właśnie narzuca się cele wspakultury jako wzniosłe zadania. Drobnym przykładem może być wstręt do greckiej filozofii, nauki, sztuki, a następnie urzycie jej do podmurowania "prawd" Chrystusowych; Chrystus nauczał miłości nieprzyjaciół, ale rycerstwo oddające się wojowaniu, a więc chyba dalekie od powyższej "prawdy", zostaje urzyte do szerzenia "wiary" w niezliczonych wojnach; wyprawy krzyżowe przeciwko Słowianom, to tylko nikły szczegół.
W świecie antycznym stworzono system "perwersyjnego instrumentalizmu wspakultury" poprzez objęcie części spadku kulturowego, celem wyniszczenia ośrodków, które tę kulturę stworzyły.
"Nie dziwna, że wobec takich rozważań łagodniała pierwotna nienawiść do kultury pogańskiej i że z wolna układał się kompromis między nią a chrzescijaństwem... Miało to dla następnych wieków nieobliczalną doniosłość. Temu procesowi dziejowemu, który dokonywał się najsilniej od końca IV do początków VI wieku po Chr., zawdzięczamy utrzymanie częściowej chociaż jednolitości w rozwoju kultury europejskiej od epoki helleńskiej aż po czasy dzisiejsze." (Stanisław Kot, "Historia wychowania", tom I, s.117).
Drugim takim systemem było średniowieczne Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Ono też nas ochrzciło i gwałtem oderwało od fundamentów kultury naturalistycznej. Intuicyjna technika, pozwalająca wspakulturze spożytkować obce i wrogie siły jako instrumenty na rzecz swego rozprzestrzenienia się i utrwalenia, - oto tajemnica jej ekspansji w świecie ludzkim. Buddyzm, chrześcijaństwo, islam i nowoczesne formacje wspakultury, nie występujące pod własną flagą, są wyposażone w zagadkowy instynkt pasożytnictwa, dzięki któremu każde załamanie się humanizmu przeistacza się w rezerwy choroby. Umysł nasz z jakąś szczególną łatwością ulega hipnozie demona wspakultury i stając się jego sługą zdradza niezwykłą pochopność do gorliwej pracy wyniszczania fundamentów humanizmu. Teoria wspakultury otwiera nam perspektywy na dziwne zaiste właściwości naszej człowieczej istoty.
3. Perwersyjna szczepionka wspakultury
Osobliwą formą perwersyjnego instrumentalizmu jest umiejętność składania kukułczego jaja wspakultury w organach ewolucji tworzycielskiej, dzięki czemu powstaje szczepionka choroby, żywiąca się i rozwijająca się na sokach życiowych kultury. Pokrótce więc omówimy istotę tego zjawiska, które można by nazwać perwersyjną szczepionką wspakultury.
Poruszalśmy już problemat sił motorycznych posłannictwa człowieczego, które wyrażają się w naporze woli tworzycielskiej. Ona bowiem stanowi utajony humanistyczny bodziec kultury, występujący w różnych postaciach w poszczególnych organach procesu tworzycielskiego. W kulturze duchowej są to organy zapewniające ciągłość pracy historycznej, nastawione na wciąganie nadążających pokoleń do forsowania dzieła rekonstrukcji ładu naturalnego. Dzieki organom normatyki światopoglądowej, wychowania,i td. a następnie środowiska społecznego, dojrzewające pokolenia są odpowiednio kształtowane i wciągane w ciągły proces kultury. I oto w tę mechanikę, nastawioną na pozytywne cele posłannictwa człowieczego, włącza się wspakultura. Wydawało by sig, że wejście wspakultury w ten mechanizm jest niemożliwe, gdyż jej istota i jej cele są pełnym przeciwieństwem jego we wszystkich płaszczyznach. Tak jest naprawdę, lecz to nie przeszkadza wspakulturze opanować ewolucję tworzycielską, w szczegolności jej organy w dziale kultury duchowej. Opanowanie zaś ich ma ten skutek, że sam proces kultury zamiera, lecz żywe siły, napierające od podstaw, są nadal zaprzęgnięte do pracy, z tym, że praca ta nie służy już kulturze, lecz jej hamowaniu i niszczeniu. Inaczej mówiąc - proces kulturowy w dolnych kondygnacjach przebiega bez zmian, lecz w górnych ulega pełnemu odwróceniu. Zdrowe i żywe siły pozbawia się świadomości po to, aby następnie zwrócić je na cele wręcz przeciwne, niż te, którym miały pierwotnie służyć. Dzieje się to w ten sposb, że wspakultura podrzuca swoje kukułcze jajo do ewolucji tworzycielskiej.
W odległej epoce historycznej, gdy człowiek dopiero wytwarzał pierwsze instrumenty dla swego kulturowego posłannictwa, świadomość nadbudowy ideologicznej humanistycznego bodźca kultury była bardzo chwiejna. Wystarczy przypomnieć czasy poprzedzające zjawienie się Buddy, Chrystusa, Mahometa. Co więc czyni wspakultura? Korzysta ona z przewagi swej świadomości, albowiem ta, dzięki swej wieczystej niezmienności, łatwiej i szybciej dojrzała. Od Buddy i Chrystusa prawdy wspakultury są "odwieczne". Każdy pierwiastek wspakultury jest "wieczny", raz wykończony, jako koncepcja światopoglądowa nie ulega już zmianom. Wyrazem jej przewagi jest atak na organy kultury, gdzie celem jest narzucenie swej świadomości i utrwalenie jej.
Podrzuca się kukułcze jajo do mechanizmu tradycji, dzięki czemu humanistyczny bodziec kultury otrzymuje nową świadomość, i to właśnie wspakulturową. To jest ognisko całego zagadnienia. Humanistyczny bodziec kultury, dzięki kukułczemu jaju wspakultury traci własną świadomość tworzycielską, a na jej miejscu rozplenia się świat pojęć wspakulturowych. Krok dalej, i wspakultura opanowuje rdzeń organów - normatyki światopoglądowej, wychowania, świadomości grupowej, sztuki, a to przez spreparowanie obiektywnych modeli tych organów. Z pozoru więc organy te nadal pełnią swe powinności w ramach ewolucji tworzycielskiej, ale dzięki kukułczemu jaju wspakulturowej świadomości kierunek ich pracy ulega radykalnej zmianie. Humanistyczny bodziec kultury w każdym z tych organów jest nadal siłą motoryczną, lecz kierunek oddziaływania jest już inny. Nikt jednak tej zmiany nie dostrzega, gdyż wspakultura opanowała i narzuciła swoje kryteria właśnie świadomości. Jest to w całości coś tak niesamowitego, że wydaje się jakimś koszmarnym snem, pełnym rażących nonsensów.
Stwierdzamy więc fakt uderzający: opanowanie w dalekiej przeczłości krystalizujących się organów kultury przez wspakulturę, dzięki czemu organy te uległy wykolejeniu i zmarnieniu. Praca ich polega odtąd na kształtowaniu typu emocjonalnego człowieka, możliwie najdalszego pokusom posłonnictwa kulturowego, osobnika najbardziej jałowego, czyli najbliższego "wzniosłościom" wspakultury.
I to jest istota perwersyjnej szczepionki wspakulturowej na żywych siłach ewolucji tworzycielskiej. Aparatura kultury służy odtąd utrzymaniu się poraliżu emocjonalnego olbrzymiej większości ludzkości na globie ziemskim. Twórcze siły za pomocą własnych organów spętały siebie i pogrązyły w letargu. Taką właśnie rolę spełnia kultura duchowa w zasięgu buddyzmu, katolicyzmu, braminizmu i islamu. Naturalne też są skutki ogólne: zastój emocjonalny, osiągany pracowicie przez wychowanie, światopogląd, sztukę, literaturę. Skoro wszystkie te dziedziny zostały spreparowane przez wspakulturę, trudno się spodziewać czegoś innego. A jednak ciż sami ludzie oczekują właśnie czgoś innego. Takie oczekiwania narzuca im ślepy, poznawiony własnej świadomości, humanistyczny bodziec kultury. Pedagog, patriota, literat w Polsce, Indiech, Hiszpanii, itd. pod wpływem tego bodźca wierzy podświadomie, że skutki jego działalności muszą stwarzać bujność, zdrowie i potęgę, pomimo, że świadome jego działanie zdąża we wręcz przeciwną stronę. Dziwi się więc upadkowi umysłowemu, technicznemu, ekonomicznemu tych narodów, gdyż postępując żarliwie, spodziewa się innych owoców.
Wspakultura potrafiła spreparować w sposób ogólnie wyżej opisany wszystkie organy ideomatrycy. Wdrążywszy się w organ normatyki światopoglądowej, potrafiła wymienić wszystkie wielkości, zastępując je "prawdami" wspakultury. Utwierdzić więc musiała poczucie wzgardy dzieła kultury, kult nagiej osobowości personalizmu, kwietyzm wszechmiłości i jałowy etyzm moralizmu, doskonalenia się poprzez kontemplatywne wytężenie. Gdy to wszystko stało się treścią normatyki, nie dziwmy się, że im intensywniej działały jej instytucje, im żarliwiej naciskał ślepy bodziec w postaci zmysłu powinności etycznej, tym większy być musiał marazm emocjonalny, zastój wewnętrzny człowieka, a więc i uwiąd zywilizacyjny całych narodów. Intensyfikacja oddziaływań organu normatyki pogłębiała emocjonalny zastój, rozszerzała jego obszar, gdyż operowano modelem, dającym właściwe dlań skutki. Jest to paradoks intensywności norm etycznych wspakultury, wyrażający się (ze stanowiska ocen kultury) we wzroście sklerozy i marazmu. Żarliwość etyczna oznacza tu bowiem gnębienie pochopności do "marności świata".
Podobnie jest z organem wychowania. Jeśli wspakultura potrafiłauczynić swój ideał człowieka obiektywną formą wychowania społecznego, tym samym funkcja wychowania będzie wytwarzać typ obcy wytężeniu, bierny, niewydajny. Im intensywniej będzie działać taki organ, tym bardziej będzie kaleki i kwietystyczny produkt wychowania. Gdy pod wpływem impulsu wychowania zmontuje się potężny aparat szkolnictwa, wdrążający w umysły ideał doskonałego wzoru człowieka, skutki, ogłądane od strony jego wydajności cywilizacyjnej, będą najbardziej opłakane. Na tym polega konfuzja wszystkich wychowawców, operujących "doskonałymi" wzorami pedagogiki, nasyconej wartościami wspakultury.
Nie inaczej się dzieje z organem świadomości grupowej. O ile tylko wspakultura edycji buddyjskiej, chrześcijańskiej, bramińskiej, islamu, i innej, potrafiła spreparować świadomość grupową danego narodu, czyli dać swoją ocenę przeszłości, teraźniejszości i zadań na przyszłość, obraz ten jako model obiektywny patriotyzmu potężnie formuje dyspozycje dojrzewających pokoleń. Najbardziej ofiarny patriotyzm, powszechne bohaterstwo, nic tu nie zmienią w ogólnej lini schyłkowej danej grupy. Pozytywne odruchy patriotyzmu, w służbie wspakulturowych celów są tylko siłami, nieświadomie podcinającymi korzenie danej wspólnoty historycznej.
Oddziaływanie literatury i sztuki, o ile podstawy ich są juz nasycone treściami wspakultury, nie odbiegają od tego, co wyżej mówiliśmy o innych organach ideomatrycy. Chcemy tylko podkreślić skutki działania perwersyjnej szczepionki wspakulturowej, wymykającej się kontroli umysłu, gdy ten jest opanowany przez wspakulturowy sposób wartościowania. Upowszechnianie się treści wspakulturowych widzi się w aureoli osięgania wzniosłego ideału. Tak myśli każdy Polak, Hindus, Arab, Włoch, itd. Naturalny skutek zbliżania się do ideału, a mianowicie uwiąd cywilizacyjny, rysuje się dlań jako coś nieoczekiwanego, nie wiążącego się przyczynowo z przeżyciami emocjonalnymi jego i milionów towarzyszy. A to z kolei unicestwia możliwość refleksji, sięgającej do sedna rzeczy. Jeśli nawet to nastąpi, w jakimś indywidualnym umyśle, nie znajdzie on żadnego oddźwięku w opinii publicznej środowiska.
4. Perwersyjna szczepionka na środowisku społecznym.
Wspakultura kładzie swoje kukułcze jajo nie tylko w organach ideomatrycy obiektywnej. To samo tyczy ideomatrycy pstchologicznej. Opanowanie ideomatrycy obiektywnej otwiera możliwości w tym właśnie kierunku. Od wieków też wspakultura jest szczególnie czujna na punkcie moralności, etyki, ideałów wychowawczych. Można w tym podziwiać instynkt choroby, który w swym nieomylnym czuciu istotnej wagi zagadnień nie ma żadnego precedensu. Tam, gdzie z podrzuconego jaja wylęgło się pisklę w postaci odwiecznych prawd moralnych, wzoru etycznego człowieka i stało się obiektywnym modelem danego organu, tam się też rozpoczęło kształtować środowisko społeczne o tym samym profilu.
Nieubłaganie upowszechniać się musiał psychologiczny twór człowieka, ukształtowanego na obowiązujących prawdach; stawał się on autorytetem, miarą obyczajów i elementem stylu życia. W jego służbie znalazły się wszystkie narzędzia ideomatrycy. Umysłowość, ożywiona wzgardą dzieła, usilnie odrywająca się od grzesznej materii i jej spraw, czująca w sonie wewnętrzny grzech nieokiełznanych, chaotycznych popędów, narzucała się jako autorytet, jako ośrodek ocen kręgów obyczajowych. Skoro życie dostojne polegało na czystym trwaniu izolowanej osobowości, na unikaniu "zatracenia" indywidualności w dążeniu do czegoś, na doskonaleniu "ja" wolnego od wszystkiego, nie truno określić kąt ocen w takim środowisku. Nie możemy się dziwić, że każda odmiana bezdziejowca posiada szczególną siłę asymilacyjną. Wzór człowieka wspakulturowego, jego przeżyć i odruchów, jest tak jednoznaczny, że nie ma żadnej wątpliwości, kiedy następuje odchylanie się od tej normy. Stąd też uruchamianie aparatu sankcji jest bardzo ułatwione. Ścinają one wszelkie odchylenia w kierunku jakiegoś pozytywnego zamiłowania, mogącego kiedyś podważyć władanie wspakultury w danym środowisku. Hipnoza "naturalności" danego stylu życia działa w takich warunkach wsysająco z wielką precyzją. Jednako skutecznie pociągają do swego poziomu wszelkich dziwaków i nowinkarzy kręgi etosu społecznego, rówieśników, opinii póblicznej. Każda też nowinka, która mogłaby burzyć sklerozę duchową środowiska, jest energicznie zwalczana.
Na tym tle możemy wyjaśnić tajemnicę wielowiekowej, a nawet idącej w tysiąclecia niezmienności środowisk, które mają matrycę psychologiczną urobioną przez wspakulturę. Tam, gdzie wspakultura utwierdziła się w ideomatrycy psychologicznej, tym samym opanowała ona procesy kultury, w ten sposób, że jej organy samobójczo pracują po to, aby utrzymać swoje zaprzeczenie. Nic więc dziwnego, że każde takie środowisko historyczne nie jest zdolne do pokonania choroby w swym rdzeniu o własnych siłach. Choroba będzie trwać przez tysiąclecia bez zmian. Przypływ sił, przypadkowy wzrost dzielności i bujności jakiegoś pokolenia w niczym nie jest zdolen zmienić zastarzałej skterozy. Bunt przeciw oczywistej nędzy fizycznej, upadkowi politycznemu, bijącemu w oczy uwiądowi cywilizacyjnemu przyjmuje zawsze postać mechanicznego zwalczania zmysłowo dostrzegalnych skutków własnej niewydajności, lecz nigdy nie może sięgnąć zasad, w których są zawarte kryteria naczelne.
To wyjaśnia nam zagadkę nieprzerwanej śpiączki, znamiennej dla wszystkich ludów na globie, które ogarnięte były epidemiami wspakultury w najbardziej odległej przeszłości. Tam mamy nieprzerwaną ciągłość władania prawd wspakultury, pomimo, iż w ciągu tysięcy lat zewnętrzne formy ulegają wszelkim przeobrażeniom. Gdy więc widzimy gdzieś narody o starych tradycjach, pogrążobych w upadku, nie szukajmy jakichś bliskich, optycznie łatwo uchwytnych "przyczyn". Są to zupełnie przypadkowe akcesoria. Istotna siła, wyznaczająca ubóstwo cywilizacyjne tych natodów tkwi w tym, co stanowi ich trzon moralny, który został ustabilizowany zapewne już bardzo dawno. W takim stanie żyje dziś 80-90% ludzkości i żyć długo będzie jeszcze, jeśli nie wypracujemy rewolucyjnej metody pokonywania zastarzałego skrzepu emocjonalnego wspakultury.
Rozpatrywaliśmy w poprzednim rozdziale mechanikę procesu kultury, jego ciągłość na pniu przemijających pokoleń.Ogarnęliśmy myślowo technikę przerzutu energii kosmicznej, idącej od korzeni biologii ludzkiej, poprzez bodźce woli tworzycielskiej w psychice jednostki, na organy ciągłości tredycji historycznej. Ten sam rozmach ewolucji tworzycielskiej świata widzieliśmy w coraz innych formach energii człowieczej, przeistaczającej naturalny ład. Na, tym właśnie polega awangardowość kosmiczna istoty człowieka i humanizmu.
Człowiek dla nas jest zawsze a) istotą biologiczno-somatyczną, b) wolą tworzycielską, i c) wolą instrumentalną. Ale może się zdarzyć, że przerzut energii, idący przez te trzy zasadnicze ogniwa, ustaje, z tych lub lub innych powodów. Energie biologiczne przeistaczają się w napięcie woli tworzycielskiej, w humanistyczne bodźce kultury, nie mogą jednak przekształcić się w sprawczy czyn. Wówczas to rodzi się jedno z najbardziej podstawowych zjawisk życia ludzkiego: następuje rozszczepienie człowieka i rozpad humanizmu. Jest to fakt olbrzymiego znaczenia dla człowieka i jego posłannictwa. To, co dla nas jest człowieczeństwem w opisanym wyżej, twórczym znaczeniu, rozpada się na człony składowe. Jest to początek niezmiernie doniosłego procesu kosmicznej dewastacji humanizmu.Nastepuje autonomizacja każdego z trzech wyżej podanych ogniw całościowej istoty ludzkiej. W gruzy musi paść tworzycielskie doznawanie bytu i takież widzenie człowieka. Wyłoni się autonomiczny, dla siebie istniejący świat biologii ludzkiej, a dobre samopoczucie ciała stanie się celem istnienia. Napięcia i bodźce woli tworzycielskiej staną się czymś niepojętym, tak samo jak i uzdolnienia, stanowiące o woli instrumentalnej. Świat i ład naturalny ukaże się jako coś zewnętrznego, przeciwstawnego, sztywnego i wieczyście niezmiennego. Będzie to wręcz inne widzenie bytu, niż to, które rozkwita w psychice ożywionej bohaterską postawą wobec życia. Linie kierunkowe tego doznawania i widzenia świata we wszystkim przeciwstawiać się będą kulturowemu posłannictwu człowieka. Stąd też użyjemy dla tego nowego fenomenu odpowiedniej nazwy: nazwiemy go wspakulturą.
Wspakultura jest pojęciem obejmującym to wszystko, co wynika z odwrócenia się człowieka od jego kulturowego posłannictwa, odejścia od linii przeistaczania ładu naturalnego świata w związaną postać mocy cywilizacyjnej. Jest to olbrzymi problemat. Dopuki nie wyświetlimy w pełni wszystkich zagadnień, związanych ze wspakulturą, nie potrafimy opanować podstaw człowieczego istnienia. Wstępnym wyjaśnieniom kwestii wspakultury poświęciłem specjalne studium, dokąd też odsyłam czytelnika (Jan Stachniuk, "Wspakultura", Trzaska Evert i Michalski, Warszawa 1948). Tutaj ograniczyć się muszę do zarysowania istoty wspakultury w najdalej idących skrutach myślowych. Wspakultura jest strukturalnym następstwem oderwania się człowieka od ewolucji tworzycielskiej świata. Z tych lub innych przyczym człowiek w jakimś momencie przestaje doznawać swego posłannictwa kulturowego, nie rozbrzmiewa już w jego duszy nakaz uczestniczenia w procesach rekonstrukcji ładu naturalnego, obcą mu jest radość kosmicznej powinności wobec dzieła kultury. Brak tych odczuć jest dopiero jedną stroną osobowości wspakulturowej. Posiada ona swoiste atrybuty, ale jakże odmienne! Osobowość wspakulturowa widzi świat w zupełnie innych kategoriach niż człowiek wtopiony w rytm kultury.
Zamiast radości wytężenia i rozkoszy twórczej, odczuje pustkę i bezsens każdego wysiłku, o ile on przekracza krąg konieczności związanych z urzymaniem nagiego istnienia. Nieczynienie stanie się zbawczą ucieczką od straczliwości niepojętego bytu. Odejście od kultury i narzędzi jej rozwoju, a więc woli instrumentalnej, będzie znalezieniem czegoś bardzo wartościowego. Zanik sprawczego czynu unicestwia nie tylko narzędzia jemu służące, a więc postęp nauki, organizacji, wychowania, techniki, ale i to wszystko, co stanowi trzon historii. Na takim podłożu rozkwita bezdziejowy, antypragmatyczny, wrogi wszelkiej pozytywnej działalności stosunek do bytu. Świat nieruchomieje i kostnieje w stanie chaosu; to samo dzieje się z duszą ludzką. Sprawczy czyn, narzędzia wzmagania kultury, instytucje służące ciągłości historycznego dzieła, są zupełnie nie potrzebne. Są to już tylkodokuczliwe rekwizyty czegoś, co przestało być ważne.
Zanegowanie woli instrumentalnej zmienia do gruntu pozycję woli tworzycielskiej. Napór emocji, kierujący nas do człowieczego posłannictwa, staje się zupełnie bezprzedmiotowy. Skoro odrzuciliśmy to posłannictwo i zanegowaliśmy instrumenty do tego potrzebne, motor emocjonalny w naszej psychice musi ulec zupełnemu rozstrojowi. Nie ma już aparatury, którą on porusza, nie ma dzieła, któremu służy. Jako coś zdeterminowanego musimy przyjąć demontaż woli tworzycielskiej w naszej psychice. Zamiast zorganizowanego zestroju bodźców i instynktów, otrzymamy chaos emocjonalny, rozdzierający naszą psychikę, pogrążający ją w niepojętym cierpieniu i niepokoju.
Pozostaje jeszcze trzecie ogniwo tworzycielskiej istoty człowieka, ogniwo fundamentalne - biologia ludzka. To jej pierwiastkowa energia, siły naszego ciała, przeistaczają się w trakcie dojrzewania organizmu człowieka w to, co nazwaliśmy wolą tworzycielską; ta z kolei uruchamia aparaturę instrumentalną naszego humanizmu. Gdy rozkład ogarnie owe ogniwa, biologia ludzka z konieczności ujrzy siebie jako coś, co nie ma żadnego innego celu, jak tylko trwać i wegetować. Odżyją prastare dyspozycje do szczęścia czysto fizjologiczneho, takiego, jakiego doznaje świat zwierzęcy i roślinny. Bioligia ludzka zechce się sycić szczęściem kwiatów i motyli, zechce wrócić do złotego wieku beztroskiego sycenia się czystym tokiem przebiegów fizjologii. Jako wtórne zadanie narzuci się klajstrowanie dokuczliwego chaosu na pognaniczu biologii i psychiki w naszej osobowości, chaosu, zakłócającego ciągory do cichego szczęścia statyki i odprężenia.
Ustanie procesu kultury wyraża się więc w rozkładzie istoty człowieka na trzy resztkowe, izolowane kikuty. Owe kikuty są bramami, wprowadzającymi w labirynt kosmicznego schorzenia. Labirynt choroby posiada trzy zasadnicze korytarze, trzy kierunki oddalania się człowieka od swego tworzycielskiego posłannictwa. Są to kikuty rozpadającego się humanizmu.
Pierwszym z nich jest powrót w stare łożysko wieczystego wrotu biowegetacji, czyli marsz ku pokusom szczęścia fizjologicznego, jakie daje czyste trwanie.
Drugim - dążenie do pozbycia się rozstrajającego i bolesnego chosu emocjonalnego w psychice, a zrodzonego z dekompoozycji woli tworzycielskiej. Będzie to absorbujące zajęcie w nieuchwytnej sferze "duchowości", skąd krok już tylko do fikcji odrębności i zasadniczej inności świata "ducha".
Trzecim - ucieczka od woli instrumentalnej, a więc negacja kulturowych zadań, negacja historii, narzędzi i środków zwalczanie pokus tworzenia i władania. To są trwałe znamiona wspakulturowego doznania świata. Wszędzie tam, gdzie człowiek wypadł z ewolucji tworzycielskiejś świata, znamiona te organicznnie występują w postawie wobec bytu. dzięki nim profil osobowości wspakultyrowej jest tak bardzo wyrazisty. osobowość wspakulturowa jest faktem istniejącym wbrew historii, wbrew postępowi, wbrew kulturze. Wyraża się lepiej jako istota bezdziejowa, wspakulturowa, antyrozwojowa. Nie da się więc ona wyobrazić na podstawie roswoju społecznego, postępu historii, nauki, techniki, produkcji, walki klas, itd. System światopoglądowy osobowości wspakulturowej nie ma zaczepienia o historyczny rozwój stosunków podłoża społecznego, gdyż rozwojowi temu zdecydowanie przeciwstawia się. Stąd też materializm dziejowy jest najzupełniej bezradny wobec niej; nigdy nie potrafi dociec, skąd się rodzi, na czym polega jej istota, jak trwa.
Wyżej zarysowaliśmy trzy drogi przezwyciężenia posłannictwa kulturowego i humanizmu: a) wyzwolenie biowegetacji, b) zwrócenie się ku światu bezkierunkowych napięć emocjonalnych bezdziejowej psychiki, i c) negacja aparatury tworzycielskiej i jej tworzywa jako ucieczka od pokus "straszliwego świata". Są to trzy korytarze odwiecznego labiryntu wspakultury, w którym ludzkość błądzi od tysiącleci. W każdej chwili, gdy tylko ustaje w nas celowy rytm pracy na rzecz kultury, zwracamy się do bram labiryntu wspakultury.
Wydaje się nam wskazane w paru zdaniech omówić jeszcze wewnętrzną strukturę tego labiryntu. Otóż każdy korytarz labiryntu, o którym mowa rozdwaja się na zasadnicze "pierwiastki wspakultury", będące wielkościami elementarnymi. I tak kikut wyzwolonej biologii ludzkiej występuje ostatecznie w postaci dwóch pierwiadtków: a) personalizmu, b)wszeczmiłości. Pierwszy wyraża postawę kalekiego, wyizolowanego ze świata osobnika. Taki sierocy osobnik, widząc siebie w zamarłym świecie, doznaje go w swoisty sposób: jest on dlań obcy i wrogi. Personalizm jest odruchem jednostki "wolnej" od posłannictwa człowieczego, dążącej do czystego trwania, mającej za ideał idylliczny zastój od wewnątrz i zewnątrz. Wszechmiłość natomiact wyraża mistykę wspólnoty biologicznego trwania, posiadającą swoje oparcie w konkrecie "wielkiego ciała żywej natury".
Kikut woli tworzycielskiej, występujący teraz jako chaoryczny napór żywiołu emocjonalnego, wyrazi się w dwóch dalszych pierwiastkach wspakultury. Są nimi c) moralizm i d) spirytualizm. Podstawą moralizmu jest cierpienie psychiki, rozdzieranej przez bodźce emocjonalne, nie mające pozytywnego ujścia. Próby zaplasterkowania niepojętego rozstroju psychiki prowadzą do swoistej metodyki kojenia bólu, którą jest kontemplatywny moralizm. Spirytualizm oznacza odkrycie, że poza "tu" istnieje jeszcze "tam"; stąd rodzi się magia jako droga dotarcia do lepszego i wspanialszego "tam". Rozpad woli instrumentalnej, jako negacja aparatury i tworzywa przeistaczanego w procesie kultury, doprowadzi do pierwiastka: a) nihilizmu, i, gdzieś na marginesie f) hedonizmu.
Są to ostateczme produkty rozpadu humanizmu. Każdy z nich jest podstawą swoistego oglądu świata. Nany więc sześć światopoglądów wspakulturowych, sześć systemów ocen, chociaż wszystkie narodziły się z tego samego wątku rozpadowego.
2. Epidemie wspakultury
Wspakultura wytwarza bezdziejowy typ odobowości. Jest ona wyrazem ucieczki człowieka od siebie, od swego posłannictwa. Dążąc do pogrążenia się w labiryncie schorzenia wspakulturowego, musi ona żywić szczególniejszy lęk i wzgardę dla celów kultury, a zwracać się ku wartościom "duchowym", które zawierają się w poszczególnych pierwiadtkach pandekadentyzmu. Jako coś prawidłowego więc należy przyjąć pragnienie "uwolnić się od historyzmu i pragmatyzmu a zatem i od sukcesu mierzonego powodzeniem gospodarczym lub polityvznym, sięgnąć znowu ku prymatowi wartości duchowych, obiektywnych, trwałych i zobowiązujących człowieka ku określonemu życiu, mimo trudności, a nawet mimo klęsk. (podkreślenie nasze J. S.)(R. Jadźwing, "Skąd i dokąd idziemy", Wilno 1939, s. 41).
Nawet mimo klęsk. Dla osobowości wspakulturowej klęski nie są wcale argumentem przeciw jej zasadom. Klęski i dierpienia raczej potwierdzają "prawdę". Zgodnie z rym twierdzi św. Augustyn: "przez cierpienie ukazuje się nam nie gniew Boży, ale raczej jego miłosierdzie." to tylko młodość, bujność może czuć inaczej. Stąd też lepszą podstawą dla plenienia się osobowości wspakulturowej jest upadek sił i starość: "starość radosną jest, jak ten, który wyzwoliwszy się od długo dźwiganego łańcucha, nareszczie poczuł swą wolność."
Marsz w głąb labiryntu wspakultury doprowadza do sześciu kapliczek pierwiastkowych, o których wyżej mówiliśmy. Rodzi się wówczas pewien kłopot, gdyż konsekwencje, które narzuca każdy z pierwiastków wspakultury są w pewnym stopniu rozbieżne. Personalizm i wszechmiłość wycelowane są na szczęście fizjologiczne czystego trwania, jakie jest udziałem "kwiatów i motyli". Natomiast nihilizm, a w części i moralizm, chcąc uwolnić się od wewnętrznego "zła" woli tworzynielskiej, popychającej człowieka ku wielkiej przygodzie tworzycielskiego życia, muszą podcinać jej korzenie, którymi są pełnia zdrowia i bujność ciała. W ten sposób godzi się w podstawę fizyczną człowieka, jego fizjologię. Takich sprzeczności jest więcej.
Ponieważ jednak wszystkie pierwiastki wspakultury rodzą się z tego samego procesu rozpadu człowieczeństwa i kultury, istnieje wspólna tendencja do wywalczenia przewagi i ukoronowania dzieła dewastacji. Tendencja ta polega na utrwaleniu wspakultury w życiu ludzkim, uczynieniu jej kategorią panującą. Mamy tu do czynienia z jakąś dziwną perwersją kosmiczną, koszmarnym wynaturzeniem ogólnej ewolucji świata. Wtrazem tak odwróconego rozwoju jest zespolenie się wszystkich pierwiastków wspakultury w nadrzędną syntezę, neutralizującą wewnętrzne sprzeczności. Powstaje koncentracja sił rozpadu humanizmu o wysokiej potędze. Nazwaliśmy ją "wspakulturą totalną".
Około trzech tysięcy lat temu ludzkość stała się pastwą szeregu epidemii wspakultury totalnej. Takimi epidemiami były: buddyzm, braminizm, chrześcijaństwo i islam. Każda z tych wspakultur totalnych była specyficznym zestrojem tych samych sześciu pierwiastków kosmicznej choroby humanizmu. Gdy wnikniemy w rdzeń każdej z nich, znajdziemy zawsze te same elementy składowe, złączone według innych tylko schematów hierarchizujących. Zewmętrznym wykładnikiem syntez wspakultury totalnej były instytucje, które dążyły do zaszczepienia swych naczelnych prawd na żywym pniu idących pokoleń ludzkości. Podstawą tych instytucji są: a) jedność światopoglądu wspakultury, powstająca z syntezy sześciu pierwiastków, b) kasta kapłańska, c) system środków kaleczenia emocjonalnego mas, i d) środki nacisku na biologię ludzką i stosunki społeczne, tak, by kaleczenie emocjonalne było możliwe do wykonania. Razem stanowi to istotę kościoła. Takimi kościołami były i są buddyzm, braminizm, katolicyzm, islam. W ciągu tysiącleci rozwijała sie ekspansja wspakultury, ogarniając prawie całą ludzkość.Pod jej naporem zgasło pierwsze ognisko kultury, stworzone w antycznej Grecji. Nie wygasło jednak ono na zawsze. Po upływie dwu tysięcy lat rozpaliło się ono na nowo w postaci nowoczesnej cywilizacji zachodniej. Groza zgaszenia człowieczeństwa została usunięta.
Choroby wspakultury, rozprzestrzeniając się w danym społeczeństwie, niszczyły nie tylko wierzenia obce sobie, ale i podrywały fundamenty życia społecznego. wystarczy sobie przypomnieć dzieje utwierdzania się chrześcijaństwa w świecie antycznym: "Idea religii Chrystusowej zawierała pierwiastki sprzeczne z całym duchem kultury antycznej, grecko-rzymskiej. Odwracała ona człowieka od doczesności, od świata ziemskiego, jego dóbr i ideałów, państwa i militaryzmu, kultury materialnej i artystycznej... W pierwszych wiekach chrześcijaństwa kultura i szkoła rzymska były przedmiotem bezwzględnego potępienia i gwałtownych ataków." (Stanisław Kot, "Zarys dziejów wychowania jako funkcji społecznej", Warszawa 1936, s. 35).
Ale idąc tą drogą dochodziło sie do zupełnego upadku. "Wówczas to w roztropniejszych umysłach, ulegających wpływowi pism Ojców Kościoła, poczęła się budzić obawa o przyszłość. Obserwując coraz to głębszy upadek oświaty kleru, przewidywali, że niedługo nawet Pismo Św. nie będzie dlań zrozumiałe, że ciemnota pociągnie także za sobą upadek wiary. Ten gwałtowny postęp ciemnoty zapragnął powetrzymać sędziwy Cassiodorius (ur. ok. 490 r.)... Postanowił on dla podniesienia oświaty duchowieństwa opracować w jednym dziele podręcznik całej niezbędnej wiedzy... Cassiodor był na wskroś chrześcijaninem, nauki świeckie, które wykładał, nie interesowały go sami przez się, wykształcenie w nich nie stanowiło samo w sobie celu, jak to było za czasów pogaństwa; miało ono być jedynie środkiem do studium Pisma Św. ...A jednak i ta próba nie od razu została przez Kościół przyjęta - przez pewien okres jeszcze trwał on na nieprzejednanym stanowisku. Jeszcze papież Grzegorz Wielki (zm. 604), znany nie tylko jako dzielny organizator Kościoła, ale także reformator i nauczyciel śpiewu kościelnego - stąd później uznawany za patrona szkół - żywił głęboka podejrzliwość ku naukom szkolnym. Kiedy doszła doń wieść, że biskup Dezydery z Vienne udziela pewnym osobom nauk gramatyki, skarcił go ostrym listem, wyrażając nadzieję, że może ta wieść jest fałszywa i że biskup wytłumaczy się ze studiowania głupstw i nauk świeckich." (Stanisław Kot, "Historia wychowania", wyd. drugie, tom I, Lwów 1934, ss. 123-124).
Po pewnym czasie zrobione zostało odkrycie, które nazywamy "perwersyjnym instrumentalizmem wspakultury". Polega on na spożytkowaniu osiągnięć kultury do realizacji zamierzeń i celów wspakultury. Dobry wspakulturowiec żywi wzgardę dla świata i nie ma ochoty do twórczej pracy i wysiłku. Ale może być ktoś, kto jest zdrowy, pełen sił i zapału, dysponuje środkami techniki, organizacji. Może on stać się niebezpieczny dla "wiary" poprzez swe pokusy dla marności świata. Takiemu to właśnie narzuca się cele wspakultury jako wzniosłe zadania. Drobnym przykładem może być wstręt do greckiej filozofii, nauki, sztuki, a następnie urzycie jej do podmurowania "prawd" Chrystusowych; Chrystus nauczał miłości nieprzyjaciół, ale rycerstwo oddające się wojowaniu, a więc chyba dalekie od powyższej "prawdy", zostaje urzyte do szerzenia "wiary" w niezliczonych wojnach; wyprawy krzyżowe przeciwko Słowianom, to tylko nikły szczegół.
W świecie antycznym stworzono system "perwersyjnego instrumentalizmu wspakultury" poprzez objęcie części spadku kulturowego, celem wyniszczenia ośrodków, które tę kulturę stworzyły.
"Nie dziwna, że wobec takich rozważań łagodniała pierwotna nienawiść do kultury pogańskiej i że z wolna układał się kompromis między nią a chrzescijaństwem... Miało to dla następnych wieków nieobliczalną doniosłość. Temu procesowi dziejowemu, który dokonywał się najsilniej od końca IV do początków VI wieku po Chr., zawdzięczamy utrzymanie częściowej chociaż jednolitości w rozwoju kultury europejskiej od epoki helleńskiej aż po czasy dzisiejsze." (Stanisław Kot, "Historia wychowania", tom I, s.117).
Drugim takim systemem było średniowieczne Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Ono też nas ochrzciło i gwałtem oderwało od fundamentów kultury naturalistycznej. Intuicyjna technika, pozwalająca wspakulturze spożytkować obce i wrogie siły jako instrumenty na rzecz swego rozprzestrzenienia się i utrwalenia, - oto tajemnica jej ekspansji w świecie ludzkim. Buddyzm, chrześcijaństwo, islam i nowoczesne formacje wspakultury, nie występujące pod własną flagą, są wyposażone w zagadkowy instynkt pasożytnictwa, dzięki któremu każde załamanie się humanizmu przeistacza się w rezerwy choroby. Umysł nasz z jakąś szczególną łatwością ulega hipnozie demona wspakultury i stając się jego sługą zdradza niezwykłą pochopność do gorliwej pracy wyniszczania fundamentów humanizmu. Teoria wspakultury otwiera nam perspektywy na dziwne zaiste właściwości naszej człowieczej istoty.
3. Perwersyjna szczepionka wspakultury
Osobliwą formą perwersyjnego instrumentalizmu jest umiejętność składania kukułczego jaja wspakultury w organach ewolucji tworzycielskiej, dzięki czemu powstaje szczepionka choroby, żywiąca się i rozwijająca się na sokach życiowych kultury. Pokrótce więc omówimy istotę tego zjawiska, które można by nazwać perwersyjną szczepionką wspakultury.
Poruszalśmy już problemat sił motorycznych posłannictwa człowieczego, które wyrażają się w naporze woli tworzycielskiej. Ona bowiem stanowi utajony humanistyczny bodziec kultury, występujący w różnych postaciach w poszczególnych organach procesu tworzycielskiego. W kulturze duchowej są to organy zapewniające ciągłość pracy historycznej, nastawione na wciąganie nadążających pokoleń do forsowania dzieła rekonstrukcji ładu naturalnego. Dzieki organom normatyki światopoglądowej, wychowania,i td. a następnie środowiska społecznego, dojrzewające pokolenia są odpowiednio kształtowane i wciągane w ciągły proces kultury. I oto w tę mechanikę, nastawioną na pozytywne cele posłannictwa człowieczego, włącza się wspakultura. Wydawało by sig, że wejście wspakultury w ten mechanizm jest niemożliwe, gdyż jej istota i jej cele są pełnym przeciwieństwem jego we wszystkich płaszczyznach. Tak jest naprawdę, lecz to nie przeszkadza wspakulturze opanować ewolucję tworzycielską, w szczegolności jej organy w dziale kultury duchowej. Opanowanie zaś ich ma ten skutek, że sam proces kultury zamiera, lecz żywe siły, napierające od podstaw, są nadal zaprzęgnięte do pracy, z tym, że praca ta nie służy już kulturze, lecz jej hamowaniu i niszczeniu. Inaczej mówiąc - proces kulturowy w dolnych kondygnacjach przebiega bez zmian, lecz w górnych ulega pełnemu odwróceniu. Zdrowe i żywe siły pozbawia się świadomości po to, aby następnie zwrócić je na cele wręcz przeciwne, niż te, którym miały pierwotnie służyć. Dzieje się to w ten sposb, że wspakultura podrzuca swoje kukułcze jajo do ewolucji tworzycielskiej.
W odległej epoce historycznej, gdy człowiek dopiero wytwarzał pierwsze instrumenty dla swego kulturowego posłannictwa, świadomość nadbudowy ideologicznej humanistycznego bodźca kultury była bardzo chwiejna. Wystarczy przypomnieć czasy poprzedzające zjawienie się Buddy, Chrystusa, Mahometa. Co więc czyni wspakultura? Korzysta ona z przewagi swej świadomości, albowiem ta, dzięki swej wieczystej niezmienności, łatwiej i szybciej dojrzała. Od Buddy i Chrystusa prawdy wspakultury są "odwieczne". Każdy pierwiastek wspakultury jest "wieczny", raz wykończony, jako koncepcja światopoglądowa nie ulega już zmianom. Wyrazem jej przewagi jest atak na organy kultury, gdzie celem jest narzucenie swej świadomości i utrwalenie jej.
Podrzuca się kukułcze jajo do mechanizmu tradycji, dzięki czemu humanistyczny bodziec kultury otrzymuje nową świadomość, i to właśnie wspakulturową. To jest ognisko całego zagadnienia. Humanistyczny bodziec kultury, dzięki kukułczemu jaju wspakultury traci własną świadomość tworzycielską, a na jej miejscu rozplenia się świat pojęć wspakulturowych. Krok dalej, i wspakultura opanowuje rdzeń organów - normatyki światopoglądowej, wychowania, świadomości grupowej, sztuki, a to przez spreparowanie obiektywnych modeli tych organów. Z pozoru więc organy te nadal pełnią swe powinności w ramach ewolucji tworzycielskiej, ale dzięki kukułczemu jaju wspakulturowej świadomości kierunek ich pracy ulega radykalnej zmianie. Humanistyczny bodziec kultury w każdym z tych organów jest nadal siłą motoryczną, lecz kierunek oddziaływania jest już inny. Nikt jednak tej zmiany nie dostrzega, gdyż wspakultura opanowała i narzuciła swoje kryteria właśnie świadomości. Jest to w całości coś tak niesamowitego, że wydaje się jakimś koszmarnym snem, pełnym rażących nonsensów.
Stwierdzamy więc fakt uderzający: opanowanie w dalekiej przeczłości krystalizujących się organów kultury przez wspakulturę, dzięki czemu organy te uległy wykolejeniu i zmarnieniu. Praca ich polega odtąd na kształtowaniu typu emocjonalnego człowieka, możliwie najdalszego pokusom posłonnictwa kulturowego, osobnika najbardziej jałowego, czyli najbliższego "wzniosłościom" wspakultury.
I to jest istota perwersyjnej szczepionki wspakulturowej na żywych siłach ewolucji tworzycielskiej. Aparatura kultury służy odtąd utrzymaniu się poraliżu emocjonalnego olbrzymiej większości ludzkości na globie ziemskim. Twórcze siły za pomocą własnych organów spętały siebie i pogrązyły w letargu. Taką właśnie rolę spełnia kultura duchowa w zasięgu buddyzmu, katolicyzmu, braminizmu i islamu. Naturalne też są skutki ogólne: zastój emocjonalny, osiągany pracowicie przez wychowanie, światopogląd, sztukę, literaturę. Skoro wszystkie te dziedziny zostały spreparowane przez wspakulturę, trudno się spodziewać czegoś innego. A jednak ciż sami ludzie oczekują właśnie czgoś innego. Takie oczekiwania narzuca im ślepy, poznawiony własnej świadomości, humanistyczny bodziec kultury. Pedagog, patriota, literat w Polsce, Indiech, Hiszpanii, itd. pod wpływem tego bodźca wierzy podświadomie, że skutki jego działalności muszą stwarzać bujność, zdrowie i potęgę, pomimo, że świadome jego działanie zdąża we wręcz przeciwną stronę. Dziwi się więc upadkowi umysłowemu, technicznemu, ekonomicznemu tych narodów, gdyż postępując żarliwie, spodziewa się innych owoców.
Wspakultura potrafiła spreparować w sposób ogólnie wyżej opisany wszystkie organy ideomatrycy. Wdrążywszy się w organ normatyki światopoglądowej, potrafiła wymienić wszystkie wielkości, zastępując je "prawdami" wspakultury. Utwierdzić więc musiała poczucie wzgardy dzieła kultury, kult nagiej osobowości personalizmu, kwietyzm wszechmiłości i jałowy etyzm moralizmu, doskonalenia się poprzez kontemplatywne wytężenie. Gdy to wszystko stało się treścią normatyki, nie dziwmy się, że im intensywniej działały jej instytucje, im żarliwiej naciskał ślepy bodziec w postaci zmysłu powinności etycznej, tym większy być musiał marazm emocjonalny, zastój wewnętrzny człowieka, a więc i uwiąd zywilizacyjny całych narodów. Intensyfikacja oddziaływań organu normatyki pogłębiała emocjonalny zastój, rozszerzała jego obszar, gdyż operowano modelem, dającym właściwe dlań skutki. Jest to paradoks intensywności norm etycznych wspakultury, wyrażający się (ze stanowiska ocen kultury) we wzroście sklerozy i marazmu. Żarliwość etyczna oznacza tu bowiem gnębienie pochopności do "marności świata".
Podobnie jest z organem wychowania. Jeśli wspakultura potrafiłauczynić swój ideał człowieka obiektywną formą wychowania społecznego, tym samym funkcja wychowania będzie wytwarzać typ obcy wytężeniu, bierny, niewydajny. Im intensywniej będzie działać taki organ, tym bardziej będzie kaleki i kwietystyczny produkt wychowania. Gdy pod wpływem impulsu wychowania zmontuje się potężny aparat szkolnictwa, wdrążający w umysły ideał doskonałego wzoru człowieka, skutki, ogłądane od strony jego wydajności cywilizacyjnej, będą najbardziej opłakane. Na tym polega konfuzja wszystkich wychowawców, operujących "doskonałymi" wzorami pedagogiki, nasyconej wartościami wspakultury.
Nie inaczej się dzieje z organem świadomości grupowej. O ile tylko wspakultura edycji buddyjskiej, chrześcijańskiej, bramińskiej, islamu, i innej, potrafiła spreparować świadomość grupową danego narodu, czyli dać swoją ocenę przeszłości, teraźniejszości i zadań na przyszłość, obraz ten jako model obiektywny patriotyzmu potężnie formuje dyspozycje dojrzewających pokoleń. Najbardziej ofiarny patriotyzm, powszechne bohaterstwo, nic tu nie zmienią w ogólnej lini schyłkowej danej grupy. Pozytywne odruchy patriotyzmu, w służbie wspakulturowych celów są tylko siłami, nieświadomie podcinającymi korzenie danej wspólnoty historycznej.
Oddziaływanie literatury i sztuki, o ile podstawy ich są juz nasycone treściami wspakultury, nie odbiegają od tego, co wyżej mówiliśmy o innych organach ideomatrycy. Chcemy tylko podkreślić skutki działania perwersyjnej szczepionki wspakulturowej, wymykającej się kontroli umysłu, gdy ten jest opanowany przez wspakulturowy sposób wartościowania. Upowszechnianie się treści wspakulturowych widzi się w aureoli osięgania wzniosłego ideału. Tak myśli każdy Polak, Hindus, Arab, Włoch, itd. Naturalny skutek zbliżania się do ideału, a mianowicie uwiąd cywilizacyjny, rysuje się dlań jako coś nieoczekiwanego, nie wiążącego się przyczynowo z przeżyciami emocjonalnymi jego i milionów towarzyszy. A to z kolei unicestwia możliwość refleksji, sięgającej do sedna rzeczy. Jeśli nawet to nastąpi, w jakimś indywidualnym umyśle, nie znajdzie on żadnego oddźwięku w opinii publicznej środowiska.
4. Perwersyjna szczepionka na środowisku społecznym.
Wspakultura kładzie swoje kukułcze jajo nie tylko w organach ideomatrycy obiektywnej. To samo tyczy ideomatrycy pstchologicznej. Opanowanie ideomatrycy obiektywnej otwiera możliwości w tym właśnie kierunku. Od wieków też wspakultura jest szczególnie czujna na punkcie moralności, etyki, ideałów wychowawczych. Można w tym podziwiać instynkt choroby, który w swym nieomylnym czuciu istotnej wagi zagadnień nie ma żadnego precedensu. Tam, gdzie z podrzuconego jaja wylęgło się pisklę w postaci odwiecznych prawd moralnych, wzoru etycznego człowieka i stało się obiektywnym modelem danego organu, tam się też rozpoczęło kształtować środowisko społeczne o tym samym profilu.
Nieubłaganie upowszechniać się musiał psychologiczny twór człowieka, ukształtowanego na obowiązujących prawdach; stawał się on autorytetem, miarą obyczajów i elementem stylu życia. W jego służbie znalazły się wszystkie narzędzia ideomatrycy. Umysłowość, ożywiona wzgardą dzieła, usilnie odrywająca się od grzesznej materii i jej spraw, czująca w sonie wewnętrzny grzech nieokiełznanych, chaotycznych popędów, narzucała się jako autorytet, jako ośrodek ocen kręgów obyczajowych. Skoro życie dostojne polegało na czystym trwaniu izolowanej osobowości, na unikaniu "zatracenia" indywidualności w dążeniu do czegoś, na doskonaleniu "ja" wolnego od wszystkiego, nie truno określić kąt ocen w takim środowisku. Nie możemy się dziwić, że każda odmiana bezdziejowca posiada szczególną siłę asymilacyjną. Wzór człowieka wspakulturowego, jego przeżyć i odruchów, jest tak jednoznaczny, że nie ma żadnej wątpliwości, kiedy następuje odchylanie się od tej normy. Stąd też uruchamianie aparatu sankcji jest bardzo ułatwione. Ścinają one wszelkie odchylenia w kierunku jakiegoś pozytywnego zamiłowania, mogącego kiedyś podważyć władanie wspakultury w danym środowisku. Hipnoza "naturalności" danego stylu życia działa w takich warunkach wsysająco z wielką precyzją. Jednako skutecznie pociągają do swego poziomu wszelkich dziwaków i nowinkarzy kręgi etosu społecznego, rówieśników, opinii póblicznej. Każda też nowinka, która mogłaby burzyć sklerozę duchową środowiska, jest energicznie zwalczana.
Na tym tle możemy wyjaśnić tajemnicę wielowiekowej, a nawet idącej w tysiąclecia niezmienności środowisk, które mają matrycę psychologiczną urobioną przez wspakulturę. Tam, gdzie wspakultura utwierdziła się w ideomatrycy psychologicznej, tym samym opanowała ona procesy kultury, w ten sposób, że jej organy samobójczo pracują po to, aby utrzymać swoje zaprzeczenie. Nic więc dziwnego, że każde takie środowisko historyczne nie jest zdolne do pokonania choroby w swym rdzeniu o własnych siłach. Choroba będzie trwać przez tysiąclecia bez zmian. Przypływ sił, przypadkowy wzrost dzielności i bujności jakiegoś pokolenia w niczym nie jest zdolen zmienić zastarzałej skterozy. Bunt przeciw oczywistej nędzy fizycznej, upadkowi politycznemu, bijącemu w oczy uwiądowi cywilizacyjnemu przyjmuje zawsze postać mechanicznego zwalczania zmysłowo dostrzegalnych skutków własnej niewydajności, lecz nigdy nie może sięgnąć zasad, w których są zawarte kryteria naczelne.
To wyjaśnia nam zagadkę nieprzerwanej śpiączki, znamiennej dla wszystkich ludów na globie, które ogarnięte były epidemiami wspakultury w najbardziej odległej przeszłości. Tam mamy nieprzerwaną ciągłość władania prawd wspakultury, pomimo, iż w ciągu tysięcy lat zewnętrzne formy ulegają wszelkim przeobrażeniom. Gdy więc widzimy gdzieś narody o starych tradycjach, pogrążobych w upadku, nie szukajmy jakichś bliskich, optycznie łatwo uchwytnych "przyczyn". Są to zupełnie przypadkowe akcesoria. Istotna siła, wyznaczająca ubóstwo cywilizacyjne tych natodów tkwi w tym, co stanowi ich trzon moralny, który został ustabilizowany zapewne już bardzo dawno. W takim stanie żyje dziś 80-90% ludzkości i żyć długo będzie jeszcze, jeśli nie wypracujemy rewolucyjnej metody pokonywania zastarzałego skrzepu emocjonalnego wspakultury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz