Abstrakt
Współczesne neopogaństwo słowiańskie łączy w sobie dziedzictwo dawnej duchowości ze współczesnym rozumieniem istoty procesów kulturowych. Nie ma więc problemów ze statusem ontologicznym bytów duchowych organizujących pogańską teologię - są one, jak i cała kultura bytami wirtualnymi. W religii nie występuje więc problem wiary, tylko kultu powoływanych przez nią symboli, oraz dbanie o ich treść, interpretację i rozwój. Same obiekty kultu zachowują natomiast podmiotowość, czyli są w stanie powodować skuteczne działania w świecie poprzez ludzi internalizujących treść ich przesłania. Przykładem takiego rozumienia teologii jest koncepcja ŚwiatOwida z książki Stanisława Szukalskiego "Krak syn Ludoli"
Motto:
Bóg śpi w kamieniach, oddycha roślinami, porusza się w zwierzętach, a myśli człowiekiem.
[z filozofii praaryjskiej]
Bóg śpi w kamieniach, oddycha roślinami, porusza się w zwierzętach, a myśli człowiekiem.
[z filozofii praaryjskiej]
Wstęp
Odwołanie się w motto do dawnej myśli aryjskiej jest tu nieprzypadkowe. Kultura słowiańska wyrosła z pnia indoeuropejskiego, i powstanie tej myśli było udziałem także i naszych przodków. Rzutowanie ludzkiej duchowości na przyrodę i cały kosmos było efektem podświadomego rozumienia istoty kultury - którą to odkrywa dla intelektu dopiero współczesna filozofia. Odradzanie się pogaństwa wypływa z podświadomych odczuć, że odwołania do dziedzictwa pogańskiego mogą być kulturowo skuteczne, przy czym z prób artykulacji treści religii nie bardzo widać czego ma ta skuteczność dotyczyć - czego należy po tych odwołaniach oczekiwać.
Próby racjonalizacji tych oczekiwań - przekładania ich na politykę, interesy narodów słowiańskich nie wydają się przekonujące, a już na pewno nie są porywające w znaczeniu możliwości zbudowania na nich mitu, zdolnego porwać i przełożyć się na postawy życiowe ludzi, zaangażować ich w nadawanie sensu własnemu życiu w budowaniu nowej kultury. Płodne mogą tu być jedynie wartości duchowe wyprowadzone z odkrywanego dziedzictwa, i przekładające się na wartości duchowe człowieka współczesnego patrzącego w przyszłość.
Odwołując się do dziedzictwa pogańskiej duchowości trzeba ją rozumieć na sposób spełniający metodologiczne wymogi etnologii. Skoro dostrzegamy wartość i siłę w treściach dawnej kultury, należy rozpatrzeć w jaki sposób te treści przekładały się na postawy życiowe ludzi - biorąc pod uwagę ówczesną mentalność i ówczesny obraz świata. Może to być trudne z uwagi na małą wiarygodność źródeł na temat tego dziedzictwa, więc pozostaje żmudna praca nad rekonstrukcją treści tej kultury - wydobycie jej spod obrazów w jakich utrwaliły ją przekazy kronikarzy będących przedstawicielami zupełnie innych kultur - nie rozumiejących naszej.
1 Status ontologiczny bytów duchowych
Wraz z wykształceniem się ze zwierzęcego ludzkiego stada społeczeństwa, co następowało równolegle z wynalezieniem mowy wyrazowej i rosnącej komunikacji, powstał zasób wiedzy o świecie, który nie będąc dziedziczony na drodze biologicznej musiał być przyjmowany w procesie socjalizacji. Tak wykształcona świadomość słusznie odkryła od razu (we wczesnym paleolicie), że obecne w ludziach wyposażenie duchowe nie jest naturalnym elementem jednostki i nazwała je duszą. Wniosek ten był zupełnie sensowny, a nawet genialny. Człowiek wszak rodzi się zwierzęciem, natomiast skomplikowaną psychikę, obraz świata i wiedzę otrzymuje dopiero od społeczeństwa. Podlegająca ewolucji biologia ciała ludzkiego rozwinęła tylko predyspozycje zmysłów, i układu nerwowego do przyjęcia kultury, wykształciła w mózgu ośrodki posługiwania się mową i modelami świata, a w rozwoju filogenetycznym czyni jednostkę gotową do przyjęcia kultury i socjalizacji. Sam jednak proces nabywania kultury odbyć się już musi w wirtualnym świecie reprezentowanym przez otoczenie społeczne, które dostarcza treści do wyhodowania w sobie indywidualnej osobowości i przyswojenia treści kultury.
Więcej na ten temat w: Erazm Majewski, Narodziny i rozwój ducha na ziemi, Gebertner i Wolf, Warszawa, 1923.
Dzieła biologii w ukształtowaniu się sprawności wszystkich tych organów ciała musi dokonać kultura. Dzieje się to w okresie wczesnego dzieciństwa, bez możliwości większego wpływania na ten proces przez dziecko. Kiedy refleksja nad własną osobowością staje się możliwa jednostka jest już ukształtowana, władze intelektualne i duchowe są już rozwinięte. Pierwotny intelekt nie rozumiał, co prawda wirtualnego i społecznego charakteru duszy, ale w społeczeństwach agrarnych był w stanie trafnie i skutecznie operować tym pojęciem, co przyczyniało się do rozwoju i wysubtelniania się kultury. Kryzys w rozwoju pojęcia przyniosły religie koczownicze odsyłające duszę w wyimaginowany świat niedostępny ludzkiemu poznaniu, i stało się to w momencie, kiedy powstająca w starożytnej Grecji nauka potrafiła już sensownie analizować tę sferę rzeczywistości.
Myśl epikurejska należała jeszcze do do epoki przed odesłaniem duszy w zaświaty, co pokazuje Lukrecjusz, przybliżający Epikura Rzymianom (TITI LVCRETI CARI DE RERVM NATVRA LIBER TERTIVS): Primum animum dico, mentem quem saepe vocamus, / in quo consilium vitae regimenque locatum est, / esse hominis partem nihilo minus ac manus et pes / atque oculei partes animantis totius extant. I w tłumaczeniu: Najpierw powiem, że duch, umysłem zwany też nieraz, / W którym się życia naszego rada i rząd zawiera, / Jest jednako cielesną częścią w człowieczem ciele, / Jak ręce, nogi, oczy. i innych części wiele.
Podobnie było u pogańskich Słowian. Uduchowioną była cała przyroda, a w jej ramach dusza ludzka nie miała wyróżnionego statusu ontologicznego, była natomiast tylko specyficzną dla człowieka. Co więcej rozumiano też specyficzność treści duchowości różnych ludów, co oznacza, że intuicyjne pojmowanie duszy wiązano prawidłowo z treściami kultury. Tę intuicję potwierdziło dopiero współczesne zrozumienie wirtualności kultury, jej związków z językiem, i jej reprezentacji w umyśle człowieka. Czas więc na odzyskanie terminu dusza dla określenia pojęcia pojmowanego intuicyjne przez naszych przodków, a określonego teraz precyzyjnie przez teorię kultury.
Podstawowym nośnikiem kultury jest naturalny język społeczności. Dziecko opanowując język wchłania jednocześnie zręby kultury niesionej przez ten język. Aparat pojęciowy języka to nie jest umowne czy przypadkowe powiązanie modelu świata ze zdaniami czy słowami. Cały rozwój kultury zadokumentowany jest w języku, poprzez rozwój pojęć, tworzenie słów pochodnych, ewolucję gramatyki. Wyrosłe na tej drodze powiązania słowne odzwierciedlane są w myśleniu danym językiem przez skojarzenia ze sobą odpowiadających im pojęć. Ta specyfika ścieżek myślenia staje się podłożem duchowej treści kultury. Z niej wynikają też podświadomie wytwarzane wymiary duchowości
Przestrzeń duchowości określona jest poprzez trzy jej ortogonalne wymiary: tożsamość, układ odniesienia i transgresję. Pojęcie to wprowadzono w: Zdzisław Słowiński, Zarys systemowej teorii kultury, referat na konferencję Neopogaństwo w Polsce, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2008. Dostępne w: http://prawia.org
, na których to buduje się osobowość.
Jako, że języki są różne powstaje dzięki nim wiele odrębnych bytów kulturowych, bardzo od siebie różnych. Modele świata, ścieżki myślenia, podświadome skojarzenia są w nich tak różne, że możemy uważać każdą społeczność wychowaną przez środowisko jednego języka, za byt odrębny gatunkowo, właśnie przez zupełnie swoistą duchowość, niepodobną do innych. Takimi społecznościami związanymi z językiem są w przybliżeniu narody. Rozbieżności są trojakiego rodzaju: 1) Narody słowiańskie mają stosunkowo niedługi okres dyferencjacji językowej, więc i niewielkie rozbieżności, mają natomiast wspólny zręb języka, wykształcony przez kilkutysięczny rozwój kultury w jednej wspólnej społeczności, który zachowuje jednolitą treść duchową wszystkich Słowian. Podobnie jest z Keltami, czy innymi blisko spokrewnionymi grupami ludów. 2) w społeczeństwach jednojęzycznych, ale czy to przez swoje różne pochodzenie, czy przez długotrwałe rozwarstwienie mogą wytworzyć się na bazie jednego pozornie języka różne semiotyki
Znaczące jest wspólne, natomiast znaczone różne.
Funkcjonują tam więc różne kultury, jakby różne narody, a jednolitość języka jest pozorna, bo dotyczy tylko warstwy werbalnej, natomiast ścieżki myślenia i zespoły skojarzeń są tam różne. 3) W językach sztucznych oraz w językach o krótkiej historii, nie obejmującej okresu powstawania kultury, konotacje bywają bardzo płytkie, natomiast warstwa mitu
Konotacja i mit są tu w znaczeniu strukturalistycznym
nieobecna lub szczątkowa. Języki takie nie są w stanie dać podkładu dla rozwijania duchowości i wykształcają społeczeństwa racjonalne lub/i zabobonne.
Niezależnie od tego, czy jakaś kultura nadaje wykształconym przez siebie duchom charakter metafizyczny, czy też rozumie je w sposób prawidłowy tj. wywodzi go z przyrodoznawstwa, jako wyższe piętro świadomości społeczne, funkcjonowanie ducha i jego zasadnicze cechy są takie same, i można je ująć w poniższym opisie.
Duch jest urządzeniem wirtualnym posiadającym swoją specyficzną osobowość. W ramach duchowego piętra kultury istnieje bardzo wiele implementacji ducha, powoływanych przez społeczność danej kultury. Treść ich odnosi się zawsze do ważnych dla kultury spraw, a ich postaci, czasem, szczególnie dawniej personifikowane, wyznaczają sposoby przeżywania tych treści przez społeczność.
Implementacjami ducha są też tzw. ludzkie dusze. One stanowią też urządzenie wirtualne, fizycznie zainstalowane w mózgach ludzi, a logicznie będące organem systemu kulturowego - bytu wyższego rzędu niż ludzkie zwierzę. Dla człowieka są one głównym organizatorem duchowości, natomiast dla systemu jednym jego przejawem. Poza ludźmi system obecny jest w postaci utrwalonych na materialnych nośnikach przekazów treści ale żyje wyłącznie jeżeli przekaz nieustannie następuje z pokolenia na pokolenie
Pod tym względem systemowa teoria kultury stoi na stanowisku przeciwnym zarówno socjobiologii jak i organicyzmowi.
Nawet byty duchowe powoływane przez kulturę jako uduchowienia różnych przejawów świata poza człowiekiem mogą istnieć wyłącznie w ludzkim umyśle, instalowane tam w ramach hodowania przez ludzi w sobie implementacji systemu.
2 Podmiotowość urządzeń wirtualnych
Podmiotowość duchów powoływanych przez religię pogańską (inne zresztą też) polega na tym samym co podmiotowość systemu kulturowego i z niego wynika. Treści środowiska kulturowego przyjętego przez jednostkę, a w zasadzie wyhodowanego samodzielnie na skutek myślenia językiem własnej społeczności i obcowania ze swoją cywilizacją stają się obecnością tego systemu w jednostce. Człowiek staje się więc wyrazicielem kultury, i niezależnie od tego czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie, prowadząc życie jako suwerenna jednostka stanowi podmiotowość systemu. Wszystkie byty duchowe, które przejął z przekazu kulturowego będąc obecne w umyśle jednostki wpływają na jej zachowania, nabywają więc podmiotowości od tej jednostki. Jest tak niezależnie od tego, czy przekaz kulturowy, domaga się wiary w metafizyczną ontologię tych duchów i tę wiarę wzbudza, czy też przyznaje duchom status wirtualny i tłumaczy jego treść. W obu przypadkach urządzenie wirtualne (bóg, duch przodka, duch elementu krajobrazu) mają siłę sprawczą w realnym świecie.
Brak im tej siły, kiedy przekaz kulturowy wymaga wiary w metafizyczny status ducha i tej wiary nie wzbudza. Wówczas to następuje wyjałowienie duchowe, brak korespondencji z treściami przekazu kulturowego, a zatem uwiąd człowieczeństwa i uwiąd społeczeństwa, którego istnienie warunkowane jest właśnie obiegiem treści duchowych kultury. Bez tego obiegu kultura zamiera, przeobrażając społeczeństwo w stado.
Wszystkie teorie socjologiczne, które w swoich założeniach wychodzą od suwerennej jednostki, nie stanowiącej implementacji systemu kulturowego, dochodzą właśnie do wniosku, że społeczeństwo nosi charakter zwierzęcego stada. Kolportowanie takich teorii, czy posługiwanie się nimi w praktyce politycznej, istotnie wprowadza społeczeństwo w ewoluowanie w kierunku stada.
Kiedy więc jakiś człowiek działa pod wpływem zespołu treści określonych przez jego kulturę, jako postać jakiegoś ducha lub boga, czyli pod wpływem atrybutów urządzenia wirtualnego, wówczas ten zespół treści (to urządzenie wirtualne) wyposażony zostaje w urządzenie wykonawcze, czyli uzyskuje możliwość działania w realnym świecie - uzyskuje podmiotowość. W przypadku specyficznej implementacji ducha jakim jest dusza ludzka, jest podobnie. Dusza ludzka jako odzwierciedlenie systemu w jednostce nadaje podmiotowość systemowi kulturowemu do którego jednostka należy. W obu przypadkach właściwym podmiotem działań jest system kulturowy, niezależnie od tego jakie przekonanie na ten temat żywi jednostka będąca organem wykonawczym systemu.
Różne przekonania na ten temat rodzą tylko odmienne filozofie, które to, jako produkt intelektu, różnie interpretują procesy obserwowane w rzeczywistości w i na zewnątrz człowieka. W ten sposób panteizm pogański, powołujący nawet sporą ilość duchów, czy bogów, pozostaje ciągle na pozycji filozofii monistycznej i niesłusznie mylony jest często z politeizmem. Nie powołuje bowiem niczego ponad czy poza przyrodą i oczywiście kulturą, będącą zresztą tylko wyższym piętrem życia, wynikającym z komunikacji społecznej oraz wytwarzania i gromadzenia modeli umysłowych różnych aspektów rzeczywistości. Z kolei dualistyczne chrześcijaństwo, mieniące się monoteistycznym, w rzeczywistości powołujące całą armię aniołów, diabłów i świętych to czysty politeizm.
Te różnice w pojmowaniu podmiotowości duchów, mają istotne znaczenie dla kształtu budowanej cywilizacji. W przypadku rozumienia wirtualności duchów ludzie czerpią z nich siłę psychiczną, natomiast czyn biorą na siebie. Pojmowanie duchów na sposób metafizyczny prowadzi do oczekiwania skuteczności ich działania w realnym świecie bez pośrednictwa człowieka. Przykład konfrontacji postaw podaje "Kronika Tietmara", gdzie autor, biskup merseburski opisuje pogańskich Słowian z perspektywy chrześcijaństwa. Pogańscy Słowianie interpretowali duszę ludzką podobnie jak epikureizm,
Kronika Thietmara, Instytut Zachodni, Poznań 1953. Omawiając chrześcijańską wykładnię trzech rodzajów dusz, pisze w: Księga I, 14. "...powiem te rzeczy ludziom nieuczonym, a zwłaszcza Słowianom, którzy uważają, że wraz ze śmiercią cielesną wszystko się kończy".
natomiast noszone w bitwach stanice - czyli upostaciowione posągi, były symbolami jednostek bojowych, (w późniejszych czasach zastąpione chorągwiami), zabobonni chrześcijanie brali za bogów, i wzorem własnej religii przypisywali im moc metafizyczną.
tamże, Księga III., 19) "Gdy już wszystkie miasta i wsie aż do rzeki zwanej Tongera padły ofiarą nieprzyjacielskiego ognia i rabunku, nadciągnęło od strony Słowian więcej niż trzydzieści pieszych i konnych oddziałów, które z pomocą swoich bożków i przy dźwięku poprzedzających je trąb wojennych nie zawahały się przed pustoszeniem reszty, same nie ponosząc przy tym żadnej straty"., oraz Księga VI.,22. "Zanim nasi dotarli do Odry, połączyli się z nami dnia poprzedniego Lucicy, którzy kroczyli za poprzedzającymi ich w pochodzie bożkami".
3 Urządzenia wirtualne słowiańskiego pogaństwa
Kluczem do odczytania dziedzictwa i przełożenia go na treści współczesne będzie systemowa teoria kultury,
Zdzisław Słowiński, Zarys systemowej teorii kultury, referat na konferencję Neopogaństwo w Polsce, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2008.
Zostawiając na boku dyskusję na temat ontologii bytów duchowych słowiańskiego pogaństwa (w jakim sensie można mówić, że powołało ono instytucje bogów i w jakie przymioty je wyposażała) - dla teorii kultury wystarczy bowiem sam fakt że takie byty duchowe zaistniały, zastanówmy się nad ich działaniem jako urządzeń wirtualnych, gdyż tylko takie rozumienia może dla nas dziś mieć sens - tylko na takich zasadach możemy próbować je zaakceptować dziś, i próbować włączać do treści dzisiejszej duchowości.
Byty duchowe, (niesłusznie zwane bogami słowiańskimi) miały dwa źródła, jedno to antropomorficzne uduchowienie przyrody, zarówno lokalnej jak odzwierciedlonego w kalendarzu kosmosu, drugie to duchy przodków, czy w ogóle ludzi odczuwane jako obecne.
Obecność duchów zmarłych w kulturze, jest oczywista z punktu widzenia teorii kultury. Ci zmarli wszak przynajmniej przekazali treść kultury żyjącym, obecność ich zatem w duchowości żyjących jest naturalna. Oni też naznaczyli przekazywaną kulturę swoim osobistym piętnem, czasami w znacznym wymiarze. Tacy więc zajmują przekazywanej tradycji znaczące miejsce i pamięć o nich trwa dłużej, a nawet mogą znaleźć trwałe miejsca w fabułach mitologicznych. Kult przodków podobnie jak kult bohaterów niesie więc przeżywanie i odświeżanie treści, dzięki którym pozostali oni w pamięci żywych. Odebranie tym duchom metafizycznego statusu ontologicznego i zastąpienie go wirtualnym, nie zmienia niczego w treści kultu, eliminuje natomiast, dziś nierealizowalny wymóg wiary w (metafizyczne) duchy. W tak określone kulturowo duchy wirtualne nie trzeba wszak wierzyć, gdyż wiemy, że one są i że są właśnie tym śladem w przekazie, a nie czymś innym.
Podobnie jest z uduchowionymi siłami przyrody. Nazwy gwiazdozbiorów Zodiaku wyznaczające słowiański kalendarz, stały się symbolami treści duchowych cyklicznie przeżywanych każdego roku. Z jednej strony nastrajało to ludzi do właściwych dla pory roku standardów zachowań, z drugiej zaś pomagało w przeżyciu wszystkich treści człowieczeństwa każdego roku.
Cykliczność zarówno roczna jak miesięczna czy dobowa ma duże znaczenie dla biologii ludzkiej, która też musi być ujęta planie kultury.
Uduchowiona przyroda lokalna dając poczucie jedności życia i łączności ze środowiskiem jest jednym z warunków zdrowia psychicznego, więc z kulturowo istotna. Pogaństwo nie wymaga
i chyba nigdy nie wymagało
wiary w metafizyczną ontologię duchów krajobrazu, fauny i fory. Rozumienie ich wirtualnego statusu pomoże w powrocie ich do dusz ludzkich w żywej, współczesnej formie.
Natomiast odczucie wirtualnego charakteru ludzkiej duszy, mimo wielowiekowej obecności chrześcijaństwa, zachowało się w słowiańskiej kulturze duchowej dość dobrze. Odczucie, że dusza jest funkcją lokalnej, czy plemiennej społeczności nieprzerwanie obecne jest przez całą naszą historię. Szczególnie widać to w z konfrontacji z ludami innej (niż słowiańska) kultury, którym to mądrość ludowa przypisywała dusze o zupełnie innej niż nasza treści. Wobec nieustannych kontaktów z takimi obcymi ludami odczucie różności wyposażenia duchowego stale było odświeżane, i chrześcijaństwo, działające przez tysiąc lat nie zdołało tego wrażenia osłabić.
4 Rekonstrukcja dziedzictwa i budowa nowej duchowości
Odtworzenie kultury pogańskiej polegałoby na rekonstrukcji jej duchowości w trzech wymiarach: tożsamości, układu odniesienia i transgresji.
Prześledzenie ewolucji tych treści na planie języka daje możliwość powiązania duchowości z pierwotnym panteistycznym światopoglądem Słowian (patrz motto), i zrozumienia celowości powoływania przez naszą kulturę urządzeń wirtualnych, których istoty nie możemy pojąć stosując inne (wyrosłe w kulturze koczowniczej) narzędzia poznawcze. Język bowiem zachowując w terminach określających pojęcia ewolucję skojarzeń, zachowuje historię kultury i utrwala początkowe założenia światopoglądowe, których dziś poszukujemy.
W tych działaniach, fakt zróżnicowania języków słowiańskich, poddania kultur narodowych wpływom odmiennych historii i różnych systemów religijnych może okazać się pomocny. Poszczególne języki, tak samo jak zniekształciły tak i zachowały niektóre - różne treści duchowe. Łatwiej dotrzeć więc do wspólnego rdzenia na bazie wielu języków, niż jakiegokolwiek jednego.
W zakresie tożsamości będzie to odczytanie z naszej aryjskiej kosmogonii istotnych elementów stosunku człowieka do świata, zrozumienie pozycji i roli człowieka jako gatunku i bytu kulturowego w ramach planu przyrody. Poza mitami kosmogonicznymi treści tej części tożsamości zawarte są także w konstrukcjach językowych, nie tylko wszak w aparacie pojęciowym, ale i to głównie w skojarzeniach pojęciowych, które zawierają w sobie całą historię wypracowywania pojęć naszej kultury, i przez to działając odwołują się do sfery podświadomej i emocjonalnej, która umożliwia rozumienie języka poprzez wywoływanie obrazów docierającego przekazu obciążonych tymi historycznie ukształtowanymi związkami, bez interwencji intelektu. Intelekt wkracza dopiero po uzyskaniu tych obrazów, i tylko z trudem post factum można czasami dociec ścieżkę, którą przebiegło myślenie, oczywiście pod warunkiem, że ma się odpowiednią wiedzę z historii kultury i języka.
Drugi aspekt tożsamości to odnalezienie się wobec swojej specyficznej kultury, czyli wspólnoty ludzi jednego języka (w przypadku Słowian wobec wszystkich języków słowiańskich). Mając dokonaną rekonstrukcję dziedzictwa można zanalizować współczesne języki słowiańskie pod kątem niesienia przez nie treści duchowych i określić, w jakich przypadkach treści te zostały rozwinięte, uwypuklone, a jakich zanikły, czy zostały wypaczone.
Język polski doby Renesansu niósł jeszcze duchowość pogańską bez większych zniekształceń, dopiero kontrreformacja zniekształciła wiele form, co zresztą działo się równolegle z wyjaławianiem kultury.
Szeroki materiał porównawczy da możliwość przywrócenia konstruktom językowym treści duchowych zgodnych z oczekiwaną odnową kultury.
O ile generalnie można przyjąć, że odejście od religijności i (w pewnym tylko stopniu) duchowości pogańskiej przyczyniło się do upadku kultury i, co za tym idzie wydolności cywilizacyjnej Słowian, to nie należy demonizować wpływów obcych kultur i religii. Rdzeń kultury i podświadomie wyłaniająca się z niej duchowość są bowiem niesione jest przez zachowany język. Tam gdzie udało się go Słowianom zachować, tam obce wpływy dotyczą jedynie warstwy intelektualnej, zewnętrznej w stosunku do podświadomego funkcjonowania języka, i można na drodze intelektualnej przywrócić zgodność intelektualnej warstwy języka z podświadomością uzyskując głębię rozumienia rzeczywistości i bezbłędność komunikowania na jej temat. Obce wpływy - chrześcijaństwa, islamu, koczowniczych organizacji społecznych i państwowych - dały natomiast Słowianom wiele doświadczeń, które nawet jeżeli będą oceniane jako doświadczenia negatywnie, zwiększyły pole doświadczeń, i co za tym idzie, dały materiał do zrozumienia procesów kulturowych. Dziedzictwo tych doświadczeń można bowiem obracać na służbę transformacji - odnowienia kultury, co już się niejednokrotnie zdarzało.
Katolicki kosmopolityzm Chorwatów, jakkolwiek szkodliwy ze względu na brak ochrony dla tożsamości, zaowocował po II Wojnie Światowej utworzeniem Jugosławii, który, co prawda za pomocą struktur policyjnych, utworzonych przez J. Tito, ale utrzymał kraj w jedności przez długie lata i to zaowocowało dokonaniem przez narody Jugosławii skoku cywilizacyjnego, doganiającego Europę. Bizantynizm prawosławia, jakkolwiek szkodliwy ze względu na skostniałość struktur społecznych i brak kreatywności, pozwolił jednak Rosjanom zbudować imperium, a Serbom zachować tożsamość przez wieki niewoli. Doświadczenie muzułmańskich Bośniaków (wywodzące się zresztą jeszcze z wyznawania bogomilstwa), traktujące religię bardziej laicko niż ksenofobiczne chrześcijaństwo, może okazać się pomocą w przełamaniu psychicznej trudności postawienia się jako podmiotu w stosunku do systemu religijnego, co jest potrzebne wszystkim (głównie chrześcijańskim) Słowianom. (W 1990 r. tylko 7% bośniackich mzułmanów określało sibie jako wierzących, pozostali deklarowali tylko przynależność do kultury islamskiej)
Zrozumienie, że różnice pomiędzy narodami słowiańskimi powstały na skutek obcych wpływów, może, w poszukiwaniu zgodnej ze wspólnym dziedzictwem duchowości, przekształcić je z elementu konfliktogennego w źródło szerszej inspiracji dla budowy kształtu projektowanej kultury jutra, odpowiadającej duchowości zamrożonej w języku, a przykrytej tylko cienką warstwą obcych wpływów.
Odtworzenie tożsamości słowiańskiej byłoby tu najtrudniejszą pracą. Natomiast odtworzenie układu odniesienia, którego najistotniejszym elementem jest system wartości, jest już znacznie prostsze, i to z dwóch względów. Po pierwsze, dawne kroniki pisane głównie przez obcych, nieporadne w przedstawieniu naszej tożsamości, okazują się czytelne, kiedy prezentują wartości, którymi Słowianie kierują się w życiu. Mamy więc sporo pisanych źródeł historycznych. Po drugie, trzon systemu wartości został zachowany do dziś, szczególnie w kręgach ludowych, na które panujące obce ideologie nie mogły wywrzeć większego wpływu, a to dlatego, że treści sprzeczne z podświadomymi przeświadczeniami były po prostu niezrozumiałe, bądź w rozumieniu podporządkowywane odczuciom podświadomym. Wymóg przeżycia w ciężkich warunkach historycznych oraz potrzeby więzi z ludźmi najbliższego otoczenia, nie dopuszczały bowiem do świadomości treści sprzeciwiających się prawom życia, jakie niosło chrześcijaństwo i ideologie koczownicze. Trzon więc pogańskiego systemu wartości nosimy w sobie, a historię możemy prześledzić w dostępnej literaturze. Więcej spustoszenia duchowego doznali ludzie z warstw oświeconych, którzy byli w stanie przyjąć i przynajmniej intelektualnie interalizować obcą kulturę.
Schizofreniczny katolicyzm rodzi wewnętrzne otumanienie i zakłamanie. Otumanienie polega na tłumieniu odruchów podświadomości, nawet tych z najważniejszych dla przeżycia instynktów, jako niezgodnych z doktryną, co owocuje zatraceniem zdolności oceniania rzeczywistości, a powstającą nieuchronnie niewydolność życiową maskuje zakłamanie, wskazujące źródło tej niewydolności w świecie zewnętrznym, a nie w sprzecznościach duszy i wyjałowieniu duchowym. Dlatego też katolicy są takimi mentorami, zarzucającymi całemu ich otoczeniu zło. Islam (w wydaniu słowiańskim o mocno ograniczonym wymiarze religijnym) to bierność duchowa - uznanie status quo za jedyną filozofię życia. Bizantynizm, obecny w doktrynie prawosławia, eliminuje jakikolwiek indywidualizm, podporządkowując dworowi cesarskiemu (jakkolwiek rozumianemu) niezróżnicowaną masę społeczną. Biurokracja jest tylko przedłużeniem dworu, a jednostki pozbawione możności samodzielnego wartościowania, stają się, nawet wewnętrznie organem cesarza (jakkolwiek rozumianego). Duchowość zastępowana jest przez wykładnię dworu. Wobec takich faktów w rekonstrukcji kultury słowiańskiej należy zwrócić szczególną uwagę na przywrócenie jej istniejącej, albo wychowanie nowej warstwy inteligenckiej, wolnej już od skażenia duchowości chrześcijaństwem.
Odwołania układu odniesienia mogą powoływać się (choć nie muszą) na urządzenia wirtualne, wytworzone przez naszą kulturę, jak bogowie i inne byty duchowe, idee (plemienne narodowe). Mogą równie dobrze odnosić się już do przewidzianych przez teorię kultury struktur mitu dziejotwórczego, którego treść, jak zawsze, przybliżają nam artyści, czyli ludzie o dużej wrażliwości, potrafiący - przeważnie podświadomie - odczytać ducha epoki, i przekazać go społeczności w postaci niosącą te wartości sztukę.
Podtrzymywanie tego układu odniesienia zapewnione może być, tak samo ja dawniej, przez obrzędowość. Przeżywanie świąt kalendarzowych i związane z nimi - urosłe do postaci bóstw (przynajmniej w dzisiejszej ich interpretacji) urządzenia wirtualne zapładniały umysły naszych przodków do określonego typu zachowań, zapewniając cykliczne przeżywanie treści, które ze względu na swoją doniosłość dla życia nie powinny ulegać zapomnieniu, czy marginalizacji. Podobnie z obrzędowością związaną z innymi cyklami przyrody, etapami ludzkiego życia, czy ważnymi wydarzeniami dla społeczności. Wszystkie te obchody i uroczystości to przede wszystkim odnawianie ducha i odświeżanie treści systemu wartości.
Trzecim elementem duchowości wymagającym uprawy jest podtrzymywanie dążeń transgresyjnych. One co prawda, jako elementarny składnik ludzkiej psychiki, drzemią w każdej jednostce, aby jednak stały się motorem jej działań, muszą być przez kulturę promowane, a przynajmniej nie tłumione. Współcześnie panujące ideologie natomiast, wmawiają ludziom zoomorficzą ideę trwania w różnych, zależnych od jej treści odmianach. Nihilistyczne chrześcijaństwo oczekuje od ludzi małości ducha
Chrześcijaństwo generuje poczucie winy, owocujące niską samoocenę, i wygaszające dążenia transgresyjne. To należy wyeliminować, przy czym można w tym względzie wskazać na bezzasadność jego także w łonie samego chrześcijaństwa - wszak reforma judaizmu, gdzie to poczucie winy ma swoje korzenie, postulowana przez Jezusa miała je wyeliminować. Tylko interwencja Pawła z Tarsu wprowadziła je na powrót do doktryny, odwracając pomysły Jezusa. Przeznaczone to było jednak na doktrynę eksportowaną do wrogów, podobnie, jak dziś na eksport kolportowana jest religia holokaustu, o takim samym przeznaczeniu.
i przygotowuje ich do bycia takim, koczowniczy Zachód propaguje ideę konsumpcji i nienasycenia, a bierny Wschód gloryfikuje bezczynność. Natomiast transgresja, polegająca na nieustannym przekraczaniu zastanych ograniczeń wymaga dalekosiężnych wizji i wielkiego ducha porywającego się na realizację tych wizji. Oznacza nieustanną dążność do rozwoju jakościowego i do poszerzania świadomości. Dążność ta wymaga od kultury jedynie przyzwolenia, natomiast sama potrafi znaleźć dla siebie siły i środki realizacji, jest przecież jako twórca nowych jakości niemożliwą do zaplanowania i kierowanie jej drogami.
Takim kierowaniem nią są natomiast próby jej deprecjonowania (chrześcijaństwo i ideologie wschodnie) czy sprowadzania na wsteczne, hołdujące zwierzęcemu szczęściu tory (konsumpcyjny zachód).
Wsparciem kultury dla dążności transgresyjnych może być (i bywało tak) szacunek dla postaw heroicznych ludzi dokonujących wielkich dzieł, otwierających nowe drogi rozwoju kultury, nowe ścieżki życiowe, czy choćby dokonujących przełomowych odkryć ważnych dla świadomości i cywilizacji. Kult takich dokonań istniał i w pewnym stopniu istnieje do dziś, lecz został przyćmiony przez koczowniczy kult siły i pieniądza, wymaga więc odnowienia i usankcjonowania w życiu społecznym, nadaniem mu odpowiednio wysokiej rangi.
Pracę nad rekonstrukcją duchowości można i zresztą trzeba podjąć dwutorowo. Z jednej strony wychodzić od dziedzictwa, odkrywać w nim treści duchowe, oraz ich ewolucję, analizować je i wówczas znajdować dla nich miejsce w kulturze współczesnej, tak aby były zrozumiałe i oczywiste dla współczesnego człowieka, a w swojej formie przetłumaczone były na język współczesnej teorii kultury. Z drugiej natomiast strony, trzeba analizować dążenia współczesności, formułować je w języku teorii kultury, a następnie poszukiwać realizacji tych treści w pogańskim dziedzictwie. Ta dwutorowość poszukiwań pozwoli na efektywniejszą pracę i daje szansę uniknięcia przeoczenia jakichś ważnych zagadnień.
5 Konstruowanie boga - ŚwiatOwid Szukalskiego
O tym jak łatwo można tworzyć pełne duchowej treści urządzenia wirtualne przekonuje nas Stanisław Szukalski w książce "Krak syn Ludoli"
Z odnalezionego w XIX w. posągu czterolicego, o którym do dziś niewiele wiadomo, uczynił on boga jedności słowiańskiej. W zasadzie odnaleziony posąg jest u niego tylko posągiem boga, bo sam bóg jest duchem, czyli urządzeniem wirtualnym, który instaluje się w duszach ludzi dążących do jedności Słowian.
W teologii ŚwiatOwida jest oczywiście mit założycielski: Po wprowadzeniu chrześcijaństwa posąg został rozbity - duże ułomy posągu reprezentują sobą ludy słowiańskie rozbite jak posąg na różne narodowości, małe okruchy zagnieżdżone w sercach ludzi to idea jedności, którą reprezentują właśnie ci, w czyich sercach zadomowiło się ziarnko piasku z rozbitego posągu. Brak całości posągu powoduje, że jego duch, czyli bóg ŚwiatOwid nie może sobie znaleźć miejsca i nie przedstawia sobą siły duchowej, a przez to lud słowiański nie mając swojego boga ma takie kłopoty w życiu - służąc obcym bogom, wysiłek swojego życia poświęca obcym ludom. Szansą dla Słowian jest odtworzenie całości posągu poprzez pojednanie ludów - ułomków posągu oracz połączenie ich w całość zaprawą z okruchów z serc ludzi owładniętych ideą jedności. Kiedy posąg zostanie tak odrestaurowany bóg ŚwiatOwid ożyje i lud słowiański wkroczy na drogę wielkości, stając się przykładem dla innych ludów.
ŚwiatOwid przy tym, jak zresztą przystało na ducha wspólnoty Słowian, nosi w sobie wszystkie cechy Słowian, zarówno pozytywne, jak i te, które stanowią ich mankamenty. Tak je opisuje Szukalski: Cztero-twarze, strony posagu SwiatOwida wyrażały cztery pory dnia, roku, Dziejów i rasy. Pierwsza; zwrócona ku Wschodowi znaczyła Wiosnę, krwiznę, czyli rewolucje, zamiar Woli, żywotność rasy, przebudzenie. Druga; od Południa, znaczyła Lato, rozkwit potęgi Panstwolitycznej, budownictwo, bogactwo, pełnie cielesnego szczęścia, niezaspokojona chęć posiadania. Trzecia; ku Zachodowi, znaczyła Jesień zachód dnia, Żniwa plonów ziemi i ducha, Twórczyn, czyli Kulturę, ciułanie Wiedzy i zasług, zanik zmysłu panstwórczego, uległa pokojowość i przeoczenie potrzeby Ideałów. Czwarta; ku Północy, to Zima, Noc, Niewola, zamarcie Woli i zamiarów, zamrożenie soków życiodajnych, zagrodzonych od dołów rasy przez Tradycje, Marzycielstwo, tęsknota za "świetną" Przeszłością i głód jasnej Przyszłości, prorocze przewidzenie ponownego nadejścia Wiosny - Wyzwolenia z lodów - kajdan.
W książce są zresztą ukazane także inne elementy religijności pogańskiej, jak kult bohaterów, kult przyrody i jedność z nią, znaczenie obrzędowości, a przede wszystkim sposób w jaki treść wirtualnych urządzeń (nie tylko bogów) przekłada się na życie, wolę i działania ludzi. Książka pisana w XX w. jest już przykładem, w jaki sposób można we współczesnym świecie budować religię, na dawnym (choćby nawet wymyślonym częściowo) dziedzictwie, w sposób nie wymagający wiary w metafizykę, (a może właśnie dlatego) porywającą bogatą treścią duchową, a możliwą do przyjęcia przez krytyczny współczesny intelekt.
Konkluzja
Przy rozumieniu istoty religii i jej społecznej funkcji możemy wpływać na jej kształt, a nawet budować ja od nowa. Prawdą kultury jest bowiem obraz świata wykreowany w umyśle, rzutowany na nasze doznania. O wartości tego obrazu decyduje możliwość dokonywania skutecznych przewidywań dotyczących świata doznawanego, a nie zgodność z postulowaną prawdą rzeczywistości, która to tak samo abstrakcyjna jak metafizyka. O skuteczności religii decyduje bowiem treść wyposażenia duchowego, które implementuje ona w swoich wyznawcach, a ta musi być zgodna z drogą rozwoju kultury rozumianej jako nowe, wyższe od biologicznego piętro życia, rozgrywające się w wirtualnej przestrzeni ducha, który za pomocą swojego ramienia, czyli społeczności danej kultury dokonuje przemian w świecie materii i świadomości. Dziś więc, po odkryciu, że droga do współczesnej teorii kultury wywodzi się w prostej linii od pogańskiego światopoglądu naszych przodków, możemy (a nawet powinniśmy) nadal przeżywać treści leżące u podstaw naszej kultury, i jeżeli to będzie potrzebne powołać byty wirtualne mające nam o nich przypominać, zdając sobie jednak sprawę, z ich wirtualnego statusu - a nie próbować utrzymywać, że są one obrazem realnego czy metafizycznego świata, gdyż takowe nie istnieją. One są tylko naszą kreacją rzutowaną na świat doznawany, natomiast prawdziwym jest wirtualny świat kultury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz